Chcielibyście spotkać podróżnika w czasie? Właśnie macie niepowtarzalną okazję! Hej, to ja bohater powieści Wellesa, ale trochę już unowocześniony. Przynoszę Wam niesamowitą grę, która stanowi preludium do podstawowych umiejętności jakich będą potrzebowały Twoje dzieci. To programowanie. Programowania można uczyć w tzw. systemie „unlink” – bez komputera i takim wynalazkiem jest właśnie gra PixBlocks, która służy do rozwijania programistycznej wyobraźni. Sprawdź jak nakłonić królika, by zjadł wszystkie marchewki.
Twórcą gry PixBlock jest dr Krzysztof Krzywidziński – pracownik naukowy Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Gra ma walor edukacyjny, ale jest on mistrzowsko przemycony pod osłoną dobrej zabawy.
Co znajdziemy w środku?
Prostą planszę z niebieskimi kwadratami. To będzie nasze pole gry, na którym za pomocą żetonów odtwarzamy układ narysowany na kartach zadań. Żetony marchewek, portali, kluczy, strzałek i piłek, pionki króliczki i karty. Żetony są bardzo solidnie wykonane, grube (wytrzymały atak śliny niemowlaka a to jest niezawodny test). Karty zadań są trochę cieńsze no ale nie służą do zagrywania i miętolenia w dłoni, więc nie ma to większego znaczenia. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak ciekawa gra logiczna. Produkt jest ekologiczny, bez woreczków strunowych. Jest też instrukcja w stylu, który uwielbiam, ponieważ ma w sobie nutę opowieści. Te kilka zdań historii o maszynie liczącej Charlesa Babbage wprowadza człowieka w dobry klimat.
PixBlocks to gra dla 1-4 użytkowników. W naszym odbiorze lepiej gra się nawet solo niż w większym składzie. Sugerowany wiek gracza to 7+ i myślę, że to bardzo dobra granica. Dla mojego pięciolatka musiałam trochę uprościć zasady i wspólnie nie wykorzystaliśmy jeszcze pełnego potencjału gry, ale za rok to będzie bomba. Karty zadań są podzielone na rosnące poziomy trudności, co bardzo dobrze przekłada się na satysfakcję z rozgrywki. Niesamowicie wygodne jest umieszczenie rozwiązań na rewersie.
Jak grać w wariancie solo?
Celem gry jest zjedzenie wszystkich marchewek z planszy. Na początku wybieramy kartę z zadaniem i odtwarzamy pokazany na niej układ na naszej planszy. Ruch królika musi zostać tak zaprogramowany, by w zgodzie z innymi regułami, pochłonął całe przygotowane dla niego smakołyki. W trakcie gry używamy elementów statycznych i ruchomych. Żetony okrągłe podlegają prawu grawitacji i mogą być przesunięte przez królika. Z kolei ruch wykonujemy wtedy, jeśli pionek po drugiej stronie nie zostanie zatrzymany przez inny obiekt. Ważne, by nie zapomnieć o tym, że żeton popychany przez zwierzątko nie przesuwa innego żetonu. Z kolei na żetony kwadratowe (platformy, kłódki i rośliny) nie wpływa siła przyciągania. Królik zjada każdą roślinę znajdującą się bezpośrednio przed nim w momencie, w którym zajmuje jej pole. Roślina może też uschnąć i wtedy znika z pola gry. Utrzymywane przez nią obiekty spadają.
Gdy królik trafi na portal, przemieszcza się pomiędzy platformami, ale bez zmiany kierunku. Ten może zmienić się wyłącznie pod wpływem odbicia od przeszkody lub kiedy królik wejdzie na pole strzałki (kierunek wskazuje grot). Piłka z kolei jest elementem „do przepychania”, może działać też jako przeszkoda, od której królik się odbije.
Nigdy wcześniej tego nie mówiłam, ale tu muszę – wariant solo jest naprawdę świetny. Podobał mi się nawet bardziej od rywalizacji. Wiadomo, że u mnie solo znaczyło „solo z synem” – bo bawiliśmy się razem, ale jak poszedł spać, to rozkminiałam wyższe poziomy. To jest po prostu fenomenalny wstęp na nauki programowania, a ta jak wiadomo, przydaje się w każdej profesji i na jej naukę nigdy nie jest za późno.
No tak, ale o co chodzi z rywalizacją?
W czasie rywalizacji nasze króliki skaczą po pętli w ustalonym porządku – zgodnie ze wskazaną w instrukcji kolejnością. Zwierzątka są dla siebie przeszkodą. Zanim zaczniemy zabawę, tak samo jak w wariancie samotnika, musimy przygotować/zakodować planszę. Polega to na naprzemiennym układaniu marchewek i królików. Kto wygra? Ten, kto zje najwięcej. Oczywiste. Gra kończy się kiedy wszystko zostanie skonsumowane lub żaden królik nie może nic zrobić.
Bawiliśmy się w trójkę i szło to bardzo dobrze. Było sporo kombinowania jak tu zaprogramować królika tak, by w swojej trasie pożarł jak najwięcej drogocennych marchwi. Jedyne co mi przeszkadza to, to że nie mogę sobie spokojnie dumać nad ruchem tyle ile potrzebuję, bo jednak dobrze jest zachować jakąś dynamikę gry.
Czy takie gry są w ogóle potrzebne?
Są niezbędne. Dziś programowanie to wstęp do przyszłości, w której stanie są ono podstawową umiejętnością. To nie tylko praca z komputerem. To przede wszystkim porządkowanie informacji, poszukiwanie różnych rozwiązań, konstruowanie strategii. To także kreatywność, naprawianie błędów, umiejętne zadawanie pytań i wyciąganie wniosków. Przyda się chyba w każdej profesji prawda?
Dlatego moim zdaniem PixBlocks to naprawdę demonicznie dobra gra! Poprzez wykonywanie akcji uczy wzajemnego oddziaływania na pionki i żetony, konstruujemy sekwencje ruchów i projektujemy planszę. Wyśmienita zabawa pod płaszczykiem edukacyjnych walorów. Bardzo dobrze wyskalowana i dostosowana do poziomu umiejętności początkującego gracza. Fajna inwestycja w przyszłość. Podoba mi się też to, że taka gra o programowaniu jest na planszy. Nie każdy wie, że nie trzeba używać komputera, by wprowadzić dziecko w świat kodowania. Programowanie to także gotowanie, układ taneczny itp. A jeśli chcecie mieć naprawdę rewelacyjne narzędzie do startu w ten świat, to zagrajcie w PixBlocks.
Daję tej grze maksymalna ocenę, ponieważ w swojej kategorii – gdy dla dzieci/gry edukacyjne jest po prostu fenomenalna.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.