Po pozytywnych odczuciach po spotkaniu z Kronikami zbrodni: 1400 nie miałam wątpliwości, że kolejne części też muszę wypróbować. Czy przeniesienie się 500 lat w przyszłość dostarczy lepszych czy gorszych wrażeń?
Nowe po staremu
Pudełka dwóch pierwszych części mają identyczny rozmiar i te same komponenty – planszetki miejsc, główną planszę na dowody i kilka talii. Grafiki na kartach dobrze oddają klimat ówczesnych czasów, więc z przyjemnością wczuwamy się w rolę. Musimy także zaopatrzyć się w urządzenie, na którym zainstalujemy odpowiednią aplikację, chyba że mamy ją już z poprzedniej gry. W nowej odsłonie otrzymujemy również karty z zagadkami, których nie było wcześniej. Czekałam na ten element, ponieważ uwielbiam gry typu escape room, więc taka mała ich namiastka jak najbardziej działa na korzyść tytułu.
Piszę recenzję z punktu widzenia osoby, która rozegrała scenariusze poprzedniej części, ale ich znajomość nie jest potrzebna. A co można powiedzieć o nowych sprawach? Tak jak w wersji średniowiecznej, tu również mamy scenariusz wprowadzający, który nauczy nowych graczy co robić z poszczególnymi kartami, jak pytać o przedmioty i osoby, jak przeszukać dane pomieszczenie i czego możemy się spodziewać po zakończeniu sprawy. Następnie czekają na nas cztery pełnoprawne przygody o różnym stopniu trudności.
Z dziennikarską dociekliwością
Tym razem wcielimy się w dziennikarza Victora Lavela, który często pomaga w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek swojemu stryjowi pracującemu w policji. Dzięki niemu mamy informacje z pierwszej ręki i możemy w krótkim czasie po popełnieniu przestępstwa ruszyć na poszukiwanie informacji i tropów mogących pomóc w znalezieniu sprawcy.
Nie mogę oczywiście przybliżyć samych śledztw, jakie przyjdzie nam prowadzić, ponieważ zepsułoby to całą zabawę. Gracze, którzy zapoznali się z poprzednią częścią mają już mniej więcej pojęcie, jak one przebiegają. Zaczynając od lokacji startowej, w tym przypadku redakcji, będziemy przemieszczać się do nowych miejsc, spotykać różnych ludzi i odnajdywać przedmioty. O napotkanego człowieka i przedmiot możemy zapytać naszych rozmówców. Niestety każda konwersacja, przejście do lokacji i korzystanie z podpowiedzi kosztują nas czas, który odmierza aplikacja, a co za tym idzie, także punkty.
Średniowieczne śledztwa były pozbawione zdobyczy współczesnej nauki, więc musieliśmy się posiłkować dobrze poinformowanymi członkami naszej rodziny, niezwykle mądrym psem oraz własnymi wizjami. W 1900 roku nadal możliwości szukania śladów zbrodni są skąpe w porównaniu do naszych czasów, ale wiemy już o wiele więcej. Tym razem, oprócz ówczesnych zdobyczy technologii, pomaga nam redakcyjna koleżanka, którą możemy zapytać o kilka ważnych kwestii.
Element, na który w tej wersji najbardziej czekałam, czyli zagadki, nie zawiódł mnie. Oczywiście daleko tej niewielkiej talii do napompowanych łamigłówkami gier typu escape room, ale zdecydowanie uatrakcyjniła ona rozgrywkę. Zagadki nie były specjalnie trudne, ale i tak sprawiły mi wiele radości. Z tego powodu z dwóch dotychczasowych części serii Milenium, rok 1900 wysunął się na prowadzenie.
Zmiany na plus
Moje odczucia są bardzo zbliżone do tych, jakie miałam po rozegraniu scenariuszy średniowiecznych. Jest bardzo klimatycznie, a fabuła jest wciągająca. Tytuł nadaje się idealnie dla samotnego gracza, ale może również się sprawdzić w większym gronie, o ile ktoś lubi toczyć dyskusje nad stołem i wymieniać się pomysłami. Aplikacja działa bardzo dobrze i wykonuje za nas ogromną pracę – liczy czas, zapamiętuje nasze ruchy i pilnuje czy w odpowiednich miejscach ułożyliśmy karty. Na dłuższą metę ciągłe klikanie mnie irytuje, czego nie da się uniknąć grając solo, ale jest to cecha gier wykorzystujących aplikacje, więc trzeba po prostu to przyjąć za jej niezbędny element.
Polecam Kroniki zbrodni: 1900 wszystkim fanom zagadek, gier kooperacyjnych i wykorzystywania technologii w planszówkach. Ta część dzięki talii zagadek jest jeszcze ciekawsza, więc jeśli spodobał Wam się rok 1400, nie zastanawiajcie się, tylko sięgajcie po 1900. Natomiast jeżeli poprzednia wersja nie przypadła Wam do gustu, ta pewnie nie zmieni Waszych odczuć. Owszem, zagadki to duży plus, ponieważ musimy pobudzić nasze szare komórki w trochę inny sposób, niż dotychczas, ale nie zmienił się trzon rozgrywki. Moim zdaniem warto rozegrać kolejne scenariusze, a jeśli nie mieliście w ogóle okazji zapoznać się z tą serią, tym bardziej sięgnijcie po nowe Kroniki zbrodni.
Grę Kroniki zbrodni: 1900 kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.