Zbrodnia i detektywi od wieków fascynują ludzi. Książki kryminalne, które przez chwilę pozwalają czuć się jak Sherlock Holmes, czy Herkules Poiriot cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Nic więc dziwnego, że wątki kryminalne zawitały również do świata gier planszowych. Zwykle są to jednak gry dużego kalibru, zarówno pod względem zasad, jak i ilości elementów. W przypadku gier z serii Sherlock sprawa ma się zupełnie inaczej. W nasze ręce trafia talia składająca się z 32 kart, wstęp dotyczący prowadzonego dochodzenia oraz króciutka instrukcja.
Na kartach znajdziemy wskazówki, które pomogą rozwiązać sprawę, mogą to być np. zeznania świadków, raporty policyjne i laboratoryjne, przedmioty, czy mapy. Gracze decydują, które z kart ujawnić, a które odrzucić. Główkowanie, które tropy są ważne i mogą naprowadzić nas na właściwy trop, a co jest nic nie znaczącą informacją, staje się główną osią gry.
Zasady prowadzenia śledztwa.
Czas przystąpić do wspólnego rozwiązywania sprawy tajemniczego morderstwa. Talię wskazówek tasujemy, każdy z graczy startuje z trzema kartami na ręce. W swojej turze gracze zagrywają jedną kartę i decydują, czy chcą ją ujawnić, czy odrzucić. W trakcie gry musimy odrzucić co najmniej 6 kart, inaczej z miejsca przegrywamy. W chwili odrzucania możemy innym graczom przeczytać tylko malutkie podkreślone fragmenty czy pojedyncze słowa. Po wyczerpaniu całej talii możemy już otwarcie mówić o wszystkim, teraz dopiero okaże się co zapamiętaliśmy.
Gdy zużyjemy całą talie zaczyna się to, co najfajniejsze – dedukcja, spekulacje i łączenie faktów. Czas gry to około 40-60 minut, przy czym większość tego czasu poświęcicie właśnie na dyskusje na temat swoich podejrzeń i możliwych rozwiązań sprawy. Jeśli jesteśmy gotowi, wydaje nam się, że znamy przebieg wydarzeń, to sięgamy po instrukcję, odkrywamy zalepioną część i przystępujemy do odpowiadania na pytania (a niektóre mogą naprawdę zaskoczyć!). Każda poprawna odpowiedź daje nam 2 punkty. Każda wyłożona karta, która nie wnosi nic do sprawy odejmuje nam 1 punkt. Na koniec możemy przeczytać rozwiązanie, porównać swój wynik z punktacją i dowiedzieć się jak nam poszło – czy udało się osiągnąć poziom samego Sherlocka Holmesa, a może byliśmy nieudolni jak Inspektor Lestrade?
Czy warto bawić się w detektywa?
Początkowo nie byłam pewna jak to wszystko ma działać. Na starcie nie wiemy prawie nic, jak więc mamy decydować, co jest ważne, a co bezwartościowe? Okazuje się, że już po pierwszej rundzie w głowie tworzą się nam pewne hipotezy i podejrzenia. Z każdą kolejną wyłożoną kartą, teorie będą przekształcać się i ewoluować. Co chwilę jakiś pomysł jest odrzucany na rzecz nowych poszlak.
Pingwin w swojej recenzji innych gier z tej serii wspomniała, że kojarzą jej się z Escape Roomami od FoxGames. W pierwszym odruchu miałam podobne skojarzenia przede wszystkim ze względu na wygląd gry. Główna różnica polega na tym, że escape roomy skupiają się głównie na smażeniu zwojów mózgowych podczas rozwiązywania kolejnych zagadek, Sherlock zaś dostarcza klimatu i pozwala wczuć się w rolę prawdziwego detektywa prowadzącego sprawę.
Po rozegraniu całego scenariusza czuję jednak pewien niedosyt. Nie dlatego, że gra mi się nie podobała, wręcz przeciwnie. Bawiłam się wyśmienicie, historia była wciągająca i po prostu żałuję, że to już koniec. Niezmiernie dużo satysfakcji daje ustalenie na podstawie kilku domysłów prawdziwego przebiegu zdarzeń,czy znalezienie mordercy. Choć nie udało się osiągnąć najwyższego poziomu, to zatrzymaliśmy się na drugim najlepszym z możliwych wyników. Szkoda, że gra jest jednorazowa i już nie pobijemy swojego rekordu.
Odpowiadając na pytanie powyżej, według mnie zdecydowanie warto. Nie będę ukrywać, spodobało mi się i chcę więcej!
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.