Oszust- brrr…cóż za straszliwa obelga. Już od najmłodszych lat jesteśmy przestrzegani przed konsekwencjami jakie niesie z sobą kłamstwo. Wystarczy tylko przypomnieć sobie historię drewnianego pajacyka imieniem Pinokio. Włos się na głowie jeży jak tylko pomyślę co byłoby gdyby ten nos tak naprawdę rósł. Tymczasem blef i igranie z nieprawdą stały się wiodącym mechanizmem wielu gier. Popularny idiom
poker face doskonale odnajduje się w rozgrywkach, w których klucz do zwycięstwa stanowi, kolokwialnie mówiąc, umiejętność okantowania przeciwnika. To właśnie proponuje Gauner (niem. oszust, łobuz) – fascynująca gra złożona z kilkudziesięciu kart zamkniętych w małym, niepozornym pudełku.
Różne twarze, różne cele
Łącznie otrzymujemy 105 kart przedstawiających siedmioro oszustów. Grafiki bardzo stylowe, pozwalające wprowadzić namiastkę przestępczego klimatu. Wszystkie postaci promieniują swoistym, tajemniczym uśmiechem. Dodatkowo są zróżnicowane pod względem koloru, płci, posiadanych atrybutów, jednym słowem – świetne. Jakość wykonania kart także na dość wysokim poziomie. Na rewers zapewne mało kto zwraca uwagę, ale warto zaznaczyć że tematyka gry podtrzymana również poprzez tę grafikę, która przedstawia odcisk palca.
Składniki gry: duży stół, minimum dwie osoby i pół godziny wolnego czasu
Początkowy układ Gaunera potrzebuje trochę przestrzeni. Rozkładamy trzy rzędy po dziesięć kart w każdym. Jeśli karty przedstawiające twarze tych samych oszustów znajdują się obok siebie, wówczas tworzą grupę. Pierwszy gracz otrzymuje na rękę trzy karty, drugi cztery a każdy kolejny po pięć. Począwszy od osoby losowo naznaczonej numerem pierwszym rozpoczynamy rozgrywkę.
Cel: zmylić przeciwnika
Mechanika gry opiera się na dwóch prostych działaniach matematycznych – dodawaniu i mnożeniu. I to jest fundamentalna zasada, którą trzeba mieć na uwadze, ponieważ jej przestrzeganie gwarantuje osiągnięcie wysokiego wyniku, ergo – zwiększa prawdopodobieństwo zwycięstwa. Zanim jednak spoczniemy na laurach, trzeba trochę pokombinować. Gracz w swojej turze musi obowiązkowo wykonać dwa ruchy, jeden natomiast jest opcjonalny. Po pierwsze, z brzegu jednego z trzech rzędów bierze na rękę kartę (bądź karty jeśli oszuści znajdują się w grupie). Oszust (lub oszuści) leżący w bezpośrednim sąsiedztwie trafiają do więzienia. Następnie (ruch opcjonalny) może wyłożyć karty przedstawiające te same postaci przed sobą. Ostatni ruch (drugi, który musi zostać wykonany) to dołożenie jednej kart ze stosu kart zakrytych w miejscu, z którego uprzednio kartę zabraliśmy.
Kto następny pójdzie do więzienia?
Dobieranie kart w pierwszym ruchu nie jest przypadkowe i wymaga dobrej strategii. Dlaczego? Otóż każdorazowe zabranie karty ze stołu to transakcja wiązana, bowiem automatycznie skazujemy kolejnych oszustów na pójście do więzienia. Obserwacja sytuacji w peryfrastycznie ujmując – zakładzie karnym, to istotny element taktyki. Oszuści, którzy zostali pozbawieni wolności przy ogłaszaniu werdyktu przynoszą cenne punkty. Odpowiedni typ kanciarza zostaje zdobyty przez tego gracza, który ma przed sobą wyłożone karty z jego wizerunkiem. Sęk w tym, że tylko jeden gracz może mieć kolor danego oszusta. I tu rozpoczyna się walka między uczestnikami. Jeśli ktoś wyłoży cztery karty np. z czerwoną postacią a inny gracz (niekoniecznie w tej samej turze) wyciągnie minimum o jedną czerwoną kartę więcej, wówczas talia pierwszego gracza trafia na stos kart odrzuconych. Gracz, który ma przed sobą najwięcej kart w danym kolorze po prostu rządzi. Dlaczego to jest takie ważne? Otóż w tym tkwi cały majstersztyk strategii. Oszuści znajdujący się w więzieniu po ogłoszeniu werdyktu (ten następuje w dwóch przypadkach: primo – jeśli w więzieniu znajdują się co najmniej dwie karty sześciu oszustów, secundo: jeśli w więzieniu znajduje się co najmniej sześć kart dwóch oszustów) trafiają do tego gracza, który ma karty z danym wizerunkiem przed sobą. Teraz wracamy do wspomnianej już wcześniej matematycznej formuły. Każda karta oszusta przychodzącego z więzienia daje jeden punkt. Jeśli posiadamy trzy rodzaje kanciarzy, którzy w trakcie rozgrywki trafili do celi, a co za tym idzie w momencie werdyktu trafiają do nas, wówczas liczbę punktów mnożymy przez trzy. Ot i cały szkopuł sprytnego zdobywania punktów.
Oszukuj, blefuj, obserwuj
Mało komponentów w grze zdawałoby się nasuwać myśl o jej mniejszej złożoności. W przypadku Gaunera – to oszustwo. Ta na pozór zwykła karcianka to synteza blefu i dobrej zabawy. Trzeba bowiem zwracać uwagę na każdy ruch przeciwnika. Ważne jest to kogo bierze on na rękę, kogo wrzuca do więzienia i jakie karty przed sobą wykłada. Jak głosi kolejna złota myśl Pratchetta: „Klient ma być niepewny, a jeśli jest już pewny, trzeba się postarać by był pewny tego co nieprawdziwe”. Ponadto nieustannie należy kontrolować stan liczby oszustów pozbawionych wolności, bowiem ani się obejrzysz a ktoś ogłasza werdykt i następuje liczenie punktów. Dodatkowo na każdej karcie widnieje wartość liczbowa, która odpowiada ilości kart w danym kolorze. Hm…niby ma ułatwić, bo możemy przewidzieć czy danego zestawu jest jeszcze sporo czy też się kończy. Niemniej jednak nijak nie da się ogarnąć wszystkiego i mało kto zwraca na to uwagę. Rozgrywka obejmuje trzy ogłoszenia werdyktów. Po pierwszym i drugim werdykcie z gry usuwane są wszystkie karty, które leżały wyłożone przed graczami, natomiast te które pozostały w ręce, grają dalej. Rzędy uzupełnia się do dziesięciu kart tak długo, aż nie wyczerpie się stos kart zakrytych. Wszystko idealnie wpisuje się w czas gry zgodny z informacją na pudełku, tj. ok. 30 min.
Gauner sprawdza się dobrze zarówno przy dwóch uczestnikach jak i przy maksymalnym czteroosobowym składzie. Oczywiście w duecie nie ma aż tak wielkiego zamieszania i łatwiej kontrolować sytuację, niemniej jednak przyjemność z rozgrywki jest ogromna. Z kolei komplet graczy uniemożliwia maksymalne skupienie i analizę poczynań każdego z uczestników, ale panujący z tego tytułu chaos pięknie ubarwia i napędza każdą partię.
Gauner gwarantuje świetne emocje choć wymaga tego by umiejętnie nimi sterować, zmylić przeciwnika i cóż…wygrać!
Na plus:
– proste zasady, które bez problemu pojmie każdy, nawet planszówkowy nowicjusz
– emocjonująca, szybka rozgrywka
– ciekawa mechanika
Na minus:
– naprawdę nie wiem co tu wpisać…może tylko tyle że w pudełku znajduje się wyłącznie instrukcja w języku niemieckim, więc albo man muss Deutsch sprechen, albo ściągamy wersję angielską z BBG
Dziękujemy firmie Nürnberger-Spielkarten-Verlag za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.