Dwóch autorów, jeden z pomysłem, drugi z możliwościami i własnym wydawnictwem. Jeden z Litwy, drugi z Niemiec. Mowa o Alvydasie Jakelinas i Günterze Cornett. Litwin miał pomysł na 2-osobową grę logiczną i przesłał go do Bambus Spielverlag. Cornett początkowo odmówił, bo wydawał tylko gry swojego autorstwa, jednak coś przyciągnęło jego uwagę. Zasugerował kilka zmian i ostatecznie stał się współautorem i pierwszym wydawcą. Pierwszą licencję sprzedali Phalanx Games, a od 2003 r. ukazało się 26 wersji tej gry, kilka wersji online i drugie polskie wydanie. Do tego ponad 10 nagród i nominacji.
Najnowsze polskie wydanie Hej, to moja ryba! to niewielkie pudełko, 60 żetonów, na których znajdują się 1, 2 lub 3 ryby, i 16 plastikowych pingwinów. Mało? Wystarczająco, by twórczo spędzić trochę wolnego czasu. Muszę jednak ostrzec – czas rozgrywki to 20 minut, jednak gra jest na tyle wciągająca, że kilka rozgrywek pod rząd to standard. Kilka, nie kilkanaście, bo prócz przyjemności z rozgrywki, w grze jest mało przyjemny setup.
Każda rozgrywka wymaga wcześniejszego przygotowania obszaru gry. Trzeba za każdym razem rozkładać wszystkie żetony, w sposób uporządkowany, tworząc kilka rzędów zawierających naprzemiennie 7 i 8 heksagonalnych żetonów. W dodatku, trzeba pilnować, by żetony zawierające po 2 i 3 ryby były w miarę równomiernie rozłożone. Utworzenie większych skupisk tak cennych żetonów z jednej strony wymaga od graczy sprytnego początkowego rozstawienia własnych pionków, z drugiej strony o ich dostępności decyduje kolejność grania, dając tym samym uprzywilejowane pozycje. Lepiej trochę się pomęczyć przy rozstawianiu żetonów, by nie tracić przyjemności z grania.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby ryb, by przetrwać ciężkie warunki klimatu arktycznego. Po przygotowaniu pola gry, gracze rozstawiają pingwiny w swoim kolorze. Zasady gry i w tym względzie ochraniają graczy przed uprzywilejowaną pozycją. Po pierwsze, gracze kolejno wykładają po 1 swoim pionku i powtarzają tę czynność do momentu rozstawienia wszystkich posiadanych pingwinów. Im więcej współgraczy, tym każdy ma mniej pingwinów. Znacząco wpływa to na sposób gry. Po drugie, pionki muszą być wyłożone na kry z 1 rybą. Trzeba się dobrze zastanowić, które pozycje startowe pozwolą na zdobycie cenniejszego łupu.
Cała przyjemność z rozgrywki zaczyna się w momencie początkowego rozstawiania pionków, trzeba przy tym obserwować działania współgraczy i analizować, którymi obszarami są zainteresowani. Rozgrywka opiera się na prostej zasadzie: przesuń pionek-zdobądź krę. Przesuwając dowolnie wybrany własny pionek, gracze muszą trzymać się kilku reguł:
- pionki mogą być przesuwane tylko w linii prostej, wyznaczonej przez krawędzie heksów,
- pionki nie mogą przeskakiwać innych pionków, ani pustych obszarów gry (bez żetonów).
Konsekwencją wykonania ruchu, jest zabranie dla siebie żetonu z rybami, na którym początkowo stał pionek gracza. Gra toczy się do momentu, w którym gracze nie mogą już poruszyć swoimi pionkami.
Zasady są bardzo proste i można zadać pytanie, co jest przyjemnego w przesuwaniu pionków i zbieraniu żetonów? Przede wszystkim opracowanie taktyki, zależnej od składu osobowego. Grając w 2 osoby zdobywa się dużą liczbę żetonów, jednak zdobycie tych najcenniejszych z 3 rybami nie jest takie proste. Początkowym rozstawieniem pionków można łatwo wyznaczyć podział obszaru gry między graczami, co nie znaczy, że do końca taki się utrzyma. Wystarczy przyjąć taktykę przeszkadzającą – krzyżować plany przeciwnika, blokować jego ruchy pionkami, kierować swoje pionki w jego pobliże, tak by kolejnym ruchem pozostawiać pusty obszar. Gdy przeciwnik koncentruje się na dobrze zarybionych fragmentach, można go szybko odciąć od większego obszaru gry. Przy dobrym graniu można zebrać wszystkie żetony. Już od 3 graczy zmienia się sposób gry. Każdy gracz ma mniej pionków, jest już ciaśniej na planszy, trzeba analizować ruchy pozostałych współgraczy. Nie da się już zdobyć dominacji na danym terenie i trzeba koncentrować się przede wszystkim na zdobywaniu ryb, a nie obszaru. Blokowanie przeciwników jest już sporadyczne, ale przynosi wiele satysfakcji. Podobnie jak przy 4 graczach, żetonów, których nie da się zebrać jest znacznie więcej.
Hej, to moja ryba! jest lekką, ale wyśmienitą grą. Jest pozbawiona losowości, wymaga myślenia i sprytu. Posiada element negatywnej interakcji, co wznieca sporo emocji, więc często da się słyszeć „Odcięłaś mnie! Jak mogłaś!” i w odwecie arktycznie mroźny komunikat „Czekaj, zaraz ci kilka ryb sprzed nosa zwędzę!”. Świetnie nadaje się do gry ze starszymi dziećmi, nikt się przy niej nie znudzi, nawet zaawansowani gracze nie pogardzą partyjką z dziećmi lub nowicjuszami. Gra bardzo się wszystkim podoba i sama ją chętnie wyciągam na stół.
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(5/5):