Ślicznie zilustrowana, rodzinna gra planszowa autorstwa Reinera Knizii, z kotami w roli głównej… Co więcej, urocze sierściuchy nie tylko oficjalnie rządzą w niej światem, ale na dodatek przystępują do podboju kosmosu! Powiedzmy sobie szczerze – ten projekt MIAU ogromne szanse na sukces. Czy została ona wykorzystana? Zapraszam do lektury recenzji gry MLEM: Agencja kosmiczna.
Ludzie od zawsze marzyli o tym, aby sięgać po to, co dalekie i trudne do zdobycia. Powiernikami ich planów były m.in. wierne pupile. Nic więc w tym dziwnego, że te po przejęciu kontroli nad światem, koty same zaczęły śmiało spoglądać na Drogę Mleczną. Efektem tych spojrzeń jest pięć organizacji, które w 2075 roku wyruszają na podbój rodzimej galaktyki. Gracze zasiadający do gry MLEM: Agencja kosmiczna wcielają się natomiast w ich przywódców. Jaki jest ich cel? Dominacja w przestrzeni kosmicznej. Jak chcą go osiągnąć? Poprzez umieszczenie w niej wszystkich swoich astronautów, najlepiej jak najdalej od domu… albo przynajmniej największej ich ilości, zanim współdzielona z innymi agencjami rakieta rozpadnie na kawałki.
Kocięta jak malowane
Średniej wielkości pudełko gry MLEM: Agencja kosmiczna wypełnione jest dobrej jakości komponentami. Są wśród nich: solidna mata pełniąca funkcję planszy, planszetki graczy i rakiety, sporo żetonów, sześcienne kostki i dwa drewniane mepelki. Elementy planszówki wydawnictwa Rebel są z resztą nie tylko porządne, ale i ładne. A jakby tego było mało, to począwszy od planszy, aż do instrukcji wszystko jest też bardzo czytelne. To zaś znacznie ułatwia set up oraz tłumaczenie zasad gry nowym pretendentom do miana pierwszego kota galaktyki.
Raz, dwa – i gotowe!
Wspomniałam już o szybkim przygotowaniu rozgrywki. I rzeczywiście, składa się na nie zaledwie kilka, prostych kroków. Po pierwsze należy rozłożyć na stole matę. U jej dołu umieszcza się znacznik kosmicznej porażki, a obok planszy powinny pojawić się żetony celów i punktów. Aby wyruszyć w tak przygotowany kosmos, potrzebna jest nam rakieta reprezentowana tu przez pionek, plaszetkę, a także kości. Zestaw ten otrzymuje początkowo osoba, która ostatnio czyściła kuwetę… Na koniec musimy jeszcze przygotować zespół kocich śmiałków. Każdy gracz otrzymuje planszetkę w wybranym kolorze. Na niej umieszcza w dowolnej kolejności osiem żetonów astronautów.
Do startu, gotowi… MIAU!
W jaki sposób podbija się kosmos? Wystrzeliwując w niego rakiety. Nie inaczej będzie w grze MLEM: Agencja kosmiczna. Podczas rozgrywki w ten tytuł gracze będą wyruszać wspólnie na wyprawy, których celem będą bliższe i dalsze zakątki Drogi Mlecznej. Podróże rozpoczynać się będą zawsze od kompletowania załogi w fazie startu. Na pokładzie rakiety znajduje się po jednym fotelu dla przedstawiciela każdej z rywalizujących organizacji, choć dowódca będzie tylko jeden (początkowo będzie to astronauta gracza, który będzie miał przed sobą planszetkę).
Podróż w nieznane
Kiedy wszyscy zajmą swoje miejsca, nastanie faza lotu. W jej trakcie dowódca rzuca dostępnymi kośćmi, grupuje je według wyników, a następnie decyduje, które z nich wykorzysta do poruszenia statkiem. Aktywny gracz może użyć kości, jeśli wyrzucony wynik odpowiada liczbie oczek na kości przy polu, na którym znajduje się rakieta. Musi wtedy zsumować wszystkie wyniki z wybranych grup i przesunąć o taką liczbę pól rakietę. Na ich ściankach znajdują się nie tylko cyfry, ale i symbole dopalaczy. W zależności od pozycji rakiety pozwalają one na ruch o od 1 do 3 pól. Wykorzystane już kości, poza dopalaczami, trafiają na matę – nie będą one dostępne w trakcie dalszej podróży. Jeśli żadna z kości nie pasuje do symboli przy polu zajmowanym przez pionek rakiety, statek rozbija się. Należy wtedy przesunąć znacznik katastrofy kosmicznej a astronautów przenieść spowrotem na planszetkę.
Ślady łap na powierzchni planety
Wyprawa w kosmos będzie toczyć się z przerwami na lądowania na mijanych planetach lub księżycach. Na pierwszych z nich każdy może postawić łapkę (tzn. żeton), jednak kolejność może mieć znaczenie dla punktacji, na satelitach – jest miejsce tylko dla jednego kota. Jeśli z rakiety wysiądzie dowódca, stery przejmuje kolejny rangą (kolejnością) astronauta. Najdalszym punktem do jakiego może dotrzeć wyprawa, jest tzw. daleki kosmos. Jeśli tak się stanie, dowódca statku trafia na kometę, a jego współpasażerowie na galaktykę. Wyprawa może zakończyć się na dwa sposoby – rakieta rozbija się lub wysiadają z niej wszyscy astronauci. Po zakończeniu jednej natychmiast rozpoczyna się kolejna podróż. Cykl ten powtarza się do momentu, gdy rakieta ulegnie wypadkowi po raz jedenasty lub któremuś graczowi uda się wysłać w kosmos wszystkich swoich podopiecznych.
Kocie łakocie
Grę MLEM: Agencja kosmiczna wygrywa osoba z najwyższą liczbą punktów na koniec. Za co można je więc zdobyć? Po pierwsze za obecność na planetach. Każde z ciał niebieskich ma swój pułap punktowania, ale zasada zawsze jest taka sama – najliczniej reprezentowana agencja zgarnia najwięcej profitów. Źródłem punktów są też astronauci umieszczeni na księżycach i w dalekim kosmosie, a także zdobyte kafelki celów (m.in. za najszybsze umieszczenie trzech astronautów na jednej planecie).
Każdy kot jest inny
Omawiając grę wydawnictwa Rebel warto nadmienić, że każdy z astronautów należących do danej agencji kosmicznej ma inną funkcję, a co za tym idzie także odmienną umiejętność. Jeden z nich potrafi wylądować na planecie mimo katastrofy statku, inny podwaja punkty zdobywane za obecność na satelicie lub planecie, jeszcze inny może zostać wykorzystany jako dodatkowa kość. Zdolności astronautów są różnorodne – jedne przynoszą profity personalne, inne całej wyprawie, jeszcze inne wręcz przeciwnie – potrafią pokrzyżować szyki współpasażerom.
Nie jesteśmy sami w kosmosie
Choć rozgrywka w podstawową wersję gry MLEM: Agencja kosmiczna to spora frajda, może ona być jeszcze większa. Wystarczy, że sięgnie się po dodatkowe tryby: UFO, Odkrycia lub Tajne misje.
Pierwsze z tych rozszerzeń wprowadza do gry statek obcych, który poruszając się w przeciwnym kierunku prędzej czy później staje na drodze rakiety. Spotkanie takie to okazja dla dowódcy do zdobycia dodatkowych punktów. Występujące w nim kafelki będą także wpływać na liczbę kości, używanych przez dowódcę w czasie podróży, w zamian dając mu możliwość skorzystania z jednorazowej akcji.
Tryb Odkrycia zostaje uaktywniony poprzez wprowadzenie kafelków, które umieszczane są na torze ruchu rakiety. Jeśli statek zatrzyma się na jednym z nich, pole aktywuje się, uruchamiając jeden z trzech efektów: odzyskanie wykorzystanej kości, uzyskanie wskazanej liczby punktów lub przeniesienie rakiety na inne pole.
Ostatnie rozszerzenie wprowadza tytułowe Tajne misje. Ich kafelki wskazują ciała niebieskie, na których należy umieścić astronautę. Trafiają one do graczy w fazie przygotowania i pozostają tajne do końca rozgrywki.
Wrażenia
MLEM: Agencja kosmiczna to znakomicie pomyślana gra rodzinna. Jej największymi zaletami są moim zdaniem bardzo proste zasady, ekspresowy set up, przyciągająca spojrzenie szata graficzna, a także chwytliwy temat. Wszystko to sprawia, że gra ma szansę trafić w gust bardzo szerokiego grona odbiorców. Tytuł z powodzeniem sprawdzi się zarówno w gronie planszówkowych wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy.
W grze Reinera Knizii pojawiają się kości, a więc i losowość. Warto zaznaczyć, że jest ona jednak w pewien sposób możliwa do ujarzmienia – m.in. dzięki zdolnościom specjalnym astronautów. Nie jest to wiele, ale powiedzmy sobie szczerze, ta właśnie nieprzewidywalność jest bardzo ważnym elementem gry. To ona sprawia, że rozgrywka budzi emocje związane z “być albo nie być” dalszej wyprawy.
Umiejętności załogi kryją w sobie coś jeszcze – element negatywnej interakcji. Pozwalają one np. wysiąść z rakiety na krańcach Drogi Mlecznej i odesłać statek na jej początek, czy też zmusić dowódcę wyprawy, którą właśnie się opuściło do odrzucenia kości.
Podsumowując
MLEM: Agencja kosmiczna to tytuł lekki, zabawny, rodzinny. Gra w sam raz dla fanów kotów i nie tylko. Propozycja wydawnictwa Rebel sprawdzi się jako planszówka, która pomoże rozgrzać ekipę przed poważniejszymi pozycjami. Jest to również dobra opcja dla osób, które w coś tam już grały, ale jeszcze długiego tłumaczenia zasad nie zniosą. Warto grę tą zaserwować również jako planszówkowe główne danie na spotkaniu graczy, którzy lubią sięgać po pozycje przede wszystkim sprawiające frajdę. Tej w MLEM znajdziecie bowiem co niemiara.
MLEM to jedna z tych gier, w których zupełnie nie interesuje mnie kto zwycięży. Latanie stateczkiem i kuszenie losu w tym przepięknym kosmosie jest samo w sobie nagrodą.Kiedy po raz pierwszy przeczytałam zasady od razu skojarzyła mi się inna gra, w którą grałam wieki temu (a dokładnie lat temu 8) – Celestia. Przypomnę tu wrażenia, które opisywałam w cotygodniku z naszych redakcyjnych rozgrywek:
Pływamy stateczkiem od wyspy do wyspy – im dalej, tym więcej może wypaść przeciwności na kostkach. Jest ich bowiem coraz więcej – zaczynamy od dwóch, aby skończyć na czterech. Zadaniem kapitana jest zagrać karty z ręki dopasowane do symboli, które wyrzucił na kostkach: uda się – płyniemy dalej, nie uda się – to się rozbijamy, nic na tym nie zyskując (ale też nie tracąc). Zadaniem pozostałych pasażerów jest ocena tego, jak bardzo ufam kapitanowi. Po rzucie kostkami, a przed zagraniem kart, zastanawiam się, czy ma on na ręku karty, które pozwolą nam płynąć dalej? Jeśli tak, to decyduję się zostać na pokładzie, jeśli nie – wysiadam na wyspie i zabieram skarb. Oczywiście im dalej w las, tym wartościowsze skarby. To gra oceny ryzyka. Press your luck. Bawimy się świetnie, wzajemnie sobie (nie)ufając. Uff, uff!
Czyż to nie przypomina MLEM? Już Celestia bardzo mi się podobała, ale MLEM podoba mi się jeszcze bardziej. IMHO, mimo mechaniki Press Your Luck, jest jakby więcej kombinowania. Nasi astronauci mają umiejętności (podwajają punkty na księżycach, albo planetach, albo mają spadochron etc.). Widzimy też jak zwiększa się ryzyko. Kapitan może kombinować jakich kości użyć, aby zmaksymalizować szansę na dalszy lot. Gra jest naprawdę super! A to tylko wrażenia z podstawowego trybu, bo wersji rozszerzonej jeszcze nie próbowałam. No po prostu must have!
Grę MLEM: Agencja kosmiczna kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.