Ja (rozkładając grę na stole): Kuba, zagrasz z nami?
Kuba (kręci głową siedząc przed komputerem): Nie
J: Kuba, zagraj z nami….
K: Nieee…..
Po 2 partiach rozegranych za plecami Kuby:
K: Wiecie co, może bym zagrał z wami?
Po kolejnych partiach, późnym już wieczorem:
J: Ale ja już muszę iść…
K: Nie, jeszcze jedną partię zagrajmy!
„Splendor jest dynamiczną i niemal uzależniającą grą w zbieranie żetonów i kart.”
Dokładnie tak.
Naprawdę.
Zasady gry w pigułce
W grze wcielamy się w role bogatych kupców epoki Renesansu pozyskując szlachetne kamienie oraz inwestując w rozwój branży jubilerskiej.
Podstawowymi rekwizytami na stole są żetony kamieni i karty rozwoju, które będziemy starali się roztropnie (acz niekoniecznie z umiarem) nabywać. W swojej kolejce gracz może zatem wykonać jedną z czterech akcji:
- wziąć 3 różne znaczniki kamieni szlachetnych
- wziąć 2 takie same znaczniki kamieni (pod warunkiem, że w stosie tego koloru znajdują się co najmniej cztery)
- wziąć 1 znacznik złota (spełnia rolę jokera zastępując każdy inny znacznik) i zarezerwować dowolną kartę (wziąć ją do ręki)
- kupić kartę ze stołu lub z ręki płacąc jej koszt w kamieniach
Karty rozwoju podzielone są na trzy rodzaje – te z zielonym rewersem, najtańsze, praktycznie można kupić już po 2-3 rundach gdy uzbieramy sobie trochę znaczników. One zazwyczaj punktów nie dają ale jak wszystkie inne karty posiadają symbol kamienia, który daje nam bonus w tym kolorze, czyli stałą zniżkę do kupna kolejnej karty. Karty drugiego i trzeciego poziomu przynoszą nam również upragnione punkty prestiżu.
Poza kartami rozwoju dostępne są płytki arystokracji – każda z nich przynosi 3 punkty prestiżu a powędruje do osoby, która jako pierwsza uzbiera wymagane bonusy (tj. odpowiednie karty). Kto pierwszy ten lepszy. Kto następny ten musi obejść się smakiem (i celować w innego arystokratę). Warto tego pilnować, bo 3 punkty (przy wymaganych do zwycięstwa 15) piechotą nie chodzi, a nie wymaga dodatkowej akcji, zdobywa się je niejako mimochodem – o ile dobrze zaplanujemy sobie rozwój naszego majątku.
Celem gry – jak przed chwilą wspomniałam – jest zbieranie punktów prestiżu poprzez nabywanie kart rozwoju oraz pozyskiwanie arystokratów. Gramy do 15 punktów a zwycięzcą jest oczywiście gracz, który uzbiera ich najwięcej (choć niekoniecznie ten, który jako pierwszy uzbiera 15).
Wrażenia
Złożoność gry jest niewielka a mechanika bardzo prosta. Na początku nie mamy nic – zbieramy żetony, za uzbierane żetony nabywamy karty, karty dają nam bonusy do kupna kolejnych, coraz silniejszych kart a te najsilniejsze – przynoszą nam dużo punktów prestiżu, o które tak naprawdę w tej grze chodzi. Mechanizm stary jak świat i jednocześnie bardzo potężny.
To co mi się w mechanice Splendora podoba, to niemal idealny balans – ilości obecnych w grze znaczników, kosztu nabycia, różnorodności kart i kamieni. Sprytne jest to, że nie da się wyspecjalizować w określonych kamieniach (bonusach). Nawet jeśli chcesz zdobyć dużo bonusów czarnych i czerwonych (Henryk VIII to nie lada gość) – to i tak po drodze musisz inwestować we wszystkie inne. Tak się wszystko ze sobą zazębia, że po prostu nie da się inaczej. I ma to głęboki sens, ponieważ występuje w kartach spora losowość (gracze kupują karty i na ich miejsce dociągają nowe) i taki równomierny rozwój pozwala na łatwe i szybkie dostosowywanie się do zmian zachodzących w trakcie gry.
Niekiedy może uwierać nadmierna losowość, ale – moim skromnym zdaniem – balans na kartach tę losowość w zupełności równoważy i pozwala cieszyć się taktyką – niekoniecznie dalekosiężną, ale jednak dość istotną.
Interakcja jest dość spora, ale nie jest to interakcja złośliwa – wynika raczej z tego, że mamy wspólną pulę dość zróżnicowanych kart. Podbieranie ich sobie jest absolutnie naturalne i jest przysłowiową wisienką na torcie. Gdyby tego nie było gra nie wywoływałaby tak wielkich emocji.
Splendor jest niczym film Hitchcocka rozpoczynający się od trzęsienia ziemi – a potem dynamika już tylko rośnie. I to w tempie wykładniczym. A co najważniejsze – na jednej partii się nie kończy. Jej szybkość i finezja wyzwala nieodpartą chęć zagrania jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz …
Jest to gra dla 2-4 graczy i w każdym układzie gra się dobrze. W zależności od liczby graczy – inna jest liczba dostępnych żetonów, co sprawia, że zarówno na dwie jak i na cztery osoby z łatwością można doprowadzić do sytuacji, w której brakuje kamieni na stole :) Jedyną różnicą między grą dwu- a czteroosobową jest to, że w tej drugiej dłużej czekamy na swoją kolejkę i więcej przez ten czas może się wydarzyć. Jest mniej planowania, więcej dostosowywania się.
Na koniec jeszcze słowo o wykonaniu. Ilustracje na kartach są piękne i większość z nich utrzymana jest w tonacji koloru swojego kamienia, co mocno ułatwia orientację na stole. Ale najlepsze w tej grze są żetony. Są zaskakująco ciężkie – nie mam pojęcia z czego zrobione, ale na pewno nie z kartonu. I ten dźwięk kiedy się je kładzie jeden na drugim! Witamy w Casino Royale…. Do pełni szczęścia brakuje tu już tylko krupiera.
Kiedy czytałam o grze zastanawiałam się dlaczego nie zastosowano gemm jak w wielu innych grach z kamieniami szlachetnymi w roli głównej. Teraz już wiem. Operowanie ciężkimi żetonami daje taką frajdę jakiej nigdy nie dały by plastikowe kamyczki. Ktoś tu jednak musi być bywalcem kasyna…. ;)
Jak pewnie niektórzy zauważą – jestem maniakiem koszulkowania kart. No, może nie do końca maniakiem, ale jednak lubię czuć komfort, że spadnięta kropla soczku albo tłuste paluszki nie popsują mi gry. Jeśli Wy też macie tę przypadłość co ja to dla Splendora istnieje tylko jeden słuszny wybór – Mayday CCG Ultra-Fit. Nawet w tych koszulkach karty mieszczą się w pudełku z trudem, a są one mniejsze i cieńsze od innych obecnych na rynku. A jak już jesteśmy przy pudełku – zwróćcie uwagę na wypraskę – każdy element ma tu swoje miejsce!
Dla kogo?
Jest to gra, która ma szansę spodobać się praktycznie każdemu. Dla rodzin z dziećmi na niedzielne popołudnie. Dla niedzielnych graczy jako danie główne. Jako element urozmaicenia na wieczorne party z przyjaciółmi. Dla geeków – jako przystawka lub filler gdy na kogoś czekamy. Na dwuosobową partię z naszą połówką po ciężkim dniu pracy. Na niezobowiązujące spotkanie planszówkowe w kawiarni. To naprawdę dobra i uniwersalna gra.
Splendor w pojedynkę?
Tak, to możliwe. Po sieci krążą co najmniej dwa warianty trybu solo. Pierwszy to wyścig z czasem – uzyskać 15 punktów w jak najmniejszej liczbie rund (czas odmierzamy rzucając kostkami i usuwając ze stołu wskazaną kartę pierwszego poziomu (na zawsze) + usuwając część znaczników (tylko na jedną rundę). Ale mnie bardziej spodobał się drugi wariant – gra przeciw sztucznej inteligencji. AI polega w tym wypadku na sprawdzeniu, czy symulowany gracz może nabyć kartę III (lub w dalszej kolejności II – i zawsze licząc od lewej do prawej strony) poziomu. Jeśli nie – rzuca się kością: wynik 1 – 4 determinuje, którą kartę z I poziomu umieszcza się w jego obszarze gry, 5 lub 6 powoduje wzięcie przez niego żetonu złota. AI nigdy nie zabiera znaczników kamieni. Gracz solo zaś swoją rundę wykonuje normalnie.
Specyfika gry AI jest zupełnie inna niż człowieka. Na początku o wiele częściej niż gracz dobiera karty I poziomu, ale robi to losowo, co implikuje, że w dalszej części gry punkty nie będą przyrastały tak szybko jak człowiekowi, który myśli strategicznie. Zacznie te punkty gromadzić wcześniej (mając o wiele więcej bonusów) ale w wolniejszym tempie. Człowiek rozwija się powoli, ale pod koniec gry nabiera szaleńczego tempa. Jeśli zobrazowalibyśmy oba te wzrosty w układzie kartezjańskim to okazałoby się że wygrana / przegrana zależy od miejsca przecięcia tych dwóch krzywych. Ciekawym pomysłem jest możliwość zmiany trudności poprzez operowanie kartami arystokracji (w wariancie najłatwiejszym magnaci są niedostępni dla AI, w najtrudniejszym to gracz nie może z korzystać z ich łaski).
Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie wygrać z tak banalnie – jakby się wydawało – zaprojektowanym AI.
Podsumowanie
Plusy:
+ niski poziom wejścia, bardzo proste zasady
+ dopracowana mechanika, dobry balans
+ rewelacyjne wykonanie
+ dobrze napisana instrukcja
+ negatywna interakcja ale bez złośliwości
+ dobra skalowalność
+ czas gry – ani za krótki, ani za długi
+ wysoka regrywalność
+ gra jest dynamiczna
Minusy:
– odrobinę uwierająca losowość, którą jednak da się przeżyć
– klimat na doczepkę, ale rekompensują go świetne ilustracje i żetony.
Z ostatniej chwili…
J: Kuba, będziemy dzisiaj grać?
K: Będziemy.
J: A w co chcesz? co mam przynieść?
K: To co ostatnim razem!
A nie mówiłam, że Splendor uzależnia?
Ink – Splendor to świetnie działający, kompaktowy mechanizm, tak prosty, że trudno o prostszy. I tu mój problem ze Splendorem – mogę w niego grać, ale będzie to granie czysto mechaniczne, bez bólu, ale i bez emocji. W tej grze nic mnie nie wciąga, nic mnie nie inspiruje, wszystkie karty robią dokładnie to samo, nie ma nawet obietnicy spektakularnych zagrań, alternatywnych strategii czy zaskakujących posunięć. W każdej kolejce robię dokładnie to samo, tak samo i bez nadziei, że w następnym ruchu, albo w następnej partii, cokolwiek się zmieni.
WRS (8/10) – jest to niewątpliwie głupia, losowa gra. Świadczy o tym choćby to, że póki co jeden jedyny raz wygrałem… Piękne wykonanie, arcyproste zasady i mnóstwo frajdy z gromadzenia bogactw (w postaci ciężkich sztonów i kart). A wszystko pięknie okraszone warunkiem zwycięstwa – 15 pktów. Nie da się grać jednej partii zbyt długo, zatem świetnie się gra sprawdzi jako element relaksu po pracy, czy chwili planszowania przed spoczynkiem. Nie wiem jak ludzie wymyślają takie proste, genialne gry, ale chyba byłby to lepszy wybór do SdJ niż te wielbłądy…
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Splendor to faktycznie strasznie ciekawa, uniwersalna i bardzo dobrze wykonana gra. Jesteśmy zachwyceni, a klimat… no cóż, warto o niego zadbać po prostu przy stole ;). Świetna recenzja! :)
Dzięki :-)
A Splendor wciąż nam się jeszcze nie znudził, mimo, że tyle innych, nowych i całkiem fajnych gier jest na rynku.
Dzień dobry, chciałabym dowiedzieć się więcej na temat rozgrywki w wariancie Solo w grze Splendor , w jaki sposób należy przygotować karty startowe dla wirtualnego przeciwnika? Czy mogłabym prosić o dokładne wyjaśnienie zasad solowej rozgrywki? Dziękuję pozdrawiam bardzo serdecznie Iwona
Już od kilku lat nie grałam w wariant solo, niewiele pamiętam, a już na pewno nie na tyle, żeby dokladnie wyjaśnić zasady, ale na BGG jest kilka wariantow opisanych:
Solo Variant The „5” Nobles:
https://boardgamegeek.com/thread/1165176/solo-variant-5-nobles
Solo Dice Variant:
https://boardgamegeek.com/thread/1229911/solo-dice-variant
Solo Variant againt AI:
https://boardgamegeek.com/thread/1237984/solo-variant-against-ai-opponent-requires-one-d6