Wykorzystanie technologii w grach planszowych ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Bliżej mi do tych drugich, aczkolwiek przyporządkowałabym się raczej do grupy sceptyków chcących mimo wszystko spróbować nowych rozwiązań. Argumentów za i przeciw jest wiele, ale faktem pozostaje coraz większa liczba planszówek korzystających z aplikacji. Jak zatem na moim stole sprawdziły się Kroniki zbrodni: 1400 od wydawnictwa Lucky Duck Games?
Średniowieczny Sherlock Holmes
Średniej wielkości pudełko ma całkiem klimatyczną grafikę przedstawiającą głównego bohatera, w którego przyjdzie nam się wcielić oraz jego psa Percevala. Tytuł wskazuje w jakich czasach przyjdzie nam prowadzić śledztwa, więc zapomnijmy o próbkach, laboratorium i innych przydatnych współcześnie narzędziach wykorzystywanych do rozwiązywania kryminalnych zagadek. Abelard Lavel będzie musiał polegać na swoich snach, zeznaniach świadków, wiernym, czworonożnym przyjacielu i własnej zdolności dedukcji (czyli naszej). W razie potrzeby, możemy także wrócić do domu i skorzystać z pomocy członków rodziny. Stryj-mnich zna się na pismach, siostra pomoże ze znalezionymi przedmiotami, a brat-szpieg wie o ludziach więcej, niż by chcieli.
Pudełko wydawało mi się zbyt duże jak na zawartość. W środku znajdują się tylko karty i plansza, ale wypraska jest funkcjonalna i wszystkie komponenty mają swoje miejsce. Po zamknięciu nie ma możliwości, aby cokolwiek się przemieściło, więc za to ogromny plus.
Instrukcja tłumaczy nam poszczególne talie oraz kiedy i jak ich używać, a także w którym miejscu kłaść karty. Jest dobrze napisana, więc po rozłożeniu wszystkiego wokół planszy można od razu przejść do aplikacji. Tę musimy ściągnąć na telefon lub tablet. Po wybraniu odpowiedniej części serii Kroniki zbrodni pokazują się dostępne scenariusze.
Najpierw postanowiłam przejść Przewodnik detektywa. Nie jest to pełnoprawna rozgrywka. Ma nauczyć graczy jak obsługuje się aplikację i bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Na ekranie pojawiają się wskazówki, gdzie położyć daną kartę oraz informacje o poszczególnych akcjach, które możemy wykonać, np. szukanie śladów na miejscu zbrodni. Przyznam, że mimo łatwej sprawy, mój wynik nie był imponujący, ponieważ nie wiedziałam czego się spodziewać i chciałam jak najszybciej przejść do pełnoprawnej rozgrywki, dlatego zdobyte punkty zachowam dla siebie. Najważniejsze, że dzięki temu szybko nauczyłam się jak korzystać z aplikacji.
Wszystko zaczyna się od wizji
W średniowiecznej odsłonie Kronik zbrodni znajdują się cztery scenariusze. Ich poziom trudności jest coraz wyższy, więc mamy możliwość rozruszania szarych komórek zanim przyjdzie nam zmierzyć się z bardziej wymagającymi zagadkami. Każda z historii zaczyna się od wizji, które główny bohater widzi w swoich snach. Odpowiednie karty, które mają być podpowiedziami, wykładane są na stole. Umieszczono na nich sceny, które wraz z postępem śledztwa będziemy mogli przyporządkować do poszczególnych poszlak, a czasami to one skierują nas we właściwym kierunku.
Przechodzenie do nowych lokacji, rozmowa z poszczególnymi postaciami, pytanie ich o konkretne przedmioty i osoby odbywają się w aplikacji. Za każdym razem należy zeskanować kod QR znajdujący się na kartach lub planszetkach miejsc. Obsługa jest bardzo intuicyjna i nie sprawia problemów. Udzielane informacje i pojawiające się co jakiś czas wydarzenia pokazują się w formie tekstu na ekranie.
Większość gry odbywa się nad stołem lub w głowie, w przypadku jednego gracza. Musimy jedynie wykładać wskazane karty postaci lub przedmiotów na odpowiednich miejscach, o czym przypomina nam aplikacjach. Gdy zostanie wspomniana nowa lokacja, kładziemy odpowiednią planszetkę na stole, a spotkane tam osoby na niej. Postaci, których obecnego miejsca pobytu nie znamy, posiadane przedmioty oraz takie, o których wiemy, ale ich nie mamy, mają swoje miejsce na planszy. Reszta to kwestia naszej wyobraźni i umiejętności dedukcji.
Historie w scenariuszach różnią się od siebie, mimo że do ich przedstawienia używamy tych samych kart. Nie są one podpisane, dlatego trzeba uważnie śledzić kto jest kim, bo w przypadku postaci najłatwiej jest się pomylić. Jeśli chodzi o fabułę, to mamy tu zarówno romanse i rodzinne kłótnie, jak i kwestie polityczne i religijne. Do tego dochodzą oczywiście skrywane tajemnice, brudne interesy i zwłoki.
Wrażenia z wycieczki do przeszłości
Rozgrywka w Kroniki zbrodni: 1400 jest bardzo klimatyczna. Poczynając od grafiki na okładce, poprzez karty i odkrywaną historię, coraz bardziej zagłębiamy się w średniowieczną atmosferę Paryża. Część scenariuszy rozegrałam przed aktualizacją zapewniającą dźwięk. A kolejne… to się nazywa klimat w grze. Muzyka to jedno, ale te dźwięki! Trzask ognia w kominku czy odgłos kapiącej wody robią naprawdę świetną robotę.
Podoba mi się upływ czasu, który nie jest rzeczywisty, ale odbywa się w aplikacji. Wcześniejsze doświadczenia z grami typu “escape room” nauczyły mnie, że dobrze jest przewidzieć wszelkie “przeszkadzajki”, ponieważ staramy się skończyć rozgrywkę w danych ramach czasowych. Wszelkie przerwy wybijają z rytmu i wymuszają zapisywanie lub zapamiętywanie, ile minut trwała przerwa, żeby na koniec prawidłowo wyliczyć czas. Tu nie ma tego problemu. Na ekranie widzimy, ile minut dolicza się za każdą rozmowę (5 minut) lub zmianę lokacji (20 minut). Abelard zaczyna swój dzień rano i wraz z kolejnymi godzinami możemy dowiedzieć się nowych rzeczy. Niektóre informacje zostaną nam przekazane w konkretnym miejscu lub o wskazanej porze, więc musimy pilnować rozkładu dnia naszej postaci. Udało nam się nawet urazić jedną Panią, czego konsekwencją było nieudzielenie informacji, które nam wcześniej obiecała.
Nie przepadam za jednoosobowymi grami, ponieważ jedną z głównych zalet planszówek jest właśnie spotykanie się z innymi ludźmi. Kooperacja to też nie moje klimaty, bo zdecydowanie wolę rywalizować o wygraną z innymi. Jednak typ rozrywki, który proponują Kroniki zbrodni, świetnie sprawdza się właśnie jako propozycja dla jednego gracza. Było to dla mnie miłe zaskoczenie. Wręcz w tych scenariuszach, które rozegrałam w większym gronie, miałam mieszane uczucia. Osoba trzymająca telefon/tablet musi przeczytać pojawiający się tekst reszcie. Oni mogą tylko siedzieć i myśleć, ewentualnie przekładać karty na właściwe miejsca. Chociaż nieoceniona jest pomoc innych, gdy nam zabraknie pomysłu na dalsze kroki. Co dwie głowy (lub więcej), to nie jedna.
Żeby nie było tak dobrze, mam też pewne uwagi. O ile grafiki i ścieżka dźwiękowa świetnie pomagają wczuć się w klimat opowiadanej historii, to już skanowanie trochę mniej. Na początku, gdy odkrywamy kolejne lokacje i dowiadujemy się nowych rzeczy, jesteśmy wystarczająco zajęci, aby nie zwracać uwagi na urządzenie trzymane w ręce. Jednak pod koniec każdego scenariusza jako osoba dzierżąca telefon odczuwałam pewne znużenie. W pewnym momencie, gdy wszystko lub większość jest już wyłożone przed nami, przeskakujemy od kodu do kodu bardzo szybko. Wtedy miałam ochotę jak najszybciej zakończyć grę, nawet gdy nie mieliśmy jeszcze wszystkich wskazówek.
Na koniec ta nieszczęsna jednorazowość. Warto wziąć pod uwagę przy wyborze gry to, że rozgrywanie zakończonych już scenariuszy jest trochę bez sensu, ponieważ wiemy już wszystko. Nawet jeśli coś pominęliśmy, mamy za dużą wiedzę, żeby ponowne przejście scenariusza było wystarczająco satysfakcjonujące. Jest oczywiście na to rada – kolejne scenariusze, których na szczęście nie brakuje, a następne pudełka są w drodze. Uwierzcie mi, rozwiązywanie zagadek jest bardzo wciągające. Dlatego tym bardziej cieszę się, że średniowieczna odsłona to dopiero pierwsza część nowej serii Kronik zbrodni – Milenium. Przed nami jeszcze odwiedziny w latach 1900 i 2400. Nie mogę się doczekać, szczególnie futurystycznej wersji.
Plusy:
- Wypraska
- Klimatyczna rozgrywka
- Muzyka i dźwięki
- Ciekawe i różnorodne scenariusze
- Idealna dla jednego gracza
Minusy:
- Mniej aktywni gracze mogą się nudzić podczas grania
- Jednorazowość scenariuszy
Grę Kroniki zbrodni: 1400 kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.