Odyseja
Projektant: Przemek Dmytruszynski, Adam Kałuża
Liczba graczy 1-5
Wiek: 5+
Czas gry: ok 30 min.
Wydawca: Lupo Art Games
Rok wydania: 2019
Ranking BGG: 7.9 (39 głosów na dzień dzisiejszy)
Odyseja
Jest to gra przede wszystkim dla dzieci. To (prawie) typowe memory, ale jednak z twistem, co sprawia, że dorośli również dobrze się przy niej bawią.
4w1
W pudełku otrzymujemy komponenty, które pozwolą na rozegranie 4 różnych gier:
- Misja badawcza – w pewnym sensie podstawowa wersja gry. Memory. Twist polega na tym, że nie odsłaniacie kafelków, po których się poruszacie, ale odsłaniacie żetony w widoku Galaktyki (galaktyka jaka jest każdy widzi, ale to żetony widoku trzeba odsłaniać i to tak sprytnie, by dało się przelecieć na odsłaniane planety). Cel – zdobycie 5 różnych próbek z planet badawczych.
- Samotna misja – w zasadzie to samo, tylko w pojedynkę. Naszym przeciwnikiem jest potwór, który porusza się w naszym kierunku a nadto zjada planety, co uniemożliwia nam ich odwiedzanie
- Kosmiczny wyścig. To gra na spostrzegawczość. Aktywny gracz rzuca kostką i wszyscy, w tym samym czasie odszukują planetę, na którą powinien on przelecieć. Kiedy już ją znajdą dotykają widoku tej planety. Kto pierwszy to uczyni ma prawo… poruszyć się swoim statkiem (to nie gracz aktywny się porusza lecz ten, kto trafnie i szybko wytypuje odpowiednią planetę).
- Podstawy nawigacji. Gra fantazji i dobrej pamięci. Nieco podobna w zasadach do „Chyba śnisz” Rebela. Kadeci kolejno będą odkrywać planety i opowiadać historie łączące je z planetami, które już leżą na stosie (a następnie dokładać te odkryte planety na stos). Gdy każdy kadet opowie już własną historię (lub kilka) stos jest odwracany i czas na odtworzenie historii…
Memory
Odyseja, to coś więcej niż zwykłe memory. Twist polega na tym, że mamy dwa obszary gry: Galaktykę oraz jej Widok. Galaktyka jaka jest każdy widzi, planety poukładane są awersami ku górze. Obok natomiast mamy odwzorowanie Galaktyki w postaci żetonów Widoku i to je odsłaniamy i zapamiętujemy. A ponadto żetony te nie przedstawiają dokładnie całej planety lecz tylko jej fragment, co może być – przynajmniej dla niektórych -dodatkową trudnością.
W swojej turze odsłaniamy żeton Widoku i sprawdzamy, czy możemy przelecieć naszym statkiem na wskazaną planetę (czyli inaczej mówiac, czy sąsiaduje ona z naszym statkiem). Jeśli tak – robimy to i gramy dalej, czyli odsłaniamy kolejny żeton wedle naszego wyboru. Jeśli nie – kończymy turę. Drugi twist polega na tym, że nie zbieramy – jak w memo – kafelków, ale staramy się dolecieć na konkretne planety (jest ich 5) i pobrać z nich próbki. Kto pierwszy zgromadzi 5 różnych żetonów próbek (tj. ze wszystkich 5 planet) – wygrywa. Nie tyle więc chodzi o to, by pamiętać wszystko jak leci i zdobywać kolejne pary memo, lecz by sprytnie (ale z pomocą pamięci) wytyczać szlaki prowadzące do planet badawczych.
Przyznam, że jest mi trudno w tę grę wygrać. Bardzo pomaga nazywanie planet. Mamy tu czachę (przez niektórych zwaną cebulą), kotki, misie, kino, drzewko, muchomorka etc. Ale i tak jest trudno. A mimo to zabawa jest – choć frustrująca – to jednak przednia, a nasze (moje?) zapominanie wyzwala pokłady radości (głównie u przeciwników ;)). No pamiętam, że przed chwilą odsłoniłeś tego grzybka, ale gdzie to było????.
Na początek proponuję na tym poprzestać, ale po pierwszej partii warto włączyć do gry Gwiezdny Pył i Paskudne Chwyty. Paskudne Chwyty nie są wcale takie paskudne (no, może z pewnymi wyjątkami) – losujemy przed grą po jednym z każdego koloru. Będzie ich dostępnych tylko trzy (z dziewięciu) co podnosi niewątpliwie regrywalność. To może być np. przelot na dowolną pustą planetę, zamiana z przeciwnikiem etc. Są one na stałe do wykorzystania, a płacimy za nie gwiezdnym pyłem, który kolekcjonujemy podczas popełniania błędów (pyłek na otarcie łez kiedy odkryjemy nie taką co trzeba planetę i zakończymy w ten sposób swoją turę).
Warto też wspomnieć o zasadach opcjonalnych.
Wzmocnienie Obiboków to premiowanie najsłabszych graczy. Jeśli masz co najmniej o dwie próbki mniej niż gracz prowadzący – możesz wykonać dodatkową turę (ale tylko jedną, to nie działa kaskadowo).Ychymmm…. mnie się to rozwiązanie wyjątkowo podoba :)
Mgławice Zapomnienia jeszcze bardziej komplikują i tak skomplikowany już układ galaktyczny. Wprowadzamy nową zasadę, która mówi, że na koniec tury gracz musi zamienić miejscami dwa dowolne widoki. Do tego obok Widoku galaktyki układamy (rewersami ku górze, tak by nie różniły się od zwykłych żetonów) żetony mgławic. One też mogą być przedmiotem zamiany. Na początku wszyscy wiedzą gdzie one leżą (obok ;)) ale w trakcie gry, gdy ktoś odsłoni Mgławicę Zapomnienia to gracz siedzący na prawo (ten, który rozgrywał swoją turę tuż przed graczem aktywnym) odsłania dowolny inny widok i jeśli odsłoni planetę aktywny gracz na nią się przenosi i kończy tam swoją turę.
W pakiecie dostajemy 25 planet (a wspierający otrzymali jeszcze cztery dodatkowe) i możemy z nich układać Galaktykę. Mamy w instrukcji konkretne propozycje (dla najmłodszych w kwadracie 3×3, dla starszych Quad-Ruple, czyli 4×4 z dodatkową planetą na środku) ale tak naprawdę możemy to zrobić wedle własnego widzimisię. Np. hardcorowo wszystkie 25 planet w układzie 5×5. Ważne, aby w Widoku znalazły się żetony odpowiadające wybranym planetom.
Im młodszy gracz tym lepiej się bawi
Z pięciolatkami nie grałam, ale z moich obserwacji ludzie młodzi dużo lepiej sobie radzą. Tu naprawdę jest co pamiętać i kolejny raz przekonałam się, że młode pokolenie o wiele lepiej radzi sobie z pamięciowymi grami. Mnie osobiście było też trudniej grać w 4 osoby niż w 2 (być może łatwiej mi zapamiętać coś co sama dotknę i pomacam), ale młodym to też nie przeszkadzało.
Jest to jedna z ciekawiej zaprojektowanych gier na bazie memory. Takiej różnorodności dawno nie widziałam. Używanie innych planet może nie jest mega wpływające na rozgrywkę (choć łatwiej grać wciąż tym samym zestawem), ale już dodatkowe opcje a także absolutna dowolność w tworzeniu własnych galaktyk naprawdę dużo wnoszą do grywalności. W końcu trzy różne gry + tryb solo również mocno podnosi regrywalność (choć tu zapewne każdy będzie miał swoje preferencje – mnie najbardziej podoba się tryb Misji Badawczej, czyli ten pierwszy, niejako podstawowy).
Wykonanie
Zacznę od pozytywu. Pudełko – rzecz gustu. Ja mam dużo gier i wolę dostawać ustandaryzowane pudełka, które ładnie prezentują się na półce. Z drugiej strony jednak to pudełko ma swój urok, na pewno dla dzieci będzie bardziej atrakcyjne. Zwłaszcza, że planety są okrągłe i po prostu ładnie to wszystko w środku leży. No chyba, że wrzucicie tam bonusowe elementy z kampanii albo jakieś dodatkowe żetony, którymi chcecie wzbogacić grę – zrobi się ciasno.
I tak jak niesamowicie podoba mi się sama gra, ilustracje, wzbogacona mechanika, tak niestety mam zastrzeżenia do wykonania. Cieszy ogromnie to, że mamy więcej planet i możemy dokonywać wyboru, niemniej wolałabym, żeby zamiast tego Karty Pojazdów były wykonane z grubszego kartonu, np. takiego jak żetony Widoku. Trochę uwiera mnie też fakt, że za każdym razem muszę rozłożyć mój prom kosmiczny, aby zmieścił się w pudełku. Nie wymaga to co prawda większego wysiłku, ale zastanawiam się jak bardzo wyrobi się tektura od tego ciągłego składania i rozkładania – powiedzmy sobie po 30 czy 40 grach. Tego nie wiem, za wcześnie, żeby wyrokować – mogę mieć tylko nadzieję, że nadal będzie się dobrze trzymać jak się trzyma teraz.
Paskudne chwyty to żetony z rysunkami. Większość z nich jest dość intuicyjna, niemniej inaczej działają (przynajmniej niektóre) w trybie solo, a inaczej w normalnej rozgrywce. Może to już zboczenie, ale wolałabym chyba dostać zestaw kart z krótkim opisem słownym (obok ikonki) niż szukać w instrukcji przypomnienia jaki to chwyt mi się wylosował.
I to tyle jeśli chodzi o łyżki i dziegieć. A na plus – ciekawie i przystępnie napisana instrukcja. I fantastyczne ilustracje. Te planety są naprawdę piękne!
Summa summarum
Grę polecam dla rodzin i młodszych graczy, wszędzie tam gdzie macie do czynienia z młodym pokoleniem.