Założę się, że osoby, które dużo podróżują pociągami/tramwajami – podobnie jak ja – często zastanawiają się jakby tu zająć sobie czas w podróży… Można oczywiście rzucić się w objęcia Morfeusza i zwyczajnie podróż przespać, ale sam wychodzę z założenia, że na spanie szkoda czasu. Można więc czytać, słuchać muzyki, czy choćby rozwiązywać krzyżówki. Jak najbardziej! W końcu jednak przyjdzie taki dzień i zapragniecie czegoś więcej. Tym „czymś więcej” dla mnie okazała się doskonała seria jednoosobowych łamigłówek Smart Games wydawanych nad Wisłą przez firmę Granna.
I tak – praktycznie z dnia na dzień – zacząłem wręcz pożerać kolejne produkty z serii. Mózg parował, pot pojawiał się na czole, ale brnąłem dalej i dalej – a to ratując tonących pasażerów Titanica, a to zawiadując rozkładem jazdy w Metrze, czy pomagając zwierzętom polarnym zaKamuflować się wśród śniegów. Myśląc nad kolejnymi zadaniami bawiłem się świetnie, a podróż pociągiem do domu stała się niespodziewanie jednym z przyjemniejszych etapów dnia.
Ostatecznie nadszedł jednak moment, kiedy ograłem już niemal wszystko i przyszło mi czekać na kolejny ruch wydawcy. Jakże duże było więc moje szczęście, kiedy w moje rozemocjonowane ręce trafiły kolejne dwie łamigłówki z linii Smart Games : IQ Link oraz Twarzą w Twarz. Pociąg znów miał stać się miejscem wzmożonego wysiłku intelektualnego.. ale czy tak się naprawdę stało i łamigłówki spełniły moje oczekiwania? Przeczytajcie!
IQ LINK
IQ Link, to trzeci przedstawiciel serii małych, przenośnych i typowo abstrakcyjnych łamigłówek, których autor nie obdarzył żadnym specjalnym tematem, pozostawiając odbiorcom delektowanie się wyłącznie mechaniką gry.
A ta jest niezwykle prosta. Kompaktowe pudełko jest jednocześnie planszą podzieloną na 24 pola. Oprócz niej otrzymujemy także 12 kolorowych, kilkuczłonowych elementów, którymi będziemy musieli przykryć wszystkie pozostałe na planszy miejsca. Czym późniejsze i trudniejsze zadanie, tym więcej pustego miejsca otrzymujemy do wypełnienia. Problemem jest tutaj kształt owych elementów oraz ich poszczególnych członów. Opcje są trzy: element może składać się z zamkniętych pierścieni, kul oraz pierścieni otwartych. O ile te pierwsze stanowią zawsze stałe ogniowo, które trzeba po prostu gdzieś zmieścić, to te dwa ostatnie – często nakładają się jeden na drugi w ramach jednego pola (zwyczajnie kula znajduje sobie miejsce wewnątrz pierścienia). Biorąc pod uwagę, że naturalnie elementy te można przekręcać w dowolnych kierunkach i kilka płaszczyznach, to nietrudno zauważyć ogromu kombinacji jakie niesie ze sobą to rozwiązanie. A to z kolei powoduje, że IQ Link jest zdecydowanie jedną z najbardziej wymagających łamigłówek oferowanych przez Grannę.
Do tego stopnia, że – szczególnie na wyższych poziomach – swoistą łamigłówką staje się już początkowe rozstawianie elementów na planszy. Później jest już tylko „gorzej”. Trzeba bowiem pamiętać, że każdy – nawet najmniejszy błąd na początku – zemści się niemożliwością rozwiązania zagadki i koniecznością rozkładania wszystkiego od nowa. I o ile na pierwszych kilku poziomach trudności raczej nie miałem większych problemów, to ostatnie dwa wycisnęły ze mnie ostatnie poty i stanowić będą niezłą przeprawę nawet dla bardzo doświadczonych „łamigłówkowiczów”.
I właśnie oni powinni w pierwszej kolejności po IQ Link sięgnąć! Jeśli szukacie małej, kompaktowej, pięknie i trwale wydanej, a co najważniejsze – bardzo wymagającej łamigłówki, to nie znajdziecie na rynku niczego lepszego! Idealna rzecz do pociągu.
OCENA:10
PLUSY: mała, kompaktowa, idealna na podróż, ciekawa mechanika, stanowić będzie wyzwanie także dla wyjadaczy, aż 120 zadań
MINUSY: brak!
TWARZĄ W TWARZ
O ile w IQ Link zakochałem się od razu, o tyle w przypadku Twarzą w Twarz nieco więcej czasu zajęło mi przekonanie się do niej. Głównym tego powodem jest fakt, że jako jedna z niewielu (nie wiem, czy nie jedyna) łamigłówka Smart Games – Twarzą w Twarz nie za bardzo nadaje się do grania w podróży! A wszystko przez pionową, całkiem sporą planszę, którą dodatkowo cały czas obracać i oglądać należy z obu stron. Muszę przyznać, że proces ten nie należał do najwygodniejszych, także całkiem szybko przerzuciłem się na granie domowe. I o dziwo – mimo wielu innych rzeczy, które robić mogę w domu – Twarzą w Twarz wessało mnie na dobrych kilkanaście dni. Przede wszystkim ze względu na swoją ciekawą i oryginalną mechanikę.
Gra składa się – jak już wspomniałem z pionowej planszy, w której umieszczono 30 okrągłych otworów oraz 11 elementów trzy- lub czteroczłonowych, na które to elementy składają się walce pełne bądź puste. Jak łatwo obliczyć walców jest więcej niż pól, a to oznacza, że żeby wypełnić całą planszę – bo taki jest znów nasz cel – niektóre z nich będą musiały nachodzić jeden na drugi, w ramach jednego otworu. To z kolei wymusi na nas ciągłe główkowanie, odwracanie planszy i próby ułożenia danego klocka raz z jednej, raz z drugiej strony. Pamiętać przy tym należy, że walce pełne mieszczą się w walcach pustych, tworząc jedną całość i w wielu przypadkach tylko tak można dane pole „wypełnić”. Ten typ kombinowania przestrzennego stanowi danie główne Twarzą w Twarz i muszę przyznać, że początkowo – przyzwyczajony do pozostałych produktów 2D – miałem z nim nieco problemów. Rozwiązawszy pierwsze kilkanaście zadań mój mózg przestawił się jednak na inne tory i mogłem już w pełni świadomie cieszyć się kolejną, mocno wymagającą łamigłówką od Smart Games. A uwierzcie mi, że jest nad czym myśleć i szczerze przyznaję, że ostatnich kilku zadań wciąż nie udało mi się rozwiązać…Ale na pewno będę walczył, gdyż po prostu nie dadzą mi spokoju. Takie już są te „zabawki” – piekielnie wciągające!
Należy przy tym wspomnieć, że produkt ten nie do końca nadaje się dla dzieci i wiek 8 lat podany na pudełku wydał mi się nieco zaniżony. Postanowiłem sprawę wybadać i sprezentowałem grę jedynemu ośmiolatkowi w rodzinie, który niestety odpadł już po pierwszych paru zadaniach. Miałem rację. Jeśli więc wasze dziecko nie ma jeszcze 10 lat i nie jest mega-mózgiem, to polecam zastanowić się przed zakupem i być może wybrać jakiś inny produkt z serii. Jest ich przecież całe mnóstwo!
OCENA: 8/10
PLUSY: świetne wykonanie, atrakcyjny wygląd, bardzo wymagające zadania i oryginalna mechanika
MINUSY: niezbyt nadaje się na podróż, nieco zbyt trudny dla dzieciaków
PODSUMOWANIE
Kolejny już raz Granna dostarcza nam rewelacyjne, pięknie wykonane i piekielnie wymagające produkty. Wielbiciele łamania sobie głowy, miłośnicy wytężania umysłu i osoby nie mające problemów z cierpliwością na pewno będą zachwyceni i spędzą przy nich kilkadziesiąt intensywnych godzin. Gorąco polecam!
ps.. Ocena końcowa stanowi średnią podanych w tekście, ocen cząstkowych.
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
„Należy przy tym wspomnieć, że produkt ten nie do końca nadaje się dla dzieci i wiek 8 lat podany na pudełku wydał mi się nieco zaniżony. Postanowiłem sprawę wybadać i sprezentowałem grę jedynemu ośmiolatkowi w rodzinie, który niestety odpadł już po pierwszych paru zadaniach. Miałem rację. Jeśli więc wasze dziecko nie ma jeszcze 10 lat i nie jest mega-mózgiem, to polecam zastanowić się przed zakupem i być może wybrać jakiś inny produkt z serii. Jest ich przecież całe mnóstwo!”
Ciekawe spostrzezenie. Ja mam odmienne. Moj siostrzeniec, 5-latek, zabral sie z pasja do rozwiazywania TWARZA w TWARZ. I wciagnal w to swojego mlodszego (3,5 l.)brata. I na razie nie wyglada na zniecheconego. Z kazdym rozwiazanym zadaniem – „rozkreca sie” i… bierze za nastepne.
Najwyraźniej dziecko dziecku nierówne, acz naprawdę ciężko mi uwierzyć, że rozwiązuje je 3,5-latek ;-)