Na fali popularności tematu Gwiezdnych Wojen, wywołanej ostatnimi premierami serialu Obi-Wan oraz dodatku do Zewnętrznych Rubieży, postanowiłem wtajemniczyć fanów w być może nieznany im wymiar tego uniwersum.
„Dawno, dawno temu…”
… w nie tak znowu odległej galaktyce, wydawnictwo Fantasy Flight Games wpadło na pomysł wydania osadzonej w uniwersum Gwiezdnych Wojen gry planszowej. Tytułem tym miał być właśnie rzeczony X-Wing – figurkowy bitewniak osadzony w bezlitosnej przestrzeni kosmicznej.
X-Wing, „I am your father”
Te słowa, wypowiedziane przez Darth Vadera w Epizodzie V „Imperium Kontratakuje”, przeszły już do klasyki. Jeśli zaś chodzi o wspominamy tytuł, to ojcostwo przypisujemy Jasonowi Little. To właśnie on odpowiada za stworzenie tego narzędzia masowej rozrywki. Może nie tak masowej, jak w przypadku gier cyfrowych, jednak mimo to tytuł trafił do szerokiego grona odbiorców. Oryginalna odsłona z roku 2012, natomiast ja będę opierać się na edycji drugiej wypuszczonej w 2018.
Ranking BGG dla tego tytułu na chwilę obecną wskazuje pozycję 518 w kategorii ogólnej, natomiast dla podkategorii gier wojennych – pozycję 76. Średnia wartość rankingu wynosi 8.2 dla edycji drugiej.
Skupieni na BoardGameGeek użytkownicy zgłosili fakt posiadania około 45 tysięcy kopii X-Winga (wartość łączna dla pierwszej oraz drugiej edycji). Polska społeczność na Facebookowej grupie poświęconej kosmicznym walkom wynosi obecnie około trzech tysięcy użytkowników. Nie mówimy tu więc o pozycji niszowej.
„Try not. Do or do not. There is no try.”
CORE SET, czyli zestaw podstawowy, dostarczy wszystkiego, co niezbędne do rozpoczęcia pojedynku. W pojemniku znajdziemy skrócone zasady, pełną instrukcję, figurki (łącznie: trzy), znaczniki, miarki oraz niezbędne karty.
Grafika okładki bardzo sugeruje nabywcy odegranie sceny finałowego pojedynku z filmu „Nowa nadzieja”. Niestety, w zestawie startowym nie znajdziemy wszystkich niezbędnych do tego komponentów. Brakuje na pokładzie myśliwca TIE Advanced, który mógłby pilotować nasz ulubiony filmowy antagonista (Darth Vader). Ten jednak dostępny jest w formie dodatku. I to właśnie takimi rozszerzeniami w postaci suplementarnych statków wydawca może drenować nasze portfele, dosłownie wysysając z nich Moc.
Początkowo każda fala dodatków obejmowała jedynie pojedyncze jednostki, później wprowadzono bardziej opłacalne zestawy. Postanowiono również zrobić ukłon w stronę graczy posiadających pierwszą edycję: wydano zestawy konwertujące dla wszystkich frakcji. Pozwoliło to na szybką przesiadkę na edycję drugą, bez konieczności kupowania nowego startera. A skoro o frakcjach już mowa, to w standardowym opakowaniu dostaniemy jeden okręt Sojuszu Rebelii oraz dwa myśliwce Imperium Galaktycznego. Poza tymi dwoma frakcjami, w grze pojawiają się jednostki Szumowin i najemników, Najwyższego Porządku, Ruchu oporu, Sojuszu separatystów i Republiki Galaktycznej. Czegóż więcej potrzeba, aby poczuć gwiezdny pył we włosach? Wystarczy kawałek stołu o wymiarach minimum 91 x 91 cm, dłuższa chwila na zapoznanie się z zasadami kosmicznych pojedynków oraz odrobina czasu na przygotowanie floty.
“Cover me, Porkins!”
Gdy nastanie już moment rozpoczęcia rozgrywki, potrzeba na nią kilku rund. Gra toczyć się będzie do momentu pozbycia się przeciwnika. Można tego dokonać poprzez jego uśmiercenie – zniszczenie okrętu – lub doprowadzenie do błędu w pilotażu, powodującego opuszczenie pola walki.
W trakcie kolejnych rund będziemy wyróżniać pięć następujących po sobie faz:
- Faza planowania
- Faza systemowa
- Faza aktywacji
- Faza walki
- Faza końcowa
Planowanie polega na programowaniu ruchu okrętu na tarczy manewrów, w tajemnicy przed oponentem. Każdy z wykonywanych manewrów będzie wyglądać nieco inaczej pod względem rodzaju, długości i trudności. Dla każdego z tych posunięć istnieje odpowiedni wzornik ułatwiający odmierzanie nowej pozycji na polu gry.
Faza systemowa pozwala pilotowi rozpatrzeć zdolności specjalne kierowanych jednostek. Okręty umieszczone w zestawie podstawowym nie mają takowych, jednak są dostępne modyfikatory. Można dzięki nim uzbroić swoje jednostki w astrodroidy (jak np. R2-D2), celowniczych, nowe jednostki broni i inne.
Faza aktywacji pozwala na wykonanie ruchu kolejno statkami według wartości inicjatywy jaką dysponują (od najniższej). Dzieli się to na trzy kolejne etapy:
- Odsłonienie tarczy manewrów (zaplanowanej wcześniej w tajemnicy)
- Wykonanie manewru
- Wykonanie akcji
Po wykonaniu wyżej wymienionych etapów, przechodzimy do najciekawszego aspektu gry, pojedynków w stylu dogfight.
Etap walki, w odróżnieniu od aktywacji, przebiega w kolejności zgodnej z wartością inicjatywy. Zaczynają lepsi piloci, w późniejszym etapie walczą płotki: tak, aby nikt nie zniszczył nam statku z Lukiem Skywalkerem zanim użyje mocy. Tutaj dochodzą dwie ciekawe mechaniki: strefa rażenia oraz ograniczenia wyznaczania celu. Jeśli chcemy skutecznie atakować, wrogi okręt musi znajdować się w naszej strefie rażenia – jest ona zaznaczona na kafelku okrętu. W innym wypadku nie pomogą nawet kierowane pociski.
W trakcie ataku wyznaczamy cel, określamy odległość do celu oraz ilość kości do rzutu na atak. Wykonujemy rzut kośćmi ataku, a obrońca stara się pokonać je kośćmi obronnymi. Istnieje możliwość, że obrońca zneutralizuje część/całość obrażeń poprzez mistrzostwo pilotażu i uniki wynikające z perfekcyjnych rzutów kośćmi. Jeśli pilot jest słaby, przyjmuje trafienia i związaną z tym utratę punktów strukturalnych myśliwca. Niestety, nie zobaczymy tutaj spektakularnych wybuchów. Nie usłyszymy również charakterystycznych odgłosów silników czy wystrzałów. Jednak włączając sobie w tle muzykę z filmu resztą zajmie się głowa.
Po walce następuje faza końcowa. Podczas niej czyścimy przestrzeń kosmiczną ze wszystkich pozostawionych przy statkach oznaczników (zielone i pomarańczowe żetony). Gdy wykonamy kosmiczny porządek, należy zweryfikować stan floty. Jeśli na obszarze rozgrywki pozostały jednostki tylko jednego z graczy, należy pojedynek uznać za zakończony.
„Use the force, Luke”
Wrażliwość na moc to jedna z dodatkowych funkcji w grze, jakie zostały wprowadzone wraz z pojawieniem się drugiej edycji gry. Moc pozwala nam poprawić atak lub ułatwić ucieczkę. Funkcje te są szczególnie pomocne w momencie, gdy nasz okręt leci już na oparach.
Poza mocą, mamy wiele akcji dodatkowych, które można wykorzystać na swoją korzyść. Niektóre z kolei pozwalają uprzykrzyć los naszego adwersarza. Są nimi między innymi namierzanie, skupienie, unik. Dzięki ich wykorzystaniu gra staje się jeszcze atrakcyjniejsza oraz bardziej emocjonująca.
“This is the way.”
Wydawnictwo Atomic Mass Games, które przejęło prawa do serii, od samego początku wyznaje zasadę Alfreda Hitchcocka: „najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie będzie narastać”. Przejmując markę, zapowiedziano nowe – długo wyczekiwane – okręty, takie jak Razor Crest z Mandalorianina, a następnie zmodyfikowano cały system planowania floty. Opinie co do tych zmian są podzielone, jednak najważniejsze jest to, że gra cały czas żyje i rozwija – co w tych niepewnych czasach rozgrzewa skołatane serce.
Aby zwiększyć odczuwalność klimatu, warto mieć tło do gry, przypominające przestrzeń kosmiczną. Najlepsze zapewne będą do tego specjalne maty, których pełno jest na rynku. Najlepszym miejscem aby zakupić tego typu akcesoria jest sklep playmaty.pl. Można oczywiście znaleźć podobne produkty w innych sklepach. Jednak playmaty mają w swojej ofercie maty dedykowane różnym tytułom, a co najważniejsze w odpowiednich rozmiarach i odpowiedniej jakości.
Jeśli komuś mało klimatu w walce 1 na 1, może zainwestować w rozszerzenie zwiększające liczbę graczy – nawet do 8 osób. Jeśli jednak macie już matę 91 x 91 cm, to mam dla Was złą wiadomość – może się okazać już za mała. Do pojedynku 8 osób będzie potrzebna mata o rozmiarze dwukrotnie większym, 182 x 91 cm. Czego jednak się nie robi dla swojego ulubionego uniwersum, prawda?
„Punch it, Chewie”
Możecie też przed zakupem przetestować mechanikę w fanowskiej adaptacji na komputery oraz telefony. Aplikacja Fly Casual stworzona przez Sandrema pozwala na odbycie kosmicznych walk na ekranie monitora czy też komputera. Właśnie dzięki temu przekonałem się do zakupu fizycznej kopii.
Jeśli jednak pojedynki pojedynczych okrętów to dla was za mało, jest na to rozwiązanie. Jest nim tytuł Star Wars ARMADA, gdzie przechodzimy do dowodzenia na większą skalę. Tutaj gra odbywa się na obszarze 182 x 91 cm. We władanie dostaniemy całe floty wraz z największymi okrętami znanymi z filmowej sagi. W zestawie startowym będą nimi niszczyciel gwiezdnym typu Victory, korweta Koreliańska CR90 i fregata typu Nebulon-B. Statki z X-Wing będą natomiast dostępne w eskadrach głownie po trzy myśliwce – co niestety znacznie obniża poziom detali – jednak nie ujmuje z klimatu gry. Każdy może znaleźć coś dla siebie z tego wspaniałego uniwersum. I pamiętajcie:
„May the force be with you, always.”
Liczba graczy: 2 +
Czas rozgrywki: 30 – 45 minut
Plusy:
+ klimatyczne, spójne z filmami ilustracje
+ interakcja na wysokim poziomie
+ klimat wylewa się z pudełka
+ mnogość dostępnych na rynku dodatków
+ niemal błyskawiczny setup (poza przygotowaniem floty)
+ ruchome elementy statków (np. w X-Wing)
+ system programowania ruchów
+ wysoka jakość wykonania modeli
+ można poczuć się jak bohater SAGI!
Minusy:
– core set zawiera tylko jeden zestaw kości – lepiej posiadać 2 żeby nie wykonywać kolejnych rzutów
– dodatkowe okręty = drenaż portfela
– potrzebny duży stół lub sporo przestrzeni na podłodze
– zmieniający się „koszt kart” przy tworzeniu eskadr (każda karta ma swoją wartość którą dodaje się do poziomu stworzonej eskadry – maksymalny poziom może się różnić np. na turnieju)
Tomasz „Tomcio” Kulse
Grę Star Wars: X-Wing kupisz w sklepie
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.