Jak zarazić nieświadomych, tudzież opornych, pasją do planszówek?
Grono planszomaniaków nieustannie się powiększa. Od pewnego czasu stoiska z grami, usytuowane w centrach handlowych przestały być punktem odniesienia dla rodzica, desperacko poszukującego edukacyjnego prezentu dla dziecka. Patrząc na zachęcające grafiki na pudełkach (hej, przecież ten goblin z Władców Podziemi ujmie za serce każdego), przez umysł owego, potencjalnego rodzica przejdzie impuls z namaszczeniem wołający: Wołam do ciebie z tej części mózgu, o której zapomniałeś, z tartaru dzięcięctwa – gra planszowa to także rozrywka dla dorosłych. I tak mniej więcej z krótkiego, bądź co bądź, chaosu wyłania się nowy fanatyk gier bez prądu.
To oczywiście optymistyczna wersja. Czasami nie jest tak łatwo. Jeśli spotykacie znajomych, którzy nie uznają was za dotkniętych symptomem Piotrusia Pana, w momencie gdy zaproponowaliście im spędzenie wolnego czasu przy stole, w towarzystwie planszy, pionków, kart i figurek, jesteście wybrańcami bogów. Jeżeli jednak pomysł takiej formy rozrywki, wywołał poruszenie w postaci komentarzy:
-Gry planszowe? W przedszkolu jesteśmy?!
– Daj znać innym razem, wówczas przyjdę z dziećmi
– Mam złe wspomnienia jeśli chodzi o chińczyka, warcaby i młynek, a Eurobiznes (według współczesnej nomenklatury – Monopol), jest nudny.
– Hahahaha, widzę że naprawdę nie masz co robić.
[komentarze zaczerpnięte z puli osobistych doświadczeń]
wówczas warto zapoznać się z instrukcją: Jak zarazić nieświadomych, tudzież opornych, pasją do planszówek?
Zapraszamy delikwenta/ów do naszego, jak zakładam, przepełnionego grami planszowymi domostwa. Warto zadbać o to by ekspozycja ta stanowiła dominujący element domowej infrastruktury, niech każdy kto przestąpi próg mieszkania, wie, że tu się żyje w myśl zasady: Graj, albo śmierdź(ć) (wymawiaj w zależności od potrzeb, lub predyspozycji do udźwięczniania głosek). Jeśli masz charyzmatyczny zapał, uwielbiasz publiczne wystąpienia i prelekcje, możesz zainaugurować spotkanie nie za długim, nie za krótkim wykładem na temat wpływu gier planszowych na rozwój umysłu, motoryki rąk i wielowariantowego przeżywania różnorodnych emocji. Jeśli nie, przejdź do części kolejnej, w której pokrótce i prosto wyjaśnisz, następujące zagadnienia:
- Gra planszowa nie jest rozrywką wyłącznie dla dzieci, przecież wraz z osiągnięciem dorosłości chyba nie przestałeś myśleć o fantasmagorycznych stworach, które pokonujesz jako wojownik/samuraj/czarodziej/elf, a jeśli tak to śmierdź(ć)
- Narysuj chińczyka, warcaby i młynek, a następnie przekreśl czerwoną linią (piktografia czyni cuda)
- Rozłóż jedną z planszówek, która Twoim zdaniem wpisze się w gusta gości. Polecam coś niezbyt trudnego, bez negatywnych interakcji i niezbyt długiego (niech potem błagają, niech żądają chleba, igrzysk i gier). Osobiście testowałam Wsiąść do pociągu Europa. Efekt był doskonały. To oczywiście luźna, standardowa propozycja. W ofercie gier planszowych mamy mnóstwo tytułów, które doskonale nadają się na taką okazję.
Pamiętaj by klarownie wyjaśniać zasady, jeśli masz ochotę na wykład, przegapiłaś/eś już ten punkt wieczoru. Dobrze byłoby dać satysfakcję gościom ze zwycięstwa, oczywiście tylko ten jeden raz. Warto wspomnieć także o licznych festiwalach gier planszowych, pokroju np. Pyrkonu, pokazać, że jest to dział kulturowo-rozrywkowy, który wydaje prasę, ma mnóstwo stron internetowych, a co najważniejsze stanowi ciekawy, kreatywny i twórczy sposób na spędzanie wolnego czasu. W przypadku gdy poniesie cię fantazja, możesz wspomnieć o niedalekiej przyszłości, w której gry planszowe staną się dyscypliną olimpijską. Objaw im kalokaghatię planszówkowego świata – piękno, tzn. wykonanie i dobro, czyli pozytywny wpływ na rozwój umysłu plus świetna zabawa. Zawsze można wspomnieć też o walorach estetycznych związanych z wystrojem wnętrz. Kolorowe pudła doskonale wyglądają na półkach i stanowią element, który od razu przykuwa uwagę gości.
Jeżeli owa lapidarna instrukcja okazała się chybiona, składam ci głębokie wyrazy współczucia, z powodu posiadania tak opornych znajomych. Warto rozejrzeć się za innymi.
Stary artykuł, ale dwa słówka ode mnie….
Sama jestem początkująca, gram mało, bo nie mam z kim. pewnego razu, kiedy przyjechała na urlop kuzynka z krk (słoik, któremu marzy się kariera w korpo, życie na poziomie *, mieszkanie na kredyt, codzienna siłownia czy inne spa i na tym kończy się temat do rozmowy z nią),
pomyślałam że może skusi się na Osadników czy carcassone, czy choćby rummikub. Akurat nie było mojego 5letniego bratanka (z którym to zazwyczaj grywam), więc można będzie zagrać na poziomie dorosłych, tzn. Na ławie rozłożona gra pod ławą drink. a ona no weź proszę cie, lepiej posiedzimy i jeszcze 2 podejścia zrobiłam do niej no i nie da rady
Z niektórymi nie da rady. Niby mówi się, że nie ma takich, którzy planszówek nie lubią, natomiast są tacy, którzy nie znaleźli jeszcze „swojej” gry, ale mam wrażenie, że to nie jest do końca prawda. Części opornych nie da rady przełamać. No po prostu nie, i już.