Gier o potworach powstało już wiele. Występujące w nich maszkary straszą, wychodzą z szafy, bywają atrakcją w tworzonych przez nas parkach rozrywki lub podziemiach. W karciance Monster Bar będziemy mieli okazje zatrudnić je w prowadzonej przez nas restauracji. To, czy będzie ona potwornie atrakcyjna, czy po prostu potworna, zależeć będzie tylko od nas… No może nie tylko, bo przeciwnicy też dorzucą na pewno swoje trzy grosze.
Potworne, ale urocze
Karcianka Wydawnictwa Granna przyciągnęła moją uwagę kolorową, bajkową szatą graficzną. Bardzo przypadła mi ona do gustu. Urocze, zdecydowanie niestraszne potworki wyglądają, jakby były mieszkańcami Paskudowa (miasteczko występujące w kreskówce Disney’a Paskudy.Uglydolls, którą gorąco polecam). W średniej wielkości pudełku znajdziemy planszetki graczy, talię, składającą się aż z 98 kart potworów oraz instrukcję. Wszystko jest ładne i bardzo kolorowe. Planszetki graczy oraz karty są przyzwoitej grubości, choć jak na mój gust, mogłyby być nieco solidniejsze.
Zapotwornianie baru
Aby rozpocząć grę w Monster Bar wystarczy położyć na środku stołu potasowaną talię i rozdać każdej osobie po jednej planszetce. W zależności od liczby graczy należy odłożyć do pudełka od 5 do aż 30 losowych kart. Podczas swojej tury aktywny gracz odkrywa wierzchnią kartę ze stosu i decyduje, czy chce ją położyć u siebie, czy może u któregoś z przeciwników. W pierwszym przypadku może umieścić pracownika w dowolnym (jednym z trzech) miejscu na planszetce, w drugim – wyłącznie na skrajnych polach. Karty są odkrywane tak długo, aż aktywny gracz będzie miał na swojej planszetce trzy potwory. Zostają one wtedy przeniesione do obszaru baru i następuje kolej gracza siedzącego obok. Rozgrywka kończy się, gdy wyczerpie się talia potworów. Wszyscy pracownicy trafiają do barów i następuje podliczenie punktów.
Gdzie potworów sześć…
W czasie gry możemy rekrutować aż 10 typów potworów. Każdy z nich punktuje na innych zasadach. Jednych kart możemy mieć nieskończenie wiele, innych – ściśle określoną ilość. Nie zawsze duża liczba pracowników danego typu jest gwarantem sukcesu. Jeśli przedobrzymy np. z zatrudnianiem Mistrzów Drinków, zamiast zyskać punkty, stracimy je. Mniej znaczy więcej także w przypadku Mistrza Sałatek, ale nie musimy się ograniczać np. przy rekrutowaniu Pracujących Studentów, Mistrzów Pizzy lub Mistrzów Deserów. Ciekawy system punktowania pojawia się w przypadku Florystów. Parzysta liczba kart tego typu nie przynosi żadnych punktów, nieparzysta – daje ich aż 6.
Nie tylko ilość pracowników ma znaczenie. Jeśli nasza załoga będzie różnorodna, możemy liczyć na punkty Szefa Kuchni. Warto zadbać też o to, by w naszym barze pojawił się Krytyk Kulinarny oraz Wyróżnienie. Zestaw taki jest jokerem, który na koniec gry może służyć za dodatkową kartę lub pozwali nam zwolnić wybranego pracownika. Oprócz potworów szukających zatrudnienia, w talii trafimy też na Nieproszonego Gościa. Kartę tę możemy położyć wyłącznie u przeciwnika, zabierając w zamian inną. Żeby nie było całkiem niemiło, każdy taki potwór w barze, przynosi jego właścicielowi 2 punkty na koniec gry.
Zbieranie zestawów
Monster Bar to gra przeznaczona dla 2-6 osób. Rozgrywka trwa około pół godziny i mogą do niej przystąpić gracze od 8 roku życia. Zasady gry są tak proste, że jestem przekonana, że nawet młodsze dzieci nie będą miały kłopotów z ich opanowaniem. Bardzo przydatne są ikony znajdujące się na kartach, które w jasny i klarowny sposób przypominają o warunkach punktowania danego typu stwora. Podstawową mechaniką występującą w grze jest zbieranie zestawów. Karty dostarczają korzyści na bardzo wiele sposobów i bardzo mi się to podoba. Prawie każdy zestaw przynosi mniejsze lub większe profity, ale żeby zwyciężyć, trzeba wykazać się planowaniem, sprytem i odrobiną szczęścia.
Nawet w wariancie dwuosobowym do gry wchodzi bardzo dużo kart. Na koniec każdej partii załoga barów jest nie tylko bardzo kolorowa, ale też liczna. Dlatego też, mimo że Monster Bar mieści się w niewielkim pudełku, do rozgrywki potrzebne jest sporo miejsca.
Losowość
Występuje w grze już na początku, gdy odrzucamy na chybił trafił część kart do pudełka. Wiemy jakie potwory znajdują się w talii, ale nie ile ich tam jest. Może pośród odłożonych do pudełka pracowników jest tak wielu Mistrzów Sałatek, że zebranie wysoko punktującego zestawu w czasie rozgrywki będzie bardzo trudne? Niepewność ta z jednej strony dodaje grze rumieńców, z drugiej może sprawić, że niektóre typy kart nie będą działały tak, jak byśmy tego chcieli.
Kolejnym aspektem gry, gdzie szczęście ma znaczenie, jest dociąg kart. Autorka gry zadbała o to, by gracze mogli zapanować nad losem, dając im możliwość wyboru miejsca, gdzie położą odkrytego potwora. Wykładanie kart na planszetkach współgraczy sprawia, że czasem zaczynamy turę z planszetką, która nie jest pusta. Nigdy nie jest ona też pełna, ponieważ tylko aktywny gracz może umieścić potwora na środkowym miejscu.
Negatywna interakcja
Zapełnienie planszetki ogranicza możliwości kombinowania w czasie dociągu kart. Dodatkowo umiejętne dokładanie potworów do barów innych graczy może sprawić, że nie uda im się wypełnić warunków punktowania. Jak widać w grze Monster Bar pojawia się porcja negatywnej interakcji, podana w zjadliwej dla dzieci wersji. Nie inaczej jest w przypadku jawnie „negatywnej” karty Nieproszonego Gościa. Pozwala ona na podebranie potwora przeciwnikowi. A jednak nawet efekt tej karty został nieco złagodzony, ponieważ w zamian nowy właściciel stwora otrzyma 2 punkty na koniec gry.
Czy warto?
Monster Bar to szybka, przyjemna karcianka, która idealnie nadaje się jako gra familijna. Łatwe zasady sprzyjają wciąganiu do rozgrywki dzieci i niedoświadczonych graczy. Decyzje podejmowane w czasie odkrywania kart nie przegrzewają zwojów mózgowych, ale żeby wygrać, trzeba mieć strategię. Plusem tego tytułu jest to, że mechanika angażuje do śledzenia ruchów przeciwników przez nieaktywnych graczy. Kontrolowanie tego, czy ktoś nie dołoży nam parzystego Florysty może zaważyć o sukcesie lub porażce.
Warto też wspomnieć, że karcianka Wydawnictwa Granna należy do serii Gram bez plastiku. Jak nazwa głosi, są to planszówki przyjazne środowisku, co zdecydowanie uznaję za dodatkowy plus tego tytułu.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.