W zeszły czwartek premierę miało Age of Steam … Wróć. Gra Age of Steam miała premierę w 2002 roku. W zeszłym tygodniu zadebiutowało jej polskie wydanie w wersji Delux. Co skłoniło Portal Games Polska do odświeżenia tego tytułu i czy było warto? Mam nadzieję, że odpowiedź znajdziecie w tej recenzji.
Te osoby, które w planszówkach trochę siedzą zapewne w AoS już kiedyś grały lub co najmniej o niej słyszały. Gdyby jednak ktoś tego tytułu nie kojarzył to przypominam, że jego autorami są John Bohrer i Martin Wallace, jest to gra dla od 2 do 6 graczy, a pudełkowy czas rozgrywki przewidziany jest na 120 minut. Gra przenosi nas do czasów intensywnego rozwoju kolei jako jednego z głównych środków transportu towarów. My wcielamy się właśnie w inwestorów, rywalizujących jak największa rozbudowę naszej sieci kolejowej i – oczywiście – jak największe zyski z niej płynące.
O zasadach
Ciężkość gry na BGG określana jest obecnie na 3,89. Oczywiście nie jest to jeszcze waga typowych gier 18xx, ale też jest większa niż chociażby Pax Pamir, Ark Nova czy Brass: Lancashire. Z drugiej strony tej ciężkości w zasadach nie widać. Instrukcja ma jedynie 12 stron (z czego do partii można zasiąść po lekturze 7 i pół strony zasad podstawowych), reguły tłumaczy się dość szybko, a podczas rozgrywki nie pojawiają się większe wątpliwości.
Generalnie gra składa się z – zależnej od liczby graczy – serii rund, z których każda dzieli się z 10 faz. W teorii brzmi strasznie, jednak de facto 5 z nich to fazy porządkowo-techniczne a nasze działania sprowadzają się do decyzji o: wspomożeniu firmy dodatkowym kapitałem poprzez emisję akcji w fazie I, licytacji w fazie II, wyborze akcji bonusowej w fazie III, miejscu budowy torów lub zwiększenia taboru lokomotyw w fazie IV oraz transportu towarów w fazie V.
Po fazach wymagających aktywności graczy następują wspomniane fazy porządkowo-techniczne w których gracze zbierają przychód (faza VI), pokrywają dywidendy akcjonariuszy i koszty utrzymania taboru (faza VII), zmniejszają dochody (faza VIII), ustawiają na mapie nowe towary (faza IX – tu, w zależności od wybrania określonego bonusu w fazie III możliwa będzie aktywność jednego z graczy), w końcu przesuwają znacznik rundy na kolejne pole (faza X).
Po zakończeniu ostatniej rundy gracze liczą punkty. Te przyznawane są za osiągnięty przychód (po 3 punkty za każde pole na torze przychodu) oraz zbudowane trasy (po 1 punkcie za każdy należący do nas odcinek toru w trasie łączącej dwa miasta) i odejmowane za wyemitowane akcje (po 3 za każde pole na torze akcji).
O wrażeniach
Age of Steam jest jedną z niewielu gier, w których łatwo mi wydestylować zarówno plusy jak i minusy, które w niej widzę, co wcale nie wydaje mi się takie oczywiste w obliczu części tytułów, w które grałem ostatnimi czasy. O ile jednak w przypadku zalet odnoszę wrażenie, że cześć z nich jest obiektywna, a część wynika tylko z moich osobistym (subiektywnym) odczuć i doświadczeń, o tyle wady zdają mi się dość obiektywne, a związane są głównie chyba z leciwością tego tytułu.
Niewątpliwą obiektywną zaletą jest bogate wydanie gry. Nawet bez rozszerzenia gracze dostają do dyspozycji 5 map, w tym mapę do trybu solo (Barbados) i mapę dedykowaną dla dwóch graczy (St. Lucia). Każda z tych map ma nieco zmienione zasady i każda (z 3, które rozegrałem) zmusza do nieco innego spojrzenia na rozgrywkę i wyznaczenia innych priorytetów.
Mnogość map, w tym dedykowanie dwóch z nich do trybu jedno- i dwuosobowego pozytywnie wpływa również na skalowalność AoS jako całości. Oczywiście najbogatsza oferta jest wystosowana dla 3-6 graczy, ale miłe jest to że również mniejsze składy będą mogły spróbować rozgrywki. Ja grałem w 2-5 osób i w każdej opcji grało się naprawdę w porządku.
Zaletą jest dla mnie też to, że gra ma kilka różnych mechanik. Z jednej strony zmuszają one do wielokierunkowego myślenia, z drugiej zgrabnie wiążą się w pewną całość. W każdej fazie rundy podejmujemy całkowicie inną decyzje, każda z nich jest istotna, a my musimy sobie w głowie poukładać ich hierarchię. Przykładowo emisja akcji w fazie I kosztuje nas punkty zwycięstwa i zmusza do wypłaty dywidend, ale niekiedy może nas uratować przed bankructwem. Wybór bonusu (faza III) też jest kluczowy, bo niekiedy od niego zależy czy ubiegniemy przeciwników w budowie torów na newralgicznym miejscu lub sprzątniemy im sprzed nosa kluczowy towar. Tak jak zasady AoS są w miarę proste, tak główkowania przy stole jest już naprawdę wysoki.
Zaletą dla mnie jest też niski poziom złośliwej interakcji. Nie zrozumcie mnie źle. Interakcji jest całkiem sporo. Nieraz ktoś podbierze mi sprzed nosa towar który miałem transportować, albo wybuduje tory tam gdzie ja chciałem. Niemniej ta interakcja nie wydaje się aż tak złośliwa. Jest po prostu wyścigiem o bardziej opłacalne surowce czy zajęcie korzystniejszej miejscówki pod budowę polączenia, ale wyścigiem rozgrywającym się na zasadach fair play. Oczywiście można chcieć grać złośliwie i budować tak, żeby nie tyle sobie pomóc co zaszkodzić innym, ale zazwyczaj jest to mało opłacalne.
W opozycji tej grupy zalet mam też niemałą grupę zarzutów wobec tego tytułu.
Tym pierwszym, kłującym w oczy już na etapie czytania instrukcji jest fakt, że z gry można odpaść. Takie rozwiązanie – choć tematycznie uzasadnione – w ogóle nie mieści mi się w kanonie nowoczesnych gier planszowych, a tym bardziej nie wyobrażam sobie, żeby mógł być tolerowane w cięższych ekonomicznych tytułach, w które rozegranie jednej partii trwać może 2-3 godziny (w zależności od liczby graczy). Co prawda w tych kilku partach, które rozegrałem do sytuacji bankructwa któregoś zawodnika nie doszło, jednak sam fakt takiego wiszącego mi nad głową Miecza Damoklesa nie działa na mnie zbyt zachęcająco.
Dużo bardziej realnym problemem, który doskwierał w moich partiach był efekt kuli śnieżnej, tworzący się mniej więcej około połowy rozgrywki. Powiedzenie, iż pieniądze dają władzę w AoS nabiera bardzo wyrazistego znaczenia, bo jeżeli ktoś tylko na początku partii lepiej rozstawi tory, a przy tym będzie miał trochę szczęścia, to w zasadzie mniej więcej od 4-5 rundy będzie systematycznie powiększał swoją przewagę i inni gracze nie będą właściwie w stanie go powstrzymać. Wydaje się, że autorzy gry dostrzegli tu problem, bo przewidzieli mechanizm „progresywnego podatku” powodujący, że im dalej na torze przychodu jesteś, tym bardziej będziesz się musiał / musiała się na nim obniżyć w fazie VIII rundy, jednak takie rozwiązanie – przynajmniej na mapie podstawowej (Rdzawy Szlak) – wydało mi się dalece niewystarczające.
Może te pieniądze nie miałyby jeszcze takiego znaczenie, gdyby w grze przewidziano nieco więcej sposobów punktowania na koniec rozgrywki. Co prawda sama zasobność portfela w momencie zakończenia partii nie jest istotna, jednak pozycja na torze przychodu już tak. I to, samo w sobie nie byłoby złe, gdyby nie to, że – z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu – jest to jedyne znaczące źródło punktacji. Drugim sposobem zdobycia punktów jest co prawda rozbudowa torowiska, ale w tym przypadku każdy połączony na planszy kafel należący do naszej zamkniętej linii jest warty 1 punkt zwycięstwa, podczas gdy każde oczko wyżej na torze przychodu daje aż 3 punkty. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że średnio oczek na torze przychodu osiąga się więcej niż buduje torów, gdyż te drugie mają swoje ograniczenie do 3 lub 4 (w przypadku wybrania bonusu inżyniera) budowli na rundę.
W tym miejscu można by powiedzieć „naucz się lepiej grać, to nie będziesz tak odstawać od lidera”. Coś w tym jest (wszak w AoS każda partia idzie mi beznadziejnie), ale niestety nie jest to jedyny problem. Dużo większym jest losowość w dostawach towarów do miast, która sprowadza się do rzutu kostkami i przyporządkowaniu nowych dóbr do miasta, które jest powiązane z wyturlanym wynikiem. Jeśli ktoś jest w czepku urodzony i w pierwszej części partii kostki 2-3 razy wskażą miasto, które akurat ten gracz wybrał jako „swoje startowe” i rozbudował od niego połączenia, to jest spora szansa, że nie wypuści on już zwycięstwa z rąk.
Przyznam, że mam dużą trudność z tym co mam w podsumowaniu napisać i jaką ocenę wystawić. A tym bardziej czy mam Wam tę grę polecić i … komu ją polecić – graczom średniozaawansowanym (ze względu na proste zasady) czy wyjadaczom (z uwagi na pewną ciężkość rozgrywki). Gra mimo kilku frustrujących wad mi się podoba. Jest czymś innym niż to w co do tej pory grałem, jest prosta do wytłumaczenia ale pozwala pomóżdżyć, oferuje dużo map (z których części jeszcze nie testowałem). Jakby nie patrzyć, gra mimo swoich przywar i wieku ma też świetne oceny na BGG. Czy to wszystko jest wystarczającym argumentem za jej kupnem, tego nie wiem. Ale na pewno wiem, że warto ją co najmniej wypróbować.
Grę Age of Steam Delux kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.