Czwarty lipca także dla nas…
Czy kiedykolwiek marzyłeś o tym, aby poczuć się jak Will Smith walczący z obcymi w filmie Dzień Niepodległości? Jeśli udzieliłaś/eś odpowiedzi twierdzącej, to mam dla Ciebie świetną wiadomość.
Od pewnego już czasu możesz się tak poczuć… a przynajmniej częściowo. Wszystko to za sprawą niepozornej gry Pod Wrogim Niebem.
Czy na pewno tacy obcy?
Pod wrogim niebem (org. Under falling skies) jest grą od czeskiego wydawnictwa CGE przeznaczoną dla jednego gracza. Światło dzienne ujrzała w roku 2020, za jej Polską lokalizację – podobnie jak za inne gry od CGE – odpowiedzialni są pracownicy wydawnictwa Rebel. Autorem gry jest Tomáš Uhlíř, który wcześniej przygotował wersję Print and Play. Po jej dopracowaniu CGE wydało ją w formie pełnej gry kampanijnej opartej o mechanikę dice roll oraz dice placement. Ilustracje w grze wykonane zostały przez dwóch artystów. Byli nimi Kwanchai Moriya oraz Petr Boháček. O ile Petr raczej dla wszystkich będzie nieznanym grafikiem, to o tyle Kwanchai Moriya powinni kojarzyć fani serii Dinosaur Island, Dinosaur World, Dinosaur Island: Rawr 'n Write oraz częściowo The Game.
A teraz powoli do brzegu… a może raczej idąc z tokiem gry, spójrzmy ku niebu. To właśnie z tytułowego nieba spadnie na nas „ogień piekielny”, nim będą nas atakowały hordy obcych statków spadające na nas z nieba (tłumacząc dosłownie oryginalny tytuł gry). My tymczasem staniemy się dowódcą bazy, którą przyjdzie nam obronić przed inwazją obcych.
Kości zostały rzucone
Takie słowa wypowiedział niegdyś Juliusz Cezar wiedząc, że przed wojną nie ma już odwrotu. Tak samo będzie w naszym przypadku, kiedy już rozłożymy plansze. Słowa Juliusza będą spływały również na nasze usta co rundę, kiedy poznamy wyniki swojego rzutu wykonanego pięcioma kośćmi K6… choć nie będą one jeszcze ostateczne.
Gra opiera się na bardzo prostej mechanice przydzielania kości do pól, które będą nam generowały bądź zużywały zasoby bazy. Cel natomiast jest jeden. Powstrzymać najeźdźcę przed zniszczeniem naszej aktualnie bronionej bazy. Pierwszą z nich i zarazem podobno najłatwiejszą jest najbardziej znana fanom teorii spiskowych, UFO oraz filmu Dzień niepodległości baza w Roswell.
Sama rozgrywka dzieli się na trzy fazy. Pierwszą z nich jest Faza Kości, w której to właśnie rzucamy kośćmi i poznajemy zasoby, jakie mamy do dyspozycji. W tej fazie po rzuceniu naszymi kostkami decydujemy, która kość zajmie które miejsce i wraz z ich rozmieszczaniem przesuwamy statki obcych w kierunku bazy. Licząc, że te nie trafią na pola z akcjami specjalnymi. Druga faza to rozpatrywanie efektu pomieszczeń, w których rozmieściliśmy kości. Możemy tutaj np. uzyskać pomocne w zwycięstwie punkty badań nad obcymi (cel to osiągnięcie jego maksymalnego poziomu), punkty energii, które przydają się przy wykorzystaniu możliwości bazy (potrzebne przy nauce, ataku myśliwców oraz rozbudowie), oraz poprzez umieszczenie kości na działku przeciwlotniczym zmniejszyć zakres ruchu statku obcego o jedno pole. Ostatnią rzeczą, na którą pozwalają nam kości to powiększanie bazy (wykorzystując maszynę drążącą) o nowe pomieszczenia. Trzecia faza to faza statku matki. To właśnie w tej fazie dzieje się najwięcej dla nas złego, bo to tutaj dokonuje się ruch okrętu obcych w kierunku ziemi. Gdy osiągnie on pewien poziom, niestety przegrywamy potyczkę. Poza ruchem okrętu w dół mamy tam również do czynienia z akcjami statku matki, które są naniesione na bocznym torze kafli nieba. Nie są to jednak miłe rzeczy, ponieważ mają one raczej utrudniać nam potyczkę poprzez zadanie obrażeń bazie, zmniejszenie bazy poprzez cofnięcie maszyny drążącej, dodanie dodatkowych okrętów, czy też pomniejszenie punktów nauki.
Tak że jak widać wcale nie jest łatwo być dowódcą takiej bazy. Niejednokrotnie trzeba będzie podjąć trudne decyzje. Czy na przykład aktywować laboratorium kosztem obniżenia okrętu obcych o dodatkowe jedno pole poza fazą okrętu, czy lepiej zbierać energię i punkty nauki zdobyć później?
Miasto złą sławą owiane
Każde miasto posiada swoje początkowe ułożenie kafelków bazy, na którym będziemy zarządzać jednostkami kości. Żeby nie było zbyt łatwo, nie zaczynamy z bazą w jej pełnym bojowym potencjale, a jedynie w około jego połowie. Resztę mocy drzemiącej w bazie należy uwolnić poprzez wykorzystanie maszyny drążącej.
Poza zalecaną początkową osadą Roswell w pudełku znajdziemy jeszcze dwa miasta do obrony, którymi są Nowy Jork oraz Washington DC. Z miast początkowych to by było na tyle. Pozostają natomiast dodatkowe miasta umieszczone w kampanii. Tam otrzymujemy między innymi Hawanę, Londyn, Meksyk, Montreal, Moskwa… A to dalej jednak nie wszystko. Miast tych jest bowiem czternaście, co znacznie zwiększa regrywalność tytułu.
W kampanii otrzymujemy również dodatkowe kafle nieba, które także urozmaicają rozgrywkę. Możliwość wprowadzenia do gry kości, które spełniają funkcję robotów. Zostają one przypisane po wyrzuceniu i są aktywne od następnej tury gracza, jednak ich moc z każdą rundą będzie malała.
WELCOME TO EARTH.
Gra sama w sobie jest bardzo mocno regrywalna, ponieważ wystarczy obrócić jeden kafel nieba, aby wpłynąć na poziom trudności rozgrywki. Jest również opcja obrony bazy, która już została zniszczona (kafelek miasta jest dwustronny, druga strona przedstawia miasto w płomieniach), co pozwala na start rozgrywki z pewnym bonusem. W kampanii pojawiają się też karty postaci, które posiadają dodatkowe atuty. Te z kolei również mają dwa poziomy co może mieć znaczący wpływ na rozgrywkę.
Jakość spod znaku Roswell
Gra wykonana jest bardzo estetycznie, w pudełku jednak nie otrzymamy żadnej wypraski. Dostaniemy za to całkiem sporą ilość tektury oraz papieru (komik kampanii), odrobinę plastiku w postaci statków obcych oraz kilku znaczników, a także drewniane kości. Mimo tego otwierając pudełko i zagłębiając się w rozgrywkę nie mamy wrażenia, że ktoś nas naciągnął. Zawartość pudełka jest w pełni adekwatna do kwoty, jaką należy zostawić w ulubionych sklepie z grami.
Przybyłem, zobaczyłem…
… ale czy zwyciężyłem.
Zapewniam, że jeśli doznaliście porażki w pierwszej potyczce, będziecie czuli chęć dalszej gry. Z każdym rzutem kością w każdej kolejnej rozgrywce będziecie bardziej analizowali odpowiednie rozmieszczenie kości. Wraz z wygranymi w kolejnych miastach rośnie również apetyt na zwiększanie poziomu trudności.
Tytuł ten bardzo dobrze wpisuje się w kategorie gier dla jednego gracza. Pozwala on na dłuższą rozgrywkę w przypadku analizowania ruchów, jak i szybszą w przypadku układania kości z mniejszą ilością analizy taktycznej.
Podsumowując moje wywody, a także powracając do wspomnianego wcześniej filmu Dzień niepodległości. Jeśli chcesz mieć okazję po wygranej potyczce powiedzieć „NOW, THAT’S WHAT I CALL A CLOSE ENCOUNTER” to jest to gra właśnie dla Ciebie .
Liczba graczy: 1
Czas rozgrywki: około 20-40 minut
Zalety:
+ grafiki nieba oraz bazy
+ wykonanie plastikowych statków obcych
+ klimat ataku obcych wylewa się przez palce
+ duża różnorodność i regrywalność
+ notes do rozgrywki kampanijnej
+ szybki setup
+ interesująca gra solo
Wady:
– gdzieniegdzie mało zrozumiała instrukcja
– drewniane kości tylko pomalowane
– potrzebny w miarę szeroki stół na rozłożenie nieba wraz z bazą
Tomasz „Tomcio” Kulse
Grę Pod Wrogim Niebem kupisz w sklepie
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.