Carnegie to gra ekonomiczna inspirowana życiem Andrew Carnegie, przemysłowca, który zaczynając praktycznie od zera stał się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Jego bogatą działalność można uprościć do dwóch punktów: wywarcia dużego wpływu na rozwój amerykańskiego przemysłu stalowego oraz dużemu zaangażowaniu w działalność charytatywną – i dokładnie to będzie naszym celem w grze!
W Carnegie każdy z graczy będzie miał za zadanie rozwinąć swoją firmę poprzez bezbłędne zarządzanie jej działami tak, aby jego fabryka wypracowała dochód potrzebny nie tylko na własny rozwój, ale również zapewniała nadprogramowe środki finansowe na działalność dobroczynną. Wszystko po to by zdobyć jak najwięcej punktów zwycięstwa. A czego się nie robi dla punktów zwycięstwa ;)
Nie ocenia się gry po okładce…
… więc zajrzyjmy do pudełka.
Jak na grę o miliarderze i pieniądzach gra ma dość skromne wyposażenie pod kątem różnorodności elementów.
W środku znajdziemy planszę, która nie wygląda szczególnie wizjonersko, ale jest czytelna, a jej warstwa graficzna jest spójna z industrialnym charakterem gry. Plansza jest wykonana z grubego kartonu, podobnie jak 4 planszetki graczy i inne kartonowe elementy. Ponadto każdy z graczy ma do dyspozycji 15 drewnianych meepli, które będą miały okazję znaleźć zatrudnienie w naszej firmie. Mamy także 30 dysków o różnych funkcjach: zaznaczania darowizn, budynków na mapie, rozwoju na środkach transportu. Dostajemy również drewniane kostki towarów oraz znacznik aktywnego gracza i znaczniki akcji.
Nie zaryzykuję stwierdzenia, że komponenty gry są ładne… Są jednak funkcjonalne, solidne i estetyczne, ale w przypadku gry o przemyśle zdaje się to wystarczające.
Kilka słów o zasadach…
… w pewnym uproszczeniu, chociaż nie potrzeba ich wiele więcej by wytłumaczyć pełne zasady Carnegie! Tak. Chcę powiedzieć, że gra jest bardzo prosta. W zasadach. Nie mylić z myśleniem ;)
Tylko 4 typy akcji
Do dyspozycji mamy 4 typy akcji, które wskazują, który rodzaj działu w naszej fabryce uruchomimy. Dział to składowa naszej firmy, jedno pomieszczenie, spełniające konkretne zadanie. Działy mogą należeć do tej samej kategorii, ale mieć różne funkcje. Struktura organizacyjna naszej firmy to 4 kategorie działów:
– KADRY – pozwalają na relokację zasobów ludzkich w firmie, aby uruchomić zdolności innych działów,
– ZARZĄDZANIE – pozwala na pozyskanie pieniędzy, towarów i nowych działów,
– BUDOWA – dzięki której realizujemy swoje projekty na mapie (wznosząc określone typy budynków),
-BADANIA I ROZWÓJ – stwarzają możliwość pozyskania nowych projektów budowlanych (niezbędnych do wznoszenia budynków), a także rozwijają nasze sieci transportowe.
Te 4 kategorie działów odpowiadają zarazem 4 typom akcji. Gdy uruchomimy akcję kadry, możemy wykorzystać funkcję każdego działu z kategorii kadr.
Tylko 20 akcji w grze, a o wyborze akcji decyduje aktywny gracz
Gra składa się z 20 akcji, niezależnie od liczby graczy. Licznik akcji odmierza oś czasu, która wskazuje też jakie wydarzenie rozpatrzymy przed akcją (udzielenie dotacji finansowej z wypracowanej nadwyżki finansowej w zamian na punkty zwycięstwa i/albo powrót pracowników wysłanych na planszę główną w zamian za konkretne indywidualne korzyści). Aktywny gracz wybiera jedną z 4 dostępnych akcji, a reszta może „podążyć” za jego wyborem. Następnie znacznik gracza aktywnego przekazujemy kolejnej osobie.
W ten sposób schemat rundy klaruje się jako:
1) wybór akcji przez jednego gracza i przesunięcie znacznika czasu;
2)rozpatrzenie przez wszystkich graczy wydarzenia, które znajduje się pod znacznikiem czasu;
3) wykorzystanie własnych działów danej akcji przez wszystkich graczy;
4) aktywowanie niepracujących pracowników na planszy firmy przez wszystkich graczy i przekazanie znacznika gracza aktywnego.
Wygrywa gracz, który w sumie uzyska najwięcej punktów zwycięstwa na podstawie kilku punktujących elementów gry. Punktują np. darowizny, połączenia i budynki na mapie, nowe działy, aktywni pracownicy.
Do rzeczy! Oh i ah!
Każdy z graczy zaczyna grę praktycznie z takimi samymi perspektywami – swoją podstawową wersją fabryki na planszetce gracza oraz takimi samymi zasobami startowymi. Drobne początkowe zróżnicowanie graczy wynika z możliwości podjęcia pierwszych decyzji jeszcze w ramach setupu, ale są one identyczne dla każdego gracza i nie przekładają się znacząco na przewagę w grze. Dopiero nasze dalsze decyzje strategiczne, wizja kierunku rozwoju firmy, wznoszenie nowych działów, prowadzą do tego, że przedsiębiorstwo każdego gracza chociaż wykonuje w danej chwili tę samą z czterech akcji de facto wykonuje ją inaczej, charakterystycznie dla siebie! Mechanikę identycznego startu i wyboru zindywidualizowanej strategii rozwoju oceniam jako trafioną i oddającą temat gry.
Kolejną wartością gry jest sprytnie pomyślane i faktycznie działające powiązanie ze sobą wszystkich 4 typów akcji. Potrzebuję relokować ludzi, aby uruchamiać potrzebne działy. Muszę użyć zarządzania, aby posiadać niezbędne towary i pieniądze na inwestycje, pozyskać nowy dział. Potrzebuję akcji rozwoju, aby pozyskiwać projekty budowlane, bo bez nich akcja budowy wkrótce stanie się dla mnie niedostępna. Akcje cudownie się zazębiają, korelują ze sobą, są od siebie dosłownie uzależnione. Dzięki temu mamy pełne poczucie wielopłaszczyznowego zarządzania firmą. Nie jesteśmy w stanie zignorować jakiegoś typu akcji, gdyż wówczas nasza firma stanie się niewydolna. Cieszy mnie to, że nie ma akcji lepszych i gorszych. Są tylko akcje najlepsze w danym momencie, ale… pamiętajmy, że ja wybieram akcję dla wszystkich jedynie w mojej turze! Finalnie każdy z graczy potrzebuje w którymś momencie skorzystać z określonego typu akcji, ale jak zrobić to by potrzebną mi akcję wybrał inny gracz?
Przenikliwe obserwowanie
Z tym wiąże się kolejny świetny trik Carnegie – obserwowanie jaką akcję wybiorą inni gracze. Obserwowanie to ma dwa kluczowe aspekty: przygotowania swojej firmy na akcję, którą w swojej turze wybiorą kolejni gracze, żeby nie stracić tury, a także obserwowanie czego innym graczom brakuje, abym w swojej turze wybrała taką akcję, która mi przyniesie korzyści, a inni nie skorzystają z jej potencjału w ogóle lub z marną korzyścią (mikro negatywna interakcja). Powoduje to uczucie permanentnej analizy sytuacji, która w jakiś magiczny sposób nie jest w Carnegie męcząca. Chociaż Carnegie wymaga dużego zaangażowania strategicznego i optymalizowania decyzji, raczej nie spowoduje, że graczowi wybuchnie głowa jak przy niektórych mózgożernych grach typu euro…
Carnegie sprawdza się zarówno na 2 graczy, jak również na 4 (nie miałam okazji sprawdzić wariantu solo). O ile w wariancie 2-osobowym co drugą turę mamy wpływ na wybór akcji, o tyle w wariancie 4-osobowym ten wybór ogranicza się jedynie do 5 takich przypadków na grę! W wariancie 3- i 4-osobowym dostajemy dodatkowo znacznik wyboru akcji. Umożliwia on raz na grę wyłamanie się z danej akcji i wybranie innej niż narzucona przez gracza aktywnego. Gra dobrze się skaluje, ale to w wariancie 4osobowym dawała mi najwięcej satysfakcji! Wówczas mając najbardziej ograniczony wpływ na wybór akcji, szczególnie uważnie ważyłam każdą decyzję. Ba! Trzeba wymyślić jak wygrać grę mając tylko 25% wpływu na jej przebieg :D
Nie oh, tylko meh…
Mimo iż doceniam eleganckie zasady Carnegie, nie wszystko w jej projekcie oceniam jako oh ah!
Obawiam się, że gra ma tendencję do schematyczności. Oczywiście w ramach setupu jest kilka elementów zmiennych. Jednak nie są one aż tak znaczące by odczuwalnie wpłynęły na zmienność rozgrywki. Po kilku grach mam wrażenie, że podejmowane przede mnie decyzje są podobne, nawet gdy chcę wypróbować innej strategii. Finalnie i tak muszę skupić się na najbardziej „punktodajnych” elementach punktowania końcowego, nawet gdybym chciała mocno wybić się tylko w jednej kategorii.
Niestety większość działów, które możemy zaanektować do firmy oceniam jako mało ciekawe. Proponowane przez nie nowe odsłony danej akcji nie są intrygujące. Funkcje działów są dla mnie nie dość różnorodne, co powoduje że moja firma nie odróżnia się od firmy innego współgracza tak bardzo jak bym tego oczekiwała. Zdaję sobie sprawę, że rozwiązanie to wpływa na balans gry, a dla niektórych graczy może być nawet uważane za plus. Finalnie jednak w grze może wystarczyć, że faktycznie korzystam z 3-4 kupionych działów, zaś resztę pozyskuję wyłącznie dla punktów zwycięstwa. To niewykorzystany potencjał tego elementu gry.
Po kilku rozgrywkach odczuwam również znużenie torem darowizn. Są to za każdym razem te same cele, z których uzyskuję podobną liczbę punktów. Nawet gdy zmieniam założenia na daną rozgrywkę. Wiem, że do gry przewidziany jest dodatek, który naprawia te mankamenty. Dodaje on m.in. 4 nowe kafle darowizn i 32 nowe pomieszczenia.
PODSUMOWANIE
Carnegie nie jest grą, którą kupuje się oczami (jest dość surowa i „techniczna” w swoim wyglądzie). Nie jest też grą przyciągającą tematem (serio… ilu z nas czekało na grę o Andrew Carnegie?). Ale co najważniejsze jest grą, która broni się merytoryką i zwyczajnie nie musi nadrabiać innymi walorami! Ostatecznie to warstwa merytoryczna stanowi esencję grania. Praktycznie brak losowości, duża doza strategii, optymalizacji ruchów daje poważne wyzwanie do mądrego wykorzystania każdej tury. Gra jest prosta w zasadach, ale nie w realizowaniu zwycięskiej strategii. Każda partia w Carnegie była dla mnie bardzo angażująca. Wyczekiwałam kolejnej tury, aby realizować swoje zamysły. Z satysfakcją patrzyłam jak inny gracz traci turę, gdyż nie był przygotowany na wybraną akcję. Jednocześnie gra nie była nigdy męcząca. Czas spędzony przy Carnegie po prostu płynął, nie dając o sobie znać, a gra nigdy się nie dłużyła. Na moje uznanie dla tej gry nie mają wpływu opisane wyżej minusy, gdyż ich znaczenie przy całokształcie geniuszu wymyślenia Carnegie przez Xaviera Georgesa oceniam jako marginalne.
Odpowiadając więc na postawione w tytule recenzji przewrotne pytanie: Carnegie jest grą o miliarderze, wartą swojej ceny!
Od Redakcji:
Niniejszy tekst otrzymał wyróżnienie w konkursie na najlepszą recenzję.
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Kostka się turla, Puma poluje. Andrew Carnegie coś nam dotuje!
Sam w grę grałem i chętnie zagram jeszcze raz. Po pierwszej partii oczywiście schematyczność mnie jeszcze nie dosięgnęła, ale widzę w jakim kierunku może to wszystko pójść. Mimo to prostota ruchów i przejrzystość na planszy (taki minimalizm jest czymś, co coraz bardziej doceniam w grach) mnie urzekła. Zobaczymy czy tak pozostanie. Bardzo ładnie rozplanowana recenzja i piękne zdjęcia! Będę czytał uważnie Pani teksty ;)
Uważnie? Hm, i to mnie właśnie martwi…
Dzięki za miłe słowa! ;)