Psi Park
Autor: Lottie Hazell, Jack Hazell
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 40-80min
Wiek: 10+
Rok pierwszego wydania: 2022 (Birdwood Games)
Wydawca PL: Galakta (2023)
Ranking BGG: 7.2/10
Obłędnie – jeśli chodzi o komponenty – wydana gra o wyprowadzaniu psów na spacer. Logicznym centrum gry nie będzie jednak plansza – choć to ona jest największa i to po niej będziecie chodzić swoimi psio-ludzkimi meeplami. Esencją gry są karty psów. Każda karta to określona rasa oraz umiejętność. A także cena. Bo przecież żaden psiak nie pójdzie z tobą na spacer za darmo ;) od wieków wiadomo, że to człowieki są dla psów, a nie piesy dla człowieków. Musisz zapłacić myto, bo inaczej twój pies cię nie posłucha i będzie gnić w kojcu coraz bardziej sfrustrowany. Musisz więc wydać określone zasoby, by móc wyprowadzić wybranego psa na spacer. Np. dwie piłki. Albo inną kombinację zasobów (kość, piłka, zabawka oraz patyk) przedstawioną na karcie psa.
Przebieg rundy
Na początku rundy ustawiamy swojego meepla przy wybranym psie i w tajemnicy licytujemy naszymi punktami prestiżu (czyli zwycięstwa). Ten kto zalicytuje więcej – traci te punkty a zyskuje psa. Ten, kto nie wygrał musi zapłacić jednym punktem i może sobie wybrać psa z tego, co zostało. Tak czy siak – będziemy licytować tak dwukrotnie i wrócimy do domu z dwoma psiakami. Te psiaki u nas zostają już na zawsze. Rund gramy cztery. Więc łatwo policzyć, że grę skończymy z ni mniej, ni więcej tylko ośmioma psami.
W kolejnym kroku rundy wybieramy – spośród wszystkich naszych psów – maksymalnie trzy sztuki, które chcemy (i możemy, tj. mamy na to wystarczające zasoby) – by je wyprowadzić na spacer. Płacimy zasobami, psy zyskują żeton obroży a my stawiamy naszego wyprowadzacza na planszy w miejscu startu. Zgodnie z kolejnością będziemy się poruszać od jednego do czterech pól do przodu. Tam gdzie staniemy, tam zyskamy odpowiedni bonus – punkty prestiżu, zasoby bądź jakiś efekt związany z psami (podglądanie i wymiana).
Podczas spaceru podejmujemy szereg nieoczywistych decyzji. Im wolniej będziemy się poruszać – tym więcej zgarniemy zasobów. A są one na wagę złota. Jednak kto pierwszy ukończy spacer, ten zdobędzie więcej punktów prestiżu. Pierwsza osoba otrzyma trzy, druga dwa, trzecia – co ciekawe – ma wybór: albo jeden punkt albo wymiana psiaka pomiędzy kojcem (czyli tymi, które zostały w domu) a wybiegiem. Co ważne: nowy pies od razu zyskuje żeton obroży! Jest to więc nie lada gratka. Ostatni maruder, który zostanie na planszy spaceru musi go natychmiast przerwać i w „nagrodę” traci jeden punkt prestiżu.
Czy mówiłam już, że to nieoczywiste? Z mojego bowiem doświadczenia wynika, że najlepiej być… przedostatnim. Zwłaszcza w kolejnych rundach, bo mając jakieś niewyprowadzone psy w kojcu jest okazja by pozbyć się sfrustrowanego psa, który nam generuje co rundę -1PZ. Na dodatek możemy w ten sposób zdobyć pożądaną rasę. A jak jeszcze mamy cel prywatny punktujący za żetony obroży, to już w ogóle jesteśmy w siódmym niebie.
Psy
W tej grze sprytnie zaszyte jest kilka mechanik. Zbieranie zasobów, licytacja, kolekcjonowanie setów (czyli psów). Oraz gra na przewagi. Na planszy bowiem mamy nagrody psich ekspertów, co jest niczym innym jak punktami, za posiadanie największej liczby psów danego typu na koniec gry. Licytując się o psy musimy zatem brać pod uwagę nie tylko ich umiejętności, nie tylko nasze cele prywatne, ale również wartość rasy do ewentualnej przewagi.
Efekty
Karty psów pod względem efektów możemy podzielić na trzy główne rodzaje:
1. Te, które dają punkty na koniec gry – np. za żetony zasobów położonych na ich karcie
2. Te, które dają bonus podczas wyboru psa na spacer (zazwyczaj jest to jakiś zasób)
3. Te, które dają profity podczas spaceru – np. nie trzeba płacić punktem prestiżu jak się stanie na zajętym polu, albo zdobywając zasób otrzymujemy inny, dodatkowy żeton etc.
Wydawałoby się, że – jeśli chodzi o zasoby pozyskiwane z efektów – nie jest to dużo. Ale to nieprawda. Tak się tylko wydaje. Zasoby w tej grze są bardzo cenne. I każdy dodatkowy jest na wagę złota.
Spacer – kwintesencja gry
Podczas spaceru zdobywamy zasoby oraz punkty prestiżu.
Niewyprowadzone psy co rundę przynoszą ujemne punkty. Z kolei nic nie stoi na przeszkodzie wyprowadzić więcej psów niż nowo zdobyte dwa. Każdy wyprowadzony pies (nawet powtórnie) to dodatkowe dwa punkty prestiżu. A punktów prestiżu też nie jest za wiele – pamiętajcie, że płacimy nimi licytując psy.
Ten swoisty iloczyn kartezjański cech oraz typów bardzo przypomina mi Najlepszą grę o psach. Tam każdy pies należał do rasy (bonus na koniec gry) oraz miał swoją cechę, przy czym w każda rasa posiadała zestaw tych samych cech. A więc np. przyjacielski owczarek potrafił to samo co przyjacielski szpic. I podobnie jest w Psim Parku. Pies użytkowy, który jest duszą towarzystwa daje takie same profity co pies ozdobny z tą samą cechą.
Cele
Celem jest oczywiście zdobycie jak największej liczby punktów – za przewagi psów, za wyprowadzanie ich na spacer, z efektów końcowych niektórych psów. Ale nie o tym celu chciałam pisać. Na początku gry każdy gracz dostaje dwa cele – prosty i zaawansowany. Wybiera jeden z nich i ten będzie się starał zrealizować. Nie jest to dużo punktów – ten łatwiejszy to np. 3 punkty, trudniejszy to rzędu 7 punktów. Szkopuł w tym, że te cele moim zdaniem nie są dobrze zbalansowane. Czasem ten zaawansowany cel łatwiej spełnić niż podstawowy. Niektóre cele są mocniejsze od innych (mnie się np. bardzo dobrze gra – o ile go wylosuję – celem premiującym za 10 żetonów obroży), a przecież otrzymujemy je losowo. Niemniej nie jest to aż taki dramat, żeby można było powiedzieć, że gra jest zepsuta.
Od 1 do 4
Najlepiej się gra w 3-4 osoby. Zwłaszcza w 4 osoby jest ciasno, rywalizacja o psy jest spora. W dwie osoby otrzymujemy autowyprowadzacza, który symuluje trzeciego gracza. Ponieważ jednak z góry wiadomo, który pies jest w zasięgu jego zainteresowania to licytacja jest dość prosta i na luzie. Jest też luz podczas spaceru, bo mniej więcej widać jak się posuwa bot – co prawda może wyrzucić na kostce 4, ale nigdy nie przerwie spaceru zbyt wcześnie – co żywemu człowiekowi może się zdarzyć. Wersja dwuosobowa to jak chodzenie psa na luźnej smyczy i spokojne węszenie w trawie. Spacer dekompresyjny. W więcej osób sytuacja staje się napięta – czujemy oddech rywala na plecach, nigdy nie wiemy czym nas zaskoczy. Jak husky, który ciągnie ile sił, bo przecież w genach ma bycie psem zaprzęgowym. Albo border collie, który z braku owiec będzie pasał wszystko co się rusza. Ciężka praca, panie, ciężka i nerwowa….
Podsumowując
Gra jest całkiem sprytna. Świetnie zilustrowana, piękne komponenty. To niestety wpływa na cenę, która nie jest niska (mnie się udało kupić ją w okolicach premiery za ok. 200zł – i jak na razie cena nie spada poniżej tej kwoty). Na kartach sporo informacji o psach. Widać, że to temat był pierwszy i do niego była dobierana mechanika, a nie na odwrót.
Dla kogo?
Na pewno dla miłośników psów. Ja sobie nie wyobrażałam, że mogłabym nie nabyć tej gry. Pytanie było tylko takie – czy brać wersję angielską, czy czekać aż ktoś ją wyda w Polsce.
Gra nie jest trudna do wytłumaczenia. Nie jest też bardzo wymagająca jeśli chodzi o rozgrywkę – nie jest ona schematyczna, ale też nie wymaga przeliczania nieskończonej liczby współczynników, żeby wygrać jednym punktem. Jest raczej grą „na luzie”. A jeśli by wydawała się zbyt skomplikowana do ogarnięcia dla niedzielnych graczy można ją nieco uprościć i nie wykładać kart prognoz (to cztery karty – po jednej na rundę – które odrobinę zmieniają zasady).
Gra raczej nie jest z tych, co zdobywają Spiel des Jahres, ale – jak to już napisałam – jest całkiem sprytna, dobrze działająca, a psiarzom daje sporo satysfakcji. I dlatego zostaje u mnie w kolekcji – na pewno jeszcze nie raz ją wyciągnę na stół.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.