Pompeje (łac. Pompeii, wł. Pompei) to jedno z trzech miast rzymskich w prowincji cesarskiej Italia (obecne Włochy), które 24. sierpnia 79 roku n.e. zniszczył wybuch wulkanu Wezuwiusz. Popiół wulkaniczny, który zasypał Pompeje, doskonale zakonserwował budowle i przedmioty, co pozwoliło poznać nam dość dokładnie wygląd rzymskiego miasta średniej wielkości i życie jego mieszkańców. (źródło: wikipedia)
Pompeje były zniszczone dwukrotnie, po raz pierwszy w roku 62 przez trzęsienie ziemi. Zniszczeniu uległo 60% miasta. Odbudowane nie cieszyło się zbyt długo swoją chwałą. W 79 roku niespodziewany wybuch wulkanu przysypał je kilkumetrową warstwą popiołu. Do dnia dzisiejszego odnaleziono około 2000 ciał osób, którym nie udało się uciec za bramy miasta.
Właśnie to zdarzenie stało się tematem gry stworzonej przez Klausa-Jürgena Wrede, twórcy Carcassonne czy ostatnio opisywanej Mesopotamii.
Pompeje to piękne miasto…
Gra została wydana przez Amigo, znane u nas bardziej z świetnych karcianek. Niezbyt udany obrazek na pudełku, przypomina nam o czym będzie gra – ucieczka z miasta przed wulkanem. W środku czeka nas plansza, 45 żetonów lawy, 127 drewnianych elementów symbolizujących ludzi, 61 kart, wulkan, woreczek na żetony oraz kolorowa, jasno napisana instrukcja. Wszystko bardzo dobrze wydane, jakość gier Amigo jest znana i nie podlega dyskusji. Jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, to jest średnio. Nie zachwyca ale również nie odrzuca.
Ciekawym pomysłem jest model wulkanu. W jednym z rogów planszy znajduje się otwór, w który wkładamy odpowiednio zwinięty i pomalowany kawałek tekturki – to wulkan. Tutaj w trakcie gry wrzucani są ludzie, którzy zostali zalani przez lawę. Pomysł ciekawy, zastanawiam się tylko czy po kilkudziesięciu grach, wulkan nie ulegnie zniszczeniu ;).
Zaludnienie…
Gra rozpoczyna się po odbudowie miasta zniszczonego przez trzęsienie ziemi. Nowoczesne, piękne budynki zachęcają. Tragedia sprzed kilku lat nikogo nie odrzuca, wręcz przeciwnie. Przecież bogowie nie zniszczą drugi raz tak pięknego miasta. Gracze wiedzą jednak co ich czeka. Wykładając karty gry, zaludniają miasto… starają się jednak robić to w ten sposób, by po wybuchu wulkanu udało się wyprowadzić bezpiecznie jak największą liczbę mieszkańców. Każda z kart oprócz ładnego elementu graficznego, zawiera numer budowli w mieście oraz liczbę ludzi jacy mogą się w niej pomieścić. Wyłożona karta pozwala nam na umieszczenie w budynku jednego pionu-człowieka. W mieście może znajdować się kilka budowli o tym samym numerze, a od graczy zależy który wybiorą. Jeśli jednak w danym są już jacyś ludzie, gracz jako bonus może wyłożyć kolejne swoje postacie w ilości równej znajdującym się wcześniej. Dokłada ich do tego samego budynku, lub w przypadku braku miejsca do innych.
Zasady są proste i jasno opisane. Odpowiednie zaludnienie miasta swoimi ludźmi, jak najbliżej bram miasta, jak największą liczbą to połowa sukcesu.
W trakcie gry pojawiają się również karty Omen przypominające o znajdującym się w pobliżu miasta wulkanie. Po wyłożeniu takiej karty gracz wybiera jeden pion-ludzik przeciwnika i wrzuca go do wulkanu. W talii kart znajduje się również jedna, symbolizująca wybuch wulkanu – A.D. 79. Jeśli pojawi się po raz drugi, miasto zaczyna zalewać lawa i następuje…
Ucieczka…
Grę wygrywa gracz, który wyprowadzi z miasta największą liczbę swoich pionków-ludzików. Jeśli kilka osób wyprowadzi tyle samo, zwycięzcą zostaje ten, który ma mniej ofiar w wulkanie.
W trakcie swojego ruchu gracz wykonuje dwie czynności. Losuje żeton lawy i układa go na pole „startowe” danego żetonu lub sąsiadujące z żetonem tego samego typu znajdującym się już na planszy, a następnie przemieszcza dwa swoje pionki o liczbę pól równej liczbie pionków na danym polu. Tzn. jeśli na polu znajdują się 4 pionki-ludziki (dowolnych graczy) to można przesunąć jednego z nich o 4 pola. Po ruchu zostaje 3, więc kolejnego można przesunąć o trzy, itd.
Zasady ucieczki, są jeszcze prostsze od zaludniania.
Co z tego wynika…
Pierwsze zapoznanie się z zasadami to przede wszystkim wrażenie ich czystości i jasności. Ich prostota wskazuje na dość lekką i przyjemną grę. Pierwsza rozgrywka potwierdza te wnioski. W grze występuje spory element losowy i to trochę psuje szczególnie jej pierwszą część, jednak po kilku partiach można zauważyć kilka strategii, które pomagają opanować nadmierną losowość. Należy kontrolować jakie karty zeszły, kiedy dołożyć pionka do częściowo zajętego budynku, by jak najpełniej wykorzystać profity z bonusu. Wykorzystanie karty Omen by zdjąć przeszkadzającego nam pionka przeciwnika, a następnie położenie w jego miejsce swojego pionka, może zmienić sytuację na planszy. Pierwsza część gry wydaje się również nudniejsza od drugiej, ale to od niej zależy ilu ludzi uda nam się uratować z miasta.
Druga część jest bardziej dynamiczna. Ciągle zmniejszająca się liczba wolnych pól, na których nie ma jeszcze żetonów lawy, strategia gromadzenia pionów i ich wyprowadzanie jest bardzo interesująca. Odcięcie bramy, a co za tym idzie drogi ucieczki przez żeton lawy, może kompletnie zmienić plany przeciwników.
Gra dość dobrze się skaluje. Przy dwu graczach mamy do czynienia z grą o charakterze bardziej logicznym, przy czterech – działania współgraczy mogą zmienić nasze plany, mimo to ja preferuję rozgrywkę w pełnym składzie. W grze występuje syndrom kingmakingu, ale nie jest determinujący. Przewaga w liczbie pionków-ludzików na planszy może zwrócić przeciwko nam działanie innych graczy, którzy mogą używać kart Omen, na szczęście jest ich tylko siedem i powinno używać się ich z rozwagą.
Pomysł na połączenie dwu różnych gier w jedną jest według mnie bardzo ciekawy i dobry. Już po pierwszej grze zauważyłem, że mimo prostych zasad, może ona zadowolić również bardziej wymagających graczy. Gra jest również miodna. Budowanie napięcia w części pierwszej, a następnie dramaturgia drugiej, świetnie się sprawdzają. W Pompeje gra się dość szybko i przyjemnie. Proste zasady, spore możliwości, miodność wskazują na dobrą grę rodzinną, jest jednak małe ale.
Czarny humor…
Temat gry jest dziwny. Gra rodzinna, w której gracze wrzucają ludzi do wulkanu nie jest czymś normalnym. Piszę to z punktu widzenia rodzica, ale rozmawiając również z innymi dorosłymi zauważyłem, że niektórych taka tematyka może razić. W Pompejach zginęło ponad dwa tysiące ludzi… faktem jest, że działo się to blisko 2000 lat temu, mało kto o tym pamięta i nie utożsamia się z tymi zdarzeniami. Z drugiej strony, mechanika gry świetnie pasuje do wydarzeń z 11 listopada. Pierwsza część – zapełniamy WTC pracownikami, druga – uderzenie samolotu i ucieczka. Czasami można kogoś wyrzucić z okna… tylko kto zgra w grę o takiej tematyce.
Rozmawiałem o tym z kolegą filozofem, potwierdził że temat jest dziwny, wiąże się z wrażliwością etyczną. Niektórzy przejdą nad tym do porządku dziennego, dla innych będzie to pole do refleksji.
Mojej 10-letniej córce pomysł z wrzucaniem ludzi się spodobał, ale z drugiej strony po zastanowieniu zauważyła, że nie jest to normalne.
Podsumowanie
Pompeje to ciekawa, szybka i przyjemna gra. Nie jest to może tytuł, który znajduje się w czołówce BGG czy innych rankingów, ale jej lekkość mechaniki, miodność, pozwala na dobrą zabawę, do której wraca się z przyjemnością. Jeśli graczom nie przeszkadza tematyka, to grę mogę śmiało polecić.
Zalety:
mechanika
dynamika rozgrywki
ciekawe połączenie dwu typów gry w jedną
dobre wykonanie
Wady:
tematyka
spora losowość
cena
Dystrybutor w Polsce: G3 s.c. (www.g3poland.com)
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
A ja musze przyznac, ze kompletnie Pompeje mnie nie porwaly. Gralismy kilka razy, ale za kazdym razem prawie zero emocji. Pierwszy etap – ukladanie ludzikow w domkach – jest szalenie nudny. Dopiero w drugim cos sie dzieje, ale w zasadzie wybory graczy sa dosyc oczywiste i to wlasnie od poprzedniego etapu (i szczescia) zalezy wynik gry.
hm mam wrażenie że gdyby nie wrzucanie do wulkanu (który do tego wygląda jak pomazany krwią) to tematyka by tak nie raziła-w końcu jest dużo gier w których giną ludzie(hm. wszystkie bitewno-wojenne)
Pisząc następujące zdanie „Z drugiej strony, mechanika gry świetnie pasuje do wydarzeń z 11 listopada”, Autor miał zapewne wydarzenia z dnia 11 września 2001 r.?
Oczywiście :(