Matka natura zaprojektowała gigantyczny system, w którym istnieje niezliczona ilość zależności. Jedne stworzenia korzystają z istnienia innych, a niejednokrotnie cały zwierzęcy łańcuch pokarmowy ma swój początek w świecie roślin. Na bazie tych zależności i łańcuchów pokarmowych powstała gra „Mniam mniam”, w którą gramy od kilku miesięcy i do tej pory nam się nie znudziła. Co więcej, moje dzieci sięgają po nią same, żeby zagrać w wersję dla jednego gracza. Co takiego przyciągającego jest w „Mniam mniam”?
Estończyk Meelis Looveer w 2009 wpadł na pomysł, żeby wykorzystać ideę łańcuchów pokarmowych do stworzenia gry. Wtedy powstał tytuł „Kto kogo? Czyli łańcuch pokarmowy” („Food chain”). Gra została wydana w Polsce przez G3 jako mała, poręczna karcianka w charakterystycznym dla tego wydawnictwa pudełku. Dokładnie 4 lata później pojawia się gra planszowa oparta na podobnym pomyśle. Jedne zwierzęta zjadają inne, a gracze zagrywają karty, by pokonać przeciwników i wygrać w odwiecznej, naturalnej walce o przeżycie w świecie zwierząt. Tym razem copywriterzy wpadli na trochę ciekawszy tytuł: „Om nom nom”, co w Polsce zostało przetłumaczone na odkrywcze „Mniam mniam”. Ciekawostką jest fakt, że Pan Looveer ma na swoim koncie również grę o produkcji mleka przez krowy oraz inną o wytwarzaniu hamburgerów ;)
Kto kogo zje? Kto kogo przechytrzy?
Podtytuł gry „Mniam mniam” w polskiej wersji językowej brzmi „Upoluj swoje jedzonko”. Ten bezpośredni zwrot nie jest przypadkowy, ponieważ w grze wcielamy się w rolę jednego z sześciu zwierząt, które mają na celu zjedzenie jak największej ilości jedzenia. Są wśród nich drapieżniki takie jak wilk, czy jeż, ale też króliki zajadające marchewkę i myszy poszukujące sera. Każde z nich dobrze zagrane może przynieść nam zwycięstwo. Ale wszystko zależy od naszego sprytu i szczęścia.
Każdy z graczy otrzymuje na początku gry talię kart składającą się z 6 zwierząt: królika, wilka, myszy, kota, żaby i jeża. Na środku stołu umieszcza się 3 plansze przedstawiające łańcuchy pokarmowe (wilk->królik->marchewka, kot->mysz->ser, jeż->żaba->mucha), a następnie po rzucie 15 kostkami umieszcza się wyniki tego rzutu na odpowiednich miejscach na planszach. Kostki nie posiadają wizerunku kota, wilka i jeża. Ich nie będzie można zjeść.
Gracze w tajemnicy wybierają ze swojej talii kartę, którą będą chcieli zagrać, na ustalony sygnał odsłaniają ją i umieszczają obok kostek na miejscu wskazanym przez wizerunek zwierzęcia na karcie. Następnie sprawdza się, rozpoczynając od góry, czyli od największych drapieżników, kto kogo zjada. Kot zjada wszystkie myszy; zarówno na kostkach jak i na kartach graczy. Jeśli nie ma kota schodzimy niżej i myszy wystawione przez graczy zjadają ser widniejący na kostkach. Analogicznie rozstrzyga się pozostałe dwa łańcuchy pokarmowe. Zebrane karty i kości kładzie się przed sobą. A następnie wybiera kolejną kartę do zagrania. Ponownie na ustalony sygnał się ją odsłania itd. Kiedy wszystkie 6 kart zostanie zagranych kończy się runda i należy podliczyć zebrane kości i karty. Za każdą kartę (również własną, która nie została zjedzona przez innego gracza) otrzymuje się 1 punkt. Za każdą kostkę z czarnym wizerunkiem zwierzęcia (mysz, królik lub żaba) otrzymuje się 1 punkt, a za kości z czerwonymi rysunkami (ser, mucha i marchewka) gracz dostaje 2 punkty. Sumę zapisuje się w odpowiednim miejscu tabeli i rozpoczyna się kolejną rundę z 6 kartami na początek. Gra trwa 3 rundy. Po ich zakończeniu sumuje się wyniki punktowe każdej z 3 rund, a suma wskaże najlepszego drapieżnika, spryciarza i zwycięzcę gry.
Cechy skutecznego myśliwego – spryt, pamięć i opanowanie
Minęło kilka partii zanim nauczyliśmy się rozstrzygać wynik po wyłożeniu kart w momencie, gdy na stole pojawiły się np. dwie myszy i 3 sery. Były też trudniejsze przypadki: 3 żaby i tylko 1 mucha. Tych sposobów niestety trzeba się nauczyć na pamięć i po kilku zerknięciach do dobrze opisanej i zilustrowanej instrukcji znamy już sposoby na rozstrzygnięcie tych remisów. Poza tym elementem zasady gry są naprawdę proste i dzieciaki potrafiły same skutecznie uczyć nowych graczy w „Mniam mniam”.
Najskuteczniejszym sposobem na zwycięstwo w tej grze jest umiejętne przewidzenie co zrobi przeciwnik i blef, który pozwoli nam „wykiwać” czyhających na nas drapieżników innych graczy. Brzmi poważnie, ale sześciolatki świetnie sobie poradziły ze zrozumieniem tej zasady, a nawet pamiętały, którą kartę przeciwnik już zagrał. Skuteczność opiera się na pamięci, taktyce i odrobinie szczęścia. Poza tym gra ma sporo interakcji, więc podczas rozgrywki, zawsze było dużo śmiechu i okrzyków np. „Zjadam Cię! Om nom nom” :)
Najlepiej grało się nam w 3-4 osoby. Wtedy taktyka była najskuteczniejsza. Powyżej tej liczby graczy zaczynał się już chaos. W grze 2-osobowej autor wprowadził „gracza widmo”, czyli talię, której karty są losowo odsłaniane w każdej turze i wpływają (lub nie) na sytuację pozostałych graczy. Wersja solo, to gra przeciwko takiemu „graczowi widmo”. Tu liczy się pamięć i szczęście.
Dlaczego jeż ma kwaśną minę?
„Mniam mniam” jest dobrze wykonaną grą. Kostki są drewniane, a symbole są charakterystyczne, choć przyznam, że wizerunek myszy wybrałbym inny. Plansze są grube, a karty standardowe i ciekawymi ilustracjami. Jedynie mina jeża dziwiła graczy i była powodem do długiej serii żartów o przyczynie jej powstania. Grafiki są na dobrym poziomie. W pudełku poza grą i instrukcją znajdziemy też bloczek do zapisywania wyników i mały ołówek.
Jeśli szukacie szybkiej gry o zwierzętach, która nauczy Wasze dzieci podstaw wiedzy o łańcuchach pokarmowych, wskaże przydatność sprytu i blefu w arsenale drapieżnika oraz da mnóstwo dobrej zabawy, to zachęcam do sięgnięcia po „Mniam mniam”. Przystępne zasady i dynamiczna rozgrywka sprawiły, że u nas w domu gra przyjęła się znakomicie. Byliśmy zachwyceni, gdy nasze dzieci sięgały po nią, żeby zmierzyć się solo z losowością kart i sprawiało im to frajdę. Nie jest to majstersztyk wśród gier dla najmłodszych, mimo to zachęcam do spróbowania.
Plusy:
+ dynamiczna rozgrywka
+ proste zasady
+ dużo interakcji
+ gra rozwija pamięć
+ aspekt edukacyjny
Minusy:
– skomplikowane (choć sensowne) zasady rozstrzygania remisów
– mina jeża :)
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.