Jeszcze dobrze nie zeszła u mnie ze stołu jedna mała gra autorstwa dra Knizii, a już trafiła na niego następna. Teraz jest to kolejna wariacja na temat kultowych Lost Cities. Tym razem w wersji kościano-wykreślanej.
Z niezwykle bogatej serii gier spod znaku Zaginionych Miast, ja miałem okazję poznać tylko dwie – Lost Cities: Pojedynek i Keltis. Niedawno Galakta zaskoczyła mnie dość mocno zapowiedzią kolejnej odsłony – Lost Cities: Gra kościana, w którą będzie mogła zagrać właściwie dowolna liczba osób (limitem są tylko karteczki i liczba dostępnych pisaków) w wieku od 8 lat, a jedna rozgrywka potrwa około 30 minut.
O zasadach
Ci którzy znają zasady pierwotnej wersji Lost Cities poczują się jak w domu. Choć nawet jak się nie zna wcześniejszych wersji tej serii, z opanowaniem reguł tej wykreślanki nie powinno się mieć problemu.
Działa to mniej więcej tak. Gracz aktywny rzuca 6 kostkami (3 sześciościenne wskazują symbole / kolory ścieżek, 3 dziesięciościenne cyfry od 0 do 9). Następnie wybiera jedną parę – symbol i cyfrę. Z niewybranych kostek każdy z pozostałych graczy tworzy wybraną przez siebie parę. Następnie wszyscy gracze wpisują wybraną cyfrę w najniższym miejscu kolumny odpowiadającej symbolowi na „kostce ścieżek”. Warunkiem jest, żeby wpisana cyfra nie była niższa od cyfry widniejącej na ostatnim zajętym miejscu kolumny (czyli wpisujemy cyfrę równą lub wyższą od ostatniej już wpisanej). Co jakiś czas na ścieżce spotkamy bonusy, pozwalające nam np. na dodatkowy awans na jednej ze ścieżek lub zaznaczenie kolejnej pozycji na torze artefaktów.
W uzupełnieniu powyższych zasad warto jeszcze wspomnieć, że:
– przy wyborze zera i ścieżki, której wcześniej nie eksplorowaliśmy, możemy zaznaczyć bonus, który spowoduje, że podwoją nam się punkty z tej ścieżki na koniec rozgrywki;
– na każdej ze ścieżek po szóstym polu jest most. Jeżeli go przekroczymy jako pierwsi zdobywamy dodatkowe 20 punktów (inni gracze zaznaczają, że premia z tej ścieżki jest już nieaktywny)
– możemy zrezygnować w awansu na ścieżce (nie wpisujemy wówczas nigdzie żadnej cyfry), żeby podnieść się na torze kości, jednak dotarcie na tym torze do ostatniego pola kończy nasz udział w rozgrywce.
Gra kończy się, w momencie kiedy przekroczone zostanie wszystkie 8 mostów (6 na torze ścieżek + 1 na torze artefaktów i 1 na torze kości) albo wszyscy gracze zostaną wyczerpani (dotrą do ostatniego pola na torze kości).
Gracze otrzymują punkty zwycięstwa z każdej ze ścieżek oraz z torów artefaktów i kości, do których dolicza jeszcze ewentualne punkty zdobyte za przekroczone mosty. Im wyżej na danej ścieżce gracz dotarł tym więcej punktów za nią otrzymuje, przy czym pierwsze 3 pola na każdej ścieżce przynoszą jeszcze punkty ujemne (jeżeli przy danej drodze zaznaczony jest bonus są one również mnożone przez dwa).
O wrażeniach
Prostota zasad Lost Cities: Gra kościana, stawia je w gronie wykreślanek najlżejszych. Daleko jej ciężkością do Muru Hadriana, nie ma taż tyle możliwości co w Kartografach czy takich kombosików jak w Rzuć na tacę. Raczej bliżej jej tutaj do niedawno opisywanych Wysp Tukana czy Bukietu. I wśród takich lekkich roll&write’ów LC:GK przypadło mi do gustu najbardziej. Decyzje w grze podejmowana są trochę na zasadzie push your luck (zaczynać ścieżkę czy nie? wpisywać wysoki numer na początek czy poczekać na niższy?), ale można też stworzyć sobie jakiś plan, który potem staramy się zrealizować. Co ważne ich realizacja wcale nie zależy wyłącznie od ślepego losu (choć on jest istotny), ale też naszej determinacji. Przykładowo moją taktyką (choć nie zawsze zwycięską) jest odpuszczenie 1-2 ścieżek w ogóle (wówczas one nie punktują), a skupienie się na dowiezieniu jak najwyżej pozostałych.
Podobają mi się wszystkie zastosowane w grze pomysły na wzbogacenie głównego mechanizmu od wyboru ścieżek punktujących podwójnie, przez pola bonusowe (artefakty i skok na kolejne pole) na wyścigach do mostów kończąc. Sprawiają one, że w tej lekkości rozgrywki jest jednak nad czym pomyśleć i między czym wybierać. Wiadomo, że wybór ścieżki (ścieżek) punktujących podwójnie nakłania nas do ich priorytetowego tratowania. Z kolei wyścig do mostów zachęca niekiedy do podejmowania ryzykownych decyzji i wpisywania wysokich cyfr już na niższych polach. Bonusy dają możliwość odpalenia kombinacje pozwalającej niekiedy na wypełnienie 3 lub 4 pół ścieżek, przekroczenie mostu czy zdobycie kolejnego artefaktu. Całość działa sprawnie, żaden mechanizm nie wydaje się dodany na wyrost, a rozgrywka przyjemnie łechce szare komórki i lekko podnosi adrenalinę.
Są dwie rzeczy, które mi się z LC: GK nie podobają. Pierwszą, jest brak jakichkolwiek pisaków obecnych w pudełku. Rozumiem, że w grze dla nieograniczonej liczby graczy nie można ich włożyć … nieograniczona liczbę, ale te 5 ołóweczków by się jednak przydało. Zdaję sobie sprawę, że to podniosłoby nieco koszt gry, ale tak czy inaczej gracze muszą je zdobyć, a z doświadczenia wiem, że nie każdy posiada w domu 5 sprawnych przyborów do pisania (nie mówiąc już o rozgrywce w plenerze). Drugim mankamentem jest dla mnie możliwość odpadnięcia graczy przed końcem rozgrywki. ERRATA*
Podsumowując Lost Cities: Gra kościana to fajny tytuł, który z pewnością warto sprawdzić, szczególnie jak jest się fanem dra Knizii / wykreślanek / gier lekkich i niezobowiązujących. Mówiąc krótko – dobry, godny polecenia fillerek.
* W miejscu erraty była zamieszczona błędna informacja o tym, że po dojściu do końca toru kości gracz jest eliminowany z dalszej rozgrywki – co poczytałem jako wadę. Po uwadze Czytelnika, że gracz nie jest eliminowany a traci wyłącznie punkty z toru kości fragment wykreśliłem.
Grę Lost Cities: Gra kościana kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Galakta za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
„Drugim mankamentem jest dla mnie możliwość odpadnięcia graczy przed końcem rozgrywki. Co prawda maksymalny czas bezczynności gracza, jaki udało mi się zmierzyć wynosił 9 minut, ale przy rozgrywce 30 minutowej to jednak 1/3 zabawy.” – ale to nie jest prawda, jak skreślisz wszystkie pola odmowy wybrania kości to po prostu masz 0 punktów w tej kategorii ale grasz dalej, kolejne odmowy po prostu nie przynoszą żadnego efektu.
Poprawione, tzn. wpisałem erratę. Dziękuję serdecznie za zwrócenie uwagi