Znalazłem w archiwach Uniwersytetu Gier Planszowych i Nauk Powiązanych dwie teki, wypełnione po brzegi korespondencją sprzed lat. Z kontekstu wnioskuję, że to wymiana pomiędzy dwoma detektywami – a może między detektywem i jego przyjacielem. Przytaczam tu całą treść, jaką mimo upływu lat udało się odtworzyć ze spróchniałych stronic.
„[…] nie uwierzysz, znówże to uczynili! Kolejne pudło pełne zbrodni! Na stare lata widzę już niewiele, więc i nie wszystkie sprawy rozpoznaję – ale z tego, co mi mówi guwernantka, to znów opowieści z naszego żywota. Pamiętasz li, gdyśmy to chodzili ulicami Crime City i co rusz napotykali kolejnego złodzieja, mordercę czy niewiernego męża? Gdy bruk tak usłany był narzędziami zbrodni i dowodami rzeczowymi, że nie sposób było się nie potknąć? Ach… to ci byli czasy… Powiedz mi, kochany, czy masz jeszcze przepis na te pyszne [… rękopis urywa się, najwyraźniej nadpalony na brzegu]”
Na odwrocie widać jedynie inicjał, „S.H.”.
Jest i odpowiedź, choć nie sposób określić, czy na cytowany wyżej list, czy to w ogóle dalszy ciąg tego samego tematu. List pisany spokojną, pewną ręką, literami ozdobionymi licznymi zawijasami, swobodnie plątającymi się wokół słów.
„[…] tak, tak, naturalnie. Ludzkie ciągoty do rzeczy mrocznych i do makabry są znane od wieków – i od wieków niemożliwe do odparcia. Nie każden jednak nadaje się do pracy, czy to w prosektorium, lazarecie czy tym bardziej w komendanturze. A rozwiązać zbrodnię w zaciszu swego lokum, przy mizernym świetle łuczywa, mającym wzmagać atmosferę – czemuż nie? Rozrywka stołowa, drogi przyjacielu, to najlepsza droga do spełnienia naszych skrytych żądzy i haniebnych instynktów. A propos tych ostatnich, czy masz może pożyczyć 50 funtów szterlingów? […]”
Na tym korespondencja urywa się. W materiałach dowodowych zachował się jeszcze tylko weksel na 50£ – nie jest wiadome, czy został spłacony.
Powrót do miasta zbrodni
MikroMakro: Na Tropie Zbrodni pojawiło się nad Wartą w zeszłe wakacje i od początku było pozycją dziwną i nietypową. Nie wiem, na ile określenie „gra” jest tu adekwatne – łamigłówka? Zagadka kryminalna? Mikrofabuła? Niezależnie od kategoryzacji, MikroMakro skradło moje serce jako przeżycie. Nie jest to przeżycie szczególnie długie – całość można zamknąć w kilku godzinach – ale na tyle unikatowe, że ulotność czy jednorazowość zupełnie nie umniejszają jego wartości.
Kryminalistyka 101
Założenie jest takie: na pokaźnej mapie zilustrowano różne momenty w życiu bardzo przestępczego miasta. W izometrycznym rzucie, ascetyczną i pozbawioną kolorów kreską przedstawiono miejsca, ludzi i wydarzenia – większość z nich w kilku miejscach jednocześnie, sugerując upływ czasu i wskazując przebieg zdarzeń. Zadaniem graczy jest rozwiązywać kryminalne zagadki, przedstawione na tejże mapie.
Gdzie znajdują się zwłoki ofiary? Gdzie morderca porzucił narzędzie zbrodni? Jaki był jego motyw? Czy jest jedynym podejrzanym? Czy ktoś mu pomagał? Którędy uciekł z miejsca zdarzenia i gdzie schował ewentualne łupy? To standardowe pytania, pojawiające się na kartach zadań – w „aktach sprawy”, jeśli wolicie.
Historia w 16 odcinkach
W pudełku z grą uważny nabywca znajdzie 16 niewielkich kopert, wypełnionych kartami – pięcioma, dziesięcioma, a nawet piętnastoma, w epickiej, finałowej sprawie. Każda z nich daje śledczym zadanie do rozwiązania: gdzie, kto, dlaczego, czym? W wersji podstawowej – niezmiernie łatwiejszej – karty te prowadzą graczy kolejnymi pytaniami. W wariancie zaawansowanym używa się tylko wstępnej karty, która wskazuje jedynie ofiarę – całą resztę historii należy odtworzyć bez pomocy dydaktycznych. Wyzwanie, jednakowoż, jest naprawdę niewąskie i ten tryb polecam tylko prawdziwym kozakom domowej kryminologii.
Czy 16 przygód to dużo? To zależy. Patrząc od strony formalnej, MikroMakro: Miejski Poker to gra na najwyżej kilka wieczorów – jeden, jeśli naprawdę spiąć detektywistyczne poślady. To niewiele, jak za 100zł.
ALE.
Traktowanie gry o rozwiązywaniu zagadek przez pryzmat regrywalności jest… sprzeczne z elementarną logiką. Mamy tu do zjedzenia kryminalne ciastka – szesnaście ich. Po zjedzeniu ciastka nie mamy przecież jak powtórzyć procesu – ciastko znika w trzewiach i zasila nasz organizm, sycąc nas i czyniąc silniejszymi.
Zagadka jest jak to ciastko: raz zjedzona, już nigdy nie smakuje tak dobrze. A skoro celem gry jest rozwiązanie pewnej tajemnicy, przeprowadzenie śledztwa i wskazanie rozwiązania – a to jest tylko jedno – to skąd miałaby się tu wziąć regrywalność i na czym miałaby się opierać? Na zaklejaniu mapy nowymi rysunkami? Na to poczekajmy do MicroMacro Legacy: Crime City Chodzież 1986. Tutaj cieszmy się unikatowym wyzwaniem i nie porównujmy MikroMakro do eurogier czy imprezówek. Jeśli ktoś szuka regrywalnej gry z kryminałem w tle – 45 wersji Cluedo czeka na odkrycie!*
Wszystkim pozostałym polecam rozwiązać zagadki w MikroMakro i po fakcie sprezentować ją znajomym lub… zamienić ponownie na twardą walutę przy pomocy portalu ogłoszeniowego.
Więcej tego samego
MikroMakro: Miejski Poker nie odkrywa nowych gruntów, nie rewolucjonizuje mechanik, ani też nie wprowadza elementów mających przekonać nieprzekonanych. To klasyczny przykład kontynuacji, kolejnej odsłony serii, prezentującej „więcej tego samego”. I nie jest to w żadnym wypadku zarzut! Pierwsza część pokazała, że gry detektywistyczne nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa – i dla mnie forma „odcinkowa”, gdzie kolejne gry nie wymyślają koła na nowo, tylko dają graczom kolejne sprawy do rozwiązania, sprawdza się zupełnie dobrze.
Mam wręcz wrażenie, że gdyby MikroMakro 2 było opasłym tomiszczem 100 czy 200 zagadek, to po pierwsze mapa miałaby rozmiar średniego perskiego dywanu, a po drugie nagromadzenie elementów rozpraszających uwagę i niezwiązanych ze śledztwem byłoby zbyt duże. MM jest bardzo dobre takie, jakie jest – a jeśli dla kogoś to za mało, to gier kryminalnych na rynku nie brakuje: również tych opasłych.
O estetyce zbrodni
Dla tych, którzy powątpiewają w sens kupowania kolejnych wydawnictw z serii, mam ciekawostkę. Choć obie pozycje można rozgrywać zupełnie niezależnie, bez znajomości innych gier, to łączą się one na dwa dyskretne sposoby.
Po pierwsze – złożone ze sobą plansze tworzą spójną mapę miasta, z łączącymi się ulicami i mariną.
Po drugie – pewne sprawy „wychodzą” poza swoją oryginalną mapę i toczą się dalej na drugiej części. Nie chciałbym tu spoilerować za wiele, powiem więc tylko, że na nowej mapie możemy śledzić, jak potoczyła się mordercza przygoda jednej z podejrzanych z MikroMakro: Na Tropie Zbrodni.
Nawet bez tego, każda część gry dostarcza wielu momentów typu „Eureka!” – nagłych odkryć poszukiwanych sprawców, ponownego złapania raz przerwanego śladu, odnalezienia w tłumie wypatrywanej od kwadransa postaci. Ciche przeglądanie kolejnych kwadrantów mapy, podążanie wzrokiem za uciekającymi z miejsca zbrodni postaciami, interpretowanie obrazów i znaków – to esencja tej kryminalnej przygody.
Werdykt
MikroMakro pracowicie wyrąbało swój własny przerębel na mroźnym, planszowym oceanie: przy pomocy zbrodni, nowatorskich pomysłów i przełamywanych konwencji. To nietypowa pozycja, zarówno pod względem kreski, tematyki, sposobu rozgrywki, jak i kontrowersyjnej dla wielu regrywalności. Nie mam jednak wątpliwości, że mocna reputacja tej gry nie jest wynikiem marketingowych sztuczek: to unikatowa forma spędzania czasu, nie wymagająca tłumaczenia zasad, znajomości mechanik czy nawet znajomości gier planszowych jako takich. To rozrywka, do której przysiąść może każdy właściciel względnie zdrowych oczu.
Próg wejścia jest niski, poziom interakcji nad stołem wysoki (niezależnie od liczby graczy), a satysfakcja z rozwiązania sprawy jest zawsze ogromna. MikroMakro dumnie przekracza granice planszowości w grach i pokazuje nam, o co tak naprawdę w tym sporcie chodzi – o pyszną zabawę, najlepiej w doborowym towarzystwie.
Gra dla 1 – 4 graczy w wieku od 8-10 lat wzwyż (spoiler: tematyka to zbrodnia i częste morderstwa)
Potrzeba około 10-30 minut na sprawę (jest ich 16 w pudełku)
Zalety:
+ godne przedłużenie mikromakrowej sagi
+ świetna zabawa dla graczy o różnych stopniach planszowego wtajemniczenia
Wady:
– przy 4 osobach nad stołem robi się tłoczno (może trzeba grać na dwóch kopiach gry?)
* serio, BGG podaje 45 wersji Cluedo.
Grę MikroMakro: Miejski Poker kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.