Dawno dawno temu, w czasach około wczesno-podstawówkowych miałam kilka ulubionych układanek. Jedną z nich była tzw. Piętnastka, która podobno powstała w Stanach Zjednoczonych w 1874 roku. W kwadratowej, plastikowej ramce mieściły się ruchome kwadraciki ponumerowane od 1 do 15 – zadaniem gracza było takie ich przesuwanie, by ułożyć je w odpowiedniej kolejności. Od tamtej pory widziałam wiele wersji tej układanki zawierających liczby, konkretne obrazki, a nawet labirynty. Jeden rzut oka na Pakal sprawił, że wróciły miłe wspomnienia. Napędzana nostalgią i ciekawością chciałam zobaczyć, jak ten mechanizm, można wykorzystać w grze planszowej.
Kolorowe pudełko skrywa tor ruchu, żetony/kafelki, planszetki gracza i zestawy plastikowych płytek. Żywe, nasycone barwy, symbole inspirowane kulturami mezoamerykańskimi – pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne.
Miałam pewne obawy, co do funkcjonalności przesuwanych kwadracików, ale na szczęście nie potwierdziły się. Pasują idealnie i nie zauważyłam by sprawiały jakiekolwiek problemy. Jedyne co nie do końca mi się podoba, to same planszetki graczy. Pomimo, że sprawdzają się bardzo dobrze, to mają “tani” wygląd, który nieodparcie kojarzy mi się z tackami na jedzenie na wynos…
Pakal to imprezówka, w której trzeba wykazać się refleksem, zręcznością i błyskawiczną analizą sytuacji. Przyda się też dobra pamięć i odrobina wyobraźni przestrzennej.
Gracze otrzymują planszetkę – ramkę, do której wkładają kartę podzieloną na 16 pól, a następnie uzupełniają mieszanką przezroczystych i kolorowych płytek w taki sposób, by zakryć wszystkie symbole.
Na początku tury zostaje odsłonięty kafelek z trzema obrazkami. Wszyscy gracze na raz starają się poprzesuwać na swoich planszetkach płytki w taki sposób, by widoczne były tylko wskazane symbole. Oczywiście im szybciej tym lepiej, zwłaszcza, że w zależności od poziomu trudności mamy na to 45 lub 35 sekund. Czas możemy odliczać sami lub skorzystać z dedykowanej aplikacji. Choć zwykle jestem przeciwna mieszaniu telefonów/tabletów z grami planszowymi, to w tym przypadku zachęcam do podparcia się elektroniką. Aplikacja nie jest w sumie niczym więcej niż timerem, ale zastosowana w niej odgłosy dżungli i dźwięk odliczania dodają aurę pośpiechu i nieuchronności, która akurat w tej grze sprawdza się doskonale.
Wyścig z czasem i innymi graczami jest świetną zabawą dającą dużo emocji. Pewnie na tym gra mogłaby się zakończyć i nadal byłaby całkiem udaną imprezówką. Twórcy poszli jednak krok dalej i dodali wyścig na planszy. Każdy gracz, który wyrobi się w czasie i uzyska prawidłowy układ ma prawo chwycić żeton z symbolem wskazującym pole na torze ruchu, na które będzie się przemieszczał. Oczywiście trzeba to zrobić szybko, bo pozostali gracze na pewno nie dadzą nam chwili oddechu. Może się zdarzyć, że poganiani uciekającym czasem spanikujemy i wybierzemy niekorzystnie, przesuwając się tylko o jedno-dwa pola. Albo jeszcze gorzej, chwycimy żeton z obrazkiem, który występował w układzie, wtedy nie ruszamy się w ogóle.
Na zwycięstwo wpływa wiele czynników, a samo szybkie przesuwanie płytek nie gwarantuje wygranej. Przewagę mają na pewno osoby, które są w stanie zapamiętać, gdzie znajdują się symbole. Zdarza się, że trafią się gracze z umiejętnościami, które sprawiają, że są w te klocki dużo lepsi od innych. Pakal zawiera jednak mechanikę pozwalającą trochę te różnice wyrównać. Jeśli komuś idzie zbyt dobrze, a po torze na planszy pędzi jak burza, to co kilka pól mija narysowane pochodnie. Informują one, o tym że w ramce należy zamienić jedną kolorową płytkę na przezroczystą. Wydawałoby się, że to ułatwienie, bo lepiej widać naszą kartę, jednak im więcej przezroczystych okienek, tym trudniej zasłonić zbędne symbole. Z kolei jeśli komuś zupełnie nie idzie, to ma prawo wykonać ruch odwrotny i zastąpić przezroczystą płytkę kolorową.
Zwykle gry imprezowe, zwłaszcza te na refleks, do mnie nie przemawiają, a raczej przemawiają na dużych eventach. Już kilka raz przekonałam się, że trzeba mieć do nich odpowiedni moment, grupę ludzi i nastawienie. Gra, która wydawała się super bajerancka na targach, w domu nie sprawiała już takiego wrażenia. Tym razem jest inaczej. Pierwsza rozgrywka bardzo mi się spodobała, współgraczom również. Co więcej, do tej pory mój zapał do tej gry nie opadł. Grałam w różnym składzie i za każdym razem był to strzał w dziesiątkę.
Łatwe i szybkie do wytłumaczenia zasady, kilkanaście minut rozgrywki, świetna zabawa, która na pewno nie skończy się po jednej partii. Czego chcieć więcej? Chyba nie przesadzę jeśli powiem, że Pakal to dla mnie odkrycie roku w kategorii gier imprezowych.
Gra dla 2-4 graczy, wiek 8+.
Czas gry ok. 20 minut.
+możliwość lekkiego dostosowania poziomu trudności
+dobrze działające elementy
+ciekawe połączenie gry na zręczność, refleks i wyścigu
+po prostu świetna zabawa
-”tani” wygląd planszetek graczy
Pingwin: Ależ to fajne! Pakal przypomniał mi moje dzieciństwo. Jedyna łamigłówka 2D tego okresu. Do tej pory mam w domu te cudeńka. A wracając do Pakala – nie tylko trzeba wykazać się sprawnością manualną i spostrzegawczością, ale jeszcze dobrą pamięcią. Czego szukam, czego nie mogę „złapać”, co mi się najbardziej opłaca – a to wszystko pod presją czasu, bo jeśli zbyt długo będę myśleć, to przeciwnik mnie ubiegnie i zgarnie sprzed nosa najbardziej intratny żeton. Gra jest fantastyczna. Ja chcę jeszcze raz!
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.