Marzec nie był dla mnie zbyt łaskawy. Pograłem całkiem sporo, jak na moje możliwości, ale żadna z gier nie zachwyciła mnie na tyle by otrzymać tytuł Gry miesiąca. Poznane nowości Carrom, Container, Vegas Showdown i Khronos były dobre, ale na podobym poziomie i nie mogę wybrać wśród nich tej najlepszej. Ze starszych tytułów błysnął w wydaniu 3-os. Starcraft, a fakt, iż wreszcie posegrgowałem wszystkie jego elementy w woreczki może zwiększyć częstotliwość jego pojawiania się na stole. Ogólnie miesiąć udany, ale niestety bez tej jednej gwiazdy.
Marzec okazał się miesiącem bardzo logicznym… tzn. grałem i poznałem sporo logicznych gier ;-) Kilku z nich chciałbym się przyjrzeć bliżej, ponieważ atakowały pozycję „gry miesiąca”.
Pueblo – mocno abstrakcyjna gra Wolfganga Kramera (ma jakąś tematykę, ale taką sztuczną). Tytuł z gatunku klockowych… czyli mam trójwymiarowe klocki wykorzystuję je na danej przestrzeni, wyobraźnia 3d jest bardzo pomocna. Niestety nie sprawdził się u mnie w domu… co strasznie mnie zasmuciło. Pueblo nie zostanie też grą miesiąca…
Recenzję kolejnej gry możecie przeczytać na portalu gry-planszowe. Kamon – bo o nim mowa, to lekka i bardzo grywalna gra. Siadam do niej z przyjemnością, ciągle mam jej mało… ale to nie Kamon zostanie grą miesiąca…
Exxit – druga bardzo dobra gra z wydawnictwa Jactalea. Będzie można o niej więcej poczytać na gry-planszowe, na razie wspomnę tylko o przeszło 30 rozegranych partiach w sieci… Exxit to gra trudna, wymagająca, o sporych możliwościach, ale nie ona została grą miesiąca…
Yinsh – znowu gra logiczna, abstrakcyjna. W końcu trafiła do mojego domu – znałem ją już dużo wcześniej, teraz mogę w nią grać kiedy tylko chcę. Yinsh z projektu GIPF był najbliżej zdobycia miana – „gry miesiąca” niestety został pokonany przez…
Carrom. Brak słów… Folko – miłośnik gier logicznych na pierwszym miejscu dał taką grę… nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, nie pozostało mi nic innego jak iść… popstrykać.
Tak jak w lutym wszystko stało pod znakiem Crokinole i była to najgłośniej dyskutowana i chwalona gra w warszawskim środowisku, tak w marcu w końcu było mi dane spróbować Carroma. I stało się. Jeszcze niedawno pisałem, że 500 PLN za sprowadzenie planszy do Crokinole to kwota absurdalna i rozważanie tego byłoby nonsensem. W marcu wydałem całkiem podobną sumkę na Carrom i to przy pełnej aprobacie i wsparciu żony. To chyba najlepiej obrazuje, czym ta gra jest dla mnie. Fantastyczna zabawa, bardzo trudna, ale niezwykle satysfakcjonująca gdy zaczyna się w miarę kontrolować kolejne zagrania. Carrom – gra marca. Bezdyskusyjnie.
Był Pionek i było mnóstwo dobrych gier. Takich na szkolną czwórkę czy siódemkę na BGG. Ale nie odkryłem w marcu tej wybitnej, tej której wystawiłbym bez mrugnięcia okiem ocenę bardzo dobrą. Na szczęście znalazła się gra, którą po raz drugi chciałem wyróżnić. Która dla mnie jest ponadczasowa, uniwersalna i bije wszystko na głowe. Jak zdradza obrazek z boku jest to oczywiście Pitchcar mini.
Trwają obecnie już trzecie mistrzostwa Warszawy, które jednoznacznie wskazują jak emocjonująca, wesoła i pełna rywalizacji jest to gra. Ma nadzwyczajny potencjał. Pitchar mini über alles!
Trzewik
Zaglądam na BGG, klikam w swój profil i patrzę w co grałem w ciągu ostatnich 30 dni. Dziewięć partii w Crokinole, cztery w Einfach Genial, trzy partie w Pitchcar, Rummikuba, Heckmecki i Abalone. Gry zręcznościowe i gry logiczne idą łeb w łeb, przeplatają się w obłędny sposób. Schizofrenia? Raczej specyfika zawodu, który wykonuję, specyfika tego, że tak często gram z dzieciakami, gram w gry proste, takie, w które urwisy potrafią zagrać i dobrze się przy nich bawić. Takie są właśnie zręcznościówki i proste gry logiczne.
Która z tych gier będzie moją grą miesiąca? Żadna z powyższych. Co więcej, choć w marcu rozegrałem w sumie aż 42 partie różnych gier (wynik imponujący, bo przecież nie grałem na Pionku!), moją grą marca nie będzie żadna z tych gier, żadna z gier, w które w tym miesiącu grałem.
Wybór jest zupełnie inny.
Zdarzyło się to w weekend. Siedziałem w swoim pokoju i pisałem jakieś rzeczy dla Portalu. Klupałem w klawisze zapisując kolejne strony tekstu, gdy w pewnym momencie usłyszałem głos mojego syna idącego przez przedpokój:- Nina, zagramy w jakąś grę?- Tak, chodźmy. – odparła i oboje potuptali grzecznie do szafy z grami. Wyciągnęli Detektywa Kroko, posprzątali na stole w kuchni i rozłożyli grę. Wygrała Nina.
To pierwszy raz gdy moje urwisy same od siebie, nie nakłaniane przeze mnie poszły sobie grać w planszówkę. To pierwszy raz, gdy sami sobie znaleźli miejsce na stole, to pierwszy raz gdy sami sobie wzięli pudełko, wyjęli komponenty i rozłożyli grę. To pierwszy raz gdy sami sobie przypomnieli reguł
y, sami zagrali i sami ustalili kto wygrał.
Mogę powiedzieć, że ta dwójka sześcioletnich urwisów kilka dni temu ostatecznie zasłużyła na miano fanów gier planszowych. Detektyw Kroko jest moją grą miesiąca. Tamtej niezwykłej soboty dał mi nieprzebraną furę radości.
No proszę, coraz częściej zręcznościówki. Może doczekam się miesiąca w którym jako najlepszą grę wymienicie golfa? A dobry czas na tą grę już nadchodzi. :-)
Po prostu chlopaki juz dziecinnieja na starosc… Ja bym raczej sie spodziewal Chinczyka niedlugo…;-)
Detektyw Kroko – 12.90 pln
Stół drewniany, kuchenny – 500 pln
Świadomość że twoje dzieci podałapały twoją zyciową pasję – bezcenne:))
Świetna historia Trzewiku!
Nic, tylko te pstrykanki dominują. Dobrze, że Trzewik i Szymon bronią honoru prawdziwego planszówkowca ;-)
A swoją drogą, to chętnie bym w końcu w tego StarCrafta zagrał.
Geko – nie ma problemu. Nastepnym razem przyniose w piaek albo w weekend. Jak juz mam wszystkie zetony w woreczkach to setup zajmuje mniej czasu i bardziej mi sie chce grac.
Filippos – stol za 500 PLN? Toc przeciez mozna za te pieniadze kupic Carrom, a jesc trzymajac talerz w powietrzu! ;-)
Jest taka teoria, ze można zajeździć najlepszego nawet konia.
Jest inna, że na płycie zespołu metalowego najfajniej słucha się ballady, a na płycie popowej, jedynego ostrzejszego nagrania.
Po mojemu to jest coś podobnego ;-) pykasz sobie w Brassy, Wysokie Napięcia, Caylusy to nagle niezwykłą radość sprawia Ci gra w kapsle. Pograjcie pól roku tylko w zręcznościówki to wrócicie do macierzy. Ba nawet „Piotruś” okaże się wciągającą grą blefu ;-)
Jak wrócą do macierzy to jeszcze zaczną w komputerowe zręcznościówki grać albo inne cRPG/RTSy
Jak przewidzieć, którą grę Don Simon uzna za Grę Miesiąca?
To proste – trzeba sprawdzić, której elementy zapakował w woreczki