Czerwiec. Kiedyś – koniec szkoły i początek wakacji, dziś – mniejszy kierat i zbliżający się urlop. Kiedyś – mniej planszówek, ale dłuższe rozgrywki, dziś – więcej planszówek, ale krótsze partie. Jest podobnie, ale nie tak samo. A w co w takim miesiącu grali nasi redaktorzy? Ich relacje i wybór gry miesiąca w rozwinięciu.
Folko
Czerwiec był dla mnie dobrym miesiącem jeśli chodzi o granie, a szczególnie poznawanie nowych tytułów. Rozegrałem 72 partie, poznałem 16 nowych gier, kilka bardzo dobrych. Dzięki Mst miałem okazję pobawić się w Trötofant, w świetny Portrayal… ale to nie one zostaną grą miesiąca. Nie zostanie nią Mamma Mia, recenzowana przeze mnie na GamesFanatic, w którą naprawdę dobrze się bawię. Nawet Brass, który z dużym poślizgiem w końcu poznałem nie zostanie zdobywcą… być może po kilku partiach, w jednym z kolejnych miesięcy zawędruje na szczyt… a na razie musiał ustąpić grze, a może zabawie która zachwyciła całą moją rodzinę. Grają w nią moje dzieci, gra żona, siostra, mama… nawet ojczym który zawsze z dystansem podchodzi do naszych zabaw usiadł do „planszy”. Dixit – to prawdziwy zwycięzca!
Ja_n
Gdy spojrzałem na listę gier, w które grałem w czerwcu, wydała mi się krótka. Cofnąłem się więc do listy kolejnych miesięcy wraz z liczbą rozgrywek i stwierdziłem, że w tym roku idę wyjątkowo równo. Miesiąc w miesiąc około 30 gier zaliczam. Nie miałem (jeszcze) kryzysowego miesiąca, jaki co roku mi się zdarza (np. kwiecień’2007 to zaledwie 4 rozgrywki!). W czerwcu po prostu koncentrowałem się na kilku tytułach, grając w nie kilka razy – muszę przyznać, że taki model mi całkiem odpowiada. Od razu wiedziałem też, jaka gra zdobędzie tytuł, ale nie mogę tak po prostu tego napisać. Muszę wygenerować trochę napięcia, więc najpierw lista tych, które tytułu nie zdobędą, choć mogłyby.
Po pierwsze gra, której czerwcowy tytuł wieszczyłem w maju – czyli Dixit. Trzy rozgrywki, wszystkim się podobało gra jest zdecydowanie świetna. Po drugie, gra o której głośno było na GF, czyli FITS (5 rozgrywek). Po trzecie – tytułu nie zdobędzie także Uptown (3 rozgrywki), w który niezmiennie uwielbiam grać. Była też partyjka w Tichu, a gdy gram w Tichu to zawsze tytuł jest zagrożony. Była intrygująca partia Le Havre, po której zmieniłem nieco zdanie o tej grze. Był znakomity Automobile, ale też tylko jedna partia. No i było odkrycie tego miesiąca, Snow Tails, w które zagrałem dwa razy, za każdym razem wygrywając – ta gra jest stworzona dla mnie, niesamowicie mi pasuje. Będzie 10 na BGG, jestem przekonany. Ale tytułu też nie dostanie.
Tytuł gry czerwca muszę przyznać grze, w którą dawno nie grałem, a do której w tym miesiącu udało się zmontować stały skład, dobrze wróżący na przyszłość. Moją grą czerwca zostaje… brydż.
Mst
Wybór Gry czerwca był dla mnie wyjątkowo łatwy. Gdyby Dominion Intryga był tylko rozszerzeniem – a w czerwcu grałem zarówno tylko nowym zestawem jak i pomieszanym z podstawką – musiałbym rozstrzygnąć czy dodatek może zostać grą miesiąca. Generalnie nie przepadam za rozszerzeniami/dodatkami do gier ale w tym przypadku czekałem z niecierpliwością i nie zawiodłem się. Radość odkrywania nowych możliwości, mnóstwo ciekawych wyborów i w konsekwencji powrót Dominiona na nasz planszówkowy stół spowodowały, że Intryga zostaje moją Grą Czerwca.
Nataniel
W tym miesiącu panowała u mnie posucha na granie – w zasadzie grałem więcej tylko w czasie długiego weekendu, poza nim pojedyncze partyjki w to i owo. Nawet w Through the Ages udało się rozegrać tylko skromne 2 partyjki w 2 osoby (chyba jedyna gra jaka obecnie mi się podoba na 2 osoby). Na Kaszubach zagrałem też 2 razy w Automobile i chociaż bardzo mi się spodobała, to nie wierzę abym mógł ją lepiej ocenić bez kolejnych 5-10 rozgrywek – za bardzo obawiam się tam wtórności przy kolejnych partiach z racji braku elementu losowego.
Grą Miesiąca zostanie jednak tytuł, który moja żona zażyczyła sobie na urodziny, i który w czasie tych urodzin znakomicie sprawdził się w rodzinnym gronie. Jest to Dixit, który spodobał się wszystkim i cała rodzina grała w niego bite 3 godziny. Z początku szło topornie, zdawać by się mogło, że trzeba mieć bardzo dużą płaszczyznę wspólnych skojarzeń aby coś z tej rozgrywki wychodziło (np. trudno z dziadkami mieć wspólne skojarzenia na temat filmów s-f). Jak się jednak okazało wspólna kultura (polska), podobne media (tv) czy doświadczenia (np. wychowanie dzieci) dostarczają olbrzymiej bazy symboli rozpoznawalnych dla każdego z nas. Rozgrywka nie tylko fajna, ale także pouczająca i zbliżająca nas ze sobą. Wyróżnienie dla Dixit – absolutnie zasłużone.
Pancho
Denerwuje mnie to bycie na końcu w comiesięcznej wyliczance. Pewnie nikt mnie już nie czyta, bo to tak daleko. Ale skoro przyjąłem już zasadę kolejności alfabetycznej to trzeba być jej wiernym.
Wracając do gier. Jak ostatnio pisałem wzrasta stopniowo liczba rozgrywek, znowu więcej niż w maju. Dobrze, bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o tytuły to często na stół wracał FITS, ale w końcu mnie zmęczył i muszę od niego na dłużej odpocząć. Dało się zagrać w Waterloo, co było tragicznym przeżyciem, ale też w Automobile, co było prawdziwą przyjemnością. Szkoda, że tylko raz. Przeprosiłem się z Fincą, miło spędzałem z nią czas, z gier dłuższych (i cięższych) bawiłem się trzy razy w Le Havre i też sobie to bardzo chwalę. Największe wyrzuty sumienia mam w stosunku do Dixit, którego wciąż chwalę, wciąż obiecuję mu laury, ale wciąż nie honoruję. Tym razem też tak zrobię, ale na szczęście Ja_n robi dokładnie tak samo, nie jestem więc jedynym, który nie dotrzymuje słowa :)
A tytuł gry miesiąca leci, no bo musi, bo nie wypada inaczej, do Dominion Intrigue. Świetnej kontynuacji świetnej gry, która wybija się moim zdaniem spośród wyżej wymienionych gier. Niestety nie udało mi się w nią zagrać tyle ile bym chciał (co to jest 7 partii dla tej gry?) i mam nadzieję, że w kolejnym miesiącu to nadrobię.
Czuję, że mojej rodzince Dixit też przypadł by do gustu(jeśli chodzi o te wszystkie skojarzenia itp., bo skoro lubią grać w Tabu, to w to raczej też), ale jak bym otworzył pudełko i rodzina zobaczyła by taką jasno zieloną planszę z różno kolorowymi króliczkami to pewnie zaczeli by się zastanawiać czy ze mną wszystko OK(żeby wszystko było jasne nie jestem „głową rodziny”), a samą grę „spisali by na straty”. W sumie mnie też te króliczki i plansza nie przypadły do gustu i wydaje mi się nawet, że te elemnty nie pasują do Dixita. I ta cena też „zbytnio” nie zachęca do zakupu.
@Mateusz, dobrze się zastanów. Gra jest dobra ale, żeby ją kupować za taką cenę to nie dlaczego ?
Dixit sprawdza się tylko kilka razy A potem w tym samym gronie ludzie mają już obcykane skojarzenia.To nie kwestia zatem współgraczy i zasad tylko męczącej wtórności skojarzeń i prób pokonania własnych naturalnych instynktów. za 15 razem to będzie naprawdę orka na ugorze aby wymyśleć coś nowego.każdy następny będzie coraz bardziej wymęczony, gra z lekkiej przerodzi się w katorżniczą. Ja zagrałem ok 14 partii w różnych odstępach czasu i grę odstawiłem do pudła. Nie wydaje mi się żebym zagrał w nią niebawem. Pewnie za rok, jak ją nie opcham xD Dobrze się zastanów
Dixit to gra dla ludzi z wyobraźnią. Zagrałem 7 razy i mam w głowie po kilka skojarzeń do większości kart, w zależności od tego z kim i gdzie będę grał. Mam nadal ogromną ochotę na Dixit. Nie wyobrażam sobie przerwać grania po mniej niż 30 rozgrywkach.
Potwierdzam to co napisał Draco, mam tak samo :-)
A ja przychylam się do głosu Malcolma_X. Dixit w tej samej ekipie się wypala. I co z tego, że mam po kilka (a może nawet kilkanaście) skojarzeń do jednej karty, skoro większość jest zbyt oczywista dla wszystkich lub oczywista tylko dla mojego najlepszego kumpla czy żony :/ Ostatnio jak graliśmy w 4 osoby to ja z kumplem rozumieliśmy się od razu, a dziewczyny tylko patrzyły jak na wariatów. Dixit to baaardzo specyficzna gra i raz rozgrywka jest rewelacyjna, a raz po prostu męcząca. Trzeba mieć to na uwadze.
@bogas napisał:
I co z tego, że mam po kilka (a może nawet kilkanaście) skojarzeń do jednej karty, skoro większość jest zbyt oczywista dla wszystkich lub oczywista tylko dla mojego najlepszego kumpla czy żony :/
A nie jest to zaleta? Właśnie w tej grze trzeba pracować wyobraźnią, trzeba tak konstruować zadania by były w pewnym sensie czytelne dla innych, by nie faworyzowały danej osoby.
Z innej beczki, u nas już kilka razy zdarzało się że ktoś śpiewał piosenki, nucił melodie… jeszcze nie było „przedstawień teatralnych” ale pewnie wkrótce też się pojawią :-)
Folko moim zdaniem to wada. Chodzi o to, żeby ktoś zgadł naszą kartę (tu najlepszy kumpel), a inni nie, bo jak wymyślę skojarzenie czytelne dla wszystkich to wszyscy zgadną i zostanę z niczym. Jak grałem na Pionku to to o czym piszesz działało. Ale tylko dlatego, że nie studiowałem razem z Klemą, nie wiem jakich zespołów słucha Ozy i jakie filmy uwielbia Gosia. A jak gram z kumplem to sprawa jest jasna.
No Dixit to na pewno gra dla luzaków, jedna karta moze miec setki haseł to zalezy od dnia sytuacji i ludzi, zagrywajac karte mozemy przeciez mwic o rzeczach ktore wydazyly sie chociazby 5 minut temu albo 10 lat temu. Mozna też grać ustalając temat gry od razu na poczatku i to ukierunkuje gre pokaze nowe możliwości, np : teraz tematem przewodnim jest polityka albo wakacje albo filmy naprawde mozna wymyslac :)
@bogas – cała sztuka w Dixit polega na tym, aby raz znaleźć skojarzenie, na które wpadnie tylko kumpel a drugim razem tylko żona, a trzecim razem żadne z nich, ale jeszcze ktoś inny.
@Draco – w tym przypadku to pewniejsze jest nabić punktów razem z kumplem i próbować odgadnąć karty tych „niewtajemniczonych” i ostatecznie wygrać przed kumplem ;) Generalnie Dixit jest ok, ale trzeba mieć świadomość pewnych „zagrożeń” w czasie rozgrywki.
Niewątpliwie to co pisze bogas jest prawdą. Granie w Dixit w parach, czy ze starym kumplem i korzystanie ze wspólnych, nieznanych nikomu innemu skojarzeń psuje tę grę.
Teraz zależy czy ktoś gra w Dixit po to żeby tę grę zepsuć, czy żeby się przy niej bawić. Jeśli chce się przy niej bawić, to musi unikać jak ognia tych wspólnych skojarzeń, musi odwoływać się do skojarzeń znanych wszystkim graczom, co nie znaczy, że mają one być dla wszystkich graczy oczywiste.
To jest stary dylemat – czy grasz po to żeby za wszelką cenę wygrać? Jeśli tak – omijaj Dixit. W Dixit warto zagrać po to żeby się bawić, żeby lepiej się poznać, żeby zrozumieć jak pracuje umysł współgraczy – to właśnie jest fascynujące. Świetna gra integrująca grupę luźnych znajomych, albo też świetnych kumpli znających się jak łyse konie (ale wszyscy muszą znać się w podobnym stopniu albo muszą świadomie rezygnować z wykorzystywania dobrych, starych znajomości).
Inną sprawą jest też to, że jedni ludzie wymyślają nowe, kreatywne skojarzenia ot tak, bez wysiłku, spontanicznie i naturalnie, a innym przychodzi to z wielkim wysiłkiem i jest męczarnią. To nie ma nic wspólnego z inteligencją, mądrością czy wartością człowieka – po prostu umysł ludzki może pracować w bardzo wiele różnych sposobów, jedni są bardziej kreatywni, a inni bardziej systematyczni, mają lepszą pamięć lub mają zdolność głębokiego analizowania obserwowanych zjawisk.
@Ja_n- musimy pograć w tego Dixita, bo ostatnio słabo się rozumiemy ;)
Malcolm X – czy mi się zdaje, czy co drugie zdanie jest „kopiuj/wklej” z mojego wpisu w wątku na forum?????? bądź tak uprzejmy i ubierz swoje myśli we własne słowa…
Ale to takie ładne zdanie, dlaczego go nie cytować? :) Ja tu tyle strzępie język po próżnicy a mnie nie cytują.
Idźta przez zboże. We wsi Moskal stoi.
Ty tu widzisz jakieś cytaty? bo ja nie. i nie chodzi bynajmniej o jedno zdanie. wtedy to byłby komplement. natomiast tu zwykłe zrzynactwo. żadam tantiem(ów)! ;P
Veridiana po prostu przesadzasz, zazwyczaj kapucynki małpują ;p