Targi w Essen, najpiękniejszy i najtrudniejszy okres dla każdego fana gier planszowych.
Od paru miesięcy wszelkie wydawnictwa na pytanie „kiedy będzie dostępna gra X” odpowiadają: „na Essen”. I oto nadchodzi. W ciągu jednego tygodnia całe to oczekiwane dobro stanie się dostępne, możliwe do nabycia i zbadania. Tygodnie, i tak zbyt krótkie, żeby pograć we wszystko, na co człowiek ma ochotę, staną się jeszcze bardziej wypełnione nie tylko partiami w nowości, ale i zapoznawaniem się z pierwszymi recenzjami, rzutami okiem, opiniami po pierwszej partii. Trzeba będzie zweryfikować swoje wcześniejsze listy życzeń, usunąć z nich ewidentne wpadki, a także (niestety) dodać nieprzewidziane hity i zaskakująco dobre debiuty.
Żeby weryfikować listy, trzeba je najpierw mieć. Jak co roku, przy okazji tworzenia własnych spisów chcemy podzielić się nimi z czytelnikami Games Fanatic, żeby przypadkiem nie umknęła im jakaś okazja do świetnego ulokowania kapitału w kartonie, drewnie i plastiku.
Najpierw jednak, tak jak rok temu, spojrzę na moją listę z poprzedniego Essen i zweryfikuję, jak wtedy poszło mi przewidywanie i ile z gier udało mi się rzeczywiście sprawdzić. Moja zeszłoroczna lista znajduje się TUTAJ i zawiera 13 pozycji. Spośród nich:
- Trzy pozycje zrecenzowałem (Alchemists, Korrigans oraz CV: Plotki) i wszystkie zostały ocenione pozytywnie, w tym jedna zachwyciła.
- Trzy kolejne pozyskałem innymi drogami, z czego dwie okazały się bardzo trafnymi strzałami (Colt Express, Mythotopia), a trzecia niestety nadal czeka na pierwszą rozgrywkę (Hat-trick).
- Jedna cały czas do mnie płynie… (Zamki Szalonego Króla Ludwika).
- Jedną udało mi się wypróbować „u kolegów” i okazała się solidną, choć nie zwalającą z nóg pozycją (Historia).
- Do jednej zniechęcili mnie rzeczeni koledzy (Planes).
- Cztery umknęły mojej weryfikacji (Imperializm, Mr. House, [redacted] i Clinic), przy czym ta ostatnia chyba w ogóle nie była dostępna zwykłym śmiertelnikom.
Teraz zaś przejdźmy do konkretów. Jeszcze tylko tradycyjne zastrzeżenie – nie czytuję instrukcji gier nadaremno, zatem wybór opiera się na wątłych przesłankach prasowo-marketingowych, ewentualnie na uznaniu dla danego autora. Oraz na spontanicznych zrywach, oczywiście.
1. Through the Ages: A New Story of Civilization
Czy to najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera na Essen? Pewnie nie. Czy będzie to pierwszy mój zakup? Pewnie nie. Ale nowa edycja najlepszej gry świata zasługuje na honorowe miejsce w rankingu, szczególnie że lista zmian względem pierwszej wersji jest całkiem spora i brzmi bardzo sensownie. Gdyby jeszcze zdarzało mi się grywać w TTA na żywo, a nie tylko online…
2. 504
Podejrzewam, że niewiele jest osób, które nie czekają na 504. Nieczęsto zdarza się gra, która pod względem czysto mechanicznym zapowiada taką rewolucję. Część ludzi wierzy w tę rewolucję, jedno pudełko, które faktycznie zawiera 504 grywalne, dobre pozycje. Część z ciekawością obserwuje oryginalny eksperyment. Część czeka, by z satysfakcją obserwować, jak nadmuchany balon pęka z hukiem. Ja sam jestem gdzieś pomiędzy drugą, a trzecią grupą – nie wierzę, by mogło się to udać, ale chciałbym przy tym być. Zobaczymy.
Byłem bardzo podekscytowany pierwszą edycją. Niestety, połączenie słabej dostępności i niepokojących wieści na temat wymagań, co do współgraczy (czytaj: nie będę miał z kim grać) sprawiły, że Studium nigdy w moje ręce nie trafiło. Oczywiście żałowałem tego, wbrew rozsądkowi podpowiadającemu, że była to słuszna decyzja. Ale drugiej edycji już nie przepuszczę, szczególnie że obie przeszkody powinny być mocno zmitygowane.
Sprzedałem lub wymieniłem wiele gier, które posiadałem. Z reguły, jeśli czegoś się pozbyłem, nie żałuję tego. Stronghold jest jednym z bardzo niewielu wyjątków. Teraz pojawia się świetna okazja odkupienia przewinień, bo brak tak oryginalnej i ciekawej gry w mojej kolekcji uwiera moje sumienie. A że, podobnie jak w podpunkcie wyżej, wersja 2.0 ma obniżać próg wejścia dla potencjalnych współgraczy – tym większa szansa, że pudełko nie podąży tropem swojego poprzednika.
5. Domus Domini
Zawsze chciałem zbudować sobie klasztor ;). Dawno temu pozyskałem w tym celu grę Monastery, która niestety nie okazała się dobrą grą. Kolejnym krokiem było Ora et Labora Uwe Rosenberga, które z kolei dobrą grą było, ale nie dawało poczucia budowy klasztoru. Do trzech razy sztuka?
6. CVlizacje
Chyba pierwsze zdanie, jakie usłyszałem o tej grze, to że to takie CV, tylko prostsze. I to mnie na jakiś czas odrzuciło – CV jest jednak blisko granicy tego, co mogę ze względu na złożoność zakwalifikować jako grę „dla siebie”. Ale im więcej kolejnych zdań do mnie trafiało, tym bardziej opinia zmieniała się z „olej to” na „koniecznie to wypróbuj”. Mechanizm zagrywania kart wygląda bardzo sprytnie, o klimat i humor tradycyjnie obawiać się nie muszę. Mam jedynie nadzieję, że karty dostarczą odpowiednio ciekawych efektów i możliwości kombinowania ich ze sobą, a nie ograniczą się do „weź 2 zasoby”.
7. Trickerion: Legends of Illusion
Zawsze jest tak, że o jedną grę, na którą się nakręcam, muszę mieć pretensję do Rahdo . Tym razem tą grą będzie Trickerion. Po pierwsze, setting – XIX-wieczni iluzjoniści konkurują, prezentując publiczności swoje programy. Po drugie, bogactwo – worker placement, równoczesny wybór akcji, zarządzanie pomocnikami, wymyślanie nowych tricków, mini-gierki z interakcją i tak dalej. Po trzecie – piękne wykonanie. Trzeba mieć.
8. Automobiles
To kuriozum na mojej liście dlatego, że zwróciłem na nią uwagę po części przez nazwisko autora, w którego żadną grę jednak nie grałem. Ponadto nigdy się szczególnie nie interesowałem wyścigami samochodowymi. Jednak coś mnie do tej gry, mającej być deckbuildingową ściganką (wraz z otoczką: pit stopy, obsługa techniczna, ulepszanie pojazdu), przyciągnęło na tyle, że chciałbym ją wypróbować (poza tym będzie się dobrze prezentowała na półce obok Trains).
Dawno już nie grałem w taką prawdziwą, prawdziwą przygodówkę. Z uczuciem odkrywania czegoś nowego, fabułą i wszystkimi tymi „roleplayowymi” elementami, które tak mierżą prawdziwych eurograczy. Czy 7th Continent dostarczy mi takich przeżyć? Sprawia wrażenie bogactwa, a to warunek konieczny w osiągnięciu takiego celu. Do zbadania.
10. Letter Tycoon
A skąd takie coś wygrzebał? Czasem moją uwagę przykuje gra, o której nikt nie mówi. A że ostatnio mam zajawkę na gry słowne wszelkiego rodzaju, to w oczy rzuciła mi się ta pozycja. Z opisów brzmi jak coś w rodzaju karcianego Scrabble, ale z patentowaniem liter (?), giełdą i specjalnymi zdolnościami przypisanymi do mniej popularnych znaków. Brzmi intrygująco (i niesamowicie zależnie językowo…).
11. Colt Express: Horses & Stagecoach
Na koniec tradycyjnie jeden dodatek, a w tym roku będzie to dodatek do Colt Express. Bo gra jest wielce zacna, ale nieprzesadnie skomplikowana, zatem jakieś dodatkowe elementy mogą jej się przydać. A zresztą, co to za dziki zachód bez koni i dyliżansów?
W sumie wszystkie powyższe tytuły też mnie intrygują ale chętnie wypróbuje je przed zakupem.
Strasznie mnie zdziwił wiek 8+ w przypadku Strongholda i coraz bardziej intryguje mnie co tam aż tak pozmieniali.