Trzeba przyznać, że plan wydawniczy o którym opowiedział nam Tomasz Kołodziejczak wygląda naprawdę imponująco. A to tylko plany na pierwszą połowę 2015 roku! Jakie gry w 2015 roku wyda Egmont?
W 2015 nasz program wydawniczy będzie podobny do tego z 2014. Wydamy kilkanaście tytułów. Będą to przede wszystkim gry adresowane do rodzin i do dzieci. Czyli gry, w których Egmont się specjalizuje, na których się zna i które robi dobrze. O kilku tytułach nie mogę jeszcze powiedzieć, bo one są zaplanowane na drugą połowę roku, a jesteśmy w trakcie negocjacji i produkcji. Ale do wakacji pojawi się sporo fajnych projektów.
Roboczo dzielimy je na kilka kategorii. Pierwszą są gry brandowe, czyli oparte o popkulturowe uniwersa i wykorzystujące wizerunki znanych bohaterów. Czasami są to produkcje oryginalne, ale często do takich tematów po prostu szukamy gotowych – sprawdzonych i działających – reguł.
Rok 2015 zaczęliśmy od Przygód Wojów na podstawie komiksu Janusza Christy, z regułami od mistrza Reinera Knizi. To jest lekka familijna gra z elementami ryzyka, taktyki i memo, w której wysyłamy komiksowych bohaterów na wyprawy po cenne obiekty i złoto. Fajna gra w której, jak to przy grach memo, dzieciaki mają większe szanse na wygraną niż dorośli.
W kwietniu ukaże się druga gra z serii Asteriks – Wielka wyprawa. Autorem reguł jest Corne Van Moorsel (autor m.in. „Gooola!”). To też jest gra z elementami memo, ale z bardzo fajnym twistem. Postacie z Asteriksa wędrują po rozłożonych na stole kartach, ale każdy ruch zmienia układ tych kart i żeby zapamiętać, gdzie która karta leży, trzeba nieźle wysilić mózgownicę.
Kolejny tytuł to Władca pierścieni – Wyprawa do Mordoru. Każdy gracz wciela się w jednego z hobbitów, które wyruszyły na wyprawę. Ma przed sobą małą mapkę, na której zaznacza swoje aktualne położenie. Gracz rzuca kolorowymi kostkami i w zależności od tego, co na tych kostkach wypadnie (istotą gry jest wybór tych kostek) albo zaznacza na mapce ruch swojego hobbita, albo ścigającego Nazgula. Jeżeli uda nam się dotrzeć do Mordorui wrzucić pierścień do Góry Przeznaczenia – wygrywamy. Lekka i szybka, ale emocjonująca gra, z ciekawym mechanizmem.
Największym naszym projektem z kategorii „gry brandowe” na pierwszą połowę roku jest Tytus, Romek i Atomek. Reguły oparliśmy o Traumfabrik Reinera Knizi. To pierwsza gra z Tytusem na polskim rynku. Wyjaśniam od razu – nie trzeba nic rysować, ani wymyślać żadnych dowcipów, choć jest to gra o tworzeniu komiksu. To gra licytacyjna, w której gracze, za pomocą debilarów, starają się pozyskać ciekawe elementy komiksu – postaci, pojazdy, czy nawet napisy typu „WTEM” czy „BĘC”. Z tych obiektów budują księgi, które są następnie punktowane. Można też zdobywać specjalne nagrody, np. za ułożenie komiksu z danymi postaciami. Premierę gry planujemy na maj, na Warszawskie Targi Książki.
Drugą ważną dla nas kategorią są własne brandy growe, które systematycznie staramy się rozbudowywać i wzmacniać.W naszej lubianej i bardzo dobrze sprzedającej się serii Dobre gry w dobrej cenie proponujemy tanie, proste, ale świetnie grywalne projekty, adresowane do mniej zaawansowanych graczy rodzinnych. W tym roku ukażą się dwa nowe tytuły – oba autorstwa Łukasza Woźniaka W Co słychać na farmie? losujemy karty ze zwierzakami, rzucamy kostką, musimy szybko policzyć zwierzaki na kartach, a na koniec wydać odpowiedni dźwięk. Doskonała imprezówka. W drugiej grze – Drapacze chmur – gracze jak najszybciej starają się zbudować jak najwyższe wieżowce.
Już w lutym ukazały się dwa tytuły nawiązujące do naszych hitów – Pan tu nie stał! i Duuuszki. Pan tu nie stał! Demoludy to kontynuacja największego naszego, obok Pędzących Jeży, przeboju. Gra jest oparta o reguły gry Reinera Knizi (inne niż pierwsza gra cyklu). Opowiada o handlowaniu w, pani już tego pewnie nie pamięta, ale ja owszem, krajach tzw. demokracji ludowej, czyli demoludach. W grze pakujemy malucha i zabieramy polski bursztyn, polską wódkę żytnią, zabieramy kryształy i krem Nivea. W Turcji pozyskamy za to jeansy i kożuchy, w Czechach Lentilki i buty czeszki, a w Rosji złoto, zegarki czy elektryczny magiel. Do gry dołożony został, napisany przez specjalistę, pana profesora Jerzego Kochanowskiego, informacyjny dodatek o handlu w PRL-u – Forum Ludowe. Oraz dodatek do gry – Bazar Różyckiego, który wprowadza nowe reguły do podstawowej wersji gry Pan tu nie stał! Dodam tylko, że rysownikiem, który opracował layout tej serii jest znakomity grafik, Marek Szyszko.
Kontynuacją kolejnego hitu są Duuuszki w kąpieli. To jest gra, w którą można grać niezależnie od pierwszych Duuuszków, ale można je ze sobą połączyć. Są tam reguły crossujące, jest parę rozszerzeń. Po połączeniu tych gier robi się naprawdę emocjonująco.
Mogę też już potwierdzić, że wydajemy w tym roku Power up – Doładowanie, rozszerzenie do Potworów w Tokio. To pierwszy dodatek, o tyle istotny, że świetnie rozwija rozgrywkę. Potwory mogą ewoluować, zmieniać się, mieć swoje specyficzne cechy. Myślimy oczywiście o kontynuacji, ale na razie nie mogę obiecać niczego więcej.
Trzecia kategoria gier w naszym portfolio to są – ja je tak nazywam – „gry o zwierzątkach z trikiem”. Czyli fajne gry, raczej dla młodszych graczy, których bohaterami są zwierzęta i które mają w sobie to coś… Dizajn, reguły, grywalność, ciekawe elementy. Nasze hity – Pędzące żółwie czy Nogi stonogi – należą do tej grupy. To gry szczególnie lubiane i cenione przez rodziny i dzieciaki. W tym roku wydamy w tej linii grę Kot Stefan (w oryginale Carla Cat). To gra zręcznościowa, ze śliczną figurką kota i drewnianymi myszami. Rzuca się kostką i trzeba podjąć decyzję, czy się ucieka czy zostaje na serze. No a kot łapie…
Druga gra z tej kategorii to Konikowo, także na refleks i zręczność. Na stole leżą kolorowe koniki, rzuca się kostkami, trzeba złapać odpowiednego konika w odpowiednim kolorze. To też gra naszego ulubionego autora, czyli Reinera Knizi, zilustrowana przez Gianluce Paniellego, grafika, który ilustrował m.in. Mumię.
O paru grach z tej zwierzakowej linii wciąż rozmawiamy z wydawcami. Na razie mogę potwierdzić, że wydamy grę z wydawnictwa Huch! – Fotoleo. W tej grze są karty ze zwierzakami i dzwonek. Gracz rzuca kostką, musi namierzyć zwierzaka z odpowiednią cechą i uderzyć dłonią w dzwonek.
Egmont każdego roku wydawał jedną, dwie „większe” gry. W tym roku będzie to Tikal. Premiera już w kwietniu, na Pyrkonie. Gra będzie miała nową, polską grafikę. To jest tytuł, który zawsze chciałem wydać. To od Tikala zacząłem swoją przygodę z nowoczesnymi planszówkami. Tikal to, moim zdaniem, jedna z najfajniejszych gier, jakie kiedykolwiek stworzono. Bardzo grywalna. Klasyk, który dla wielu graczy może być tą pierwszą przesiadkową grą – z gier dziecięco-familijnych do bardziej zaawansowanych. Ja w ogóle bardzo lubię gry Kramera – one zwykle są eleganckie, oszczędne, dobrze się liczą. Uważam, że jest to jeden z najlepszych twórców gier planszowych na świecie. A Tikal to arcydzieło: proste reguły, precyzyjna matematyka zwycięstwa, ciągła rywalizacja. A poza tym, to jest też po prostu gra naprawdę towarzyska, czyli taka w której po swoim ruchu mamy te kilka minut, żeby nalać sobie wina do kieliszka, czy przez chwilę porozmawiać z przyjaciółmi…
O grach na drugą połowę roku chętnie opowiem w okolicach maja. Zapraszamy też na Pyrkon i targi książki w Warszawie – będzie tam można pograć w nasze gry i spotkać redakcję.