Choć do szycia mam dwie lewe ręce, nie przeszkadza mi to doceniać fantastycznych kreacji, czy też raz na jakiś czas obejrzeć reality show, w którym projektanci prześcigają się w pomysłach i dążą do zdobycia ogólnoświatowej sławy. Kto choć raz zetknął się z tematem wie ile pracy, wysiłku i wyobraźni wymaga przygotowanie pokazu mody. O tym też będzie dzisiejsza planszówka.
Fashion Show to gra rodzinna od Zielonej Sowy, w której wcielamy się w znanych projektantów. Musimy skompletować stroje dla naszych modelek. Jest to jednak spore wyzwanie – potrzebujemy ubrań w konkretnym stylu, co więcej, zgodnych z najnowszymi trendami.
Gra jest przeznaczona dla grupy od 2 do 4 graczy, powyżej siódmego roku życia, a rozgrywka trwa około 20-30 minut. Na początku otrzymujemy planszetkę z przydzielonym projektantem. Jest to o tyle ważne, że każdy z nich ma swój ulubiony styl, za którego skompletowanie możemy dostać punkty na koniec gry. I tak na przykład Mei Zhang preferuje strój orientalny, a Laura Dench woli frędzelki i etniczne wzory wszechobecne w stylu boho. Dostajemy również dwa guziki, które będą służyły do wykupywania akcji.
Same zasady są dosyć proste, aby wygrać musimy uzbierać najwyższą liczbę punktów. Możemy je otrzymać za ubranie jednej lub dwóch modelek w stylu naszego projektanta, za skompletowanie jakichkolwiek strojów, jak również za wykonanie celów z dwóch kart konsultantów. Są to zadania, które mogą dotyczyć zarówno ubrania trzeciej modelki w konkretnym stylu lub dobrania odpowiednich dodatków dla wszystkich modelek. W trakcie swojej tury każdy z graczy wybiera jedną z czterech dostępnych akcji:
- zakup (koszt jednego guzika) – pozwala pobrać jedną z trzech odkrytych kart ubiorów
- zamówienie projektu (koszt jednego guzika, który zostaje zablokowany na następną turę) – pozwala przejrzeć talię ubiorów i wybrać jedną, dowolną kartę
- wyprzedaż (koszt dwóch guzików) – pozwala pobrać kartę ubioru lub dodatku z talii kart odrzuconych
- zmiana karty konsultanta (koszt jednego guzika) – pozwala wymienić kartę celów na inną, przez nas wybraną
Gdy każdy z graczy wykona akcję, osoby, którym zostały jeszcze guziki mogą wykonać jeszcze jedną akcję. Następuje kolejna runda, niewykupione stroje i dodatki lądują w taliach wyprzedażowych, a na stół wykładane są nowe karty. Gra kończy się, gdy któraś z talii wyczerpie się lub jeden z graczy wypełni zadania projektantów i konsultantów. W całej grze możemy zdobyć maksymalnie 11 punktów, ale aby w ogóle zapunktować, nasza modelka musi mieć skompletowany cały strój: góra i dół ubioru, buty oraz jeden dodatek (kapelusz/biżuteria).
Bardzo doceniam niektóre elementy wykonania gry. Przede wszystkim porządne, wykonane z błyszczącej tektury planszetki graczy oraz żetony guzików. Klimatu grze dodają użyte grafiki, które utrzymane są w style szkiców, dzięki czemu możemy poczuć się, jakbyśmy faktycznie przeglądali jakiś modowy szkicownik aspirującego projektanta. Mam jednak zarzut co do kart. Wydrukowane są na grubym, matowym papierze. Przy pierwszych rozgrywkach, karty sklejały się ze sobą i obawiam się, że przy częstym tasowaniu dość szybko stracą na urodzie. Ponadto jasno szare opisy są naprawdę mało widoczne i powodują, że musimy skupić się tylko i wyłącznie na ikonografii.
Już po jednej, dwóch rozgrywkach doszliśmy do wniosku, że Fashion Show to przede wszystkim gra dla dzieci. Dla dorosłego, wprawionego gracza może dość szybko okazać się, że jest przede wszystkim zbyt losowo. Zdarzało nam się, że któryś styl ubioru nie pojawiał się przez kilka rund. Jesteśmy wtedy zmuszeni do wykorzystywania akcji zamówienia projektu, która jest bardziej czasochłonna i stawia nas na gorszej pozycji. Nie dlatego, że źle zagraliśmy, coś przeoczyliśmy, ale po prostu dlatego, że mieliśmy pecha. Mechanika jest nieskomplikowana i podatna na brudne zagrania. W trakcie pierwszej partii wymyśliliśmy jak kogoś przyblokować i wcale nie jest to trudne do osiągnięcia, zwłaszcza że naprawdę na pierwszy rzut oka widać kto, co zbiera.
Odnoszę wrażenie, że w grze jest za mało kart. Każdy styl to tylko dwa pełne ubiory, dokładnie tyle ile potrzeba by zdobyć maksymalną ilość punktów za style projektantów. Wystarczy, że ktoś podbierze nam jedną kartę i jesteśmy ugotowani, ostra punktacja nie wybacza niekompletnych strojów. Może to być jedna z przyczyn, dla których choć mamy do wyboru cztery akcje korzystamy głównie z dwóch: zakupu i zamówienia projektu. Karty konsultantów zmienialiśmy kilkukrotnie, na wyprzedaż nie zawitaliśmy ani razu. Naprawdę bardzo żałuję, że tych kart jest tak mało. Zwłaszcza, że najwięcej frajdy sprawiało nam wybieranie strojów tak, by pasowały do siebie wyglądem. Czarne botki idealnie dobrane do francuskiego szyku rodem z paryskich ulic? A może spódnica w szkocką kratkę i beret?
Czy oznacza to, że przy Fashion Show nie można się dobrze bawić? Otóż nie całkiem. Niski próg wejścia, ładne wykonanie i chwytliwy temat może sprawić, że gra sprawdzi się wśród dzieci, w szczególności dziewczynek zafascynowanych światem mody. Rodzice grający od czasu do czasu ze swoimi pociechami, też raczej nie będą narzekać. Jeśli jednak szukacie gry dla graczy, a losowość wam przeszkadza, to odradzam. To po prostu nie ten target.