Kto z nas nie fascynował się takimi serialami jak Chirurdzy, Doktor House, Szpital New Amsterdam czy chyba najbardziej znany Ostry Dyżur? Właśnie ten serial, wymieniony jako ostatni nawiązuje tytułem oraz tematyką do gry wydawnictwa Galakta Ostry Dyżur (oryginalnie Rush M.D. wydane przez Artipia Games znane również z gry Kitchen Rush). Wiadomym jest, że gra to nie szpital w Leśnej Górze jednak ja postanowiłem sprawdzić, czy posiadam kwalifikacje do zarządzania zespołem pielęgniarek i lekarzy.
Szpital czy Szpitalny Oddział Ratunkowy?
Ostry Dyżur to kooperacyjna gra czasu rzeczywistego o prowadzeniu szpitala. Wraz z maksymalnie trzema graczami działamy razem, aby przyjąć pacjentów do szpitala, zdiagnozować ich oraz w razie potrzeby zapewnić konkretne leczenie. Ostry Dyżur rozgrywany jest w 4 rundach po 4 minuty każda, z dodatkowym czasem pomiędzy rundami na sprawdzanie efektów leczenia, osiąganych wyników i popełnionych błędów. Ważne będzie również omawianie strategii z pozostałymi lekarzami, a także porządkowaniem oddziałów po rundzie.
Kluczowym elementem gry są klepsydry. Każdy gracz ma klepsydrę, która przedstawia lekarza; są także klepsydry, które reprezentują pielęgniarki. Podczas przygotowania planszy przedstawiającej szpital (podzielonej na moduły niczym oddziały) znajdziemy na niej okręgi, które są niebieskie, pomarańczowe albo dwukolorowe. Oznaczają one miejsca, gdzie możesz umieszczać swoich podwładnych w celu wykonania określonych zadań. Lokacje te będzie trzeba odwiedzać kilka razy w trakcie każdej gry w Ostry Dyżur. Miejsca te nierozłącznie kojarzą się z medycyną w mniejszym bądź większym stopniu, a są nimi:
- apteka: szpital zaczyna bez zaopatrzenia, właśnie tutaj poinstruujesz pielęgniarki, aby uzupełniły pigułki, lekarstwa, kroplówki i/lub strzykawki.
- bank krwi: działa podobnie jak apteka, jednak dotyczy krwi.
- bank narządów: jak bank krwi, z tą jednak różnicą, że zajmuje się narządami. Wśród dostępnych w grze są serca, nerki, płuca i kości; dodatkowo to wszystko w formie ładnych drewnianych znaczników, które uwielbia mój syn. Ważne informacja: aby móc „leczyć” z wykorzystaniem narządów konieczne będzie posiadanie pęsety dołączonej do zestawu.
- wejście do szpitala: tutaj trafiają nowi pacjenci w dwóch stopniach kwalifikacji – leczenie ambulatoryjne lub hospitalizacja.
- przychodnia: tutaj leczymy głównie podając leki czy kroplówki. Udając się tutaj, możesz dać pacjentom wszystko, czego potrzebują, pod warunkiem, że jest to dostępne w aptece i/lub banku krwi.
- oddział przyjęć pacjentów: po przyjęciu pacjentów kierujemy ich na oddziały do łóżka w celu przeprowadzenia dalszej, dogłębnej diagnostyki.
- oddziały: każdy zapewnia trzy szpitalne łóżka złożone z kartonu, na których umieszczać będziemy hospitalizowanych pacjentów.
- pracownia posiewu, badania krwi, rezonans magnetyczny i RTG: hospitalizowani pacjenci potrzebują najczęściej jednego lub dwóch z wymienionych zabiegów do postawienia właściwej diagnozy przez lekarza. Każde z badań zawiera mini grę, która kończy się komunikatem „ten pacjent potrzebuje takiego leczenia”. Jeśli potrzebne są dwa badania diagnostyczne, potrzebne jest tylko to poważniejsze leczenie.
- sale operacyjne: wielu z hospitalizowanych pacjentów wymaga operacji, która wymaga narządów oraz innych leków. Dodatkowo potrzebny będzie lekarz oraz dwie pielęgniarki. Oczywiście nie możemy również zapomnieć, że tutaj również pacjent będzie niezbędny.
Ale co się dzieje po uruchomieniu timera? No cóż, wkraczamy do akcji i przyjmujemy pacjentów. Wysyłamy pielęgniarki (klepsydry) do apteki, banku krwi i organów, aby zaopatrzyć się w wymagane lekarstwa. Hospitalizujemy jednych pacjentów, leczymy drugich, wykonujemy rezonanse magnetyczne, operujemy i mamy nadzieję, że uda się zakończyć wszystko bez błędu lekarskiego, zanim skończy się czas. Przecież nie chcemy skończyć z pozwem za błąd w sztuce lekarskiej?
Nie myli się ten, co nic nie robi.
Celowo pominąłem niektóre elementy, które sprawiłyby, że gra wyglądałaby prostacko. Czy kiedykolwiek graliście w grę Operacja jako dziecko? Tą grę z pacjentem na stole operacyjnym gdzie wkładamy organy szczypcami tak aby nie dotknąć krawędzi? Przyjemna rozrywka, ale tak naprawdę jest to coś, w co chcesz grać głównie z dziećmi. W Ostrym Dyżurze znajdziemy podobne elementy, jednak tutaj wpisują się one w klimat. Są doskonale powiązane z grą o leczeniu oraz wyścigiem z czasem.
To powiedziawszy, Ostry Dyżur zawiera następujące elementy:
- działania z organami za pomocą pęsety.
- strzykawki z lekami, które należy najpierw przygotować, zanim będą mogły zostać podane pacjentom.
- mini gry diagnostyczne polegają na wyszukiwaniu określonego obrazu, odpowiednim przestawieniu białych i czerwonych krwinek w badaniu krwi, balansowaniu klepsydrą lekarza na krawędzi łóżka w trakcie rezonansu czy wyszukiwanie oznaczeń łóżek na zdjęciach rentgenowskich (zdjęcia powyżej).
Być może wspomniane mini gry nie mają wiele wspólnego z medycyną ale działają. Dodatkowo wymagają najcenniejszego zasobu występującego w grze: czasu. Mamy cztery minuty, a klepsydry potrzebują około 30 sekund na przesypanie; dodam, że nie możemy ich przenosić ani obracać, zanim piasek się nie przesypie. Dlatego kluczowe znaczenie ma tutaj planowanie, wielozadaniowość i koordynacja z pozostałymi graczami. Oczywiście, możemy wywierać presję na innych, ale ponieważ potrzebujesz pacjentów oraz punktów zwycięstwa, aby wygrać grę, a przez błędy możesz ją przegrać; ciągle myślimy, co możesz zrobić, aby zyskać jak najwięcej punktów.
Upływający czas oznacza, że musimy szybko diagnozować i leczyć. Dasz komuś tylko jedną zamiast wymaganych dwóch/trzech tabletek, włożysz tylko jedno z wymaganych dwóch serc (tak, jest diagnoza mówiąca, że pacjent potrzebuje dwóch serc), a będą konsekwencje. Każdy pacjent ma stopień zaawansowania choroby (stabilny, poważny lub krytyczny) jeśli się pomylisz, będzie to kosztowało nas punkty reputacji oraz dodatkowo pogorszy się stan pacjenta (chyba że już był krytyczny… wtedy pacjent umiera, co również wpłynie na poziom reputacji).
Doświadczenie
W Ostry Dyżur rozegrałem już kilka partii: kilka razy w trybie solo i co najmniej 2 razy z żoną. Z każdą kolejną grą szło mi/nam coraz lepiej. Może nie brzmi to specjalnie spektakularnie, jednak jak na nasze możliwości takie właśnie jest.
Oczywiście gdy pierwszy raz gramy w grę, nigdy nie gra się optymalnie; dopiero obywamy się z tytułem, uczmy zasad. Początkowo zasady są niejasne, musimy sięgać do instrukcji. Ta niestety specjalnie nie pomaga, wciąż łatwo jest coś przeoczyć lub pominąć. Za przykład może niech posłużą tutaj pęsety, kiedy należy lub nie należy ich używać: na początku nie było to dla mnie jasne, że w salach operacyjnych obowiązują inne zasady aniżeli w aptece/banku krwi, więc na początku używaliśmy tych rzeczy, kiedy tylko chcieliśmy. Nasz błąd.
Pomiędzy moimi grami solo oraz tymi z żoną zawsze mijał jakiś czas, jednak w obu przypadkach pierwsza runda zawsze szła mozolnie. Niewielu pacjentów udawało się wyleczyć, byliśmy daleko od celu (oczywiście jeśli wybraliśmy wyższy poziom trudności) i po prostu czułem się jakbym musiał uczyć się gry na nowo. Potem jednak organizowaliśmy się już lepiej; w zasięgu ręki trzymaliśmy nasze zasoby, wprowadzaliśmy dywersyfikację zadań, zaczęliśmy zaopatrywać się wcześniej, a nie z limitami jak na NFZ, ma to kluczowe znaczenie w pierwszej rundzie. Tak więc bardziej niż gdziekolwiek indziej, w przypadku Ostrego Dyżuru przydaje się rozegranie jednej czy dwóch rund rozbiegowych przed pełnoprawną partią.
Ostry Dyżur wymaga niemałej ilości rzeczy, aby poczuć atmosferę pośpiechu. Projektanci zawarli nie jeden, a trzy sposoby ułatwienia nam rozgrywki:
– Cele są dostępne na trzech poziomach trudności: łatwym/normalnym/trudnym. Wydają się one poprawnie zbalansowane (na przykład: normalna gra jest umiarkowanym wyzwaniem, podczas gdy „trudna” jest raczej trudne niż „niemożliwa”).
– Występowanie Epidemii. Niektóre diagnostyki posiadają symbol choroby zakaźnej, która oznacza, że musisz wylosować kartę ze środkami medycznymi, które należy zaaplikować wszystkim pacjentom przebywającym na oddziale. Jest to fajne i tematyczne podejście, instrukcja jednak zalecała rozegranie pierwszych partii bez niej. Dopiero po lepszym poznaniu gry mamy włączyć sobie ten element do rozgrywki.
– Prace badawcze (akcje i zadania). Jest to talia dodatkowych kart, z których trzy umieszczamy na plansz. Najczęściej pozwalają one uzyskać dodatkowe korzyści. Korzystanie z nich również jest opcjonalne i ponownie instrukcja zaleca dołączenie ich później. Jednak zapewniam was, że dołożycie je, aby było wam nieco łatwiej ogarnąć ten organizacyjny chaos.
Elementy te można potraktować jako coś co wpływa na regrywalność tytułu. Bo jeśli Ostry Dyżur ograł się już na wszystkich poziomach trudności, a zdobywanie jak największej ilości punktów nie stanowi już dla was problemu; to wprowadzając np. choroby zakaźne, powróci chęć rozegrania kilku dodatkowych partii i sprawdzenia się w nich. Podobnie będzie miała się sytuacja z prowadzeniem prac badawczych.
Leki na uspokojenie
Jest to pierwsza gra czasu rzeczywistego, w jaką grałem; to, co naprawdę mi się podobało, to czas pomiędzy rundami. Dużo gier posiada immersję na takim poziomie, że plansza zacznie płonąć i fakt ten pozostanie niezauważony. Wydaje mi się jednak, że dzięki elementowi upływającego czasu Ostry Dyżur jest przez to lepszy. Czas pomiędzy rundami przeznaczony jest na rozładowanie emocji. Podczas rundy prawie rzucamy leki na karty pacjentów, w stylu „Masz swoje lekarstwa i wynocha z oddziału” – niemal jak w Polskim szpitalu. Talie kart mogą się przewrócić, znaczniki krwi mogą wtoczyć się pod łóżko pacjenta, a kolejno napływający pacjenci wydają posiadać te same schorzenia. Czas pomiędzy rundami to czas, w którym możesz na spokojnie zobaczyć, czego dokonałeś, gdzie jesteś i porozmawiać o strategii lub ją przemyśleć (jeśli grasz solo). Przyznam bez bicia; podczas rund komunikacja jest zdawkowa: „Potrzebujemy więcej białych pigułek!” lub „Dawaj lekarza na salę! Czas operować!”.
Pewnego razu, tuż po uzgodnieniu, jak rozpocząć następną rundę, odkryliśmy, że jeden z naszych lekarzy zaginął. Później okazało się, że kiedy nie patrzyliśmy, nasz syn przechwycił klepsydrę i bawił się nią na kanapie. Na szczęście organy wewnętrzne, które tak mu się podobają pozostawił nietknięte; te na pewno byłoby ciężej później odnaleźć w gąszczu zabawek.
Pod względem komponentów nie ma podstaw, aby narzekać. Karty mają przyjemne, jak i wyraziste ilustracje. Chociaż tematyka może być drażliwa gdyż możemy uśmiercić ludzi, jeśli źle ich potraktujemy – jest ona potraktowana lekkim, nie protekcjonalnym tonem. Znacznik serce jest sercem w stylu emotki, nie prawdziwym kształtem serca, ale utrzymuje to kreskówkową konwencję grafik w grze.
Gra przebiega stosunkowo łatwo, jeśli jesteśmy po kilku partiach; inaczej będziemy potrzebowali lekkiego odświeżenia. To, co uważam za negatywny aspekt gry, to ilość zajmowanego miejsca oraz przechowywanie w kartonie. Nie widzę możliwości zmniejszenia ilości komponentów, a grze przydałaby się jakakolwiek wypraska na nie. Niestety, ale jeśli chcemy mieć ułatwione zadanie podczas rozkładania gry przed kolejną partią, musimy poświęcić trochę czasu na odpowiednie jej spakowanie. W związku z tym co pisałem wcześniej dodam, że przez swoją modułową planszę oraz ilość komponentów Ostry Dyżur zajmuje lwią część mojego, niemałego przecież stołu. Możecie oczywiście ustawić poszczególne elementy planszy tak, jak chcecie lub tak jak będzie najwygodniej, ale niezależnie od tego najprawdopodobniej zajmiecie większą część stołu.
Jakok, że uwielbiamy z żoną seriale medyczne, istnieje spora szansa, że jeszcze zagram solo w Ostry Dyżur, a kiedy żona wyrazi chęć zagramy razem. Na pewno syn będzie bawił się co jakiś czas komponentami. Nie wiem czy Galakta zdecyduje się wydać dostępne dodatki, wiem natomiast iż podstawowa gra jest absolutnie warta swojej ceny. Dodatki jeszcze by ją rozbudowały, zwiększając również przy tym poziom złożoności. Według Board Game Geek ukazały się dwa dodatki do Ostrego Dyżuru. Jeden wprowadza oddział intensywnej terapii, drugi porodówkę i oddział dentystyczny. Na stronie oryginalnego wydawcy trwa obecnie przedsprzedaż. Dodatkowo można się także zaopatrzyć w tryb kampanii.
Nadmienię również, że jeśli mieliście wcześniej styczność z grą Kuchenna Gorączka i gra przypadła wam do gustu to Ostry dyżur jest swojego rodzaju rozwinięciem tego tytułu.
Liczba graczy: 1-4
Zalecany wiek: 14+ (dużo młodsi gracze preferują zabawę komponentami)
Czas gry: 30-45 minut
Ciężar gatunkowy wg. BGG: 2.37/5
Plusy:
+ wysoki poziom interakcji,
+ wciągający klimatycznie,
+ konieczność planowania i omawiania wspólnych działań,
+ kilka opcjonalnych „mini dodatków” zwiększających poziom regrywalności
Minusy:
– tektury średniej jakości,
– stołożerna
– trochę trzeba się pomęczyć przy pakowaniu
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.