Trefl co pewien czas stawia na wypuszczenie nowej gry imprezowej, tym razem ta gra to Po prostu P. Jest to wesoła gra słowna, która sprawi, że wasze zwoje mózgowe zaczną się pocić – o ile zwoje mózgowe mają gruczoły potowe.
P, Po prostu P
Parafrazując znany i lubiany zwrot, wypowiadany tak wiele razy w filmach o Jamesie Bondzie, najnowszy tytuł od wydawnictwa Trefl to „P, Po Prostu P„. To sympatyczna gra imprezowa dla 3 do 6 osób w wieku powyżej 10 lat. Limit wiekowy nie jest bez powodu, ponieważ jest to gra słowna, która wymaga całkiem sporego zasobu słownictwa… a słownik ten powinien zawierać jedynie wyrazy na literę P.
Taboo na odwyku czy sterydach?
Jak wcześniej wspomniałem, Po prostu P jest grą imprezową opartą na zabawie słowem. Nie ma tutaj jednak nic odkrywczego. Znamy system podpowiadania, chociażby z gry Taboo, można jednak stwierdzić, że jest ono łatwiejszym tytułem niż recenzowana tutaj gra.
O ile w Taboo do każdego hasła otrzymamy liczbę słów zakazanych, tak w tym przypadku takowa lista nie występuje. Wprowadzono natomiast pewne utrudnienia, a są nimi: zakaz używania słów zawierających hasło oraz zakaz używania odpowiedników hasła w języku obcym. Instrukcja podaje tutaj oczywiste przykłady jak piłka – piłkarski, samolot – plane; nie da się tego łatwiej przekazać. Za łamanie reguł przewidziana jest kara: podpowiadający kończy swoją rundę, a jeśli ma jakieś punkty, traci jeden.
A może pierogi do tego?
Grę zacznie gracz, który pierwszy w swoim otoczeniu wskażę przedmiot na literę p, a zapewniam, że pilot czy np. piwo nie mogą być używane bez przerwy, także w ramach przygotowania najlepiej od razu naznosić trochę „gratów” w okolicę stołu.
Gdy pierwszy podpowiadający zostanie wyłoniony, przechodzimy do sedna gry, czyli do wertowania w swojej głowie leksykonu dla litery P. Na każdej ze 168 kart znajdziemy do wyboru dwa hasła – niekoniecznie zaczynające się na literę P. Podpowiadający decyduje, nad którym z nich się pochyli, tzn. na które będzie mu łatwiej przekazać odpowiednie podpowiedzi tak, aby przynajmniej jeden z graczy odgadł hasło. Gdy jeden z graczy zgadnie, podpowiadający oraz zwycięzca otrzymują pieroga. I tak gramy do momentu, gdy któryś z graczy uzyska pięć takich przekąsek.
I z tymi pirogami mam drobny problem. Mianowicie dlatego, że w instrukcji nie została zawarta informacja, z jakimi pierogami mamy do czynienia – bo jak grać pierogami z mięsem, gdy przy stole zasiadają wegetarianie czy weganie?
Brak VAR
Zdecydowanie w grze chodzi o szybkość. Nie szybkość podpowiadania, bo znalezienie odpowiednich słów drogowskazów może trochę zająć, ale o prędkość zgadywania. Niestety, autorzy nie przewidzieli w zestawie kamery czy chociaż dyktafonu, który rejestrowałby rozgrywkę w celu późniejszych weryfikacji kto był pierwszy, a takie działanie przydałoby się dosyć często. Szczególnie w przypadku, kiedy dwóch graczy posiada taką samą liczbę punktów i akurat to hasło decyduje o wygranej.
Niejednokrotnie w trakcie testowania tytułu musieliśmy zdecydować o nieprzydzieleniu punktów – właśnie ze względu na bardzo zbliżony czas odpowiedzi, gdzie różnicy nie zauważał nawet podpowiadający. Właśnie w tym przypadku wprowadziłem nasze home rules.
Karta karcie nierówna
W grze do dyspozycji mamy 168 kart. Na każdej z nich znajdują się dwa hasła, a więc daje to 336 niepowtarzalnych haseł do odgadnięcia. W trakcie dwóch wieczorów testowania, w różnych konfiguracjach osobowych, nie rozegraliśmy nawet całej talii jednokrotnie – a trochę graliśmy.
Nasunęło się jednak stwierdzenie, że karty są bardzo nierówne. Mianowicie możemy mieć kartę, gdzie do obu haseł będziemy sypali podpowiedziami jak z rękawa, a może trafić się również taka, gdzie złapiemy się za głowę i będziemy lamentować nad swoim losem. Na szczęście w tym wypadku autorzy przewidzieli rozwiązanie. Jeśli podpowiadający nie radzi sobie z hasłem, może spasować i przekazać kartę osobie po swojej lewej stronie – może ona ma bystrzejszy umysł i szerszy zasób słownictwa. Przekazujący nie bierze już jednak udziału w odgadywaniu.
Opcja pasowania w moim odczuciu jest dobra w konfiguracji 4+ graczy, gdyż grając we trzy osoby de facto spasować może tylko jedna osoba, później zostaje po jednej osobie podpowiadającej oraz zgadującej, co obniża radość z gry.
Let’s have fun
Najnowsze dziecko od Trefl–a zdecydowanie przypadło mnie oraz moim towarzyszom do gustu, ze względu na niezbyt długie partie oraz przez śmiech, jaki potrafią wywołać niektóre podpowiedzi. Po zagraniu jednej partii od razu pojawia się ochota na kolejne, nie skończyliśmy nigdy na 2 czy 3 – bardziej na dziesięciu.
W obecnych czasach ciężko zachęcić ludzi nie związanych z planszówkami do gier planszowych. Gry imprezowe ze względu na swoją prostotę oraz niezbyt długi czas rozgrywki znacznie to ułatwiają. Nie będę ukrywał, że procenty też, jednak te z kolei odrobinę utrudniają podpowiadanie. Zachęcam was więc do pokazania tej gry osobom, które niezbyt chętnie zasiadają do stołu w celu innym niż konsumpcja, ponieważ jak napisał kiedyś Kazimierz Przerwa-Tetmajer:
„ Nic człowieka tak nie charakteryzuje jak rodzaj zabawy, jakiej szuka.”
Liczba graczy: 3-6
Czas rozgrywki: 15-60 min
Zalecany wiek: 10 +
PLUSY:
+ czas rozrywki maksymalnie 15 min. – można zagrać więcej partii przy jednorazowym posiedzeniu
+ ekspresowe tłumaczenie zasad
+ natychmiastowy setup
+ syndrom kolejne partii
MINUSY:
– niekiedy ciężko o dobre podpowiedzi – nie wynika to z niewiedzy – szczególnie dla wyrazów zaczynających się na P
– konieczność stosowania home rules
– szybko się kończy
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.