Segongsa to koreańskie słowo oznaczające jubilera i to właśnie w takiego artystę-rzemieślnika wcielą się gracze. Jest rok 1905, w Afryce właśnie wydobyto Cullinan – największy znany diament. Po pocięciu na mniejsze fragmenty i oszlifowaniu, zostanie podzielony na ponad 100 brylantów, z czego największe dwa z nich staną się ozdobą brytyjskich klejnotów koronnych. Gracze wcielają się w jubilerów, na których spadł zaszczyt stworzenia tych drogocennych przedmiotów.
Warsztat jubilera
Fragmenty ametystów, topazów, szmaragdów, rubinów, szafirów i najcenniejszych brylantów połyskują kusząco z kafelków. Dosłownie połyskują, bowiem nadrukowane są na śliskiej tekturze. Do gry dołączono również woreczek, ale nie jakiś tam zwykły bawełniany woreczek. Ten jest mięciutki, puchaty i w kolorze królewskiej czerwieni. Całość zamknięta została w małym, zgrabnym i dosyć elegancko wyglądającym pudełku. Pod względem produkcji gra prezentuje się po prostu świetnie.
Trochę gorzej wygląda sprawa samej rozgrywki.
Drogocenne kamienie muszą przejść długą drogę, nim ozdobią palce, szyje i mankiety, modnych dam i gentlemanów. Cały ten proces, od pozyskania do oszlifowania, leży w naszych rękach. Szkoda tylko, że sprowadza się on głównie do wyciągnięcia trójkątnego kafelka z woreczka, dołączenia go do drugiego, który mamy na ręce, a następnie zdecydowania, który z nich i gdzie dokładamy w naszej mozaice. Taki typ rozgrywki, nieodparcie przypomina mi niezwykle uproszczone Carcassonne w wersji solo. Uproszczone, bo nie mamy tu żadnych meepli, dodatkowych zmiennych i przeszkadzania sobie nawzajem. Każdy dłubie przy swoim własnym układzie. Decyzyjność sprowadza się głównie do tego, które z kamieni zepsuć, a które próbować skompletować. Ewentualnie, czy próbować ułożyć więcej za mniej punktów, czy wręcz przeciwnie, czaić się na rzadkie rubiny i brylanty.
Jedynym urozmaiceniem są kafelki specjalne. Otrzymujemy je, gdy ułożymy jeden z klejnotów. Pozwalają na dobranie dodatkowych kafelków lub kradzież jednego z nich od innego gracza – przy czym nie można tym ruchem zepsuć mu kompletnego kamienia, czy też całkowicie rozdzielić układu. Jest to pierwszy i ostatni element negatywnej interakcji w grze. Niestety kafelki specjalne są losowe, więc nadal nie ma tu miejsca na dalekosiężne planowanie.
Gra kończy się gdy zabraknie kafelków klejnotów lub kafelków specjalnych.
Diament czy szkiełko?
Kafelek za kafelkiem powstaje obraz niczym w kalejdoskopie. Przy dwóch osobach ułożony wzór wygląda efektownie i pomimo niespecjalnie trudnej gry, daje poczucie zdobycia pewnego osiągnięcia. Im więcej graczy, tym bardziej ma się wrażenie, że gra kończy się zanim na dobre się rozkręci, a powstały wzór jest malutki i nie daje już tego efektu wow.
Segongsa to bardzo specyficzna gra. To jeden z tych przypadków, w którym ocena liczbowa będzie krzywdząca. Jako gra dla planszówkowego wyjadacza, czy nawet nieco bardziej zaawansowanego gracza Segongsa ma niewiele do zaoferowania. Jest niezwykle prosta, niektórzy powiedzą nawet, że nudna. A jednak… jest w niej coś uspokajającego, coś co sprawia, że świetnie nadaje się jako tło przy rozmowie i herbatce. Idealna po ciężkim dniu, gdy chcemy się zrelaksować, a nie mamy sił na żadne bardziej skomplikowane gry.
Układanie kolorowych kafelków będzie więc przede wszystkim estetycznym przeżyciem, a nie kompetytywnym pojedynkiem. Wydaję mi się, że Segongsa powinna sprawdzić się przy bardzo, bardzo początkujących graczach, grze z dziećmi lub osobami starszymi. Jest to planszówka dla tych, którzy od trudnych zasad, mocnego kombinowania i planowania na 10 ruchów do przodu, bardziej potrzebują miłego towarzystwa i spokojnego, razem spędzonego czasu. To taki pasjans wśród planszówek. Niby nic wielkiego, ale jednak gra się przyjemnie. I tak jak pasjans ma wielu fanów, tak i Segongsa na pewno znajdzie swoich wielbicieli.
Gra dla 2-4 graczy, wiek 6+
Czas gry: 10-20 minut
Wydawca: Magic Bean Games
+ piękne wykonanie
+ relaksująca
+ proste zasady…
– … aż za proste
– brak większego wyzwania
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(5,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.