Jamajka ukazała się pierwszy raz na polskim rynku w 2016 r., w okresie początków boomu na gry o piratach (Statki, łupy, kościotrupy; Wielka ucieczka, Ahoj piraci, Piraci 7 mórz, Piratoons). Wydaje się, że gra została przyjęta cieplej niż wymieniona konkurencja, niemniej odnoszę wrażenie, że obecnie – w starciu z napływającymi wciąż nowościami – popadła w zapomnienie. Najwyraźniej jednak do tego czasu zdążyła sprzedać się na tyle dobrze, że Rebel zdecydował o wypuszczeniu na rynek polski jej odświeżonej graficznie wersji, która pojawiła się na początku grudnia w polskim sklepach.
Zasady gry swego czasu został już opisane przez AnKę (tutaj). Pozostaje mi więc odesłać Was do tamtej recenzji, a samemu skupić się na krótkim opisie wprowadzonych zmian oraz moich wrażeniach z rozgrywek.
Jeżeli chodzi o zmiany, to te pojawiły się głównie w wykonaniu i to wyłącznie w ograniczonym zakresie. Trzy główne to zmiana wielkości i grafiki pudełka, formatu instrukcji oraz wyglądu wypraski. Wszystkie te zmiany można zaliczyć do udanych. Najkorzystniejszą z nich jest chyba zmiana formatu instrukcji. Mimo, że starsza wersja zrobiona była na lepszej jakości papierze, a do tego stylizowana była na wzór pirackiej mapy skarbów, to nowa, przygotowana w formacie książeczki z fiszkami informującymi o zawartości poszczególnych stron jest dużo bardziej funkcjonalna. Również ustandaryzowany do innych gier format pudełka ułatwia przechowywanie Jamajki na półce. Pewną konsekwencją zmniejszenia formatu pudełka jest natomiast również zmniejszenie wielkości planszy, w dalszym ciągu pozostaje ona jednak wygodna w obsłudze i czytelna. Jeżeli chodzi o wypraskę, to różnice są spore, ale w obu wersjach pozostaje ona bardzo rozważnie i funkcjonalnie zaprojektowana.
Zmiany ominęły natomiast same zasady rozgrywki. Z jednym małym wyjątkiem. Otóż w starszej wersji gry, w momencie, kiedy nie byliśmy w stanie opłacić kosztu pola na które stanęliśmy musieliśmy cofnąć się o tyle obszarów ile stanowiła różnica między wymaganymi a oddanymi przez nas zasobami. Obecnie, kiedy nie możemy opłacić kosztu w całości płacimy wszystko co mamy z danej kategorii (złoto lub żywność), a następnie rzucamy kostką walki, która poinformuje nas na którym polu wylądujemy. To czego możemy się spodziewać to cofnięcie na najbliższe pole morza, portu lub pirackiej kryjówki, albo pozostanie w miejscu na którym zacumowaliśmy (jeżeli wyrzucimy bombę). Ta malutka zmiana zasad sprawia, że rozgrywka nabiera nowego aspektu nieprzewidywalności, ponieważ o ile wcześniej mogliśmy przed ruchem dokładnie wykalkulować na które pole ostatecznie trafimy, o tyle teraz będziemy musieli się tutaj znać na los wynikający z rzutu kostką.
Tyle o zmianach, bo ich nie ma więcej. Pozostaje więc krótko opowiedzieć o moich wrażeniach. Biorąc Jamajkę do recenzji miałem już za sobą klika partii rozegranych na starej wersji. Wiedziałem więc czego się spodziewać i gra niczym mnie nie zaskoczyła. To dobrze, bo prosząc wydawcy o Jamajkę byłem świadomy zarówno jej zalet jak i wad. A jednocześnie wiedziałem że te pierwsze są dla mnie istotniejsze od drugich.
Jamajka z pewnością nie jest grą ani wybitną ani zbyt oryginalną. Ale jest grą przecudnie wykonaną, bardzo przyjemną, lekką i szybką. W Jamajkę można nauczyć grać każdego. Zasady są do wytłumaczenia w pięć minut, rozgrywka nie potrwa dłużej niż trzy kwadranse, a przy tym jest bardzo emocjonująca i to zarówno w aspekcie samego wyścigu jak i w elemencie bitw morskich. Nie grałem w wariant dwuosobowy, ale od trzech graczy wzwyż gra bardzo dobrze się skaluje, a jednocześnie nie wydłuża znacząco czasu przy stole (o ile nie mamy przy nim zamulaczy). To co może przeszkadzać najbardziej to spora losowość pojawiająca się niemal we wszystkich elementach rozgrywki (ruch, bitwy, dobór kart akcji i kafelków skarbów).
Podsumowując, Jamajka plasuje się w kategorii gier do której zaliczyłbym również Potwory w Tokio czy Mumia: Wyścig w bandażach. Uważam, że warto mieć takie tytuły w kolekcji, właśnie dla tej lekkości rozgrywki i oraz zapewnianych przez nie emocji. Przy nich nie muszę dużo myśleć czy kalkulować. Wystarczy, że siądę do stołu i będę dobrze się bawić, czując jednocześnie, że gram w planszówkę. No i duże znaczenie ma dla mnie też to, że bawić się może do sześciu osób naraz, a gameplay nie ucierpi na tym nawet na jotę.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.