Sherlock Holmes & Moriarty to trzeci już z kolei komiks o przygodach najsłynniejszego detektywa. Jak poprzednio – to ty stajesz się bohaterem i możesz się wcielić zarówno w postać Holmesa jak i doktora Watsona.
Nowością jest też możliwość zagrania jako profesor Moriarty (choć przedsmak tego mogliśmy odczuć już w Irene Adler, która w pewnym sensie „zastąpiła” dr Watsona). Odwieczny wróg staje się na ten wyborny czas sprzymierzeńcem. Co prawda Moriarty powinien siedzieć za kratkami, ale Inspektor Lestrade postanowił inaczej – uwalniając go w zamian za pomoc w śledztwie ma swój ukryty cel (o którym dowiecie się z komiksu ;))
Historii opowiedzieć się nie da tak, żeby nie było spojlera, więc tylko spróbuję opisać swoje pozytywne i mniej pozytywne wrażenia z zabawy:
Jak już pisałam możemy wybrać jedną z trzech postaci (aczkolwiek przy pierwszym śledztwie profesor Moriarty jest jeszcze niedostępny). Nie są to oddzielne sprawy, lecz ciąg przyczynowo skutkowy. Rzecz dzieje się w pociągu, na trasie Londyn – Liverpool. Kogoś tu zamordowano, ktoś wpadł pod pociąg… zdarzenia następują po sobie dość szybko. I ta spójność historii jest fajna.
W tej historii nie będziemy rozwijać naszego bohatera (zresztą w poprzednich częściach też nie rozwijaliśmy go – tu mięskiem jest rozwiązywanie sprawy kryminalnej). Dla wielu będzie to zawód, ale dla mnie zaleta. I choć lubię rozwijać swoich bohaterów / swoje imperium grając w planszówki (i bardzo narzekam jak się tego nie da robić) tak akurat w tym konkretnym przypadku bardziej kręci mnie rozwikłanie sprawy. Może dlatego, że nie lubię zabawy z kartami postaci? Jeśli masz jak ja – to będziesz zadowolony.
Czasem będziesz potrzebował lupki i/lub dobrego oświetlenia ;) w poszukiwaniu liczb na obrazku (liczb, które zaprowadzą cię do kolejnych paragrafów). Po ciemku lepiej nie zabieraj się za czytanie, bo możesz coś przeoczyć..
Historia jest do pewnego stopnia liniowa. Jak poprzednio – zadajemy pytania podejrzanym uważając, by ich nie rozdrażnić (bo już nie będą chcieli z nami rozmawiać). To oczywiście powoduje, że każdy trochę inaczej będzie się po tym śledztwie poruszał, ale koniec końców i tak musicie wszędzie trafić, bo jak nie traficie, to po prostu będziecie mieć za mało przesłanek…
To co niespecjalnie podoba mi się w całej tej serii komiksów, to ciągłe bieganie po stronach. Czasem przechodzimy na jedną stronę tylko po to by nic nie robiąc przejść na następną. Mogłyby chociaż być bliżej siebie…. Zaopatrzcie się w takie oto biurowe naklejki – nie, nie są one niezbędne, w zasadzie nie da się zabłądzić w tym komiksie, cała opowieść jest spójna, zawsze wiadomo gdzie pójść i gdzie wrócić, ale najzwyczajniej w świecie będzie łatwiej skakać po tych kartkach ;)
Przyszło mi do głowy, że fajnie grałoby się w taki komiks na … tablecie, w aplikacji klikalnej. Zamiast biegać po paragrafach i szukać numerków – klik i jestem gdzie mam być. Dodatkowo trudniej byłoby oszukać… bo nie ukrywam, że nie raz i nie dwa przyszło mi do głowy, że może jednak zapytam choć nie powinnam, albo zajrzę tam gdzie mnie nie było, a mogłabym być.
Mimo tego drobnego mankamentu śledztwo mi się podoba. Nie jest to może hit na miarę T.I.M.E Stories, ale ta seria o Sherlocku jest całkiem do rzeczy
A grafik chyba naoglądał się „nowego, współczesnego” Sherlocka Holmesa, bo ten z komiksu zdecydowanie nie przypomina klasyka z Baker Street ;) Gdybym nie wiedziała, że ta postać to Sherlock, nie poznałabym za chińskiego wezyra…
Grę Sherlock Holmes & Moriarty. Konfrontacja kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie FoxGames za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.