Mamy tu jakichś fanów fantastyki? Jeśli tak, po pewnie wielu z Was nie raz marzyło, jak cudownie byłoby wcielić się w postać mężnego bohatera, osiodłać konia, przywdziać dwa miecze i ruszyć na szlak, żeby na zlecenie zastraszonych wieśniaków szlachtować monstra wszelakie… Wydawnictwo FoxGames postanowiło przesiać te wizje przez filtr XXI wieku. I tak w ich najnowszym komiksie paragrafowym zamiast wiernego rumaka, dosiadamy moplika, miecze co prawda zamieniamy na toporek, ale do czasu, bo jak przyjdzie co do czego, to na scenę wkracza nowoczesność, zlecenia przyjmujemy dzięki appce, a miejsce białogłowego mutanta zastępuje… kurduplasta dziewucha. Tak w telegraficznym skrócie wygląda Łowczyni potworów. I wiecie co? Mnie to zdecydowanie pasuje!
Czasy się zmieniają, ale potwory wciąż pałętają się po świecie. Do potyczki z nimi stają zastępy dzielnych łowców, którzy łączą klasyczne i nowoczesne metody walki, by zażegnać zagrożenie. Jedną z nich jest pracująca dla organizacji Cicha Noc Amira Sztorm (w oryginale Lilly Van Helsing). I to jej właśnie towarzyszymy w czasie jednej z wyjątkowo pracowitych zmian. Do odwiedzenia mamy aż trzy lokalizacje. W każdej z nich czeka coś, czego tam być nie powinno. A my musimy się tych nieproszonych gości pozbyć. To, czy uda nam się wypełnić zadania, zależy od naszego przygotowania, spostrzegawczości, oraz tego, jakie decyzje podejmiemy podczas każdej z przygód.
Chuchro, ale solidne i do tego śliczne
Łowczyni potworów to cieniutki, bo niespełna stu stronicowy komiks paragrafowy. Wydany został jak zwykle w twardej oprawie. Okładka książki bardzo mi się podoba. Oszczędna kolorystyka w połączeniu z mnogością potworów rozbudziły mój apetyt na przygodę. Wewnątrz komiksu znajdziemy już znacznie bardziej pstrokate grafiki, które jednak utrzymane są w tej samej, przyjemnej w odbiorze stylistyce. Najbardziej przypadły mi do gustu ilustracje przedstawiające potwory, które spotyka Amira. Każdy z nich ma swój charakter. Już na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że jedna poczwara to bezmyślne monstrum, a inny osobnik, to przeciwnik, z którym pojedynek będzie przypominał raczej partię szachów, niż bójkę w barze.
Do każdej przygody warto się przygotować
Zanim rozpoczniemy przygodę, zostajemy zaznajomieni z regułami gry. Jak zwykle, zabawa z komiksem paragrafowym będzie przede wszystkim polegała na odnajdywaniu numerów na przedstawionych kadrach i przenoszeniu się do odpowiedniego obrazka. Oprócz tego mamy kilka dodatkowych zasad. Zostały one wyłożone bardzo przejrzyście, więc nawet osoba, dla której będzie to pierwsza przygoda z tego typu grą, powinna bez kłopotów poradzić sobie z rozgrywka. Kilka pierwszych stron książki wprowadza nas też w świat Amiry. Poznajemy główną bohaterkę, dowiadujemy się jakie zadania ją czekają, a także możemy zrobić małe zakupy, za otrzymane na posiadane przez nią na początku przygody pieniądze. Kiedy już zwiedzimy sklep, zabieramy się do pracy. Tej nocy mamy aż trzy zlecenia – w parku, szpitalu oraz kinie. Zanim podejmiemy się zadania, możemy sprawdzić rodzaj oraz poziom potwora, z którym przyjdzie nam się zmierzyć.
Zombie zombie zombie?
Jakie potwory czekają na Amirę? Nie zamierzam zdradzać Wam zbyt wielu szczegółów, żeby nie psuć zabawy. Mogę jednak powiedzieć, że przede wszystkim spotykamy tu klasykę gatunku, ale będziemy mieć też okazję zmierzyć się z nowocześniejszym stworem. Z każdym z nich łowczyni będzie walczyć uzbrojona w swój toporek, Waszą spostrzegawczość, wiedzę o maszkarach, umiejętność łączenia faktów, ale i przewidywania posunięć przeciwników. Muszę przyznać, że to całe pokonywanie potworów, którego częścią jak wiadomo bywa też umieranie, było dla mnie w przypadku tego tytułu sprawą drugorzędną. Nie jestem nawet zupełnie pewna, czy na którymś etapie przygody nie pominęłam jakiś obrażeń i nie prześliznęłam się do końca “nielegalnie”. Na swoją obronę powiem, że wszystkiemu winna jest… fabuła, która naprawdę mnie wciągnęła.
Polowanie nie jest nudne
W Łowczyni potworów dzieje się bardzo dużo. Mamy tu sporo różnorodnych zadań – niby zawsze gonimy za króliczkiem, ale a to coś trzeba znaleźć, a to coś zniszczyć. A po drodze okazuje się na dodatek, że historia burzliwej nocy Amiry ma drugie dno. Sporo w komiksie jest zaskakujących zwrotów akcji, tajemniczych znaków, kadrów testujące naszą uwagę lub wiedzę o potworach. Oczywiście gra jest jednorazowa, ale jest też na tyle intrygująca, że już po zakończeniu rozgrywki z ciekawością prześledziłam alternatywne wersje wydarzeń i niejedno mnie jeszcze zaskoczyło.
A punktacja zaskakuje
Jest gra, więc musi być wynik. W przypadku tego komiksu paragrafowego składają się na niego nasze osiągnięcia, za które otrzymujemy punkty. Niektóre są łatwe do przewidzenia, inne wręcz przeciwnie. Zdecydowanie warto nie zaglądać na ostatnie strony, przed rozgrywką, żeby nie psuć sobie zabawy.
Chcę więcej!
Łowczyni potworów to jeden z najlepszych komiksów paragrafowych, który miałam w rękach. Świetna kreska, porywająca fabuła i wreszcie bohaterka, która wyjątkowo przypadła mi do gustu sprawiły, że w czasie lektury bawiłam się znakomicie. Po zamknięciu książki żałowałam, że nie mogę sięgnąć od razu po kolejną część przygód Amiry, której osoba sama w sobie jest dla mnie bardzo mocną stroną tego tytułu. Dziewczyna jest zabawna, wzbudza sympatię, ale i podziw walecznością oraz odwagą. Komiks, którego jest główną bohaterką, przekartkowałam ekspresowo. Tymczasem chcę więcej takich przygód! Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję wyruszyć z nią na niejedną wyprawę, a póki co gorąco Was zachęcam, żebyście spróbowali swoich sił jako łowczyni potworów :)
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.