Datę rejestracji na forum g-p (końcówka 2006 roku) zwykłem przyjmować jako początek mojego zainteresowania planszowym hobby. Na potrzeby tego wpisu przejrzałem jednak swoje pierwsze posty i już w nich wymądrzałem się na temat zasad kilku gier, od których z całą pewnością nie zaczynałem kariery gracza. W każdym razie – odkąd pamiętam chęć poczytania o grach planszowych zaspokajałem na stronie gry-planszowe.pl (albo na Gadu Gadu, ktoś tu już wspominał wkład Nataniela w hobby ;) ). Natomiast w ogóle nie pamiętam pierwszego kontaktu z Games Fanatic (a pamiętam oglądanie z rodzicami Wiadomości, w których padła informacja o wycofaniu bratnich wojsk z Polski, więc to nie kwestia słabej ogólnie pamięci). Za to z Games Fanatic pamiętam co innego.
Był czas, że te dwa serwisy (G-P i GF, nie Wiadomości) koegzystowały. Ale Planszostacja była tylko na jednym. Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z ideą podcastu, a tu nagle z Lublina (wówczas będącego zagłębiem ludzi mających inne hobby niż planszówki) mogłem usłyszeć rozmowę o naszym hobby nie musząc kupować wcześniej gry. Magia radia, prawie jak w ’43 ;)
Czas istnienia GF znaczyły zarówno górki, jak chociażby rekordowo poruszona społeczność komentujących dzięki tekstowi o Pnączach, jak i dołki, o czym świadczy chociażby konieczność kilkukrotnego stosowania zabiegu „restart”. Z jednej strony wierzyłem w powodzenie ostatniej próby restartu, z drugiej jednak został niepokój o przyszłość przedsięwzięcia – gdy rozmawialiśmy do kogo uderzyć z Gradaniem obaw o stabilność restartu trochę było. Ostatecznie drogi Gradania i GF rozeszły się zanim się spotkały, niemniej to właśnie GF, a konkretnie Planszostacji, zawdzięczam zainteresowanie formą podcastu.
No ale dość smutów, nie po to powstaje ten tekst, żebym się dzielił historią serwisu, którego nigdy nie miałem okazji tworzyć. Skoro dostałem od Sipio możliwość opublikowania czegoś na GF to trzeba tę okazję sensownie wykorzystać ;)
Ostatnio na forum w temacie dziesięciolecia GF skarżyłem się, że jakoś przyschło źródełko tekstów okołoplanszówkowych. Każde zajrzenie do rssa to albo recenzja, albo rzut okiem, albo inne odpudełkowywanie. Są oczywiście wyjątki. Uiek, czyli Tatageek, co pewien czas publikuje bardziej ogólne spostrzeżenia (chociaż zajmuje się tematyką szerszą niż planszówki, więc ma z górki). Bardzo fajną wyspą jest blog Fabryki Gier Historycznych, gdzie pojawiają się dłuższe teksty (głównie Adama z tego co zaobserwowałem). Jakiś czas temu na Notatkach zplanszowanego pingwina pojawiła się notka o tym, że Jenny nie lubi wideorecenzji. Ciekawe gry wrzuciły tekst o starości tekst o zmianach na forum, ostatnio walczą profilami geeków. Adam opublikował pogląd, że wszyscy gramy w Chińczyka. To jednak plon miesięcy, a przecież był czas, że tyle tekstów powstałoby w tydzień. Stały się one wręcz rodzynkami. Bardzo fajną sprawą są patronaty, w ramach których twórcy piszą dzienniki projektanta. Poza tym – posucha. Najlepiej to widać właśnie na przykładzie dziesięciolecia, które motywuje do napisania felietonów okolicznościowych – to, że teraz teksty są najlepiej pokazuje jak bardzo wcześniej ich nie było. Oczywiście u mnie także spadła częstotliwość publikowania, to nie jest tak, że czepiam się innych, a swojego zaniedbania nie widzę :P
Starsze środowiska, np. erpegowcy, mają taki problem, że starzy są starzy, a młodzi starych nie czytają, przez co wałkowane są te same tematy w cyklach kilkuletnich. Erpegi są bardzo szerokim zjawiskiem, a jednak liczba tematów wydaje się wyczerpywać. Czekam na reaktywację Magii i Miecza, gdzie od publicystyki powinno się zaroić – zobaczymy jak będzie ze świeżością tematów. Planszówki mają oczywiście mniejsze środowisko publikujące – plus jest taki, że w głównym nurcie niespecjalnie kojarzę wałkowanie jednego tematu z ciągle podobnego ujęcia, minus jest taki, że skoro nie ma nowych piszących na ten sam temat (bo mają świadomość już jego przewałkowania), to tekstów w ogóle nie ma. Z problemem braku tematów radzą sobie inne formy. Mamy takie np. Rozmowy ZnadPlanszy, gdzie publicystyka jest do słuchania. Mamy 2 Pionki, gdzie pojawiają się kwestie okołoplanszówkowe (a raczej pojawia się Merry, a dalej to już samo idzie ;) ). Game Troll też puszcza od czasu do czasu publicystykę – jak już siądę to jestem zadowolony, bo mówi ciekawie, ale dalej jest to wideo. A forma wideo jest dla mnie dużo mniej strawna od audio, której mogę posłuchać sprzątając, albo od pisanej, która jest mi najbliższa. Główną jednak wadą form audio i wideo jest to, że nie generują odzewu innego niż komentarze. Nie przypominam sobie tekstu zainspirowanego filmikiem – nawet Batalia o Balię (z kostkami) zaczęła się od tego, że Tycjan poczytał opinie o filmiku, a KubaP poczytał opinię Tycjana o opiniach o filmiku.
Wyczerpywanie się tematów jest wygodną wymówką. Ale planszówki to także ludzie, którzy w nie grają (a może przede wszystkim oni?). A ludzie dostarczają nieskończonej liczby tematów, zawsze coś można podrążyć, zbadać, wyjaśnić, opisać inaczej. Stosunki międzyludzkie powinny generować coraz to nowe kwestie, z których można się pośmiać, o których można porozmawiać. Takich tekstów szczególnie mi brakuje. Na forum dzielnie walczy Rocy. Jak Jenny napisała o wideorecenzjach, to, będąc nieco na uboczu, nie doczekała się odzewu za bardzo, a jeśli już, to komentarze były nieprzychylne. Wniosek z poczytania tamtych komentarzy mam taki, że ludzie chcą coś powiedzieć. Ale traktują teksty mające na celu uzewnętrznienie odczuć jako niespecjalnie potrzebne, nieodkrywcze. A ktoś, kto napisał tekst okołoplanszówkowy i spotkał się z niechęcią raczej wróci do pisania recenzji. Moja teza jest taka, że nawet mając dane przemyślenia za oczywiste mózg chętny do tworzenia znajdzie zahaczkę. Znajdzie element, który można rozwinąć, z którym można się nie zgodzić, w oparciu o co można wysmażyć kolejny tekst.
Nie wiem, czy moje założenie o potrzebie powstawania tekstów okołoplanszówkowych jest słuszne. Wydaje mi się, że ludzie chcą takie teksty czytać, chcą też pisać. Moim zdaniem warto podjąć próby reanimowania gatunku w polskim Internecie. Games Fanatic, jako obecnie najstarszy serwis, pasowałby do roli dzierżącego palmę oświaty, czy inny kaganek pierwszeństwa, zwłaszcza po takiej udanej reanimacji serwisu. Na pewno są działania, które można podjąć, aby poprawić sytuację publicystyki okołoplanszówkowej. Żeby nie było, że propaguję działalność „to weźmy się i zróbcie” – za wielką wodą popularne są debaty. GF mogłoby zebrać kilka osób, którym chciało by się zaangażować w pisanie tekstów polemicznych na zadany temat po z góry określonej stronie barykady. Wiadomo, że prawda będzie gdzieś pośrodku, ale że Internet polaryzuje opinie, to nie powinno to sprawiać wrażenia sztuczności. Mogłoby być tak, że „koalicja platform” (GF, ZP, blogerzy niezależni) ustala temat i każdy coś napisze – zmienia się osoba rzucająca temat. Na pewno są bloki planszówkowe, o których mało kto słyszał. Może na GF mogłaby być ramka „publicystyka sąsiedzka”, gdzie pojawiałby się linki do tekstów publicystycznych na innych blogach – to mogłoby zmotywować kogoś do napisania kilku sensownych słów. Często blogi spoza głównego nurtu nie mają takiej publiczności, która wygenerowałaby chociaż ze 2 komentarze, a szczególnie publicystykę pisze się przecież z nadzieją wejścia w dialog (nawet jeżeli czyjąś ulubioną formą dialogu jest monolog).
To luźne pomysły, niemniej jeżeli ktoś ma lepsze – chętnie w to wejdę :) Chętnie zobaczyłbym Grupę Wymiany Poglądów w formacie dłuższym niż 3 zdania na forum. Ktoś, coś?
Scena z The Great Debaters w kontekście temetycznych dyskusji to pomysł godny 'planszówkowo-publicystycznego oscara’! Szkoda, że film mało popularny u nas.
Kwiatoszu polecam #boardgamehour na twitterze w każdy poniedziałek o 20.
Hmm, akurat o 20 z roboty wracam, ale spróbuję obadac temat, dzięki:)
Kwiatoszu,
Dziękuję za ten tekst. Zbierałem się dość długo do odpowiedzi, ale teraz, gdy już Neymar strzelił farfocla z karnego i Chorwacja – niestety – już przegrała ten mecz, mam chwilę i wracam do Twojej propozycji :)
Otóż mam wrażenie, że jednak się mylisz i ludzie wcale nie chcą czytać tekstów okołoplanszówkowych. Nie mają czasu być może, być może im się nie chce. Nie wiem. Ale mam wrażenie – patrząc także na wyniki naszej ankiety (kilkaset odpowiedzi!), że Czytelników jednak przede wszystkim interesują newsy, rzuty okiem, recenzje… Teksty publicystyczne są angażujące, wymagają większej uwagi, czasu. Tega zwykle nikt w nadmiarze nie ma. Owszem – od czasu do czasu wybucha jakiś temat i wtedy faktycznie zaczyna się dyskusja. No właśnie – „wybucha”, czyli nie że blogerzy ustalają sobie wspólny temat do dyskusji, tylko temat się staje, temat się dzieje sam.
Nie mówiąc o tym, że tematy okołoplanszówkowe tylko krążą wokół planszówek, niekiedy w ogóle ich nie dotykając. Innymi słowy: może za mało w nich planszówek po prostu, a to jednak o planszówkach ludzie chcą się dowiadywać i czytać. O nowych tytułach, projektach, pomysłach.
Czasem sami cierpimy z tego powodu, bo ktoś z GF wysmaży jakiś tekst – wydaje się ciekawy, intrygujący – a odzew słaby. A potem wrzucamy newsa, że wydawnictwo Y wydaje grę o robakach czy zwierzakach, i są komenty, są lajki… No tak to działa jakoś.
Hm. Chyba, że planszówkowa publicystyka jest po prostu mało ciekawa… Nasze hobby jest spokojne, niekontrowersyjne (zwykle). Rzadko kiedy mamy tak naprawdę okazje włożenia kija w mrowisko.
Reasumując: ja osobiście może i bym widział więcej publicystyki, ale czy ludzie tego chcą?
Za dużo czasu poszło na nauczenie sędziego używania spreja, a za mało na używanie zasad piłki nożnej podczas sędziowania meczy piłki nożnej niestety…
Od końca zacznę – długi komentarz napisałeś, na newsa odpowiada się przeważnie jednozdaniowo, a później leci kłótnia o gusta – to też w publicystyce jest fajne :)
Co do tego czego chcą ludzie – to też jest prawda, że znakomitej większości nie interesuje podejście publicystyczne, a jeżeli jest pisane w specyficznym stylu to już w ogóle. Ja mam np. świadomość, że piszę dla raczej niewielkiej grupki – ale taki też jest mój cel. Jeżeli widzę gdzieś 10 komentarzy to chętnie podyskutuję, jeżeli widzę 97 to równie dobrze można było zrobić ankietę, bo pojedyncze zdanie ma wtedy tak naprawdę takie samo znaczenie jak głos za którąś z opcji. Natomiast to, czego mi czasami brakuje, to odzew polemiczny.
Tematy wybuchają, tu się zgadzam. Ale jak pokazują podcasty publicystyczne (Game Troll mówi, że ma sporo większą oglądalność niż recenzji, Rozmowy ZP dorabiają się przeważnie większej liczby komentarzy niż inne wpisy) ktoś jednak chce publicystyki także ustawionej – tutaj myślę o Rozmowach. Oczywiście motywacją równie dobrze może być to, że słuchacz ma potrzebę się z czymś nie zgodzić i wytknąć błędy – ale to też przecież może dać dobry efekt :)
Teksty okołoplanszówkowe mają też to do siebie, że mogą albo zachęcać do dyskusji, albo być po prostu fajnym, ciekawym tekstem, z którym jednak nie da się polemizować – jak niektóre wspominkowe. Wtedy brak komentarzy nie przeszkadza, a felieton Pancha miał całkiem sporo lajków z tego co pamiętam.
Adam na blogu FGH przeważnie zbiera odzew, ale z drugiej strony zabiera się za tematy bardziej „polityczne”, więc nie może być inaczej.
Dla mnie nieco smutnym zdaniem jest, że trzeba mieć czasu w nadmiarze żeby się interesować tekstami okołoplanszowymi – bo dla mnie takie poczytanie jest wartościowe.
Oczywiście z liczbami nie ma się co kłócić – jeżeli większość nie chce tekstów, a chce newsów (które mnie z kolei zupełnie nie interesują) to pora zaakceptować fakt, że raczej w niszy gustowej pozostaniemy ;)
Dzięki za odzew :)
To krótki komentarz dla równowagi: felietony i publicystyka to najfajniejsze teksty do czytania. Specyficznym stylem pisane (tak, Kwiatosz, Twoje, o ile załapię w ogóle, co miałeś na myśli) też.