Święta tuż tuż więc z pewnością już się rozglądacie za prezentami dla bliskich i znajomych. Podobnie jak w zeszłym roku staramy się więc ułatwić trochę ten wybór prezentując najlepsze – naszym zdaniem – gry planszowe i karciane, jakie wyszły na polskim rynku w mijającym roku. Polecaliśmy już gry rodzinne. Teraz przyszła więc pora na małe, lekkie i przyjemne karcianki. Oto co nam wpadło w oko w tym roku,
Pingwin:
Lucrum Games wydaje fajne karcianki. W zeszłym roku polecaliśmy Red7 i Intrygantów. W tym roku przyszła kolej na Grę ze śliwką na okładce i liczbą Pi w tle. Zagrywamy karty jak w normalnej, karcianej grze – ale nie zbieramy lew. Osoba, która dała najwyższą kartę wybiera spośród tych zagranych jedną, którą położy przed sobą. I tak wszyscy w kolejności starszeństwa zagranych kart. A po co? Bo zbieramy sety, które zresztą nie są z góry określone, ale też znajdują się na kartach (żeby mieć set trzeba mieć zarówno odpowiednią kartę go przedstawiającą jak i ów uzbierany set z kilku kart). Smaczku do tego wszystkiego dodają akcje specjalne, które trafiają się na niektórych kartach i oczywiście liczba Pi. Liczbą Pi bowiem możemy podbić wartość zagranej karty – jeśli bardzo nam zależy na tym, byśmy to my wybierali kartę jako pierwsi. Niby proste – ale jakże grywalne! A jeśli dołożymy jeszcze rewelacyjną szatę graficzną – to dostaniemy idealny gwiazdkowy prezent.
Całkiem niezłe karcianki wychodzą również z rąk FoxGames. W cieniu tronu to prosta karcianka z mechaniką press your luck (w fazie ciągnięcia kart trochę podobna do Portu Royal) oraz set collection (a w tym aspekcie uśmiecha się wdzięcznie do Koryŏ). Pełna jest interakcji. Tej przypadkowej (swoje sety aktywujemy wtedy, gdy mamy większość danego typu kart, kogo w ten sposób pobijemy ten swoich nie aktywuje) ale i tej explicite negatywnej, gdy kradniemy komuś kartę. Nie jest to jednak ślepa interakcja, można się bowiem przed nią chronić (oczywiście zbierając określonego rodzaju kolekcje). Ciekawa, lekka, niebanalna gra, która będzie miłym akcentem po świątecznym obiedzie – zwłaszcza jeśli zostanie znaleziona dzień wcześniej pod choinką.
Równie udana jest Siedem7 tegoż wydawnictwa. Przepiękne wykonanie i kombinowanie jak i gdzie dołożyć kartę, żeby wykonać jakiś fajny efekt, a jednocześnie pozostać na koniec gry z najlepiej punktującym zestawem kart na ręce. Twist jest w tym, że ta najcenniejsza karta na początku gry za chwilę nic już nie będzie nie warta. „Odcinamy” bowiem kupony – od 7, przez 6 i tak dalej… które po kolei tracą swoją wartość, aż się zatrzymamy na jakiejś karcie. I może się okazać, że wygramy posiadając dwójki na ręce :) Sprytna, ładna i dynamiczna. W sam raz na symboliczny prezent pod świątecznym drzewkiem.
A skoro już mowa o Koryŏ, to przenieśmy się do wydawnictwa Portal i jego linii 2 Pionki. To nic innego jak Spiskowcy. Karcianka, w której zbieramy przed sobą sety tak, aby mieć większość określonego typu niż przeciwnicy – wtedy dopiero będziemy mogli odpalić jego efekt (np. ukraść monetę, zamienić karty etc.). Co ciekawe startujemy z niewielkim limitem kart na stole, który zwiększa się w trakcie gry. A celem jest posiadanie na koniec najbardziej wartościowych rodzin pod warunkiem jednak, że mamy najwięcej kart z danej rodziny. I znowu – sprytne, małe, nietrywialne. I świeże jak cieplutkie bułeczki z piekarni za rogiem.
Ginet:
Małych i fajnych gier karcianych w tym roku wyszło naprawdę sporo, tak więc i ja bez problemu znajdę kilka pozycji, które mogę spokojnie polecić na gwiazdkowy upominek.
Największe wrażenie, poza wspomnianą wyżej Grą ze śliwką, zrobiło na mnie Multiuniversum od wydawnictwa Board&Dice. W grze wcielamy się w naukowców, którzy starają się uchronić Ziemię przed sprowadzonym przez nich samych niebezpieczeństwem. Otóż w ramach prowadzonych eksperymentów Szanowne Grono Naukowe otworzyło międzywymiarowe portale, przez które na naszą planetę próbuje dostać się całkiem pokaźne grono niemilców. Żeby zapobiec katastrofie trzeba teraz zgromadzić odpowiednie narzędzia, udać się do właściwych laboratoriów i otwarte portale pozamykać. I w tą, trochę sztampową, fabułę wkrada się właśnie świetnie i bardzo sprytnie przemyślana mechanika. Tak więc na ręce gracze dostają karty, z których każdą mogą użyć jako zasobu albo jako jednej z pięciu rodzajów akcji. Problem w tym, że poszczególne akcje z karty mogą być wykonane jedynie w określonym laboratorium. To do gracza należy decyzja, jak wykorzystać trzy dostępne podczas tury ruchy, żeby ułożyć jak najbardziej optymalną sekwencję. I uwierzcie – kombinowania i dobrej zabawy przy tym jest co niemiara.
Druga polecana karcianka jest już znacznie lżejszym tytułem, w którym do wygranej, poza odrobiną szczęścia, potrzebna będzie umiejętność dobrego szacowania, trafnego inwestowania oraz zdolność blefowania. Tytułem tym jest oczywiście Na sprzedaż od wydawnictwa 2 Pionki. Gra podzielona jest na dwie fazy. W pierwszej za posiadany kapitał początkowy licytujemy lokale mieszkalne, w drugim próbujemy je sprzedać za jak największą ilość gotówki. O ile etap licytacji jest jawny o tyle oferty mieszkań w drugim etapie składamy kupującym w tajemnicy przed konkurencją. Jeżeli mamy nosa do interesów, to nawet psią budę lub karton zakupiony w pierwszym etapie za 1000 $ lub otrzymany za darmo, możemy potem opchnąć klientom za 10 000 $. Niestety działa to też w drugą stronę i niekiedy willę, na którą wydaliśmy 10 000 $ będziemy później musieli oddać klientom gratis. Polecając Na sprzedaż jako świetny, lekki fillerek, nie mogę też nie wspomnieć o cudownym wykonaniu i kapitalnych, zabawnych grafikach. Warto zaopatrzyć w tą grę swoją kolekcję.
Trzecią grą karcianą, jaką serdecznie polecam jest najnowsza część serii Pan tu nie stał, czyli Cinkciarz. Podobnie jak Na sprzedaż jest to gra lekka, która opiera się na szacowaniach i blefie. Tym razem jednak zbieramy sety z poszczególnych walut, starając się, jak to cinkciarze, dokonać jak najkorzystniejszych wymian. W tym celu, w każdej rundzie, w tajemnicy, składamy oferty, które później wymieniamy z ofertami innych graczy lub banku. Oczywiście zaczyna ten, który zaproponował najwięcej pieniędzy i to on będzie miał największy wybór. Rodzaj waluty nie ma tu znaczenia więc 50 polskich złotych (przed denominacją) jest tu tyle warte co 50 dolarów :). Na koniec – który nastąpi, w momencie kiedy wyczerpią się pieniądze w NBP – podliczamy wartość setów, odejmując ewentualne prowizje, i ogłaszamy zwycięzcę. Prosta, dynamiczna i bardzo przyjemna karcianka, która, moim zdaniem, jest najlepszym tytułem w serii.
Drogi Mikołaju! Polecając szybkie karcianki zawsze warto poinformować dla ilu osób są przeznaczone. Bo np. w Śliwkę czy Na sprzedaż we dwójkę się nie zagra, a w Multiuniversum czy W cieniu tronu – już tak.
To może mieć znaczenie dla zamawiających u Ciebie prezenty! :)
Grzech to straszny, że w powyższym zestawieniu nie znalazł się „List miłosny”. Chyba nie ma gry, która lepiej spełniałaby kryterium „małej karcianki”.
Kwestia opinii, ja bym się za taki prezent na Mikołaja obraził ;)
Listu miłosnego nie ma, bo nie był wydany w 2016 roku. Na wstępie pisaliśmy, że bierzemy pod uwagę tylko karcianki wydane w tym roku w Polsce