„To gra, dzięki której poznasz Wrocław. Podczas zabawy odkryjesz najciekawsze miejsca w mieście i historie z nimi związane. Zasiądź ze znajomymi do gry i przekonaj się, że Wrocław to wspaniałe miejsce spotkań”
Z Wratismanią zetknąłem się dzięki Folko, który oficjalną stronę gry podczas poszukiwania w sieci informacji na temat zupełnie innej gry. To właśnie on zwrócił mi uwagę na to, że gra spełnia wszystkie warunki, które są niezbędne do udziału gry w plebiscycie Gra Roku 2004. Dlatego właśnie jest to jedna z gier, na którą możecie oddawać swój głos.Postanowiłem skontaktować się z jednym z Autorów, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat gry. I tak, po kilku dniach Wratismania trafiła w moje ręce.
Pierwsze wrażenie
Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy stykamy się z grą to strasznie niewygodny rozmiar pudełka, który powoduje, że nie zmieści się ona w żadnym normalnym plecaku (pudełko ma wymiary 50 x 15 x 4,5cm). Do jej transportu musicie więc przygotować sobie dużą torbę, albo plecak turystyczny.
Po zdjęciu pokrywki naszym oczom ukazują się: gruba plansza, przedstawiająca fragment mapy Wrocławia, karty z obiektami, żetony oraz pionki, instrukcja i kostka. Wszystkie elementy wykonane są bardzo estetycznie, jednak pozostawiają pewien niedosyt, ale o tym później.
Zasady i instrukcja
Zasady gry są bardzo łatwe – gracze poruszają się po Wrocławiu w celu odwiedzenia wylosowanych miejsc. Każdy z grających ma do dyspozycji dwa pionki: mały, którym oznacza się miejsce na mapie, w którym gracz się znajduje; oraz duży, którym grający porusza się po „kole szczęścia”.Wszyscy zaczynają z Dworca Głównego, a ich celem jest dotarcie do lokacji, która znajduje się na wylosowanej na początku karcie. Po dotarciu do swojego punktu docelowego gracz ciągnie kolejną kartę i tak aż do momentu, kiedy skończą się wszystkie karty.Przemieszczać można się na trzy sposoby: pieszo, busem, albo taksówką. Każdy z tych sposobów umożliwia nam poruszenie się o różną ilość pól w danej kolejce. Tak więc idąc pieszo przemieszczamy się o jedno pole; jadąc busem poruszamy się o wielokrotność dwójki, a taksówką – czwórki. Ile razy przemieszczamy się wybranymi środkami transportu oznaczają specjalne żetony, których możemy użyć tylko raz. Jednak nie oznacza to, że każdy z graczy ma ich ograniczoną ilość. Poruszając się po „kole szczęścia” możemy zdobywać kolejne żetony, ale także je tracić. Na „kole szczęścia” znajduje się także pole „teleportacja”, które umożliwia automatycznie przemieszczenie swojego pionka na pole, do którego akurat zmierzaliśmy.Grę wygrywa gracz, który na końcu gry ma najwięcej zrealizowanych kart.
Rozgrywka jest bardzo łatwa, jednak prawdziwa zabawa zaczyna się od czterech osób. Kiedy gra się we dwoje, to gra w pewnym momencie zaczyna się strasznie przeciągać, a ilość kart jakie należy zrealizować, aby zakończyć grę wydaje się strasznie duża. Dlatego też osobom grającym we dwoje polecam odłożenie ok. połowy kart obiektów, aby gra się zbytnio nie dłużyła. Taka sytuacja nie ma miejsca, kiedy gramy w większej ilości. Rozgrywka jest wtedy bardzo szybka i przyjemna i nawet nie nudzi się tak szybko jak mogłoby się to wydawać. Gra jest dobra dla osób w różnym wieku i doskonale nadaje się do tego, aby zagrać w nią z dziećmi.
Wady
Jak już pisałem wcześniej, gra zapakowana jest w bardzo nieporęczne pudełko, co może sprawiać dość duże kłopoty przy jej transporcie (ja swoją przewoziłem w plecaku ze stelażem).
Karty obiektów, oraz żetony Bus i Taxi są wykonane z cienkiego papieru. Sprawia to, że bardzo łatwo ulegają one odkształceniom, co wyraźnie skraca żywotność gry. Moim zdaniem za cenę 59zł powinniśmy dostać grubsze karty.
Tajemnicą zostaje dla mnie sposób, w jaki zostały rozmieszczone numery obiektów na mapie. Podczas pierwszych rozgrywek bardzo irytującym jest poszukiwanie (czasem trwające ponad pięć minut) miejsca, do którego zmierzamy. Powinny być one ułożone w jakiś określony sposób (np. po kolei), ponieważ w znaczący sposób ułatwiłoby to grę.
Jeśli chodzi o oznaczenia rodzajów dróg na mapie to pozostawia to pewien niedosyt. Trasy zielone (które są zamknięte dla ruchu kołowego) bardzo często mylą się z drogami czerwonymi (po których ruch pojazdami mechanicznymi jest dozwolony). Dzieje się tak dlatego, że linie, którymi są oznaczone są bardzo cienkie. Wystarczyłoby oznaczyć je grubszymi liniami, a ich rozpoznanie nie sprawiałoby żadnego problemu.
ZaletyGra wykonana jest bardzo estetycznie. Karty są duże i przejrzyste, a każda z nich, opatrzona jest bardzo ładnym zdjęciem obiektu, do którego zmierzamy, oraz kilkuzdaniową informacją na temat tego miejsca. Dzięki temu poznajemy historię Wrocławia podświadomie, nie do końca zdając sobie z tego sprawę.
Bardzo dużym plusem gry jest to, że została ona wydana w formie wielojęzycznej. Wszystkie teksty jakie znajdują się, czy to na kartach, czy to w instrukcji są napisane po angielsku, niemiecku i po polsku. Sprawia to, że grę tę można bez problemu zaprezentować zagranicznym turystom chcącym poznać Wrocław. Oraz rozegrać wspólnie z nimi kilka partii.
Gra posiada bardzo proste zasady, które gracze są w stanie przyswoić wciągu niespełna pięciu minut, a podczas samej gry nie ma potrzeby sprawdzania czegokolwiek w instrukcji.
Podsumowując
Jak to wielokrotnie podkreślały osoby, z którymi grałem we Wratismanię, ta gra to „najlepszy sposób na promocję miasta”. Jej wielojęzyczne wydanie sprawia, że może ona także reklamować Wrocław poza granicami Polski. Jednak za cenę 59zł należałoby się spodziewać wyeliminowania wad jakie występują w grze, aby przedłużyć radość płynącą z gry. Szczerze mówiąc gra nie zachwyciła mnie w jakiś szczególny sposób. Owszem jest to miła gra, w którą gra się przyjemnie, ale brakuje mi w niej „miodności”, która sprawiłaby, że chciałbym we Wratismanię grać niemal bez przerwy.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Wprawdzie nie grałem w tą grę… jednak wydaje mi się, że rozmieszczenie obiektów specjalnie jest tak namieszane, aby poznać Wrocław :-)
Moim zdaniem, trudno by było stworzyć tę grę, aby miała jaką kolwiek „miodność”. Karty po paru rozgrywkach będziemy znali na pamięć i wtedy gra straci sens. Obawiam się, że mieszkając we Wrocławiu, z tych kilku zdań na karcie, nie dowiedział bym się niczego nowego, a sama gra dostarczyła by mi niewiele radości. Aczkolwiek mogę się mylić, bo w grę, niestety jeszcze nie miałem okazji zagrać. Mimo wszystko jednak, jak będę miał na zbyciu 60zł. zakupię sobie Wratismanię, jako prawdziwy obywatel tego miasta :P Pozdrawiam ;)
Nie gralem niestety w te gre… i zaluje, bom wroclawianin i do tego lokalny patriota ;) Mam andzieje ze nadazy sie jeszcze okazja.
swoja droga – w recenzji mowa o Dworcu Centralnym… a przeciez we Wroclawiu nie ma takiego! :) (tzn zaden dworzec sie tak nie nazywa ;)) jest za to „dworzec glowny”… tak mi sie zawsze wydawalo :) a jaki dworzec jest w grze? :)
a druga rzecz – szkoda ze w grze wystepuja jedynie TAXI i BUSY… to we wroclawiu sa wszak znane w polsce „niebieskie tramwaje”… ;)
lups! Fakt z tym dworcem to moja wtopa. Dzięki Zielu za uwagę, już poprawiam.
A co do niebieskich pojazdów szynowycht ow grze nic o tym nie ma (w Krakowie też tramwaje są niebieskie :P)