Bycie w Kapitule Planszowej Gry Roku ma swoje dobre strony. Prędzej czy później zapewne uda mi się zagrać w większość gier zgłoszonych do konkursu – a już na pewno we wszystkie gry z II etapu.
Escape Tales: Rytuał Przebudzenia niestety nie znalazł się w II etapie. Czemu? mogę tylko spekulować, ale zostawmy to na koniec, na podsumowanie.
Nie będę opisywać gry. Nie chcę wam popsuć zabawy. Dwa słowa tylko na czym ona w ogóle polega. To swoiste skrzyżowanie gry paragrafowej, escape roomów wydawanych ostatnio przez Fox Games oraz T.I.M.E Stories. Otrzymujemy trzy talie kart: lokacje, karty zatracenia i tę właściwą talię, z której będziemy dobierać karty w trakcie gry, na których m.in. będą zagadki logiczne.
Karty lokacji – zazwyczaj dwie – układamy je na planszy i do tego wyciągamy dedykowaną kartę z talii, dzięki której będziemy wiedzieć który paragraf przeczytać. Mamy do dyspozycji kilka znaczników akcji. Kładąc taki znacznik na danej lokacji odczytujemy odpowiedni paragraf (a nie mówiłam, że to paragrafówka?) w scenariuszu. Tam znajdziemy dalsze wskazówki. Zazwyczaj jest to wskazówka jaką kartę pociągnąć z tej właściwej talii :) i tak jak po nitce do kłębka zbliżamy się do rozwiązania…
Gra nie jest liniowa. Rozwiązujemy / wykonujemy polecenia / odbijamy się od ściany ;) w danej lokacji i podejmujemy decyzję co dalej. Gdzie zajrzeć? do biurka? na tablicę ogłoszeń? Do rozbitego dzbana? I znowu dedykowany paragraf wskaże nam, co dalej czynić.
W trakcie tych wędrówek zbieramy karty, które układają nam się w logiczną całość – a mechanicznie: mają ten sam symbol. Zebrawszy wszystkie karty z danym symbolem (zawsze wiemy ile ich powinno być) jesteśmy gotowi na rozwiązanie zagadki i sprawdzenie wyniku w aplikacji (wybaczcie – nie pamiętam, czy to jest strona www, czy appka – dostęp do internetu obsługiwała moja córka na swoim smartfonie – ale – czy to ma jakieś znaczenie? ;) )
Co mi się w tej grze podobało?
W zasadzie wszytko. Jest klimat. Wcielamy się w ojca, który – aby obudzić swoją córkę ze śpiączki – musi odprawić tajemniczy rytuał. Aby go odprawić musi przeszukać najpierw pokój córki a potem … (co potem to już sami zobaczycie). Zagadki – są dobre. Naprawdę dobre. Niektóre udało nam się rozwiązać bez większych problemów, ale do niektórych potrzebowałyśmy podpowiedzi. System podpowiedzi – jest w porządku (po prostu klikasz w aplikacji, że chcesz podpowiedź – i rzeczywiście one przybliżają Cię do rozwiązania).
Co mi się nie podobało?
Wydaje mi się, że gra była reklamowana jako regrywalna. Że niby można w nią zagrać wielokrotnie. IMHO – nie. Oczywiście gra nie jest liniowa. Nie przejdziecie wszystkich paragrafów, nie odwiedzicie wszystkich miejsc. Jest wiele zakończeń. Ale – po przejściu gry nie mam ochoty do niej wracać. Owszem, mogłabym, czemu nie – mogłabym nawet czasem zaspojlerować grupie rozwiązanie (zakładam, że przechodziłabym raz kolejny z inną grupą). Ale sama, bądź w tym samym składzie (tutaj: z moją córą) – nie ciągnie mnie. Historię już znam. Wiem, że są różne zakończenia – nie oparłyśmy się pokusie przeczytania ich (a przynajmniej większości z nich). Cóż z tego – przechodząc raz jeszcze wiele się nie zmieni. Po prostu będę mądrzejsza o tych – być może – kilka odrzuconych kart, albo kilka miejsc, w które nie warto zaglądać, bo to ślepy zaułek.
Czemu nie weszła do II etapu?
Jest to dla mnie zaskoczenie. Chociaż – może nie do końca. Gra jest dobra. To jedna z lepszych gier typu Escape Room. Niczego się nie niszczy, zagadki są fajne, ciekawe, wyważone (nie za łatwe, nie za trudne, a jak dla ciebie zbyt trudne – to są podpowiedzi). Jest klimat. Ale… to wciąż gra jednorazowa. Zagrasz – i oddasz. Można zagrać drugi raz – tylko po co?
A może dlatego, że gra nie zdobyła popularności? albo wręcz przeciwnie! Egzemplarze rozeszły się jak świeże bułeczki i nic nie zostało dla recenzentów ;) Mnie udało się w zagrać w udostępniony przez wydawnictwo egzemplarz dopiero w trakcie trwania I etapu Planszowej Gry Roku.
Może dlatego, że trudno ją przypisać do konkretnej kategorii? Czy to gra zaawansowana? Nieszczególnie. Wystarczy jeden bardziej ogarnięty gracz. Czy to gra rodzinna? No… z 10-latkiem to ja bym w nią nie zagrała.
Ot, i zagwozdka.
Tak czy owak – fajna gra. Jeśli zastanawiacie się nad kupnem – to nie róbcie tego dłużej tylko ją zdobądźcie i zagrajcie.
Grę Escape Tales: Rytuał Przebudzenia kupisz w sklepie