Ten rok był dosyć skromy w moje planszówkowe osiągnięcia zarówno pod względem liczby pisanych recenzji, jak poznawanych nowości. Kilka gier zapadło mi jednak w głębiej pamięć. Na pewno wśród nich wysoką pozycję zajmuje Viticulture: Essential Edition, wydane w tym roku przez Phalanx. Nic więc nadzwyczajnego w tym, że na, tak chwalony dodatek, jakim jest Tuscany, czekałem z niecierpliwością.
Viticulture: Toskania pojawiło się na rynku w polskiej wersji językowej nieco ponad miesiąc temu. Kilka partii, rozegranych od tamtego czasu pozwoliło mi ograć nieco nowe pomysły. Niemniej jednak w Toskanię grałem jedynie w składzie trzyosobowym, podczas gdy Viticulture ogrywałem w wariantach na dwóch i czterech graczy, co może nieco zaburzyć rzetelność niektórych porównań.
Toskania wprowadza do rozgrywki trzy nowe moduły, które można (niemal) dowolnie łączyć za sobą. Pierwszym i podstawowym z nich jest nowa, rozszerzona plansza do gry. Rozmieszczone są na niej akcje pogrupowane dla czterech (a nie dwóch, jak było w podstawce) pór roku. Zasady wysyłania pracowników do pracy są przy tym takie same, co oznacza, że dany robotnik może pracować wyłącznie w jednej porze roku. Przez to planowania jest nieco więcej, z drugie strony jednak, mając za sobą rozgrywki w podstawową wersję gry, dosyć szybko orientujemy się w nowościach i jesteśmy w stanie sprawnie rozplanować, jakie akcje chcemy wykonać w danej rundzie (roku).
Mimo znacznego poszerzenia (również gabarytowo) planszy, nowych pól akcji nie jest jednak specjalnie dużo. Na większości pól dostajemy za to więcej niż jeden bonus, dzięki czemu primo – nie tylko pierwszy gracz zgarnia premię, secundo – pierwszy gracz ma wybór, którą premię chce dostać. Na planszy pojawiło się też jedno nowe rozwiązanie mechaniczne, a jedno stare zostało mocno przebudowane. Nowością jest mapa wpływów znajdująca się w rogu planszy. Odpowiednie akcje lub premie z pól pozwalają na niej umieszczać znaczniki wpływów, które dają natychmiastowe bonusy, a na koniec gry liczone są do przewag przynoszących dodatkowe punkty zwycięstwa. Mechaniką istotnie przebudowaną jest natomiast tor pobudki. W Toskanii nie daje on już jednego przywileju na cały rok, a konkretne bonusy w każdej porze roku (oczywiście tym większe im niżej się na nim ustawimy). Dodatkowo z torem pobudki wiąże się teraz znacznik pierwszeństwa wyboru (to winogrono znane z podstawki). Nie przechodzi on już z roku na rok w prawą stronę, a otrzymuje go ta osoba, która wybrała ostatnie miejsce na torze pobudki w bieżącym roku (czyli to z największymi bonusami). Z jednej strony niby fajnie tak być pierwszym w nowym roku, z drugiej gracz na pierwszym polu toru pobudki nie otrzymuje przez cały rok żadnych premii. Dopełniając już listę zmian wynikających z tego modułu wspomnę tylko, że teraz na jesieni gracze nie otrzymują kart gości, a wykonują normalnie akcje dedykowane dla tej pory roku.
Dwa kolejne moduły są już nieco skromniejsze w zawartości, co nie znaczy jednak, że nie mają większego wpływu na rozgrywkę.
Rozszerzenie specjalni pracownicy wprowadza do gry nową kategorię robotników, posiadających specjalne zdolności. Pracownicy ci są drożsi do wyszkolenia (kosztują 5 monet), ale ich użycie daje nam dodatkowe bonusy w zależności od ich specjalizacji. Wybór specjalizacji pracowników odbywa się przed rozpoczęciem gry poprzez wylosowanie dwóch kart specjalnych zdolności z jedenastu, jakie zostały udostępnione w dodatku. Wśród specjalistów możemy znaleźć przykładowo takich, którzy umożliwiają korzystanie z zajętych pól akcji (Szef kuchni) lub zajętych bonusów na polach akcji (Farmer), pozwalają na wykonywanie akcji z pól niedostępnych w danej porze roku (Posłanie, Podróżnik) albo wpływają na innych graczy (Oberżysta, Żołnierz).
Trzeci moduł czyli karty konstrukcji wprowadzają do rozgrywki pomarańczowe karty. Karty te umożliwiają budowę budowli zapewniających graczom punkty zwycięstwa (1 pkt za każdą wybudowaną kartę konstrukcji) oraz specjalne bonusy. W zależności od rodzaju konstrukcji mogą być nimi np. dodatkowe, prywatne pole akcji, stała premia rozliczana każdorazowo wraz z końcem roku, czy stałe ulepszenie dające jakąś cechę pasywną odpalaną wraz z wykonywaniem konkretnej akcji. Pomarańczowe karty możemy wykładać korzystając z pola akcji „zbuduj 1 konstrukcję” po opłaceniu ich kosztu wyrażonego w monetach. Lepsze konstrukcje są dosyć drogie, ale premie jakie nam dają w większości przypadków z nawiązką rekompensują poniesione wydatki. Wśród ciekawszych pomarańczowych kart z jakimi się spotkałem moją uwagę zwróciły np. Maszyna do zbiorów pozwalająca na dokonanie zbiorów ze wszystkich pól winogron przy pomocy jednej akcji, Szkoła dająca możliwość darmowego przygotowania robotnika, z którego będziemy mogli od razu skorzystać, Przystań zapewniająca co roku darmową kartę zamówienia czy Akwedukt pozwalający na ignorowanie wymogów konstrukcyjnych podczas akcji sadzenia winorośli.
Zanim miałem jeszcze okazję osobiście poznać Viticulture, z każdej strony czytałem lub słyszałem informacje, że dodatek Tuscany sprawi, iż do podstawowej gry nie będzie chciało się już siadać. Cóż, ja tej opinii raczej nie podzielam. Dla mnie zarówno samo „gołe” Viniculture: Essential Edition, jak i Viti z dodatkiem Toskania to dwie bardzo dobre pozycje, które jednak ja osobiście będę kierował do nieco innego grona odbiorców. V: EE to gra drugiego kroku, po którą warto sięgnąć po tym, jak poznało się jakieś gry rodzinne (np. TTR lub Epokę Kamienia) i chciałoby się powoli mocniej zagłębiać w świat gier planszowych. Jest to pozycja sporo lżejsza, od Toskanii. Łatwiej też przyswoić jej zasady (jest ich po prostu mniej), a liczba koniecznych do przeanalizowania elementów czy podjętych decyzji jest znacząco mniejsza, choć w dalszym ciągu decyzje te pozostają ważne i nietrywialne. Dzięki temu w podstawowej wersji gry łatwiej coś zaplanować i skutecznie zrealizować te planszy, przez co też łatwiej o satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.
Toskania powoduje, że gra staje się cięższa. Więcej w niej zmiennych niezbędnych do uwzględnienia w trakcie planowania, ale też więcej możliwości rozwoju i przeprowadzenia akcji. Już sama rozbudowa toru pobudki zmusza nas do przemyślenia ustawienia naszego koguta w perspektywie otrzymywanych w trakcie roku bonusów oraz pierwszeństwa w rozstawianiu swoich pracowników. Z kolei wprowadzenie specjalistów czy pomarańczowych kart konstrukcji dużo bardziej różnicuje rozgrywki niż było to w wersji podstawowej. Dodatkowo, oba te rozszerzenia, mimo że w sumie minimalistyczne, okazują się bardzo przydatne i zachęcają do korzystania z proponowanych przez nie rozwiązań. Oba moduły też znacząco pogłębiają nasze możliwości, przez co produkcja wysokiej jakości wina i realizacja dobrze opłacanych zamówień wydaje się mi nieco prostsza. Stąd też zmienia się również warunek końca gry, który teraz następuje po osiągnięciu przez któregoś z graczy 25 (a nie 20) punktów zwycięstwa.
Kogo więc bym zachęcał do kupna Toskanii? Ludzi, którym spodobało się podstawowe Viticulture i chcą spróbować rozgrywki nieco bardziej skomplikowanej, zmuszającej do większego wysiłku umysłowego. Oczywiście również graczy, którzy po prostu lubią zaawansowane gry, szczególnie oparte na mechanice worker placement, Viticulture z Toskanią powinno zainteresować. Jeżeli natomiast wolicie nieco lżejsze, mniej wymagające, ale tez nie dające tak dużego wachlarza opcji rozgrywki, poprzestałbym na zakupie samej wersji podstawowej. W każdym razie jedno jest pewne – Viticulture z Toskanią czy bez to wyśmienity prezent świąteczny dla każdego fana planszówek.
Grę Viticulture: Toskania kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Phalanx za przekazanie gry do recenzji.
Fajna recenzja! Jedna uwaga do tego co piszesz:
… z każdej strony czytałem lub słyszałem informacje, że dodatek Tuscany sprawi, iż do podstawowej gry nie będzie chciało się już siadać. Cóż, ja tej opinii raczej nie podzielam. Dla mnie zarówno samo „gołe” Viniculture: Essential Edition, jak i Viti z dodatkiem Toskania to dwie bardzo dobre pozycje, które jednak ja osobiście będę kierował do nieco innego grona odbiorców. V: EE to gra drugiego kroku, po którą warto sięgnąć po tym, jak poznało się jakieś gry rodzinne …
– tezy, że „droga do Toskanii nie ma powrotu” zwykle jednak wygłaszają gamerzy dla gamerów, nie początkujący gracze, więc nie na tu rozbieżności z Twoją opinią ;-)
Dzięki. Jakby się zastanowić to takie opinie faktycznie słyszałem głównie od zaawansowanych graczy :)