Legendarni Wynalazcy to jedna z nowości Rebela, która dopiero co ujrzała światło dzienne. Jednak na mojej półce gościła już od ponad roku, bowiem jej niemiecką wersję (Club der Erfinder) przywiozłam z zeszłorocznego Essen. Kupiła mnie przepiękna oprawa graficzna. A i temat zaciekawił. Czy za tą piękną okładką kryje się równie dobra gra?
Legendarni Wynalazcy przeznaczeni są dla 2–5 graczy, a czas rozgrywki wg pudełka to 40 minut. Tyle trwa zazwyczaj pierwsza rozgrywka i partia 4- lub 5-osobowa. W 2 i 3 osoby zamkniemy się w pół godziny. Już po samym czasie rozgrywki możemy wywnioskować, że nie będziemy mieć do czynienia z ciężkim euro, a raczej z grą lżejszego kalibru. A szkoda, bo taka tematyka aż prosi się o jakąś porządną, mózgożerną planszówkę. Podczas rozgrywki każdy z graczy otrzymuje zespół czterech naukowców, których zadaniem jest popchnąć rozwój cywilizacyjny do przodu i stworzyć coraz to bardziej złożone wynalazki, które usprawnią życie ludzkości. Nasi geniusze zostali podzieleni wg czasów, w jakich żyli. Znajdziemy tu nazwiska bardziej i mniej znane: Archimedes, Arystoteles, Hildegarda z Bingen, Isaac Newton, Albert Einstein, Nikola Tesla, Maria Curie-Skłodowska (w niemieckiej wersji gry, nie wiedzieć czemu, pozbawiona polskiego członu nazwiska) i inni. Pojawiły się też takie nazwiska, jak Nikolaus von Oresme, Ada Lovelace czy Antoine Lavoisier, o których istnieniu i osiągnięciach zapewne nie miałabym pojęcia, gdyby nie gra. W pudełku poza instrukcją znajdziemy również książeczkę z krótkimi biografiami wszystkich naukowców, więc ciekawscy i spragnieni wiedzy będą mogli szybko swoje pragnienie ugasić. Ja, z racji że z niemieckim mi nie po drodze, zdana byłam jedynie na wujka google. Ale sam pomysł dołączenia takiej książeczki pochwalam i doceniam.
Szata graficzna
Zaczęłam od tego, że urzekła mnie szata graficzna, więc co nieco o stronie wizualnej. Gra zamknięta jest w pudełku o trochę niestandardowych rozmiarach (przynajmniej ja nie mam drugiego takiego na półce). Na pewno jest mniejsze od najbardziej typowych planszówek, ale i całkiem małym bym go nie nazwała. I to mi się podoba, bo pudełko jest wypełnione po brzegi, a spokojnie można by było tę zawartość wrzucić do dużego pudła w imię zasady: im większe opakowanie, tym lepsza sprzedaż (bez względu na to, jak dużo powietrza dostajemy w gratisie). Wewnątrz znajdziemy kafle naukowców wykonane z porządnej, grubej tektury z urzekającymi wprost grafikami. Oprawa graficzna podoba mi się ogromnie! Piękna kolorystyka, ładna kreska, nieco komiksowa, nieco bajkowa, momentami delikatnie karykaturalna… Ale to wszystko do kupy tworzy naprawdę świetny efekt. Równie piękne są grafiki na kartach wynalazków, ale to, co mnie totalnie kupiło, to niewielka figurka przedstawiająca popiersie Leonarda da Vinci. No cudo! Wykonana z dbałością o szczegóły, z grubego porządnego plastiku… Powiem Wam w sekrecie, że przede wszystkim dla tej figurki w ogóle nabyłam tę grę. Nie powiem, żeby była ona jakoś szczególnie potrzebna w rozgrywce, bo w zasadzie prawie nic nie robi (ot, pomaga w określeniu kolejności, rozstrzyga remisy), ale jest piękna :). Poza tym wszystkim dostajemy jeszcze trochę żetonów i drewnianych znaczników. Podsumowując, za oprawę graficzną daję 10, a za figurkę Leonarda nawet 11!
Rozgrywka
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to jest dosyć prosta i już po pierwszej partii szybciutko załapiemy o co chodzi. Gra podzielona jest na trzy ery. W każdej erze dowodzimy zespołem czterech naukowców. Każdy z nich ma swoją początkową wiedzę w jednej lub dwóch dziedzinach spośród fizyki, chemii, matematyki i mechaniki. Karty wynalazków również zostały podzielone na ery. Jak łatwo się domyślić – w pierwszej erze będziemy mieć wynalazki prostsze, wymagające mniejszej ilości wiedzy, po czym w każdej kolejnej będą one coraz bardziej złożone. Na początku każdej ery losujemy karty w ilości o 3 większej niż liczba graczy, po czym na każdym wynalazku umieszczamy po 2 żetony nagród. W swoim ruchu mogę zrobić jedną z dwóch rzeczy. Pierwsza akcja to wysłanie jednego wynalazcy do badań. Aby to uczynić, wybieram kartę, na której kładę znaczniki wiedzy odpowiadające aktualnemu stanowi wiedzy mojego naukowca. Co ważne, podczas jednej akcji mogę pracować tylko nad jednym wynalazkiem. I co jeszcze ważniejsze, nad danym wynalazkiem może pracować kilku graczy. A więc jeśli położę na jakiejś karcie znaczniki, to kolejni gracze mogą również dołożyć swoje na wolnych miejscach. Kiedy karta zostanie zapełniona, wynalazek uznajemy za zakończony. Gracze, którzy brali udział w badaniach nad nim, dzielą się nagrodami. Przy czym z nagrody może skorzystać tylko trzech graczy, jeśli było ich więcej – odchodzą z niczym. Nagrody mamy zawsze trzy – dwa żetony i sama karta. Osoba, która dołożyła najwięcej znaczników, wybiera swoją nagrodę jako pierwsza.
Po podzieleniu się nagrodami wracamy z powrotem do wykonywania akcji. Jeśli użyłam jakiegoś naukowca, obracam jego kartę na bok, aby zaznaczyć, że jest on już zmęczony i nie może więcej pracować. Aby móc ponownie go użyć, muszę wykorzystać drugą akcję – odpoczynek. Polega ona na uaktywnieniu z powrotem wszystkich zużytych naukowców. Kiedy ukończymy przedostatni wynalazek, era dobiega końca. Kartę ostatniego wynalazku odrzucamy z gry (nawet, jeśli były na niej jakieś znaczniki) i rozpoczynamy kolejną erę. Po zakończeniu ery trzeciej, podliczamy punkty.
Punktujemy i wygrywamy
Za co otrzymujemy punkty? Możemy je zdobyć na cztery sposoby. Po pierwsze za rozwój naszych naukowców. Możemy zwiększać ich wiedzę za pomocą żetonów nagród, które posiadają wartości od 1 do 4. Na każdym kafelku naukowca znajduje się cel i liczba punktów, jaką otrzymamy, jeśli uda nam się go zrealizować. Z doświadczenia wiem, że trudno jest zrealizować cele wszystkich naukowców, ale 2 lub 3 zazwyczaj się udaje. Poza tym niektóre żetony nagród posiadają punkty zwycięstwa – dodajemy je po prostu na koniec gry do naszego wyniku. Punkty zwycięstwa znajdują się również na kartach wynalazków – w zależności od ery każdy wynalazek jest wart 1, 2 lub 3 punkty na koniec gry. Możemy też ułożyć sekwencję z kart. Każda karta ma przyporządkowaną jakąś kategorię i numer od 0 do 5. Jeśli uda nam się ułożyć sekwencję kart zaczynającą się od zera, to na koniec gry dostaniemy tyle punktów, ile wynosi najwyższa wartość w naszej sekwencji. Np. sekwencja złożona z kart 0, 1, 2, 3 to 3 punkty na koniec gry. A zatem co trzeba zrobić, aby wygrać? Rozwijać naukowców, zbierać żetony nagród, zbierać karty i układać sekwencje. Raczej nie uda nam się zrobić tego wszystkiego na maksa, więc albo jedna rzecz, albo wszystkiego po trochu.
Wrażenia z rozgrywki
Na deser wrażenia z rozgrywki. Szczerze mówiąc, nie są one najlepsze. Jak uwielbiam i podziwiam oprawę graficzną, tak sama gra jest dla mnie taka sobie. Mechanika jest bardzo prosta, spokojnie można zagrać nawet z niedoświadczonym w planszówkach rywalem. A więc mógłby to być dobry tytuł na początek. Mógłby, ale nie jestem pewna, czy jest. Gra wydaje mi się nieco monotonna. Nie ma „tego czegoś”. Brakuje mi w niej tej iskierki, która wciąga i sprawia, że chce się zagrać ponownie. Strategicznych możliwości i decyzji raczej tutaj nie znajdziemy za wiele… Mam wrażenie, że strategia jest jedna i za każdym razem taka sama – najpierw rozwijam swoich naukowców, żeby szybciej robić wynalazki w kolejnych erach i osiągnąć ich cele, potem poluję na punkty zwycięstwa. Czasem uda mi się ułożyć sekwencję, ale jest to raczej niepewne i – wydaje mi się – bardziej przypadkowe niż zaplanowane. Karty wychodzą losowo do każdej ery, więc nie mam nigdy pewności, czy tę sekwencję uda mi się ułożyć. Wydawało mi się, że będzie tu kilka dróg do zwycięstwa, ale to nie do końca tak wygląda. Nie zawsze udaje się obrać jakąś jedną ścieżkę i nią iść. Czasem trzeba zbierać to, co się akurat napatoczyło. I wyniki końcowe są zazwyczaj bardzo zbliżone. Ja zwykle kończę grę mając dwadzieścia kilka punktów. Ot, różnica o jeden czy dwa. Niby jest trochę rywalizacji o przewagę na kartach wynalazków, ale… no właśnie, niby czasem jest, a czasem nie ma. Nieraz wszystkie nagrody są na tyle atrakcyjne (lub mało atrakcyjne), że bez znaczenia, czy będę wybierała pierwsza, czy nie. Niby jest tu semi-kooperacja – pracuję nad wynalazkiem, ja coś dostanę, ale i przeciwnikowi „niechcący” pomagam szybciej go dokończyć. Niby tak, ale czasem nie jest to decyzja przemyślana i zaplanowana, a jedyny sensowny ruch, jaki mogę wykonać.
Nie zauważyłam też, żeby każdą grupą naukowców jakoś inaczej się grało. Oczywiście, różnią się wiedzą między sobą, ale nie czuć tej różnicy w grze. Nie ma dla każdego z nich jakiejś choćby nieco innej strategii. Po prostu, dokładam kosteczki tam, gdzie mogę i gdzie ewentualnie jest coś, co chciałabym dostać. Brakuje mi w tej grze takiej mechanicznej głębi. Może za dużo od niej oczekiwałam, może to ma być taka prosta gra na początek… Ale dla mnie jest za płytka i przez to zbyt mało interesująca i wciągająca. Chyba nie poleciłabym jej komuś na początek drogi planszówkowej. Właściwie sama nie wiem, komu bym ją poleciła… Być może starszym dzieciom i młodszej młodzieży, żeby zaciekawić ich światem nauki i żeby dowiedzieli się co nieco o słynnych wynalazcach… Ale czy ja wiem, czy spragniona wrażeń młodzież zainteresuje się grą, która mechanicznie nie jest nazbyt wciągająca? Mimo wszystkich słabych stron z mojej półki Legendarni Wynalazcy raczej nie znikną, bo są zbyt piękni, żeby się ich pozbyć, ale szczerze wątpię, by często gościli na stole. To jest dla mnie taka gra, którą określiłabym mianem 3Z – bardzo warto ją zobaczyć, warto chociaż raz zagrać, a potem o niej zapomnieć. A szkoda. Naprawdę szczerze mi szkoda, że ten temat i ta piękna oprawa graficzna nie zostały wykorzystane do jakiejś mechanicznie ciekawszej planszówki.
Podsumowanie
Plusy:
– piękna oprawa graficzna
– ciekawy, intrygujący temat
– walory edukacyjne – dowiemy się czegoś więcej o bardziej i mniej znanych naukowcach z różnych epok
– proste i przystępne zasady
– prosta, krótka i jasna instrukcja
Minusy:
– mało wciągająca mechanika
– słaba regrywalność – w zasadzie w każdej grze robimy to samo
– niewielka decyzyjność – niby możemy decydować, ale czasem robimy coś, bo to jedyny sensowny ruch
– płytka, nie ma w niej głębi, która zachęcałaby do tego, aby jeszcze raz zagrać
Grę Legendarni Wynalazcy kupisz w sklepie
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.
Nie zgodzę się z opinią. Gra nie jest prosta, wymaga dobrego wyczucia kiedy brać żetony, kiedy punktować kartami, a kiedy rozwijać naukowców. Mam masę rozgrywek w tą grę na BGA i rywalizacja z dobrymi przeciwnikami bywa pasjonująca.