Autor: Sławek Okrzesik (tsarpl)
Współpracownikom redakcji portalu gry-planszowe.pl było dane zapoznać się postępem prac nad będącą jeszcze w fazie projektowania grą planszową „Hannibal” firmy Wargamer. Oto, czego udało się nam dowiedzieć
Gry planszowe mają się w Polsce coraz lepiej. Na sklepowych półkach znaleźć można największe światowe hity, dostępne zarówno w wersjach oryginalnych jak i w polskim tłumaczeniu. Również nasi rodzimi autorzy, czując dobrą koniunkturę, z większym zapałem przystąpili do tworzenia i wydawania gier. Efekty, poza nielicznymi, chlubnymi wyjątkami, są niestety dość mizerne. Czy cały czas czekamy na Polską odpowiedź na królujące, póki co, zachodnie gry? Czy zapowiadana na pierwszy kwartał 2007 roku gra planszowa Hannibal firmy Wargamer będzie takim pierwiosnkiem zapowiadającym ciepłą wiosnę?
Wargamer kojarzyć się może raczej z historycznymi systemami bitewnymi i nie bez przyczyny, gdyż właśnie sprzedażą tego typu gier firma przede wszystkim się zajmuje. Trudno się więc dziwić, iż gra planszowa, którą firma przygotowuje, oparta na wydarzeniach historycznych, polegać będzie głównie na prowadzeniu wielkiej wojny. Do tematu tworzenia gry planszowej zabrano się w Wargamerze bardzo poważnie. Gra już od półtora roku jest projektowana, testowana, zmieniana i ponownie testowana. Do pomocy i komentowania gry zaproszono już wielu ludzi, a bywalcy warszawskich klubów Paradox i na Smolnej niejednokrotnie mieli okazję zobaczyć jej wersję testową, a nawet spróbować swoich sił w roli graczy. Jako, że miałem niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w jednej z takich gier testowych Hannibala i zapoznawać się na bieżąco z powstającymi zasadami gry, chciałbym uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć co nieco na jej temat.
Gra jest osadzona w realiach II wojny punickiej, toczonej w latach 218-201 p.n.e., pomiędzy Kartaginą i Rzymem. Specjalne scenariusze, które znaleźć będzie można w pudełku, zapewnią rozrywkę dla dwóch do pięciu graczy. Oprócz liczby rozgrywających, będą się różnić stopniem skomplikowania i co za tym idzie, długością przewidywanej zabawy. Gracze mogą wcielać się w głównodowodzących jednej z trzech nacji: Rzymu, Kartaginy i Syrakuz. W zależności od scenariusza i liczby graczy, jedną nację może prowadzić dwóch graczy, ściśle ze sobą współpracujących i próbujących osiągnąć wspólny cel.
Choć bez wątpienia Hannibal jest grą strategiczną, to jednak nie przypomina prawie w niczym innych znanych, polskich produkcji o podobnej tematyce. Mapa (przynajmniej w wersji testowej) jest duża, podzielona na prowincje lądowe i obszary morskie. Nie uświadczymy na niej heksagonalnej siatki pól. Również żetony różnią się wyraźnie od tych, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Zamiast prostych ikon i mnóstwa alfa-numerycznych skrótów mamy bowiem do czynienia z bardzo kolorowymi, miniaturowymi ilustracjami przedstawiającymi oddziały, monety, popiersia wodzów czy herby nacji. Wiele z tych elementów dziś niestety możemy sobie jeszcze tylko wyobrażać, ponieważ gotowe są dopiero ich projekty, ale obietnice i zapowiedzi wydawców są bardzo zachęcające.
Gracze będą musieli poradzić sobie z trzema aspektami gry. Strategicznym, politycznym i ekonomicznym. Oczywiście, to prowadzenie wojny stanowi najważniejszą część rozgrywki. Przemieszczanie wojsk, bitwy, oblężenia i pustoszenie prowincji przeciwnika nie może jednak obyć się bez strony logistycznej.
Armia musi być zaopatrywana, uzupełniana, a rozwój działań zbrojnych wymaga rekrutowania dodatkowych sił do utrzymania kontroli w podbitych prowincjach. Wreszcie zdobycie poparcia politycznego i militarnego ze strony państw neutralnych (Numidii Wschodniej i Zachodniej, oraz Macedonii), oraz plemion galijskich zazwyczaj bardzo ułatwia drogę po zwycięstwo.
Wadą gry, może być dla niektórych niemożność dowolnego kształtowania własnej polityki dyplomatycznej i konieczność współpracy z raz określonym partnerem. Tak lubiane sztylety, które wbija się niejednokrotnie w podobnych grach, w plecy partnerów, muszą pozostać w pochwach.
Od razu trzeba zaznaczyć, że ci z graczy, którzy w propozycji Wargamera szukać będą złożonych zależności ekonomicznych, czy wyrafinowanej — oddającej rzeczywistą — taktyki, zawiodą się. Najważniejszym elementem gry są karty, które zagrane na jeden z czterech możliwych sposobów (mechanizm lubiany i sprawdzony w grach takich jak Ścieżki Chwały, Twilight Struggle czy Here I Stand), generują niezbędne w grze punkty inicjatywy, złoto, pewne wydarzenia i efekty.
Również liczba dostępnych formacji wojskowych zredukowana jest do zaledwie kilku, co bardziej przedstawia ich ogólny stan uzbrojenia i funkcję na polu bitwy, niż odzwierciedla historycznie istniejące oddziały. Reguły prowadzenia bitew są równie abstrakcyjne, za to można je wytłumaczyć w kilka minut nawet najbardziej zatwardziałym antytalentom dowódczym.
Celem gry jest oczywiście odniesienie zwycięstwa nad przeciwnikiem, do którego dążyć można na kilka sposobów, dodatkowo modyfikowanych w poszczególnych scenariuszach. Najciekawsze jednak jest to, że wymienione wyżej cechy, nie są wadami gry, lecz jej zaletami. Dzięki nim łatwiej nam znaleźć partnerów gry, a rozgrywka szybko staje się bardzo przejrzysta, co pomaga zarówno w niczym nieskrępowanej zabawie, jak i czerpaniu z niej sporej dawki emocji.
Przygotowywana przez firmę Wargamer gra wpasowuje się w popularny na świecie nurt łatwych do opanowania i przyjemnych do rozegrania gier strategicznych. I choć nie jest innowacyjna w skali światowego rynku, ani pod względem wykonania, ani mechaniki, to dla polskiego odbiorcy, może jednak być oczekiwanym przełomem. Przełomem z jednej strony przekonującym, że gry strategiczne nie muszą charakteryzować się skomplikowanymi zasadami i przeznaczeniem wyłącznie dla fanów gatunku, a z drugiej udowadniającym, że Polak też potrafi.
Mam szczerą nadzieję, że wiosną przyszłego roku, na mojej półce, obok Gry o tron, Warrior Knights i Here I Stand pojawi się polska gra Hannibal. Przetestowana, dopieszczona, nieustępująca zachodnim konkurentom. I abyśmy w końcu przestali szerokim łukiem omijać rodzime produkcje, czego sobie i wszystkim polskim graczom życzę.
(przy współpracy strony Bitewny Zgiełk)
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Nareszcie coś ciekawego się szykuje. Nasz rodzimy rynek nie ma za bardzo czym się pochwalić. Kto wie, może właśnie ta gra zmieni tą sytuacje. Zapowiada się sympatycznie i miejmy nadzieję, że wyjdzie z niej solidna pozycja. Miło słyszeć, że gra jest już testowana od dawna. Grafiki na żetonach i kartach prezentują się świetnie (zwłaszcza karty wyglądają wyśmienicie, mam nadzieję, że autorzy nie zmienią już ich wyglądu). Mam nadzieję też, że gra będzie się dobrze sprawować zarówno dla dwóch jak i dla większej ilości graczy. Pozostaje czekać na kolejne informacje.
Trzymam kciuki!!! Szczególnie podoba mi się wzmianka o długim testowaniu, to dobrze wróży produkcji.