Rzadko kiedy pudełko tak dobrze odzwierciedla moje odczucia wobec gry, jak w przypadku Konceptu. Wielki znak zapytania na środku pokrywki to kwintesencja mojej pierwszej reakcji, ale także reakcji wielu współgraczy. A było to tak…
Kalambury zna praktycznie każdy. Wiele osób grało, a na pewno istotna ich część lubi tę grę. Ja mam mieszane uczucia wobec całej kategorii „kalamburopodobnej”, ale i tak zawsze siadam do rozgrywki, bo lubię ten rodzaj interakcji i wesołej zabawy. Dlatego też chętnie zgodziłem się na zrecenzowanie Konceptu.
Pudełko jest piękne. Elementy też. A wypraska to mistrzostwo świata. I na tym można by zakończyć opis. Ponieważ jednak nie jest to zbyt precyzyjne, trochę o szczegółach. Wszystkie elementy są utrzymane w ascetycznym i oszczędnym stylu. Trochę podobnym do stylu clipartów z Worda, ale o niebo ładniejszym. Do tego łagodna kolorystyka i trochę komiksowe ilustracje oraz rewelacyjna wypraska – jej fragment wyjmuje się z pudełka i kładzie na stole razem ze znacznikami. Pomysł genialny w swojej prostocie i doskonale wykonany. No i plansza jest przepiękna – na dużej powierzchni umieszczono kilkadziesiąt piktogramów, od zupełnie prostych, do bardziej wieloznacznych. A wszystko także utrzymane w oszczędnej, komiksowej oprawie graficznej.
Instrukcja jest prosta i zrozumiała, ale w końcu jakich komplikacji oczekiwać od kalamburów? Dwie osoby losują kartę z hasłem i pokazują je, a pozostali odgadują. Ale właśnie w pokazywaniu tkwi cały haczyk i unikalność Konceptu. Otóż pokazywanie polega na zaznaczaniu piktogramów na planszy. Gracze mają do dyspozycji kilkadziesiąt znaczników i po prostu kładą je przy odpowiednich obrazkach. Tutaj ogromny plus dla wydawcy, że zdecydował się umieścić w instrukcji dużo przykładów. A to z powodu oryginalności i pewnej trudności w pierwszych rozgrywkach, która wynika z nawyków wyniesionych z typowych kalamburów. Po prostu czasem trudno jest przestawić swoje myślenie na tryb potrzebny w Koncepcie.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów, a dwa punkty dostaje się za poprawne odgadnięcie haseł. Dodatkowo osoby pokazujące dostają po jednym punkcie, co zwiększa motywację do precyzyjnego pokazywania haseł. Mechanizm jest zresztą podobny do tego z Dixita, gdzie narrator jest premiowany za skojarzenia, które ktokolwiek dał radę odgadnąć. Czasem pokazujący w Koncepcie może się zaciąć na jakimś haśle i właśnie wówczas receptą jest pokazywanie haseł przez dwie osoby (co zresztą mówi instrukcja), a w razie potrzeby dołączenie do zespołu jeszcze trzeciej.
Ciekawym pomysłem jest umieszczenie w grze znaczników w kilku kolorach. Dzięki temu możemy udzielać dodatkowych podpowiedzi, używając drugiego lub nawet trzeciego koloru do opisania jakiegoś kontekstu odgadywanego hasła, np.: kraju, w którym znajduje się jakaś budowla, lub z którego pochodzi odgadywana postać. W ten sposób można wybrnąć z impasu przy stole.
Interakcja w Koncepcie jest typowa dla kalamburów, czyli po prostu wspólnie się bawimy, a ktoś zdobywa punkty i teoretycznie wygrywa. Teoretycznie, bo przecież nie do końca o to chodzi. Podobnie do Dixita, największą przyjemnością jest bowiem płynięcie z prądem skojarzeń i bawienie się cudzymi pomysłami lub oryginalnymi i „odjechanymi” zestawieniami obrazków. I do tego celu Koncept nadaje się doskonale. Lub też nadawałby się, gdyby nie jedna cecha. Otóż swobodną i płynną zabawę można osiągnąć dopiero po kilku partiach. Paradoksalnie problem leży tutaj w silnej stronie gry, jaką jest duża liczba piktogramów. Po prostu gracz zaczynający przygodę z Konceptem potrzebuje stosunkowo dużo czasu, żeby zapamiętać wszystkie obrazki i swobodnie i w pełni czerpać z nich przy układaniu skojarzeń. Bo pierwsza (a nawet druga czy trzecia) partia sprowadza się często do mozolnego ślęczenia nad planszą i wyszukiwania obrazka, który mógłby nam pasować do hasła. A to bardzo spowalnia dynamikę rozgrywki i zmniejsza przyjemność czerpaną z zabawy. Ale już w gronie osób zaznajomionych z planszą wszystko przebiega płynnie i lekko.
Skalowanie jest typowe dla gier kalamburopodobnych, czyli w małym gronie jest nieco statycznie, a w zbyt licznym mamy chaos w czystej postaci. Ponieważ jednak są to odczucia subiektywne, trudno mi powiedzieć, jakie jest optimum. Producent sugeruje 4-12 graczy i jest to chyba akurat, z zastrzeżeniem, że mnie nieco lepiej grało się powyżej 6-7 osób.
Żeby dodać głębi i przedłużyć żywotność gry, autorzy włożyli do pudełka nie tylko hasła zwykłe, ale także dla „hardkorów” (na kartach znajdują się hasła podzielone na trzy poziomy trudności). Opinie na temat trudności jest oczywiście wysoce subiektywna, i co dla jednego jest nie do przejścia, drugi rozgryza w 30 sekund, ale faktycznie niektóre hasła z najwyższego poziomu czasem jest bardzo trudno „ugryźć”. Przy czym zdarza się, że wystarczy jedno nowe skojarzenie, lub dołożenie jednej kosteczki do nowego obrazka i nagle wszyscy na raz wykrzykują rozwiązanie, ale – jak napisałem – jest to element subiektywny.
Grałem w tę grę z moimi studentami i opinie były zwykle pozytywne. Pewnym problemem była opisana wcześniej nieprzystępność dla nowego gracza, co powoduje, że prawdziwą zabawę będą z Konceptu czerpać dopiero osoby zaznajomione z planszą i obrazkami, ale – o dziwo – niewiele osób się na to skarżyło. W odczuciu graczy problemem było raczej niskie tempo pierwszych rozgrywek, niż sama ikonografia, choć oczywiście obydwie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane.
Gdybym miał porównywać Koncept do innych znanych mi tytułów, to od razu na myśl przychodzi Dixit. W drugiej kolejności wszystkie wersje kalamburów (czyli m.in. Activity), a potem szeroko rozumiane gry imprezowe oparte na odgadywaniu haseł, np.: Gambit 7, 5 sekund czy Time’s Up!. Przy czym o ile wspomnianą konkurencję mogę wyciągnąć na stół prawie z każdym, o tyle Koncept do udanej rozgrywki wymaga osób znających już tę grę. Co w moim odczuciu jest niestety słabością tego skądinąd doskonałego tytułu.
Plusy
- Jest po prostu przepiękna
- Bogata biblioteka haseł na kartach
- Prostota reguł
- Oryginalny – nomen omen – koncept
- Czy mówiłem już, że jest piękna?
Minusy
- Wymaga „ogranego” towarzystwa
- Zmiana przyzwyczajeń jest dla niektórych trudna
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.