Starcraft na planszy
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Fantasy Flight Games upodobali sobie produkcje Blizzarda. Przenieśli już na planszę dwa tytuły Zamieci, czyli Warcraft i World of Warcraft. Naturalne więc, że sięgnęli po kolejny, który jest znany i uwielbiany na całym świecie.

Starcraft, to gra, która pomimo 10 lat na karku wciąż w komputerowym świecie jest wyznacznikiem tego, jak powinien być skonstruowany idealny RTS (dla osób, które nie siedzą w grach komputerowych: RTS to Real Time Strategy – strategia czasu rzeczywistego, czyli gra, w której wszystko dzieje się teraz, bez podziału na tury. Jak zaśpisz, czy będziesz za długo myślał nad ruchem, to Cię zjedzą). Starcraft zasiadł na tronie i nie ma takiej siły, która go z tego tronu ściągnie. No chyba, że nadchodzący sequel. Jak więc można się domyślić, wieść o planszowej adaptacji, tworzonej przez FFG, rozbudziła nadzieje graczy. W zasadzie gra Starcraft: the Board Game była od początku skazana na sukces. Ale od bycia skazanym na sukces, do odniesienia tegoż, jest kawałek drogi.

Wiem, że poniższy tekst tyczy się gry planszowej. Jednak, jako iż uwielbiam komputerowy pierwowzór, ciężko mi przejść przez ten temat bez porównań z Wielkim Przodkiem. Spodziewajcie się zatem, że kilka ich będzie.

Fantasy Flight Games – i wszystko jasne.

Właściwie tytuł tego akapitu mógłby zastąpić to co chcę napisać o wykonaniu gry. Wszyscy wiemy jak wyglądają planszówki ze stajni FFG. Cud, miód, orzeszki  i jeszcze cała masa estetycznej rozkoszy. Starcraft atakuje już pudełkiem. Wielkie to i ciężkie jak Twilight Imperium. Grafika na wieku bardzo sympatyczna, protosski Zealot na tle terrańskiej bazy. W pudle wypraski z żetonami i elementami planszy, tona kart i dwie tony figurek. Figurki śliczne, z „miękkiego” plastiku. Znawcy protoplasty z miejsca rozpoznają swoje ulubione jednostki. Tu ślini się puchaty Hydralisk, obok Firebat napełnia zbiorniki miotaczy, a wszystkiemu z boku przygląda się grupka Zealotów. No marzenie. Choć nie do końca.

Chcąc maksymalnie uszczęśliwić graczy, FFG postanowiło bardzo wyraźnie odróżnić jednostki latające, od naziemnych. W tym celu latacze, zostały umieszczone na przezroczystych podstawkach z twardego plastyku. Twardego i tragicznie łamliwego. Oczywiście wszystko można złamać, czy podrzeć, jednak owe podstawki są tak nieszczęśliwie zrobione, że łamią się nawet podczas transportu gry. Wielu graczy po otwarciu pudełka ze zgrozą odkrywało, że ich armie wyglądają jakby właśnie wróciły z wojny, a nie jechały spokojnie w pudełku. Najczęstszy objaw to połamane podstawki figurek latających. Czasami, choć już rzadziej, niektóre figurki są dziwnie powyginane. Zdarzały się tez braki w stanie ilościowym figurek, a także nadwyżki. Bolączka ta dotykała u niektórych również niektórych kart. W moim przypadku rannych zostało osiem figurek. Znam jednak takich, którzy rozkoszują się grą bez śladu uszkodzeń.

Na szczęście FFG jest świadome bałaganu jaki dzieje się ze Starcraftem i oferuje uzupełnianie stanu wojsk i kart. Oczywiście dokonuje się to poprzez dystrybutorów i sklepy gdzie grę nabyliśmy. Mój egzemplarz pochodzi z Rebela i tam wymiana figurek idzie jak z płatka.

Jak już się czepiam, to przyczepię się do jeszcze jednej rzeczy, która nie jest już sprawką FFG, ale Rebela. Chodzi o polską wersję instrukcji. Oczywiście bardzo dobrze, że jest. Dodatkowo całkiem zgrabnie i przystępnie przetłumaczona, dzięki czemu spokojnie można zrozumieć zasady. Tyle że po co było tłumaczyć nazwy jednostek? Jak zobaczyłem, że Firebat został przechrzczony na Płomienistego, to aż zapłakałem. Po co te Plugawce i inne wymysły. Czemu nie potraktowano tych nazw jak nazw własnych i nie zostawiono w oryginale? Mogło być pięknie, a wyszło jak to zawsze z polskimi tłumaczeniami wychodzi.

So, what is this all about…????

Jak to nie wiecie o co chodzi? Proste. Jak mamy trzy rasy i jeden kosmos, to jasnym jest, że owe rasy zaczną się prać po pyskach, czy innych czułkach, aby tenże kosmos sobie podporządkować.  Zresztą już komputerowa wersja jasno to mówiła. Albo my, albo oni. Nie ma wspólnych pogaduszek przy kawce.

Planszowy Starcraft to starcie sześciu frakcji. Mamy oczywiście trzy znane doskonale rasy, czyli Terran, Protossów i Zergów, jednak każda z tych sił jest dodatkowo podzielona na dwie osobne frakcje. I tak Ziemianie to wojska Arcturusa Mengska oraz Jima Raynora. Zergowie to frakcje Królowej Ostrzy (znanej wcześniej jako Sarah Kerrigan) i Nadświadomości. Wreszcie Protossi dzielą się na frakcję Tassadara i Aldaris.

Każda frakcja ma określone jednostki startowe, zdolności specjalne oraz specjalny cel prowadzący do zwycięstwa. Każda frakcja w obrębie danej rasy ma identyczne zdolności specjalne, oraz siły startowe. Wszyscy jednak mają różne specjalne warunki zwycięstwa.

W grze może brać udział od dwóch do sześciu graczy. Każdy bierze pod opiekę jedną frakcję i stara się osiągnąć zwycięstwo w dowolny możliwy sposób. Sposoby generalnie są trzy. Po pierwsze – uzbierać odpowiednią liczbę Punktów Zwycięstwa. Po drugie – spełnić Warunek Specjalny określony dla danej frakcji. Po trzecie – pozostać jedyną formą życia we Wszechświecie. Proste? No jasne, że proste.

SNAFU – Situation Normal All Fucked Up…

Rozgrywka dzieli się na dwie główne części. Pierwszą jest układanie planszy. Patent się sprawdził w innych grach, więc sięgnięto po niego ponownie. Każdy z graczy dostaje do ręki po dwie planety i zaczyna się układanie. Zaraz…jakie PLANETY? Przecież Starcraft toczył się zwykle na mapach będących częścią jakiejś planety. Nie latało się po kosmosie. No właśnie, planszowy Starcraft, to jednak nie do końca Starcraft. Owszem z wierzchu wygląda to obiecująco, ale im dalej w las, tym więcej Czerwonych Kapturków, a mniej Starcrafta. Na razie wróćmy jednak do rozgrywki, pomarudzę później.

Gracze rozkładają więc planety, na których będzie toczyła się rozgrywka. Rozkładane planety łączy się ze sobą „korytarzami przestrzennymi”. Gdy wszystkie planety będą już na stole, pozostaje zasymulowanie trójwymiarowości kosmosu. To co leży na stole jest bowiem płaskie jak naleśnik. Dlatego na sam koniec do powstałej „konstrukcji” dokłada się specjalne tunele Z, które symulują pionowe sąsiadowanie ze sobą planet. Dzięki temu gracze będący pozornie na dwóch przeciwległych końcach planszy, nagle okazują się sąsiadami zza kosmicznej miedzy.

Kiedy plansza zostanie zbudowana czas na rzeźnię… znaczy się grę właściwą. Gra właściwa dzieli się na tury. Tura składa się z trzech faz: Planowania, Wykonywania i Przegrupowania.

Faza planowania to strategiczny gwóźdź Starcrafta. Każdy gracz ma do dyspozycji 9 rozkazów, 6 zwykłych i 3 specjalne. Rozkazy owe obrazują trzy różne działania: Mobilizację, Budowę i Badania. Mobilizacja oznacza jak się domyślacie ruch jednostek. Jednostki są przesuwane na planetę, na której został wyłożony rozkaz. Gracz musi pilnować, aby nie przekroczyć limitu jednostek mogących przebywać na docelowym polu. No chyba, że ma zamiar wywołać bitwę, wtedy może przywlec o dwie jednostki więcej niż pokazuje limit. Budowa, to rozkaz pozwalający na konstrukcję jednostek oraz budowę i rozbudowę baz. Wstawianie nowych elementów bazy pozwala na budowę lepszych jednostek, czy wydawanie rozkazów specjalnych. Rozkaz Badań pozwala graczowi na pociągnięcie jednej karty Zdarzeń, a także na pociągnięcie kart Walki i zakup technologii. W trakcie fazy Planowania każdy gracz wykłada na planszę dokładnie cztery rozkazy. Z reguły będą to rozkazy zwykłe, gdyż rozkazy specjalne, jako te dające bonusy, można używać dopiero po odpowiednim ulepszeniu swoich baz.

Mamy więc sytuację gdzie gracze w kolejności wykładają swoje rozkazy na planety. Strategią nie jest tu tylko wyłożenie odpowiedniego rozkazu na odpowiednią planetę. To byłoby zbyt proste. Haczyk tkwi w budowaniu tak zwanych „kolejek rozkazów”.

Na planetę rozkaz może położyć więcej niż jeden gracz. Jaka jest zatem kolejność wykonywania rozkazów? Bardzo prosta. Obowiązuje informatyczna kolejka LIFO (Last In, First Out) czyli po polsku – ostatni położony, pierwszy rozpatrzony.

Taki układ daje niesamowite możliwości. Tu nie tylko należy przewidzieć co, kto, gdzie położy, ale również w jakiej kolejności będą układane rozkazy. Dobre rozplanowanie pozwoli zablokować przeciwnika, a nawet uniemożliwić mu wykonanie jakiegoś rozkazu.

Na tym jednak nie koniec rozkazowych kombinacji. Gdy rozkazy zostaną wyłożone, następuje faza Wykonywania. Gracze po kolei wykonują po jednym swoim rozkazie, który leży na wierzchu. Może się jednak zdarzyć sytuacja, gdy gracz nie ma żadnego rozkazu na wierzchu, bo wredni przeciwnicy zakopali go pod własnymi rozkazami. Co wtedy? Na szczęście twórcy przewidzieli taką sytuację, oraz sytuację, gdzie rozkaz jest już bezużyteczny, bądź gracz po prostu nie chce go wykonać. W takich przypadkach, zamiast pluć sobie w brodę taki człowiek ciągnie specjalną kartę akcji. Nie ogląda jej i odkłada na bok. Wykorzysta ją (lub je, jeśli uzbiera ich więcej) na końcu tury.

W ostatniej fazie, która następuje po wykonaniu wszystkich rozkazów, zwanej Przegrupowaniem, czyści się planszę i sprawdza, czy ktoś czasem nie wygrał. Gracze mają też możliwość zagrania jednej z kart Zdarzeń jakie zebrali w ciągu fazy Wykonywania. Mogą obejrzeć zdobyte Zdarzenia, a następnie wybierają jedno z nich i zagrywają. Warto wiedzieć, że karty Zdarzeń oprócz standardowego zadania, jakim jest wspomaganie jednego gracza, a mieszanie drugiemu, są również swego rodzaju zegarem gry. Niektóre specjalne warunki zwycięstwa mogą zostać spełnione tylko w gdy gra wejdzie w trzecie stadium. Owo stadium poznaje się po ilości planet widniejących na rewersie kart Zdarzeń. Trzy stadia, trzy planety – proste.

FUBAR – Fucked Up Beyond All Recognition…

Opuściłem coś…prawda? No opuściłem. Wiadomo, że Starcraft, ten komputerowy, był grą walki. Można było mieć piękną dużą bazę i mieć najnowsze technologie. Ale jak nie miało się wojsk, to banda Zerglingow robiła nam z protosskiego tyłka jesień średniowiecza. W planszowym Starcrafcie też nie wygra się uśmiechem. Wygraną trzeba sobie wywalczyć. Ogniem i mieczem, albo zaślinionymi szczękami i kwasem. Jak kto lubi. Planszowy Starcraft to też gra walki, nie ma się co okłamywać. Starasz się grać pokojowo – przegrasz i to bardzo szybko.

Walka ma miejsce, gdy w trakcie wykonywania rozkazu Mobilizacja, gracz przesunie swoje jednostki, na pole zajęte przez jednostki przeciwnika. I właśnie co do walki mam kolejne zastrzeżenia. Nijak ma się to, co przedstawia nam planszowy Starcraft do komputerowego Przodka. Na ekranach monitorów obserwowaliśmy fale jednostek, które przelewały się po wrogich umocnieniach. Nie tylko jakość miała znaczenie, ale i ilość. Zerg Rush anyone? Natomiast tu, na planszy…

Nie mam oczywiście pretensji do ograniczenia ilości jednostek jaki mogą brać udział w grze. To planszówka, więc mamy skończoną ilość figurek, a i nie może tego być zbyt dużo, żeby sytuacja na planszy była czytelna. Ale zrobienie z tak pięknej masówki pojedynków jeden na jednego?

No właśnie… nie jest ważne ile jednostek bierze udział w bitwie. Zawsze ustawia się je w pary i tak rozpatruje starcia. Para po parze. Jak w szkole. Jeśli po jednej stronie jednostek jest więcej, nadwyżka jest przydzielana do poszczególnych par, jako wspomaganie. W trakcie rozliczania walk, gracze dorzucają do swoich jednostek Karty Walki, dzięki którym podnoszą ich zdolności bojowe. Sprawdza się cała stertę bonusów, dodatnich i ujemnych modyfikatorów, zależności. Choć koniec końców, walka ogranicza się do porównania wartości siły jednostek atakujących, z wytrzymałością obrońców i to decyduje co schodzi, a co zostaje na planszy. Oczywiście wszystko w grzecznych parach.

No właśnie, te grzeczne pary doprowadziły mnie do płaczu. Zrozumiałe, że chciano ułatwić rozliczanie walk, aby nie trwało to wieki, ale można chyba było to zrobić nie niszcząc legendy. W Warcrafcie jakoś to wyszło. Dodatkowo taki obraz walki odziera ją z logiki. Mogę się zgodzić, że to atakujący ustawia pary, ale dlaczego obrońca ma siedzieć jak ostatnia gapa? Dlaczego odbiera mu się możliwość reakcji? Trema go zjada? Atakujący leci jak na swoje, bo widzi jakie jednostki na niego czekają, a jak coś się przypadkiem po drodze zmieni, to zawsze może zrezygnować z ataku, a obrońca czeka, aż go odstrzelą. Drażni mnie to. Rozwiązanie walki to coś zupełnie innego niż Starcraft. A mogło być tak cudnie.

And the Winner is…

Mógłbym pewnie jeszcze pisać i pisać o tym co znajdziecie w Starcrafcie. Napiszę jednak co znalazłem z moją grającą brygadą. Jak do tej pory jesteśmy po czterech grach. Pierwsza trwała, jak się okazało, dość długo, bo aż pięć godzin. Sporo było tłumaczenia, sięgania do instrukcji i przeinaczania faz. W grze jest kilka „kruczków” , o których łatwo zapomnieć, przynajmniej na początku. Ot, takie rzeczy jak dobrowolna rezygnacja z wykonania rozkazu i pociągnięcie za to karty Zdarzenia.,dociąganie Kart Walki w odpowiednich momentach, czy zagrywki technologiczne. Ciężko też skupić się na tym, jakie są specjalne warunki zwycięstwa innych graczy, dzięki czemu nagle może okazać się, że to już po zawodach.

Kolejne gry były dużo szybsze. Od dwóch, do dwóch i pół godziny. Każda z nich udowadniała, że gra polega na walce. Nawet jeśli nie próbowaliśmy doprowadzić do zakończenia rozgrywki przez całkowitą anihilację reszty przeciwników, to i tak toczyły się częste walki o obszary na planetach. Patenty z układaniem galaktyki i układaniem w stos rozkazów, okazały się być trafione w dziesiątkę i były chwalone w trakcie gry.  Znalazły się osoby, którym rozwiązanie walki przypadło do gustu – to byli ci ludzie, którzy wygrywali starcia. Pojawiły się jednak też głosy, że walka jest jakaś taka, nie do końca ciekawa. I nie był to tylko mój głos.

Sumując, grało się całkiem przyjemnie.  Na plus należy odnotować krótki czas rozgrywki, jak na tak dużą grę, oraz duży dynamizm zabawy. Dość łatwo też opanować zasady, choć polecam zapoznać się z oficjalnym FAQ na stronie Fantasy Flight Games. Rozwiąże to sporo niejasności.

Z redaktorskiego obowiązku, ustawiłem sobie też jedną grę w dwie osoby. Wszak gra twierdzi, że jest dla od dwóch do sześciu osób. Ustawka ta była zrobiona, abym z czystym sumieniem mógł Wam napisać, że Starcraft beznadziejnie się skaluje i tylko w pełnym lub prawie pełnym składzie da się w to normalnie grać. „Niestety” gra pozytywnie mnie zaskoczyła. Partia Mano a Mano (a właściwie Mano a Zergo) okazała się być równie ciekawa, co rozgrywka sześcioosobowa. To olbrzymi plus, dla gry tej „wielkości”.

Na sam koniec uleję jednak trochę jadu na tę produkcję. Starcraft to zła nazwa dla tej gry. Powinna nazywać się jakoś inaczej. Galactic Battle, czy Wipe Out the Universe. Cokolwiek, ale nie Starcraft. Mogła by mieć dopisek w stylu „based on Starcraft video game” (czyli „oparta na grze wideo Starcraft”), ale nic ponad to. Ponieważ jest to całkiem niezła gra strategiczna, ale za mało w niej legendarnego przodka. Dlatego nie ocenię tej pozycji jednoznacznie. Jako Starcraft dostaje ode mnie 4 w dziesięciostopniowej skali. Jako strategia oparta na Starcrafcie dostaje 7. Średniej proszę nie wyciągać.

Plusy:
+ wykonanie
+ dość krótki czas gry
+ dynamiczna
+ układanie w stos rozkazów
+ układanie galaktyki
+ jednostki znane z gry komputerowej

Minusy:
– za mało Starcrafta w Starcrafcie
– łamliwe podstawki przy latających jednostkach
– rozwiązywanie walki w parach

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.

13 komentarzy

  1. Avatar
    Mateusz Dobrowolski

    Dokładnie, ogromny plus StarCrafta to że się wyśmienicie skaluje. Rozgrywki 1vs1 są bardzo pasjonujące.

  2. Avatar

    Nie przeczytałem całej recenzji, tylko fragmenty, bo język autora mnie odstrasza. Dodatkowo te różne zapożyczenia z komputerowego SC… Nie mógł się tego zadania podjąć ktoś kto szukałby w SC gry planszowej a nie komputerowej?
    Za argument niech posłuży jeden z minusów.

    Jeśli zaś chodzi o grę, to jest to doskonała planszówka, potrafiąca przygwoździć na naście godzin

  3. Avatar

    Nie przeczytałem całej recenzji, tylko fragmenty, bo język autora mnie odstrasza.

    Prosiłbym o sprecyzowanie tego zarzutu. Chciałbym wiedzieć, czy robię jakieś błędy stylistyczne lub inne, czy po prostu jest to kwestia gustu czytelnika.

    Dodatkowo te różne zapożyczenia z komputerowego SC… Nie mógł się tego zadania podjąć ktoś kto szukałby w SC gry planszowej a nie komputerowej?

    Nie powinno się zapominać, że planszówki takie jak Warcraft, World of Warcraft, czy właśnie Starcraft miały trafić nie tylko do ludzi, którzy grają w planszówki, ale też do tych, którzy są zakochani w komputerowych pierwowzorach. Jeśli wychodzi gra Starcraft, to mam nadzieję, że to faktycznie Starcraft, a nie tylko marketingowe użycie nazwy i różnych elementów, żeby trafić do szerszej publik. Niestety tak stało się w tym przypadku, a szkoda, bo Warcraft i inne komputerówki wyszły FFG znacznie lepiej pod względem zgodności z pierwowzorem.

    Na samym początku tekstu zresztą napisałem, że będę porównywał, bo jestem też zapalonym komputerowcem i przy Starcrafcie spędziłem długie godziny.

    Ale nie zapomniałem o planszówce. Na końcu podałem dwie oceny. Jedną dla czegoś, co miało być Starcraftem na planszy, a drugą dla niezłej strategicznej planszówki.

  4. Avatar

    Powiem tylko, ze bardzo nie zgadzam sie z ocena. Dla mnie w bardzo dobry sposob oddano realia pierwowzoru i nei wyobrazam sobie jak mozna by to zrobic inaczej nie tracac sprawnosci rozgrywki.

  5. Avatar
    Robert Konrad Buciak

    Też nie rozumiem oceniania gry planszowej kryteriami gry komputerowej. Jedno i drugie rządzi się swoimi prawami.

    Bardzo nie podoba mi się używania wulgaryzmów. Można je używać w prozie (vide Stachura), ale do recenzji zdecydowanie nie pasują.

  6. Avatar

    Też nie rozumiem oceniania gry planszowej kryteriami gry komputerowej. Jedno i drugie rządzi się swoimi prawami.

    Kryteria oceny gry komputerowej, to grafika, dźwięk, fabuła, SI przeciwnika, liniowość, tryby rozgrywki. Ja k łatwo zauważyć, nie kierowałem się w mojej recenzji tymi kryteriami.

    To co Was wszystkich (a właściwie większość, która tu pisała) boli, to fakt, że porównałem planszówkę do komputerowego pierwowzoru. Ale jeśli planszówka ma tytuł Starcraft: the Board Game, który wskazuje na bardzo mocne związki z kultowym RTS’em, a jedyne jakie ja znajduję, to kształt i nazwy jednostek, oraz nazwy frakcji, to coś się we mnie przewraca. Grałem wcześniej w Warcrafta, gdzie ta zgodność z pierwowzorem wyszła o niebo lepiej.

    Na końcu zresztą napisałem, że SC planszowy, jako strategia, to gra bardziej niż dobra. Ona po prostu jako Starcraft (a tak się przecież nazywa) leży i kwiczy.

    Bardzo nie podoba mi się używania wulgaryzmów. Można je używać w prozie (vide Stachura), ale do recenzji zdecydowanie nie pasują.

    Dlaczego tak napisałem? Oba zwroty są zwrotami uznanymi za stosowane przez armię USA, co bardzo podpasowało mi do klimatu Marines ze Starcrafta.

    Część SNAFU tyczy między innymi rozkładania rozkazów, a takie rozwiązanie jak jest w Starcrafcie skutkuje właśnie dla graczy często tym, co ten tytuł oznacza. Sytuacja normalna, to ta, kiedy wszystko się pierdzieli

    Część FUBAR to kwestia walki, czyli tego elementu, który najmniej przypomina pierwowzór (moim zdaniem), stąd wybór akurat tego hasła.

    Od początku mojej współpracy z G-P wiedziałem, że pisanie recenzji w serwisie, gdzie siedzą ludzie, którzy we wszystko już grali i wszystko o grach wiedzą będzie ciężkie. Wiedziałem też, że jeśli moja opinia jako recenzenta będzie się różniła od ogólnie przyklepanej, to będę przeżywał ciężkie chwile. Kiedy piszę recenzję, nie oznajmiam opinii całego świata planszowego, tylko swoją, i to co zaobserwowałem u ludzi, z którymi gram. A że ani ja, ani moja grająca brygada bardzo rzadko mieścimy się w normach…cóż ja na to poradzę.

    Mogę zmienić swój styl, jeśli robię błędy, ale nie zmienię go, aby przypodobać się każdemu czytelnikowi. Taka niedola recenzenta.

    Niemniej jednak miło mi czytać krytyczne opinie o moich teksach :)

  7. Avatar

    Ale ja sie nie zgadzam, ze komputerowy Starcraft jest zle odwzorowany. Bardzo sie ciesze, ze tworcy zrobili to, co zrobili dzieki czemu gra jest grywalna, a ma bardzo wyczuwalny klimat i ksztalt komputerowego odpowiednika.
    Ale chetnie wyslucham Twoich pomyslow, jak powinna wygladac jedyna sluszna wersja SC na planszy. Przywolywanie planszowego Warcrafta w moim odczuciu nie ppmaga, bo WC jest gra ze wszech miar nijaka i najwyzej srednia…choc wlasciwie moge powiedziec mierna.

  8. Avatar

    Ale ja sie nie zgadzam, ze komputerowy Starcraft jest zle odwzorowany. Bardzo sie ciesze, ze tworcy zrobili to, co zrobili dzieki czemu gra jest grywalna, a ma bardzo wyczuwalny klimat i ksztalt komputerowego odpowiednika.

    Tak, gra jest grywalna, ale nie widzę w niej odwzorowanego pierwowzoru. Są tylko jednostki i świat, reszta, to gra strategiczna, która dzieje się w tym świecie.

    Co do klimatu, to może czuć klimat opisany w książkach, czyli tej galaktycznej wojny ras. Ale klimatu z gry nie czuję. Nie czuję dreszczu niepweności podczas ataku, bo wiem, co zastanę u obrońcy, a jeśli jednostki zmienią się na silniejsze, to bez strat anuluję rozkaz ataku.Tego w pierwowzorze zrobić się nie da. Kolejkowania rozkazów też w komputerówce brak…to jest RTS. No i ta walka parami w starciu, gdzie obrońca grzecznie walczy z tym co mu przydzielił atakujący. Gdzie Ty w tym widzisz klimat SC z komputera jest dla mnie tajemnicą.

    Ale chetnie wyslucham Twoich pomyslow, jak powinna wygladac jedyna sluszna wersja SC na planszy.

    Już raz to powiedziałem, ale powtórzę, bo się przyda. W swoich recenzjach nie przedstawiam prawdy objawionej. Piszę to co ja czuję i nie staram się wmówić czytelnikom, że cały świat tak uważa. Jesli coś mi się podoba, albo nie, to staram się powiedzieć dlaczego, tak jak napisałem Ci powyżej dlaczego uważam, że klimat pierwowzoru gdzieś się schował.

    Nie podam Ci przepisu na dobrą „planszówkowizację” SC. Może ta gra nie da się w pełni przenieść na planszę. Może bardziej by mi przypadła do gustu, gdyby zrobiono ją na planszowym „silniku” Warcrafta.

    Co do WC, to mnie akurat się podobał. Czułem większe podobieństwo do pierwowzoru i łatwiej przychodziło mi przełknięcie uproszczeń. SC moim zdaniem nie upraszcza, tylko przeinacza…

    Ale powtórzę jeszcze raz. Starcraft – nie. Strategia dziejąca się w universum Starcrafta – tak.

  9. Avatar

    WC nie byl uproszczony tylko prostacki. 3 jednostki na krzyz, pare budynkow, zero glebi, kostka. I w tym widzisz Warcrafta? Hmm…

    SC ma glebie – sa technologie, sa jednostki, jest walka o surowce… Wycofasz atak bez straty? Jak to bez straty? A zmarnowany rozkaz? A czas?

    A fakt, iz nie wskazujesz rozwiazan, ktore bys zaproponowal wzamian sprawia, iz czytam Twoje slowa, jako „powinno byc inaczej, ale sam nie wiem jak”… RTS na planszy? Rozumiem z klepsydrami?

  10. Avatar

    No cóż. Nie będę miał roziązań „w zamian”, ponieważ nie zajmuję się tworzeniem gier planszowych i nie potrafię na poczekaniu wymyślić mechaniki sprawdzającej się w rozgrywce.

    Nie przeczę, że wszystkie rozwiązania w planszowym SC są dobre dla gry planszowej. Oczywiście, że są dobre, bo gra jest grywalna. Niestety nie mają zbyt wiele wspólnego z komputerowym Starcraftem.

    Ja swoje zdanie wyraziłem w recenzji i kilku komentarzach tutaj. Pozwolisz, że wycofam się z tej dyskusji. Ja jestem tylko mało znanym czytelnikom recenzentem, a Ty jesteś planszówkowym autorytetem, więc cokolwiek bym nie napisał i jakichkolwiek argumentów bym tu nie użył, każdy czytający tę wymianę zdań, przyzna rację Tobie. Wolę pozostać w pamięci czytelników jako recenzent o wypaczonych gustach, niż jako „czubek, który usiłował polemizować z Don Simonem”.

    Reszta czytelników będzie musiała jeszcze przeżyć moją recenzję Kazaam, którą właśnie piszę…

    Pozdrawiam serdecznie.

  11. Avatar

    Po pierwsze zaden ze mnie autorytet.

    Po drugie nie watpie, ze mnostwo osob moze przyznac racje Tobie :-).

    Po trzecie – jak najbardziej rozumiem, ze moga Ci sie nie podobac rozwiazania zawarte w planszowym Starcraftcie. Ale to znaczy, ze miales inne oczekiwania – i o te oczekiwania wlasnie pytam. Nie tyle o dokladne mechanizmy, ile wlasnie o to, jak bys chcial, by gra wygladala. Wiecej jednostek? Walka bardziej losowa? Inna plansza? Bo moim zdaniem obraz Twoich oczekiwan moglby dac czytelnikowi wyobrazenie, czy wizja tworcow mu sie spodoba, czy raczej bedzie mial zdanie podobne do Twojego.

    Po czwarte – pisz recenzje i sie nie zrazaj – mam nadzieje, ze Kaazam nie bedzie ostatnia.

    Pozdrawiam

  12. Avatar

    Miałem inne oczekiwania. Myślałem, że będzie więcej Starcrafta. Że chociaż jest ograniczenie ilości figurek, będzie czuć tę masową walkę. To oczekiwanie zostało zniszczone limitem jednostek na polu i walką w parach.

    Wycofanie ataku jest praktycznie bezbolesne. Tak, tracę rozkaz, ale nie tracę jednostek i zyskuję kartę akcji. W komputerowym SC, jak się naciąłem, to traciłem jednostki, co jest dużo boleśniejsze.

    Jednak z drugiej strony wszystkie rozwiązania zaprezentowane w planszowym SC spodobały mi się, pod kątem strategicznej gry planszowej. Są grywalne i ciekawe. Bo jako strategia planszowa SC jest naprawdę dobry.

    Dlatego na końcu dałem dwie oceny i zaznaczyłem, że średniej z nich nie powinno się wyciągać.

  13. Avatar
    Dariusz Wodarz

    Mi to mocno zalatuje fanostwem. Zdania typu „za mało Starcrafta w Starcrafcie” są po prostu nijakie.Nie chciałeś gry planszowej tylko SC na żywo. Jak już powołujemy się na nazwę to zobacz że oprócz 'Starcraft’ jest tam także’ the Board( )game’. Zupełnie też nie rozumiem 7/10 dla „gry strategicznej Starcraft”, minusy tego nie wyjaśniają. Do 4/10 nie będę się odnosił bo to po prostu dyskryminacja (gier planszowych względem komputerowych. Bo gra ci się średnio podoba bo jest…grą planszową)
    PS A to całe powoływanie się na autorytety etc. to wymówki przy braku argumentów IMO.
    Poćwiczyłbym najpierw recenzowanie na grach komputerowych, tam może język totalnie potoczny i wulgarny pasuje.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings