Nasz „Tydzień z Dominionem” zbliża się ku końcowi. Przedstawiamy dzisiaj Imperium, a w zasadzie to Empires. Bo kampania mająca na celu wydanie Imperium po polsku wciąż trwa. Ale już wiemy, że będzie wydane – możemy się go spodziewać na początku przyszłego roku. To najnowszy dodatek. Świeżutki jak ciepłe bułeczki. Dodatek, który właśnie teraz podbija serca fanów na całym świecie.
Imperium
Każde rozszerzenie coś wnosi – zwykle jedno, góra dwa nowe rozwiązania w stosunku do podstawki (i poprzednich rozszerzeń). W Imperium znajdziemy ich aż 5:
- Krajobrazy. Są to karty, które wprowadzają dodatkowe zasady obowiązujące w grze lub podczas punktowania. Z czymś podobnym spotkaliśmy się w innej produkcji pana Vaccarino – NiQczemni szaleni naukowcy w postaci kart konwersji. Nie gra się oczywiście nimi wszystkimi jednocześnie – wybiera się z 21 sztuk jedną/dwie karty, które modyfikują nam rozgrywkę.
- Zdarzenia. Podobnie jak Krajobrazy, wybiera się jedną lub dwie karty. To efekt, który można sobie kupić (w trakcie fazy zakupów) i od razu go wykonać. Ale kupuje się sam efekt, karta zostaje na stole. Wydarzenia występowały już w Dominion: Adventures, ale na polskiej scenie spotykamy się z nimi po raz pierwszy.
- Zamki. To stos kart zwycięstwa, w którym karty występują pojedynczo lub co najwyżej w dwóch kopiach i ułożone są w/g kosztu zakupu (oczywiście im droższe tym silniejsze). To nie tylko „czyste” punkty zwycięstwa zapychające rękę – niektóre są również kartami skarbu lub kartami akcji.
- Dzielone stosy. 5 kart jednego rodzaju + 5 kart drugiego. Ułożone jedne na drugich – te droższe i mocniejsze można nabyć dopiero wtedy, gdy gracze zakupią te słabsze. Coś podobnego możecie znaleźć w Kamieniu Gromu, w którym stos bohatera ułożony są od najsłabszej do najmocniejszej wariacji na jego temat.
- Długi. Żetony długu i karty, które można kupić na kredyt. Imperium wprowadza drugi rodzaj kosztu – brązowy znacznik długu. Po zakupie tej karty musimy najpierw spłacić ów dług (jedna moneta za jeden żeton długu) zanim dokonamy jakiegokolwiek następnego zakupu.
A oprócz tego ma też karty dwufunkcyjne (np. skarb – akcja lub wspomniane już zamki), które po raz pierwszy wprowadziła Intryga oraz pomarańczowe karty następstw znane z Przystani. Mamy też kilka ataków – ale nie znalazłam żadnej Fosy, tzn. chciałam rzec – karty reakcji. Znajdziemy też znaczniki zwycięstwa, z którymi po raz pierwszy spotkaliśmy się w Złotym wieku, i karty, które pozwalają te znaczniki zdobywać. W tym również akcje gromadzenia (zagrywając je dokładamy znaczniki do puli, aby kiedyś w przyszłości spróbować zdobyć tę powiększającą się co jakiś czas pulę). Brakuje chyba tylko kart nagród z Rogu obfitości i mikstur znanych z Alchemii.
Last but not least
To zdecydowanie najlepszy dodatek w jaki grałam. Nie bez kozery powiem, że wywraca rozgrywkę – może jeszcze nie do góry nogami – ale istotnie ją zmienia, ubarwia, hmm…. komplikuje (tak, jeśli będę komuś dopiero pokazywać Dominiona to raczej nie zacznę od Imperium) – ale to raczej komplikacje w pozytywnym znaczeniu. Po prostu jest w czym wybierać a gracz nie ma poczucia, że to deckbuilding sprzed prawie 10 lat. Ma poczucie, że to absolutnie nowoczesna mechanika z nowymi i ciekawymi rozwiązaniami.
Zwycięstwo można realizować na wiele różnych sposobów. Standardowo inwestować w Złoto i Prowincje. Ale można też w Zamki. Jeśli odpuścicie komuś zamki to wykosi nimi wszystkich równiutko i bez pardonu. Zamków jest 12. Dwa pierwsze punktują 1 PZ za każdy zamek, ale jednocześnie są kartami skarbu o wartości jednej monety więc nie zapychają ręki (a przynajmniej nie tak bardzo). Dwa ostatnie punktują po 2PZ za zamek. Wystarczy te cztery zamki a już mamy 24 punkty. To tyle samo co 4 Prowincje :-). A każdy następny zamek przyniesie nam kolejne 6 punktów plus do tego swoje własne punkty (od 2 do 5). A niektóre z nich są do tego kartami akcji… za 12 zamków dostaniecie istotnie ponad 72 punkty (tyle dostalibyście za 12 prowincji) i zdecydowanie mniej zapchaną rękę.
Można zainwestować w karty przynoszące znaczniki zwycięstwa. Może nie będzie to tak spektakularne jak Prowincje czy Zamki, ale to też pokaźny zastrzyk PZ-tów niezapychających ręki.
Mogą wam się trafić takie Krajobrazy, przy których zaczniecie grać na cele. Bo na koniec gry będą punkować karty skarbu, karty akcji, karty z wyczerpanych stosów…
Mogą się też trafić takie Krajobrazy, przy których pójście w Złoto i Srebro będzie gorsze niż odstrzelenie sobie stopy. Czym więc grać? A np. Kapitałem. Ma zdolność nabywczą aż 6 (kosztując przy tym tylko 5 monet) ale za każdym razem gdy go odrzucasz wpędza cię w długi (bierzesz aż 6 znaczników długu – musisz go spłacić zanim dokonasz kolejnego zakupu). Sam w sobie może nie jest atrakcyjny – ale jeśli się trafi z Koroną…. 12 monet, dwa dodatkowe zakupy ale w dalszym ciągu jedynie 6 znaczników długu.
No właśnie. Ta Korona to bardzo fajna karta jest. To akcja-skarb. Dubluje wybraną kartę. Więc albo możesz zagrać jakąś intratną akcję (którą akurat masz na ręku) dwukrotnie, albo zdublujesz sobie np. Złocisza, Kapitał…
Nowością w grze są Zdarzenia (Events). Ale nie mają nic wspólnego z wydarzeniami znaymi z wielu innych gier. Nie ciągniemy karty i nie sprawdzamy co się stało. Zdarzenia kupujemy w fazie zakupów – tak jak każdą inną kartę. Z tą jednak różnicą, że nie dokładamy niczego do naszego discardu, a wykonujemy efekt. To urozmaica grę – dostajemy dodatkowe możliwości (poza standardowymi 10 kartami królestwa) a na dodatek nie puchnie nam talia i kupujemy ten efekt wtedy kiedy chcemy (a nie wtedy, kiedy nam przyszło na rękę). To również podnosi regrywalność, bo pula zdarzeń jest spora. Krajobrazy i zdarzenia do zdecydowanie jedne z lepszych pomysłów w tym dodatku. Obok moich ukochanych zamków oczywiście ;)
Inżynier to przykład karty nowego typu. Nie ma kosztu lecz dług. Bierzesz ją za darmo, ale musisz wziąć żetony długu i spłacić tak szybko jak to tylko możliwe. Co robi? Wykonując akcję Inżyniera możesz wziąć z zasobów (i umieścić na swoim stosie kart odrzuconych) kartę o koszcie maksymalnie 4. Dodatkowo – jeśli odrzucisz Inżyniera na śmietnisko możesz to zrobić jeszcze raz…
A tak przy okazji – Ofiara (Sacrifice) jest świetną kartą do pozbycia się niechcianych miedziaków oraz posiadlości. Nie lubimy ani jednych, ani drugich. Lepiej zainwestować w złoto i prowincje albo zamki. Takie drobiazgi tylko zapychają rękę.
Natomiast zupełnie nie czuję bluesa gdy w zasobach są dzielone stosy. Nie przemawiają do mnie czule. Nie twierdzę, że są złe – po prostu są. Nie potrafię sobie zaplanować strategii w oparciu o to, co może się pojawić w grze, ewentualnie co może się przedwcześnie skończyć (w końcu 5 kart to nie dziesięć). Ale może jeszcze do mnie przemówią, przecież przygoda z Imperium dopiero się zaczyna.
Jak napisałam – według mnie to najlepszy dodatek. Aha, obiecałam w poniedziałek napisać o wyjątkach…. Otóż mój syn (Dominion to również jego ulubiona gra) po zagraniu parę razy w czyste Imperium stwierdził, że i tak najbardziej lubi grać Strategiem, Przystanią i Przyczółkiem. A więc jednak Przystań. Co nie znaczy, że nie możemy stworzyć Przystani w Imperium ;)
Nie sposób ogarnąć całego Imperium w dwa tygodnie.
A nawet w dwa miesiące. Jedno jest pewne: karty Imperium bardzo ładnie ze sobą współgrają. Choć trzeba je układać na stole z głową… kiedyś wylosował nam się w absolutnie idiotyczny sposób Inżynier przy niemal samych kartach o koszcie 5+ wraz z Fortem Rozbójników, który skutecznie zniechęcał do inwestowania w Złoto i Srebro (oczywiście po rozegranej partii szybciutko naprawiliśmy ten błąd i przed następną wymieniliśmy parę kart na tańsze odpowiedniki). Dzięki Krajobrazom oraz Zdarzeniom otrzymujemy wręcz wykładniczy wzrost regrywalności. Nie sposób doświadczyć wszystkiego co może dać ten dodatek w zaledwie kilka tygodni. Wystarczy zmiana jednej karty a już inaczej trzeba grać. Dlatego moja przygoda z nim dopiero się zaczyna. I nie mogę się doczekać rodzimej wersji.
Nie sposób ogarnąć całego Dominiona w …
… w dowolnym skończonym przedziale czasowym. No chyba, że jesteś Chuckiem Norrisem. On wszystko potrafi ;)
W Dominiona gram od kilku lat. Oczywiście nie codziennie, ale jednak ciągle do niego wracam. I nigdy mi się nie znudził. Żadna partia nie wyglądała tak samo. I zawsze mam ochotę na więcej. Dla mie to idealna gra, a Imperium – idealny dodatek do idealnej gry :)
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.