Gier imprezowych, a ściślej gier słownych nie darzę jakąś przesadną sympatią. Darzę je jednak szacunkiem i potrafię docenić wkład, który – dzięki prostym zasadom i rozrywkowemu charakterowi – wnoszą w rozwój i rozpowszechnianie naszego hobby. Sam mam ich sporą kolekcję i, o ile wśród doświadczonych planszówkowiczów ich nie zaproponuję, to grywam w nie bardzo regularnie na wszelkiego rodzaju imprezach czy spotkaniach w plenerze. Wcześniej jednak taki tytuł musi przejść moją ostrą selekcję. Czy Gra w zielone ją przeszła?
Pod tym – zupełnie nic nie mówiącym – tytułem kryje się wydana w tym roku przez Rebel, polska wersja gry So Clover.
Jest to zabawa w skojarzenia, na zasadzie: „ja piszę jakieś słowo, a Wy zgadujecie / dedukujecie” z którymi dwoma słowami, które Wam przedstawię mi się ono kojarzy. Niby proste, wręcz banalne i raczej niewarte uwagi. Nic bardziej mylnego. Żeby pojąć moc Gry w zielone spójrzcie na te zdjęcia:
Wydaje mi się, że po tych zdjęciach ani zasad, ani fenomenu tego rozwiązania nie muszę już Wam tłumaczyć. Skoro jednak dostałem grę do recenzji, to jednak coś napiszę, nawet jak wydaje mi się to oczywiste.
Otóż gracze dociągają cztery kafelki i umieszczają je w sposób losowy na swojej koniczynce. Następnie piszą na listach koniczyny słowo, które kojarzy im się z tymi, które umieszczone są przy danym płatku. W dalszej kolejności ściągają kafelki, dodają jeden losowy, mieszają i całość pokazują pozostałym grającym. Ci, w kooperacji, muszą odwzorować układ kafelków, jaki posiadał piszący, na podstawie słów podpowiedzi, które umieścił na płatkach. Jeżeli im się uda drużyna zdobywa 6 punktów, jeżeli nie piszący wyjmuje w ciszy jedną (i tylko jedną) karteczkę i pozostali mają szansę na korektę swoich ustaleń. Tym razem zdobywają jednak jedynie tyle punktów, ile kafelków poprawnie ułożyli. Gra kończy się w momencie, kiedy każdy z grających pokazał swoje hasła.
Choć gier słownych w skojarzenia jest bardzo dużo i wiele z nich to gry z tej najwyższej i najbardziej uznanej półki (Tajniacy, Decrypto, Jednym słowem), Gra w zielone potrafi zaskoczyć czymś świeżym i oryginalnym. Mam tu na myśli oczywiście pomysł na wykonanie gry, będący zarazem częścią jej mechaniki. Otóż kształt kafli i sposób ułożenia ich na koniczynie zmusza graczy nie tylko do kombinowania, które hasła pasują do których, ale też które do których nie pasują. Jak widać na zdjęciu powyżej nie wystarczy bowiem odgadnięcie, które dwa hasła pasują do odpowiedzi lecz również odpowiednie ich ułożenie, albowiem prawidłowy układ wykorzystuje dokładnie dwa hasła z każdego kafelka. Fajnym i wprowadzającym nieco zamieszania zabiegiem jest też konieczność dobrania jednego losowego kafelka przed ujawnieniem ich współgraczom. Będzie on rodził pewne niepewności i dylematy.
Narzekać niespecjalnie jest na co. Może wykonanie mogłoby być nieco lepsze , bo to co szumnie nazywam kafelkami jest w zasadzie cienkimi karteczkami. W niektórych partiach, jak trafią się „zamulacze” może pojawić się downtime ale jest to bolączka większości tego typu tytułów. Standardowo partia trwa jednak około 20 minut (w składzie 4 osobowym). Jedyne czym Gra w zielone ustępuje konkurencji jest maksymalna liczba graczy (6 osób). Co prawda w Jednym słowem może grać w zasadzie tylko jedna osoba więcej, ale tacy Tajniacy czy Decrypto mają już w zasadzie nieograniczoną liczbę uczestników (inna sprawa, że obie powyżej 4 osób w drużynie działają bardzo przeciętnie).
Pomijając jednak to lekkie czepialstwo należy podsumować, że Gra w zielone to bardzo dobra imprezówka i tytuł zdecydowanie godny polecenia wielbicielom gier słownych.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.