Pewne pojęcia towarzyszą planszówkom od początku ich istnienia. Wrosły zwłaszcza w niektóre gatunki. Tak jest z euro i punktami zwycięstwa. Cult: Choose Your Gods Wisely ignoruje tę relację prezentując grę pełną kombinowania, knucia, oraz… przeliczania surowców. Bo to euro właśnie.
Omeny, mroczne znaki i inne grafiki.
Grafiki może nie są dziełami sztuki, ale prezentują dostatecznie wysoki poziom, by wprowadzić nas w przyjemny mroczny klimat gry. Przeważnie będziemy posługiwać się stylizowanymi monetami (karton), żetonami kapłanów (też) oraz detalicznie wykonanymi figurkami patriarchów, których nie powstydziłby się żaden kickstarter. Są jeszcze proste drewniane figurki klęczących wyznawców. Całość (łącznie z kartami wszelakimi) wykonane solidnie i czytelnie.
Modlitwa, kazania i składanie ofiar Ateizmowi
Każdy z graczy prowadzi jednym z bóstw (m. in. Cthulhu, Tiamat, ale i Ateizm) o określonej sile, której wartość rozstrzyga wszelkie niejasności (np. wybór zaczynającego rozgrywkę). Każdy z idoli posiada dwie aktywne zdolności pomagające zaplanować strategię na czas gry, poprzez wskazanie najpotrzebniejszych surowców. Wygrać można wypełniając jeden z warunków na koniec rundy: wybudowanie 5 ołtarzy, zebranie 4 fanatycznych tłumów czy przeprowadzenie rytuału 2. stopnia. To ostatnie jest stanowczo najciekawsze, gdyż już pierwszy stopień zmieni zasady naszej gry. Wzrośnie nasza siła (co ciekawe Cthulhu, trzęsący planszą w fazie pierwszej, na przemianie zyskuje najmniej, zaś cherlawy Ateizm staje się największą z potęg), przekształcą się nasze zdolności. Niektórzy zaczną wydawać zgromadzone wcześniej surowce, inni zaś rzucą się na tych, którzy rytuału nie przeprowadzili.
Struktura rundy wygląda następująco: gracze zagrywają po kapłanie (w tym patriarchę) na wybrane pola akcji (możliwości gracza ograniczone są liczbą posiadanych kultystów). Jeśli gracz chce położyć więcej niż 3 kapłanów, to musi poświęcać kultystów (których liczba określa również dostępność części planszy). Po spasowaniu dostajemy dodatkowe aktywacje pól, dzięki fanatycznym tłumom, możemy też sprzedawać karty intryg i kupować różnorakie przywileje (np. opodatkowanie dzielnic na które podzielona jest plansza, palenie ołtarzy przeciwnika, itp.).
W fazie rozstrzygnięcia rozpatrujemy po kolei lokacje, w których wcześniej zagrani zostali kapłani (lub zbudowano ołtarze). Przed każdym polem, poczynając od pierwszego gracza, każdy ma możliwość zagrania karty lub użycia zdolności (jest to jedyny moment kiedy to robimy). Następnie posiadacz największej siły (sumuje się statystyki kapłanów) wygrywa, pozostali otrzymują rekompensatę pieniężną. Najoryginalniejsze pola, których istnienia nie mogliście się jeszcze domyślić to: Gildia Złodziei (zwycięzca płaci złotem, aby wygrać wybraną lokację, bez oglądania się na innych graczy) oraz Forum (triumfator otrzymuje kartę, dzięki której wzmacnia patriarchę, zaś w kolejnych rundach może wycofać się na chwilę z gry dla olbrzymich korzyści – np. surowców, które normalnie zbierałby przez co najmniej 3 rundy – o ile przeciwnicy by mu nie przeszkodzili).
Urzeka mnie głębia mechaniki ukryta w prostych zasadach.
Finito. Podsumowanie Wojciecha
Reasumując: jestem zachwycony. Każde z 8 bóstw jest wyjątkowe, wszystkie mają szansę na zwycięstwo – może poza Tiamat. Podczas rozgrywki klimat wciągnął wszystkich graczy (posługiwaliśmy się tylko: kapłanami, kultystami, przywilejem, cudem, nigdy pionkiem, czy żetonem). Kto żyw kombinuje jak po cichu zwiększyć siłę patriarchy (zależna przede wszystkim od liczby kultystów i przywilejów) lub zaskoczyć innych pomysłowym zwycięstwem w Gildii Złodziei. Żadna z dróg do wygranej nie jest pozostawiona sama sobie (nawet jeśli ołtarze nie są mi zbyt potrzebne, to przecież nie chcę by inni je mieli), cuda i emanacje (karty i zdolności mieszające w przemyślanych planach) pojawiają się w grze co chwilę. Pierwszy raz widzę grę, w której gracze całkiem często chcą pominąć całą rundę. I to wszystko w jakieś dwie godziny.
Ale żeby nie było że tylko słodzę. Powinno się grać raczej w 4 osoby. W 3 na planszy czuć luz, zwłaszcza przy pominięciu przez kogoś rundy. W 5 jest trochę za ciasno, zwłaszcza na początku. DS* znalazła się kiedyś w sytuacji, gdy przez pierwsze 3-4 rundy nie była w stanie wykonać żadnego sensownego posunięcia, kumulując jedynie monety za przegrywanie kolejnych pól (przestaliśmy wtedy na nią uważać, więc wygrała – pamiętajcie dzieci, zawsze uważajcie na DS). Ci którzy nie ogarną mocy wszystkich bóstw (a np. podczas pierwszej rozgrywki jest to dość ciężkie zadanie) mogą zostać nieprzyjemnie zaskoczeni przez Anubisa, który zmienia się wtedy w niemożliwą do powstrzymania kulę śniegową. Ponadto jedna z umiejętności Nirriti ma warunek wspomniany jedynie w instrukcji, w sekcji jej poświęconej, a że napis na karcie bóstwa wydaje się jasny, pierwsze dwie rozgrywki prowadziliśmy z błędem.
Podczas wielu rozgrywek jakie odbyłem, żadna partia (poza dwiema, w których nie zablokowaliśmy boga-szakala) nie była taka sama. Każdym bóstwem gra się inaczej, zaś stosunkowo proste zasady czynią ją przystępną wszystkim, którzy mieli do czynienia z grami euro.
*Daria Senpai
+prosta mechanika, a mózg paruje przez uszy
+różnorodność bóstw i strategii
+możliwość przywołania awatara Ateizmu
+zawsze warte rozważenia skipnięcie rundy
+wieczne kombinowanie z siłą patriarchy
+Cele! Nie punkty! (głosem Minsca)
-optymalnie chodzi tylko na 4 graczy (na 3 i 5 odjąć 1-2 oczka od oceny)
-czasem dociąg złych kart (a właściwie tych, które możemy odpalić tylko po pierwszym rytuale) potrafi wysadzić w powietrze nasze plany
-Anubis (oraz karty ułatwiające dostęp do Koszar) potrafią się zmienić w kulę śniegową (gra z nim wymaga wysokiego stopnia koncentracji)
Grę Cult: Choose Your God Wisely kupisz w sklepie
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Wczoraj ZM (Ziomek Marek) wygrał używając Tiamat, grzebiąc moją opinię o słabości tego bóstwa.