Załóżmy, że postanowiłeś jednak samodzielnie wydać grę. Wiesz już, jak powinna wyglądać i dla kogo ma być przeznaczona. Teraz musisz sprawdzić, ile będzie kosztowało wyprodukowanie gry. Musisz więc przede wszystkim poszukać wykonawców.
Najpierw musisz wybrać jedną z dwóch metod produkcji. Pierwsza z nich polega na tym, że każdy z elementów gry zamawiasz osobno. Jednemu wykonawcy zlecasz wykonanie pudełka, innemu planszy itd. Można to nawet rozbić bardziej szczegółowo, zlecając np. jednemu z wykonawców wydrukowanie planszy, a innemu naklejenie jej na tekturę. Ta metoda jest tańsza ale wymaga od ciebie większego nakładu pracy, a ponadto jest bardziej ryzykowna. Jeden z początkujących wydawców, zamówił planszę o szerokości 25 centymetrów i pudełko również o szerokości 25 centymetrów. I dopiero po odebraniu od wykonawców jednego i drugiego zorientował się, że plansza powinna być nieco mniejsza, żeby zmieściła się do pudełka. Pieniądze wyrzucone w błoto.
Druga metoda to znalezienie wykonawcy, który wyprodukuje całą grę od początku do końca. Jest to metoda łatwiejsza, pewniejsza ale oczywiście bardziej kosztowna. Polecam ją jednak osobom, które chcą zachować dotychczasową pracę i nie chcą się całkowicie angażować w wydanie gry. Lepiej poświęcić swój czas na działania promocyjne. Trzeba jednak pamiętać, że zlecenie komuś wykonania całej gry ma sens tylko wtedy, gdy nakład jest odpowiednio duży, np. 5 tysięcy egzemplarzy.
Tak czy inaczej będziesz musiał przekazać wykonawcom tysiące informacji. Jaki ma być kolor pudełka i planszy, jakie mają być wymiary poszczególnych elementów, jaki papier ma być użyty do druku elementów gry, czy instrukcja ma być składana czy zszywana itd. Gdy będą już wszystko wiedzieli, będą mogli ocenić, jaki będzie jednostkowy koszt wykonania. Zazwyczaj ten koszt zależy od liczby egzemplarzy gry. Dobrze jest poprosić kilku potencjalnych kooperantów o sporządzenie kosztorysu, żeby można było wybrać najkorzystniejszą ofertę.
Jak znaleźć wykonawców? Najczęściej do ich poszukiwań wykorzystuje się internet albo książkę telefoniczną. Dobrze jest jednak skontaktować się z innym samodzielnym wydawcą i od niego dowiedzieć się, kogo najlepiej zatrudnić. Wykonawca chce zazwyczaj połowy pieniędzy „z góry”, a drugiej połowy wtedy, gdy oddaje ci zamawiany produkt.
Będziesz jeszcze potrzebował artystów i projektantów graficznych. To dwie osobne kategorie. Zadaniem artysty jest stworzenie ilustracji na pudełku, które przyciągną potencjalnego klienta. Do projektanta graficznego należy opracowanie np. rewersów kart.
Jedną z najważniejszych cech gry jest wygląd pudełka. Stephen Peek opisał w książce Game Inventors Handbook “rytualny test”, jakiemu klientka poddaje grę w sklepie (w oryginale był użyty zaimek „she”, więc chyba chodzi właśnie o klientkę). Najpierw bierze do ręki pudełko i patrzy na jego wierzchnią stronę. Następnie odwraca na druga stronę i czyta informacje na spodzie pudełka. Ponownie odwraca pudełko, żeby sprawdzić naklejoną cenę. Mając w pamięci wszystkie te informacje, bezwiednie „waży” w ręku pudełko, by upewnić się, czy gra warta jest swojej ceny. Jak widać wygląd zewnętrzny jest niezwykle istotny dla sprzedaży gry. W pewnych przypadkach nawet ważniejszy, niż zawartość pudełka.
Poszukiwanie artystów można prowadzić podobnie jak innych wykonawców – przez internet i „żółte kartki”. Można też popatrzeć na gotowe gry, żeby sprawdzić, czyj styl może być odpowiedni dla zilustrowania twojego pomysłu.
Gdy wydawałem swoją pierwsza grę, nie miałem zbyt dużo pieniędzy na szatę graficzną. Dlatego zwróciłem się do jednej z pobliskich szkół artystycznych (The Art. Institute of Seattle). Okazało się, że jest tam specjalne biuro, zajmujące się kontaktowaniem zewnętrznych zleceniodawców z utalentowanymi studentami, którzy chcą w ten sposób dorobić sobie a jednocześnie budować swoje portfolio. Mogłem w ten sposób dostać prawie profesjonalne projekty za jedną dziesiątą ceny, jaką musiałbym zapłacić profesjonalnym artystom. Problem ze studentami polega na tym, że nie ma pewności co do tego, czy wywiążą się ze zlecenia w umówionym terminie i czy wykonają pracę zgodnie z przyjętymi założeniami..
Przy kontaktach z artystami istotne jest podpisanie umowy, precyzującej prawa do ilustracji. Najlepiej jest odkupić od artysty prawa, bo inaczej trzeba płacić mu tantiemy przy każdym kolejnym wydaniu gry.
Dobre, ale zbyt ogóle porady.
Yellow pages przetłumaczyłbym raczej na „żółte strony” a nie „kartki”.
Co do „żółtych stron” to oczywiście masz rację.
A co do „zbytniej ogólności” porad, to nie wiem, czego się spodziewasz. Porad, jaka ma być gramatura papieru na planszę? Czy moze adresów amerykańskich drukarni, które oferują wykonanie gier w dobrej cenie?
Nie narzekam. Mnie by np. interesował informacje ile kosztuje wydanie średniej gry, albo konkretnie kto nam może zrobić jakie elementy – figurki, żetony, karty, itd.
To już chyba dane handlowe i jako takich chyba nikt nie ujawnia.
Geko raczej idzie o to, że Wookie wypowiada się nieprecyzyjnie. Gra planszowa jest produktem złożonym, który można wydać w różnych odcieniach jakości. Na podstawie cenników drukarni moznaby oszacować koszt wydania jakiejś tam średniej gry (który jak mniemam zgadzałby się z realiami z marginesem błędu rzędu +/-25%), pod warunkiem, że istniałby jakis spis i ilości potrzebnych elementów składowych oraz informacje o nakładzie. Na szczeście cenniki nie są tajemnica handlową. Problem w tym, żeby je znaleźć – szukałem drukarni w tychach gdzie miaszkam, większość nie ma nawet strony internetowej.
dopowiadając: gra planszowa to zamówienie niestandardowe.
Zaimek „she” uzywany jest pewnie dlatego, ze wiekszosc amerykanskich podrecznikow sprzedazy uczy, aby o kliencie myslec wlasnie „ona”, nie „on”. Wszystkie ich badania donosza, ze kobiety dokonuja wiekszej liczby zakupow lub decyzji o zakupach (tak w realu jak i w internecie). Nie wiem na ile ma to odniesienie do Polski, a tym bardziej do gier planszowych (ktore sa dosyc mocno zdominowane przez mezczyzn), jednak w realu na pewno jest w tym sporo racji (nawet jezeli kobieta nie wybiera, to akceptuje wybor).
Również w instrukcjach do gry coraz częściej używa się zaimka she…
Bo to jest kwestia nie tylko marketingowa ale również wchodzi tu w grę poprawność polityczna. W wielu anglojęzycznych publikacjach pisze się „ona”, a nie „on” żeby zadośćuczynić za dziesięciolecia nierówności i dyskryminacji kobiet:)
Dokładnie tak jak pisze Filippos. Głównym powodem do używania formy 'she’ była poprawność polityczna w USA. Ale mam wrażenie, że był to trend przejściowy, mniej tego obecnie widzę. Albo się przyzwyczaiłem.
Ja spotykam się często z ,,He or She”…
Boże! Jakie ja mam stare gry!
Myślę, że rację mają Filippos i Pancho. Książka pisana jest „politycznie poprawnym” językiem. Jak przy omawianiu jakiejś hipotetycznej firmy R&D manager jest określany zaimkiem „he”, to w następnym akapicie marketing manager musi być „she”.
A ja zrobiłem z tego niepoprawny politycznie dowcip, podkreślając, że to klientka wybiera gry, sugerując się wyłącznie ceną, wyglądem pudełka i jego wagą
Fajny artykul choc w sumie wszystko to jest oczywiste… Co do konkretnych kosztow wydania planszoweczki to jako grafik pracujacy w drukarni moge smialo powiedziec ze fizycznie niemozliwe jest podanie jakiejs ramy cenowej. No chyba ze baaardzo ogolnej. Jak wszyscy wiemy na koncowa planszowke sklada sie zazwyczaj ogrom elementow, a kazdy z nich przechodzi caly cykl produkcyjny i jest osobno wyceniany. Wiec zadne cenniki w drukrniach nie pomoga. To wszystko jest wyceniane indywidualnie.
To może inaczej – ile mniej więcej mogłoby kosztować wyprodukowanie takiego Ticketa:
– plansza
– ze trzy talie kart
– plastikowe wagoniki w dużych ilościach
– kilka drewnianych żetonów
Pytam, bo jestem ciekaw choćby z grubsza stawek. Rozumiem, że to zależy od ilości egzemplarzy, ale chciałbym mieć mgliste pojęcie.
To ja konkretnie zapytam o 2 arkusze po 55 kart z gołymi babami. Jakość obrazków ma mniejsze znaczenie, grunt żeby karty były odporne na spocone dłonie i pocieranie paluchami. Jeżeli wielkość biustu ma wpływ na cenę to ograniczmy się do miseczki ,,C”.
Proszę jeszcze doliczyć cenę tłumaczenia na angielski. Ze dwa, trzy zdania na pudełku i może z 5 w instrukcji.
A, i możecie sobie darować to ,,She” bo żadna kobieta tego nie kupi.
Nakład: Jeden egzemplarz z dostawą do domu.
Muszę najpierw przetestować.
Nie da sie tak wycenic. Tu sa istotne ilosci, rozne papiery, rodzaje druku, nawet prosty fakt zrobienia formy pod plastikowe elementy – koszt samej formy to kilka tysiecy zlotych, koszt projektu i przygotowania do druku – kilka tysiecy, cena potrafi sie drastycznie zmienic w zaleznosci od nakladu. Nie umiem Ci pomoc niestety. Tym bardziej ze moja drukarnia nigy nie drukowala zadnej planszoweczki/niestety/. Jak widac nie bez powodu planszowki czesto drukowane sa w chinach :)
Chyba daruję sobie sprośne żarty bo tu jakieś dziwne boty zjeżdżają.
Od jakiegoś czasu widać nasilenie botów, szefostwo chyba powinno coś z tym zrobić…
Odnośnie „antydyskryminacji płci” w grach, polecam następujące zdjęcie
„Cudne”, już wyobrażam sobie „główki” wykonywane tymi lalkami, albo „motylki”.