Niecodzienne poruszenie zapanowało na zamku Avel. Dzięki heroicznemu poświęceniu czarodzieja Dergara znamy straszną prawdę. Już niebawem wzejdzie Czarny Księżyc, a z nim przybędzie Monstrum, by zaatakować zamek i zniszczyć Klejnot Uzdrawiania, który od wieków chroni krainę Avelu.
Jako dzielni poszukiwacze przygód odpowiadamy na wezwanie samej królowej. Nie możemy dopuścić do najczarniejszego scenariusza, musimy pokonać Monstrum i towarzyszące mu potwory! Każdy szanujący się bohater wie jednak, że nie należy porywać się z motyką na słońce. Najważniejsze to dobrze przygotować się do nadchodzącej bitwy.
Przygodę czas zacząć!
Mapa krainy Avel tworzona jest na początku gry z kafelków. Ich ilość i rodzaj będą zależne od liczby graczy.
Większość z nich układamy zakrytą stroną, każda gra będzie więc nieco inna, a w jej trakcie nie do końca wiemy co nas czeka. Niektóre kafelki to lokacje, które pomogą nam zdobyć pieniądze, inne pozwolą na zakup pułapek, ulepszeń murów zamku czy ekwipunku. Trzeba jednak uważać, kraina Avelu nie należy do najbezpieczniejszych i często można napotkać w niej potwory. Ich pokonanie zapewni śmiałkowi pieniądze, nowy ekwipunek, a czasem i magiczne ulepszenie do wysłużonej tarczy, czy topora.
Każdy z graczy ma w swojej turze dwie akcje do wykorzystania. Może je zużyć w dowolnej kombinacji na: ruch i ewentualne odsłonięcie mapy, starcie z potworami, wykonanie akcji z kafelka, na którym się znajduje lub odpoczynek i odzyskanie części punktów życia. Walki z potworami rozwiązywane są za pomocą rzutów kośćmi. Początkowo nasza pula jest niewielka, ale z każdym zdobytym bądź ulepszonym przedmiotem dostajemy dodatkowe kości, lub możliwości przerzutów niesatysfakcjonujących wyników, zarówno naszych, jak i przeciwników. Losowość nie jest więc taka straszna, zwłaszcza w późniejszych etapach gry. Nadal jednak mogą zdarzyć się wyjątkowo niefortunne rzuty. W moim przypadku pech objawia się za każdym razem, gdy próbuję powstrzymać Monstrum za pomocą pułapek. Przy moich rzutach nawet najdroższe mechanizmy zadają obrażenia jak sidła na królika ;)
Można powiedzieć, że Kroniki zamku Avel podzielone są na dwie fazy gry. W pierwszej wędrujemy po krainie, walczymy z potworami i wzmacniamy naszego bohatera. Gdy jednak znacznik rund dojdzie do końca toru, to w oznaczonym miejscu mapy pojawia się główny przeciwnik, by wraz z pozostałymi potworami ruszyć na mury zamku. Jak łatwo się domyślić, aby wygrać musimy pokonać wszystkie pozostałe na planszy bestie. Jeśli nie powstrzymamy przeciwników i choć jeden zaatakuje niebroniony zamek przegrywamy całą grę.
Kroniki zamku Avel to gra przygodowa z elementami dungeon crawlera i tower defense, ale przede wszystkim jest to gra kooperacyjna i faktycznie wymaga wspólnego działania. Samolubne działania na pewno nie zostaną nagrodzone, a wygranie gry przy takim zachowaniu jest zdecydowanie utrudnione. Ograniczony czas do pojawienia się Wielkiego Złego sprawia, że dobre planowanie jest kluczem do sukcesu. W trakcie gry często zaczynają wyłaniać się role wśród graczy, ktoś ma nieco lepszy ekwipunek więc zajmuje się eliminacją trudniejszych potworów, ktoś ma więcej pieniędzy więc inwestuje w mury broniące zamku i pułapki. Jeśli jednak nasza postać kuleje pod jakimś względem nic nie stoi na przeszkodzie, by inni gracze nam pomogli. Gra wręcz zachęca do takiego działania chociażby poprzez wymianę ekwipunku i pieniędzy, która jest możliwa jeśli stoimy razem na nie zajętym przez potwora kafelku.
Fantastyczny świat Avelu.
Kroniki zamku Avel mają świetne, klimatyczne ilustracje, a także ciekawy koncept planszetki gracza z miejscem na wymienialny portret postaci. Pojawia się też zmora każdego chomika w grze rpg, czyli plecak z ograniczoną pojemnością i to nie na zasadzie “możesz włożyć do plecaka 3 przedmioty”, a faktycznym miejscem, w którym bawimy się w tetris żeby upchnąć te wszystkie dodatkowe miecze i mikstury. Zadbano nawet o mini opowiadanie przedstawiające świat gry, a także bestiariusz ukazujący potwory, które spotkamy na swej drodze. Widać, że gra jest wydana z dbałością o szczegóły. Jedyny problem z komponentami jaki miałam, to licznik punktów życia Monstrum. Plastikowe zaczepy nie chciały wejść na swoje miejsce, ale w końcu udało się zapanować i nad tym elementem.
Instrukcja jest przejrzysta i łatwa w przyswojeniu, a przez niektóre jej punkty poprowadzą nas sympatyczne postacie fikcyjnych bohaterów. Sama rozgrywka, gdy już znamy wszystkie zasady wymaga poświęcenia około godziny, może półtorej jeśli gramy z dziećmi, początkującymi graczami lub osobami, które lubią się głębiej zastanawiać nad swoimi ruchami.
Kroniki oczarowują, zwłaszcza najmłodszych graczy, już na poziomie tworzenia postaci. Możliwość nazwania swojego wojownika (a gdyby pojawił się z tym problem gra służy poręczną mapą imion), nadania mu herbu czy pokolorowania jest bardzo sprytnym zabiegiem przyciągającym i angażującym dzieci, a pewnie i niektórych dorosłych ;) od samego początku gry.
Niewątpliwym atutem jest możliwość dostosowania poziomu trudności rozgrywki. Zarówno za pomocą kafla krateru, który warunkuje ilość dodatkowych potworów, której pojawiają się w końcowej fazie rozgrywki, jak i samego ułożenia mapy i ustalenia punktu startowego Monstrum. Dzięki temu możemy dostosować grę do wieku i umiejętności graczy. Początkowe poziomy trudności są dosyć łatwe, ale dla dzieci mogą stanowić wyzwanie, zwłaszcza jeśli pozwolimy im na samodzielne decyzje i nie zawsze logiczne posunięcia.
Kroniki zamku Avel są raczej grą rodzinną, może się jednak zdarzyć, że będziemy mieli ochotę na partyjkę w gronie dorosłych. Wtedy polecam podkręcić poziom trudności. W grze trzyosobowej bez problemu poradziliśmy sobie jednocześnie z najtrudniejszym kafelkiem krateru i średnim poziomem trudności mapy.
Pomimo moich zachwytów obawiam się, że po jakimś czasie gra może zrobić się powtarzalna. Ograniczona liczba potworów, a przede wszystkim lokacji na mapie, na dłuższą metę nie sprzyja regrywalności. Ratunkiem mogą być dodatki urozmaicające rozgrywkę. Jednym z nich jest niezbędnik poszukiwacza przygód, który oferuje nowe części ekwipunku, mikstury, zwierzęcych towarzyszy, a także balisty, które mogą wspierać nas w walce przeciwko potworom na okolicznych kafelkach. Biorąc pod uwagę, że gra cieszy się powodzeniem, to wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu, aż pojawią się kolejne dodatki. Wydawnictwo obiecuje również, że do gry zostanie stworzona aplikacja pomagająca w losowym generowaniu map, liczeniu punktów życia Monstrum i zapewniająca dodatkową immersję poprzez dodanie odgłosów walki, ale w momencie pisania recenzji była jeszcze niedostępna.
Jeśli lubimy walczyć w pojedynkę to Kroniki oferują tryb solo. Pod względem zasad nie różni się on zbytnio od gry wieloosobowej. Po prostu zamiast dwóch akcji na turę mamy do dyspozycji cztery. Starcie z Monstrum na średnim poziomie trudności potwora i łatwym poziomie mapy nie nastręczało mi zbyt wielu problemów, ale trzeba przyznać, że miałam dosyć dużo szczęścia, zarówno w początkowym doborze przedmiotów, jak i w rzutach kośćmi.
Kroniki zamku Avel to naprawdę udana gra rodzinna. Taka, do której dzieci zasiądą z radością, a i rodzice nie będą wzdychać z niechęcią na samą myśl o kolejnej płytkiej i prostej rozgrywce. Choć zasady gry są łatwe do opanowania i wytłumaczenia, to sama gra nie jest na tyle banalna by zanudzić dorosłego na śmierć.
+dbałość o szczegóły wykonania
+łatwe zasady, ale niebanalna rozgrywka
+przyciąga dzieci od samego początku…
+ale dorośli też znajdą coś dla siebie
+ możliwość dostosowania poziomu trudności
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.