Jest ich trochę. Kosztują najczęściej niemałe pieniądze. Często ustępują grywalnością najlepszym grom planszowym, ale nikt na ich widok nie przejdzie obojętnie. Mają w sobie pierwiastek szaleństwa i próbują swoją oryginalnością wyróżniać się z tłumu gier planszowych i karcianych.
Pewien czas temu zwiedzając bezkresne zasoby boardgamegeek oraz innych serwisów w sieci zacząłem wynotowywać gry, które porażają swoim pomysłem i odbiegają od kanonu. Z kilkoma z nich chciałbym się z wami podzielić. W żadną w nich nie grałem, bardzo możliwe, że nigdy nie zagram, ale są na tyle ciekawe, że warto chociaż sobie o nich przeczytać. Tak, więc niniejsze informacje pochodzą z opisów innych uczestników, a nie z autopsji.
Die Nacht der Magier
Swój debiut miała pod koniec roku 2005. Autorami gry są Kirsten Becker oraz Jens-Peter Schliemann. Ostatnio została wybrana przez serwis Bruna Faiduttiego na grę miesiąca.
Na pewno nie można temu tytułowi odmówić odrobiny szaleństwa. Noc Magików – bo taki nosiłaby tytuł w języku polskim – musi być rozgrywana w zupełnej ciemności. Tak. To nie żart. Tradycyjne gry przyzwyczaiły nas do tego, że miejsce na plansze lub karty powinno być dobrze oświetlone. Żebyśmy mogli bez kłopotów czytać tekst i obserwować poczynania przeciwników na planszy. Tutaj jest na opak. Die Nacht der Magier wyrzuca na śmietnik stare przyzwyczajenia i dostarcza prostą, zręcznościową rozgrywkę odbywającą się w zupełnym mroku.
Gra składa się z drewnianych elementów, z który większość zupełnie nie będzie widoczna dla graczy w czasie rozgrywki. Część elementów posiada na sobie fluorescencyjne znaczniki, dzięki czemu jako jedyne bez problemu są widoczne dla uczestników. Cała partia toczy się na okrągłej planszy. Każda z osób w ciągu swojej tury bierze w rękę figurkę swojego magika i próbuje za jego pomocą przepchnąć kocioł do otworu na środku planszy. Przesuwanie kończy się gdy usłyszy dźwięk zderzenia z przeszkodą, czym najprawdopodobniej są niewidzialne w ciemności kamienie lub drzewa.
Nie można na pewno odmówić oryginalności i pierwiastka geniuszu temu tytułowi. Gra bawi zarówno dzieci jak i dorosłych. Nie dajcie się zwieść nieco infantylnemu wykonaniu pudełka. W grze oprócz zręczności, pamiętania miejsc kolizji, potrzebna jest też pewna doza taktyki.
Gra pojawiła się niedawno w europejskich sklepach, a jej koszt wynosi około 40 Euro. Przeznaczona jest dla osób od 6 do 99 roku życia. W partii może naraz brać udział od 2 do 4 graczy, a czas rozgrywki wynosi 30 minut.
Master Thieves
Gra została wydana w roku 2004 przez Rio Grande Games, a jej projektantem był Frank Czarnetzki.
Na pierwszy rzut oka robi niesamowite wrażenie i pierwsze co musimy zrobić to poszukać dolnej szczęki leżącej na podłodze. Master Thieves nie ma pudełka, wszystko mieści się w wysokiej jakości skrzyni, wykonanej z laminowanego drewna. W środku znajdziemy interesujący drewniany sześcian, plastikowe kamienie szlachetne, woreczki na kosztowności oraz karty postaci.
Najciekawszym elementem gry jest drewniany sześcian przypominający skomplikowaną szafkę. Posiada on 12 szuflad, po trzy z każdej strony. Niektóre szufladki posiadają ukryte przegrody. Poza tym pewne części sześcianu można obracać w poziomie na podobnej zasadzie jak w kostce Rubika.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby kamieni szlachetnych umieszczonych w szufladach i przeszkodzenie w ich spadku na samo dno. W każdej rundzie gracze poruszają mechanizmem kostki i co za tym idzie przesuwają umieszczone tam kamienie. Do tego korzystają z kart zawodów na podobnej zasadzie jak w Cytadeli. Każda postać ma określone umiejętności, które w danej turze mogą być bezcenne. W Master Thieves występują: Szmugler, Jubiler, Gemmolog, Złodziej, Mistrz Złodziei i Detektyw.
Wpływ na zwycięstwo ma również przejęcie jak najcenniejszych zdobyczy. Kamienie dzielą się na imitacje i oryginały. Oczywiście tylko zdobycie tych drugich przybliży nas do zwycięstwa. Poza tym kamienie mają różne rodzaje, najcenniejsze są czerwone rubiny, trochę mniej błękitne szafiry i najmniej przezroczyste diamenty.
Gra jest szaloną mieszanką wielu gier, przypomina trochę Cytadele, trochę Memory z własnym oryginalnym pomysłem na drewniany sześcian. Sama rozgrywka nie wymaga jakieś głębokiej strategii. Duże znaczenie ma przede wszystkim wykorzystywanie własnej pamięci i koncentrowanie się tylko na niektórych kamieniach znajdujących się w sześcianie. Bez starania się ogarnięcia wszystkiego.
W USA gra dochodzi do zaporowej ceny 110$, nie wiem po ile stoi w Europie, ale podejrzewam, że podobnie, tylko, że w Euro. Przeznaczona jest dla osób od 10 roku życia. Będzie się w nią bawić od 2 do 8 osób, średnio od 60 do 90 minut.
Deflexion
Gra była wydana w 2005 roku. Jej autorami są Del Segura, Luke Hooper i Michael Larson. Na co warto zwrócić uwagę to fakt, że pierwsi dwaj to studenci, a trzeci to ich profesor z uczelni.
Po wyjęciu z pudełka ukazuje się naszym oczom wielka, czarna, plastikowa plansza. Na krawędziach znajdują się małe lasery zasilane baterią AAA (powszechne małe paluszki). Po naciśnięciu przycisku lasery emitują czerwone światło przebiegające po elementach planszy.
Trójwymiarowe komponenty pokrywające plansze dzielą się na cztery rodzaje. Faraon jest odpowiednikiem króla w szachach. Trafiony przez laser przeciwnika powoduje naszą przegraną, a zwycięstwo konkurenta. Tak, więc celem gry jest ochrona własnego, a trafienie Faraona drugiego gracza. Innym elementem jest Obelisk, można powiedzieć ochraniarz króla. Nie posiada na sobie żadnych szkieł, tym samym promień lasera wchłonie, chroniąc majestat. Piramida natomiast zawiera lustro odbijające czerwone światło pod kątem 45 stopni. Ostatnia figura to Djed. Który łatwo może stać się najpotężniejszą jednostką w grze. Posiada dwustronne lustra umieszczone pod kątem 45 stopni, dzięki czemu nie może zostać zabity. Posiada też specjalne zdolności poruszania.
Sama rozgrywka przypomina nieco szachy. Każda figura ma określone zasady przemieszczania się po planszy i zdolności wchłaniania lub odbijania lasera. W każdej turze uczestnik po pierwsze porusza komponentem, po drugie strzela czerwonym promieniem. Jeżeli laser poodbija się od różnych elementów i zakończy się w jednej z krawędzi planszy, nic się nie stanie. Jeżeli jednak trafi na jakąś inną powierzchnie i już się od niej nie odbije to figura ta zostaje zabita i musi zostać zdjęta.
Pomimo, że gra opiera się na strategii i taktycznych zagraniach nie wymaga tak dużego wysiłku umysłowego jak klasyczne szachy. Natomiast dużo frajdy sprawia obserwacja i przewidywanie jaką drogę odbędzie promień lasera.
Cena wynosi około 50$. Przeznaczona jest dla dwóch graczy. Pojedyncza rozgrywka wynosi 20 minut.
To tyle jeżeli chodzi o gry-ciekawostki. Jeżeli nadal będziecie zainteresowani podobnymi produkcjami temat można kontynuować.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Super artykuł! Pragnę więcej :)
Słowo komentarza/uzupełnienia na temat Deflexion. Zwróciłem uwagę na tę grę już dosyć dawno, jednak nie tak dawno pojawiła się okazja sprowadzenia jej z USA bez przepłacania za przesyłkę. Wtedy też właśnie przyjrzałem się bliżej tej grze. Myślę, że warto dodać, że figurka faraona jest zrobiona z matowego plastiku, dlatego w momecie trafienia przez laser cały ten plastik zaczyna świecić – to może być niezwykle efektowne, co widać na jednym ze zdjęć na BGG. Cały urok tej gry polega na obliczaniu, którędy możemy poprowadzić promień lasera, zmieniając ułożenie naszych pionów oraz na unicestwianiu podobnych zakusów przeciwnika. Możliwe są różne ustawienia wyjściowe planszy, które mają wpływ na charakter gry, przynajmniej na początku. Wydaje mi się, że gra może być równie skomplikowana, jak szachy. Niestety, nie udało mi się jej w końcu sprowadzić – pudełko jest dosyć duże i zabranie go na pokład samolotu (pomijając względy bezpieczeństwa – w końcu w grze są lasery i plastikowe figurki o ostrych brzegach ;-) ) byłoby zbyt dużym kłopotem dla osoby, która wraca z dłuższego pobytu w USA.
Ja bardzo bym był zadowolony za większą ilość takich artykułów!!! A tak poza tym to te gry są po prostu super, jak będę miał tylko możliwość to je jakoś dla siebie kupie za granicą bo mam rodzinę po świecie więc taniej wyjdzie=) Ale czy takie gry nie przyciagaja klientów?? Tak chodze po roznych stronach i bywam gdzie niegdzie i naprzyklad w 2000 roku jak bylem w Stanach to gra Lord of the Rings: The Boardgame już nie była nowością, a na Rebel.pl nie tak znowu dawno się dopiero pojawiła. Generalnie w porównaniu z zachodem to u nas z grami niestety słabiiutko. Zrobię wszystko żeby choć jedną kupić, ale czy nie przyjemniej by ją mieć z myślą, że jest wszystko po polsku wytłumaczone=) W sensie może ktoś na rodzimym rynku by się takimi grami zainteresował, to by sie może ten rynek rozwinąl bardziej=)
Trafiłem w sieci ostatnio na jeszce jedną ciekawą grę pasującą do powyżzego artykułu http://www.thinkgeek.com/geektoys/games/786f/
Szept sza! To jest moja pierwsza pozycja w drugiej części artykułu, który kiedyś napiszę :D
a oto moja propozycja dziwnej gry
Trötofant
Gracz wcielają się w słonie usiłujące zdejmować konary z obracającego się drzewa :)))