Wydawnictwo Nasza Księgarnia, od ładnych kilku lat, aspiruje do miana jednego z najważniejszych wydawców w Polsce. Kolejne hitowe serie sprawiają, że w kategorii „małych gier” firma ta jest mocno zauważalna na rynku. I gdyby szukać takich tytułów, od których zaczęła się budować ta marka, jednym z pierwszych kamieni milowych byłyby na pewno Gejsze, które w 2017 roku szturmem podbiły serca graczy, w tym i piszącego te słowa. Po sześciu latach Nasza Księgarnia wraca do azjatyckich bohaterek tym razem podkreślając ich zamiłowanie do gorących napojów. Gejsze 2: Herbaciarnie są już obecne na naszych stołach.
Uwaga: celem tego tekstu jest porównanie zależności pomiędzy pierwszą a drugą częścią. Jeżeli nie graliście w pierwszą odsłonę tej serii (do czego zachęcam!), naszą recenzje znajdziecie tu.
Miłego Gejsz początki
Kontynuacja kultowej gry już na przywitanie pokazuje nam, że jest grą różniącą się od swojej starszej gejszy siostry. Mnogość komponentów zawartych w powiększonym pudełku, pokazuje, że złożoność rozgrywki ulegnie zmianie. I tak faktycznie jest, co zauważyć możemy już po dwóch instrukcjach. Pierwszy raz się z tym spotykam, żeby w tak małej grze znaleźć dwie broszurki, ale ma to sens. W zależności od wybranego przez nas trybu rozgrywki (podstawowy, trudniejszy, zaawansowany) będziemy inaczej przygotowywać grę. Do tego służyć nam będzie jedna z książeczek, która zawiera tylko opis przygotowań do każdego wariantu. Prosty patent, ale ułatwia korzystanie z gry.
Piękno parzenia herbaty
Samo wykonanie gry stoi na wysokim poziomie, a to oczywiście za sprawą wyjątkowych ilustracji autorstwa Maisherly’ego Chana. Jego talent mogliśmy podziwiać już w Gejszach jak i Tajnych Agentkach (ktoś jeszcze pamięta o tej grze?), więc gra ta jest spójna wizualnie ze swoją poprzedniczką. Estetyczne herbaciarnie odwiedzane przez różnych gości, aż po nowe ilustracje na kartach prezentów. To zdecydowanie jedna z tych gier, w którą chcemy zagrać, bo po prostu pięknie się prezentuje.
Oryginalne Gejsze zachwyciły mnie prostotą rozgrywki. Cztery żetony, które sprawiają, że każda decyzja ma znaczenie, nie można cofnąć już raz wykorzystanej akcji. A przecież często chcielibyśmy mieć zupełnie inne karty. Wykorzystując koncepcję gry czterech decyzji, twórcy Herbaciarni zdecydowali się na stworzenie gry dużo bardziej… ekonomicznej. Tak jak w jedynce naszym zadaniem było przejęcie kontroli nad określoną liczbą Gejsz, tak tu cel ten schodzi na dalszy plan. Herbaciarnie będą wymuszać na nas różne metody zbierania punktów.
Różnice w rozgrywce:
Podstawowe różnice między Gejszami prezentują się następująco:
W Gejszach naszym celem było przejęcie odpowiedniej liczby gejsz (min. 4) lub kontrola gejsz o minimalnej wartości 11 punktów. W drugiej odsłonie możemy wygrać przejmując również 4 gejsze, ale jest ich mniej niż w oryginale (pięć zamiast siedmiu). Dużo częściej wygramy zdobywając więcej punktów zbierając żetony: lampionów, klientów oraz wartości gejsz.
Gejsze 2: Herbaciarnie posiadają dużo więcej zasad. W jedynce naszym jedynym celem było kontrolowanie gejsz. W dwójce każde dołożenie kart dotyczy kilku sfer jednocześnie. Jedna karta dotyczy: ruchu gejszą, pobraniu odpowiedniej ilości klientów, zwiększenia naszych wpływów.
Karty prezentów nie oznaczają już teraz liczby kart w talii. Każda gejsza posiada zestaw czterech kart prezentów o wartościach od jeden do cztery.
Pierwsza odsłona serii była grą kompaktową, również pod względem przestrzeni na stole. Mieściła się nawet na stoliczkach w PKP. Dwójka, ze względu na rozłożystość kart herbaciarni, potrzebuje dużo więcej miejsca.
Jak łatwo zauważyć Herbaciarnie są grą gatunkowo zupełnie inną, dlatego porównywanie tych gier między sobą nie jest łatwe. Szata graficzna oraz cztery żetony akcji to właściwie jedyne elementy wspólne tych gier. Reszta uległa zmianie.
Interesujący twist
Rozgrywka w Gejsze: 2 Herbaciarnie przebiega w następujący sposób: wybieramy jeden z naszych dostępnych żetonów akcji, a następnie wybieramy, które karty będą przez niego wykorzystane. Następnie każda karta, zostaje dołożona do odpowiedniej gejszy. Ta porusza się o określoną liczbę pól. Im więcej pól pokona nasza gejsza, tym mniej otrzymamy klientów. A po co nasza gejsza ma się poruszać? Jeżeli gejsza zatrzyma się na herbaciarni w swoim kolorze, zabiera żeton lampionu, który w znaczący sposób zwiększy liczbę punktów otrzymanych za jej przejęcie. Po co zaś zbierać klientów? Bez zaskoczeń – im więcej zbierzemy określonych układów klientów, tym więcej dostaniemy punktów. Całość gry sprowadza się, więc do kontroli trzech obszarów: zbierania zestawów odwiedzających herbaciarnie, przejmowania gejsz za pomocą wartościach na kartach prezentów, obliczaniu ile pól poruszają się konkretne gejsze. I jakkolwiek karkołomnie brzmi to w tym opisie, wszystko to jest dosyć proste w obsłudze, a po pierwszej partii rozumiemy już zależności tej gry. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie te…
…wspomnienia z jedynki. Nie da się ukryć, że gra korzysta z popularności pierwszej części. Ja sam jako entuzjasta oryginału z dużym zaciekawieniem podchodziłem do Herbaciarni, żeby zobaczyć w jaki sposób zmieniono grę, którą uwielbiam. Lecz po każdej rozgrywce w „młodszą gejszę” chciałem wracać do starej. Bo to taka gra, po którą bym w normalnych warunkach bym nie sięgnął. Gejsze uraczyły mnie swoją prostotą i tym nieustannym blefem i oszukiwaniem przeciwnika. Szybka partia, po której chcesz zagrać kolejną. Dwójka cierpi na syndrom przesytu małych zasad. Dołożono tutaj już tyle, że gra traci swój dynamizm. Zamiast emocjonującego przeciągania liny, otrzymujemy żmudne liczenie punktów oraz frustrację. Bo tak jak losowość w jedynce jest dawcą emocji, tak w dwójce zapewnia tylko irytacje. Sam doświadczyłem sytuacji, w której współgracz przegrał przez żeton lampionów, choć zdobyliśmy ich tyle samo, ale mi akurat wpadł lepszy. I nie dało się tego skontrować, bo nie miał do tego odpowiednich kart. A takich sytuacji w tej grze może wystąpić więcej. Dużo tutaj utrudnień i udziwnień (Tryb Zaawansowany, wariant Przeznaczenie Gejsz), których celowości nie rozumiem. W ostateczności ta gra sprawia, że nie chce się do niej wracać.
Podsumowanie
Doceniam, chęć stworzenia czegoś innego, bazującego na znanej koncepcji. Doceniam fakt, że twórcy nie zdecydowali się na odcinanie kuponów w postaci Hanamikoji Second Edition All-In Sundrop KS Exlusive, ale ta gra pozostaje dla mnie ciekawostką. Gdybym nie znał oryginału gra ta nie przyciągnęła by mnie do siebie. I jest to dość ironiczne, ponieważ nic tak bardzo nie pokazało mi doskonałości gry Gejsze jak Gejsze 2: Herbaciarnia. W mojej opinii, trzy oczka niżej niż poprzedniczka.
Zalety:
+ piękna
+ tania
+ gra dla fanów Gejsz…
Wady:
– …którzy raczej wrócą do poprzedniczki
– przekombinowana rozgrywka
– losowość potrafi zirytować
Grę Gejsze 2: Herbaciarnie kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
Myślę, że nie każdy fan Gejsz potraktuje Herbaciarnie jak ciekawostkę i wróci do jedynki. Mnie po pierwszym zetknięciu (na którymś z konwentów) Gejsze 2 sfrustrowały, ale po kilku tygodniach tak zaczęły wiercić dziurę w brzuchu, i tak mi się chciało zagrać znowu, że w końcu zdecydowałam się je kupić. I teraz chętnie grywam zarówno w jedynkę jak i w dwójkę. Zależy od nastroju. W/g mnie nie jest tak źle, choć elegancja pierwowzoru rzeczywiście powala na kolana.
Nie neguję tego, że może się spodobać. Natomiast Herbaciarnie wydają mi się grą sprofilowaną pod konkretnty typ gracza. A jedynka tego nie miała. Myślę, że Herbaciarniom byłoby łatwiej gdyby tego piętna pierwszej części nie posiadały. Być może oryginalny wydawca podjął lepszą decyzję i tytuł nie wskazywał na kontynuację. Myślę, że tej części Hanamikoji lepiej by wyszło gdybyśmy nie myśleli o pierwowzorze.