Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana,
Zabiwszy grzebie w gaju,
Na łączce przy ruczaju…
Jest coś co od dawna bije rekordy popularności. Tym czymś są kryminały. Zabójstwa, kradzieże, oszustwa – wszystko to fascynuje ludzi od bardzo dawna. Holmes, Poirot oraz Borewicz, to postacie które stanowią kluczowe fundamenty światowej kultury. Miliony ludzi czytały i oglądały ich przygody. Fascynowały się tymi bohaterami i ich dokonaniami. Co więcej, fascynują się nimi nadal!
…
No dobra, może trochę przesadziłem z tym Borewiczem…
Co to ma wspólnego z planszówkami? W ostatnich latach kryminały na poważnie zawitały do planszówek. Kiedyś było Cluedo i Mafia. Dzisiaj lista tytułów kryminalnych jest coraz dłuższa i oferują one coraz ciekawsze doznania. Jakiś czas temu do tej grupy dołączyły Kroniki Zbrodni autorstwa David Cicurela, w Polsce wydane przez Fox Games. W grze tej wcielamy się w detektywów londyńskiej policji, których zadaniem jest rozwikłanie kryminalnych zagadek.
Jak już kiedyś pisałem przy okazji recenzji Detektywa, kryminalna planszówka to dla mnie bardzo cenny nabytek. Moja Lepsza Połówka za planszówkami nie przepada, za to kryminały czyta namiętnie. A to oznacza, że gra taka jak Kroniki Zbrodni daje nam okazję do wspólnej zabawy.
Pierwsze wrażenie nie jest specjalnie imponujące.
W średniej wielkości pudełku jest głównie powietrze. Trochę kart z nazwami przedmiotów lub twarzami ludzi, kilka planszetek z budynkami oraz planszę z pustymi kwadracikami. Na każdej karcie znajduje się QR kod (to taki kwadratowy kod kreskowy), co sugeruje, że podczas gry będziemy korzystać ze smartfona.
Grafiki są w najlepszym razie przeciętne, jak w komiksie z lat osiemdziesiątych XXw. Szkoda, twórcy gry mogli się bardziej postarać. Plansza… W zasadzie mogłoby jej nie być. Służy tylko do zorganizowania wyłożonych kart, żeby nie walały się gdzie popadnie. Co prawda jest stylizowana na tablicę z tropami na komisariacie, ale nie rzuca się to specjalnie w oczy.
Za to wielkim plusem wykonania jest wypraska czyli oryginalny insert. Tak… to jest element, który zawsze we wszystkich grach jest krytykowany i zdecydowanie niedostosowany do potrzeb. W Kronikach Zbrodni jest wprost przeciwnie. Co prawda twórcy nie musieli się starać aby zadbać o dobre rozłożenie nadmiaru elementów, ale jednak się postarali i przygotowali fajne miejsca na karty wraz z przezroczysta pokrywą, dzięki czemu nic nie lata, gdy gra jest przenoszona w pionie. Bardzo fajnie można to też wykorzystać do zachowywania stanu gry na później.
Do gry jest dodatek zawierający okulary trójwymiarowe, ja jednak go nie miałem i grałem bez nich.
Zasady rozgrywki…
W zasadzie… zasad nie ma. Jak to nie ma? Instrukcja jest prosta jak drut. Instalujecie na telefonie aplikację. W aplikacji są wszystkie opisy tego co robicie i znaleźliście.
Jeżeli chcecie się gdzieś udać – sczytujecie QR kod z planszetki danej lokacji.
Gdy chcecie z kimś pogadać – sczytujecie QR kod z karty z daną osobą.
Gdybyście zaś chcieli zbadać jakiś przedmiot – sczytujecie QR kod z karty z nazwą tego przedmiotu.
Proste, prawda?
Każde sczytanie kodu daje nam zwrotną informację. Opis miejsca, w którym się znaleźliśmy. Relację z rozmowy, która przeprowadziliśmy. Opis przedmiotu, który badaliśmy.
Najciekawsze jest jednak oglądanie miejsca zbrodni. Kiedy się na to zdecydujemy, to na ekranie smartfona zobaczymy pełną panoramę 360 stopni. Jest tak jakbyśmy stali w środku pokoju i mogli się dowolnie obracać i patrzeć w każdym kierunku. Także w górę na sufit lub na podłogę pod nami. Podobno z okularami 3D efekt jest jeszcze lepszy! Przyznaję bez bicia – w Kronikach Zbrodni to jest efekt wow. Pomysł doskonały i bardzo dobra realizacja.
Na oglądanie miejsca zbrodni mamy określoną ilość rzeczywistego czasu – gdy go zabraknie, albo gdy chce je obejrzeć następna osoba to trzeba widok wywołać ponownie i podbić czas zegara. Gdy już obejrzymy sobie taki pokój, możemy wczytać kody odpowiednich przedmiotów, które zobaczyliśmy – odpowiada to ich zbadaniu. Aplikacja powie nam, czy mają znaczenie czy też należy je zignorować. W ten sposób znajdujemy nasze tropy, poszlaki i dowody. Niektóre z nich możemy dalej przekazać do zbadania naszym specjalistom (oczywiście wczytując ich kody).
Można by pomyśleć, że da się pójść na łatwiznę i za każdym razem wczytywać wszystkie kody jakie tylko przyjdą do głowy i w końcu trafi się coś przydatnego. Jednak nie ma tak łatwo. Każde wczytanie kodu przesuwa o 5 minut zegar gry. Jeżeli rozwiązywanie zagadki zajmie nam zbyt wiele czasu na zegarze to przegramy.
Czyli aby wygrać trzeba nie tylko rozwiązać zagadkę. Trzeba też zmieścić się w przewidzianym czasie gry. Gdy uznamy, że jesteśmy gotowi musimy odpowiedzieć na kilka pytań (kto, gdzie, czym itp). Oczywiście, odpowiadamy na nie wczytując odpowiednie QR kody, po czym aplikacja informuje nas ile punktów zdobyliśmy.
Czy Kroniki Zbrodni mają klimat?
Moim zdaniem niespecjalnie, ale to może być kwestia uznaniowa. Jakoś nie czułem się londyńskim detektywem. Jednak ani odrobinę mi to nie przeszkadzało, bo zabawa w rozwiązywanie kryminalnej zagadki była bardzo wciągająca. To w zasadzie nie jest gra planszowa tylko odgrywanie pewnej kryminalnej historii. Coś jakby czytanie interaktywnej książki, w której możemy wybierać co robią bohaterowie. Mechanika gry bardzo dobrze do tego pasuje a i aplikacja świetnie to wspiera.
Więc choć osobiście jestem klimaciarzem, to w tej grze nie zamierzam narzekać na jego brak, bo to zdecydowanie nie jest suchar.
Po prostu nie czułem się uczestnikiem wydarzeń tylko zewnętrznym obserwatorem, który ma wpływ na to co się dzieje.
Czy to nadal jest planszówka?
To pytanie nie jest wcale absurdalne. Czy Kroniki Zbrodni to planszówka korzystająca z aplikacji czy gra komputerowa korzystająca z fizycznych komponentów? W zasadzie obie odpowiedzi są poprawne. Czy to źle? Moim zdaniem nie. W żaden sposób mi to nie przeszkadzało. Tak szerokie wykorzystanie aplikacji znacznie ułatwia tworzenie nowych scenariuszy lub poprawianie ewentualnych błędów. Z drugiej strony komponent materialny jest bardzo istotny, ułatwia pamiętanie o szczegółach oraz analizowanie poszczególnych wątków. Bez tych wszystkich rozłożonych planszetek i kart to by nie było to samo.
Więc dla mnie to nadal jest planszówka. Nawet jeżeli tylko pół planszówki…
Jak Kroniki Zbrodni mają się do Detektywa?
To jest naturalne porównanie. Obie gry zostały wydane w niewielkim odstępie czasu, obie dotyczą historii kryminalnej i obie współpracują z aplikacjami.
Detektyw jest tytułem cięższym i bardziej usystematyzowanym. Większość opisów jest na kartach a konkretne działania skierowują nas do konkretnej karty, która znowu skieruje nas konkretnych innych kart. Może się wydawać, że oznacza to większą liniowość ale tak nie jest – w Kronikach zbrodni nie dostaniemy numerków kart ale mamy określone lokalizacje do których musimy się udać. A skrajnym przypadku będziemy po kolei sprawdzali wszystkie aż trafimy na tę właściwą. Więc choć nie ma numerków to liniowość historii jest podobna (tylko bardziej ukryta).
Opisy w Detektywie są dużo bardziej rozbudowane, jest dużo więcej do czytania i pamiętania. Do gry jest dołączonych kilka fajnych gadżetów jak stylizowane fotokopie archiwalnych akt czy odręcznych notatek. Dużo więcej trzeba pamiętać, warto robić dokładne notatki oraz korzystać z mapy myśli. Dodatkowo choć gracze wcielają się w pracowników fikcyjnej agencji w fikcyjnym mieście, to gra bardzo mocno nawiązuje do świata realnego. Jest mnóstwo odwołań do prawdziwych historii i ludzi, a gracze są wręcz nakłaniani do wyszukiwania pomocnych informacji w Internecie.
Kroniki zbrodni są lżejsze, mają mniej rozbudowane opisy i swobodnie można się obejść bez dokładnych notatek. Nie oferują takich gadżetów jak konkurencja ale mają swojego asa w rękawie w postaci „prawdziwej” wizji lokalnej na miejscu zbrodni. Choć teoretycznie gra dzieje się w Londynie, to całość gry jest oderwana od rzeczywistości – to po prostu fikcyjna opowieść kryminalna bez żadnych nawiązań do świata realnego.
Ogólnie obie gry oferują dobrą zabawę. Detektyw jest cięższy, bardziej klimatyczny, realistyczny i dłuższy ale też przez to bardziej męczący. Kroniki Zbrodni mają mniej klimatu, ale są lżejsze i szybsze. W obu przypadkach rozgrywamy interesujące historie. W obu przypadkach gracze nie będą się nudzić, tak więc konkretny wybór zależy od osobistych upodobań.
Podsumowując
Pierwsze wrażenie nie powala na kolana. Ale na szczęście później jest już tylko lepiej. Kroniki Zbrodni oferują dużą dozę ciekawej zabawy. Zasady są proste i intuicyjne, gra się przyjemnie. Opowieść, która rozwija się przed nami jest interesująca i na tyle wciągająca, że nie ma miejsca na nudę. Równocześnie całość jest lekka i pomimo intensywnego móżdżenia – nie męcząca. Zdecydowanie mogę tę grę polecić każdemu, również tym, którzy normalnie stronią od planszówek.
Plusy
+ ciekawa kryminalna opowieść
+ zainteresuje także osoby stroniące od planszówek
+ świetna wirtualna wizja lokalna
+ prościutkie zasady
Minusy
– słaba grafika komponentów fizycznych
– czasem zdarzają się dwuznaczności w interpretacji nazw kart
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(4/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.